Moje kochane dziewczyny szykujcie kolorowe krakowskie ubrania i wygodne buciki, a chłopaki niech zaopatrzą się w dobrą kondycję, wigor i nie byle jaką czapkę z piórem - bo dzisiaj zapraszam Was na wesele do Ojcowa:)
A gości zjechało naprawdę sporo z różnych stron Polski, więc samochód zostawiamy na "Złotej Górze" i przemykając leśnymi ścieżkami kierujemy się w stronę Parku Zdrojowego.
Kiedy dochodzimy na miejsce okazuje się, że publiczność jest już w pełni przygotowana do imprezy, ale artyści i tancerze muszą jeszcze troszkę potrenować swoje krakowiaki i kujawiaki. A niech sobie ćwiczą, a my chodźmy na króciutki spacerek, żeby naładować akumulatory rześkim ojcowskim powietrzem i nacieszyć wzrok wszystkimi kolorami lata, przed nieuchronnie zbliżającą się słotną jesienią.
Chociaż muszę Wam powiedzieć, że jesień w Ojcowie jest równie zachwycająca jak lato, a kiedy mieni się w słońcu swoimi złotymi refleksami - potrafi być od niego nawet piękniejsza.
Kto nie wierzy niech zajrzy tutaj, a najlepiej zrobi ten, kto przyjedzie w te strony osobiście i na własne oczy przekona się jak wygląda Ojcowska Złota Jesień - gwarantuję, że się nie zawiedzie.
Spektakl nazywany pierwszym polskim baletem na pointach miał swoją premierę w 1823 r. w Teatrze Narodowym w Warszawie i stał się manifestacją polskości i pokazaniem naszej bogatej tradycji.
Okazał się scenicznym przebojem - w XIX wieku gościł na warszawskiej scenie ponad 400 razy. W repertuarze Teatru Narodowego widowisko utrzymywało się z przerwami niemal do 1939 r. Po wojnie polskie teatry sięgały po ten tytuł niejednokrotnie, zaś po 1989 r. spektakl ten wystawiał tylko zespół Mazowsze.
"Popularność wesela w Ojcowie była tak wielka, że tańce z tego przedstawienia trafiały na salony i sale balowe polskich elit, a wiele wskazuje na to, że spektakl ten stał się wzorem dla praktykowanej wówczas kuligowo-zapustowej maskarady tzw. wesela krakowskiego, która stała się ulubioną rozrywką dworkowej szlachty i niewątpliwie przyczyniła się do rozpowszechnienia krakowiaka na terenie niemal wszystkich ziem dawnej Rzeczypospolitej" - pisze dr Tomasz Nowak.
W 1851 r. zespół Teatru Narodowego pokazał Wesele w Ojcowie w Sankt Petersburgu, wzbudzając ogromny zachwyt rosyjskiej krytyki i publiczności, a polskie tańce narodowe podbiły Rosję swoją żywiołowością.
W 2006 roku za sprawą Romany Agnel - tancerki i choreografki powstaje Balet Dworski Cracovia Danza, który po wielu latach zapomnienia przywrócił "Wesele w Ojcowie" publiczności, wystawiając premierę w Lusławicach w Europejskim Centrum K. Pendereckiego oraz Teatrze Ludowym w Krakowie.
Jest to jedyny w Polsce profesjonalny zespół tańców dawnych, specjalizujący się w tańcu barokowym i staropolskim. Jego repertuar, inspirowany m.in. traktatami mistrzów tańca oraz dawną ikonografią sięga od średniowiecza po XX wiek. Zespół słynie z niezwykłych spektakli pełnych doskonałych choreografii komponowanych w różnych stylach i technikach, pracowicie wykonanych kostiumów, a także doskonałej muzyki.
A gości zjechało naprawdę sporo z różnych stron Polski, więc samochód zostawiamy na "Złotej Górze" i przemykając leśnymi ścieżkami kierujemy się w stronę Parku Zdrojowego.
Muszę Wam powiedzieć, że od jakiegoś czasu rzadko zaglądam w te strony podczas weekendów - chociaż bardzo lubię. Przyczyna jest bardzo prosta - parkowanie samochodu graniczy z cudem.
Dobrze, że mieszkam blisko, więc mogę sobie pozwolić na "wpadanie" tutaj w dowolnym dniu tygodnia i o dowolnej porze. Dzisiaj jednak robię wyjątek, bo i okazja jest niecodzienna.
Idziemy więc dalej, od czasu do czasu zatrzymując się i przysiadając tu i ówdzie. Spieszyć się w tym miejscu nie wypada, a nawet jest to niemożliwe.
A to ptaszek przysiądzie na gałęzi, a to sarenka gdzieś czmychnie, a to domek uroczy się pojawi, więc chcąc nie chcąc - trzeba się wszystkiemu przyjrzeć bardzo dokładnie:)
Kiedy dochodzimy na miejsce okazuje się, że publiczność jest już w pełni przygotowana do imprezy, ale artyści i tancerze muszą jeszcze troszkę potrenować swoje krakowiaki i kujawiaki. A niech sobie ćwiczą, a my chodźmy na króciutki spacerek, żeby naładować akumulatory rześkim ojcowskim powietrzem i nacieszyć wzrok wszystkimi kolorami lata, przed nieuchronnie zbliżającą się słotną jesienią.
Chociaż muszę Wam powiedzieć, że jesień w Ojcowie jest równie zachwycająca jak lato, a kiedy mieni się w słońcu swoimi złotymi refleksami - potrafi być od niego nawet piękniejsza.
Kto nie wierzy niech zajrzy tutaj, a najlepiej zrobi ten, kto przyjedzie w te strony osobiście i na własne oczy przekona się jak wygląda Ojcowska Złota Jesień - gwarantuję, że się nie zawiedzie.
Moi mili wracamy już z powrotem, zajmujemy dogodne miejsca i ruszamy w tany. A jako, że nie samym słowem pisanym i obrazem malowanym człowiek żyje - bardzo proszę o podkład muzyczny, coby w pełni wczuć się w atmosferę tejże weselnej imprezy:)
Oj noga się niektórym podrywała do tych skocznych krakowiaków, obertasów, kujawiaków, hej!
Spektakl nazywany pierwszym polskim baletem na pointach miał swoją premierę w 1823 r. w Teatrze Narodowym w Warszawie i stał się manifestacją polskości i pokazaniem naszej bogatej tradycji.
Okazał się scenicznym przebojem - w XIX wieku gościł na warszawskiej scenie ponad 400 razy. W repertuarze Teatru Narodowego widowisko utrzymywało się z przerwami niemal do 1939 r. Po wojnie polskie teatry sięgały po ten tytuł niejednokrotnie, zaś po 1989 r. spektakl ten wystawiał tylko zespół Mazowsze.
"Popularność wesela w Ojcowie była tak wielka, że tańce z tego przedstawienia trafiały na salony i sale balowe polskich elit, a wiele wskazuje na to, że spektakl ten stał się wzorem dla praktykowanej wówczas kuligowo-zapustowej maskarady tzw. wesela krakowskiego, która stała się ulubioną rozrywką dworkowej szlachty i niewątpliwie przyczyniła się do rozpowszechnienia krakowiaka na terenie niemal wszystkich ziem dawnej Rzeczypospolitej" - pisze dr Tomasz Nowak.
W 1851 r. zespół Teatru Narodowego pokazał Wesele w Ojcowie w Sankt Petersburgu, wzbudzając ogromny zachwyt rosyjskiej krytyki i publiczności, a polskie tańce narodowe podbiły Rosję swoją żywiołowością.
W 2006 roku za sprawą Romany Agnel - tancerki i choreografki powstaje Balet Dworski Cracovia Danza, który po wielu latach zapomnienia przywrócił "Wesele w Ojcowie" publiczności, wystawiając premierę w Lusławicach w Europejskim Centrum K. Pendereckiego oraz Teatrze Ludowym w Krakowie.
Jest to jedyny w Polsce profesjonalny zespół tańców dawnych, specjalizujący się w tańcu barokowym i staropolskim. Jego repertuar, inspirowany m.in. traktatami mistrzów tańca oraz dawną ikonografią sięga od średniowiecza po XX wiek. Zespół słynie z niezwykłych spektakli pełnych doskonałych choreografii komponowanych w różnych stylach i technikach, pracowicie wykonanych kostiumów, a także doskonałej muzyki.
Balet bierze udział w wielu prestiżowych wydarzeniach występując m.in w: Teatrze Wielkim, Operze Narodowej w Warszawie, Operze Margrabiów w Bayeruth, a także w polskich filharmoniach. Występuje również poza Polską, przyczyniając się do promocji kraju i Krakowa.
Zespół odwiedził ok. 30 krajów, w tym: Maroko, Francję, Rosję, Niemcy, Chiny, Bułgarię, czy Jaopnię.
Choreografie polskich tańców opracował Leszek Rembowski w oparciu o zapisy archiwalne. Mazury, krakowiaki, polki i marsze ukazane są w pełnej scenicznej krasie, a artyści występują w niezwykłych kostiumach autorstwa Zofii de Ines.
W rytmie krakowiaka oraz w skocznym, radosnym nastroju opuszczamy Park Zdrojowy w Ojcowie, ale jak się okazuje motyw ślubu i wesela towarzyszy nam na każdym kroku.
Co rusz, spotykamy pewną młodą parę, która w okolicach zamku ojcowskiego postanowiła urządzić sobie ślubną sesję fotograficzną.
I pomyśleć, że 20 lat temu kiedy ja wstępowałam w związek małżeński - obowiązkowym punktem programu dla nowożeńców, był wyjazd do fotografa w mieście i mało spontaniczna sesja na tle sztucznych kwiatków lub kiczowatej fototapety na ścianie. Jaka szkoda, że zdjęcia w plenerze pojawiły się znacznie później.
Pewnie dlatego teraz nadrabiam wszystkie fotograficzne zaległości i wyjeżdżając gdziekolwiek robię tysiące zdjęć:)
A teraz słoneczko chowa się już coraz niżej, uświadamiając nam, że dzisiejsza wycieczka zbliża się ku końcowi.
Mam nadzieję, że miło spędziliście z nami tę weselną, sierpniową niedzielę:)
Dziękuję za pozostawione komentarze
i szczerze liczę na to, że w najbliższych dniach
będziemy mogli jeszcze podziwiać Polską Złotą Jesień,
czego życzę serdecznie Wam oraz sobie:)
Wspaniała wycieczka! Chciałabym zobaczyć takie wesele. A te polskie stroje....poezja! :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście fajnie było cofnąć się w czasie i zobaczyć jak dawniej bawili się Polacy.
UsuńA stroje przepiękne.
Pozdrawiam serdecznie:)
Uwielbiam folklor. A te kiczowate zdjecia u fotografa z fototapeta w tle sa dzis smieszne ( mialam tez takie hahaha) , ale tak na powaznie, ciekawe jak beda wygladaly slubne zdjecia za 20 lat? Pewnie takie, w plenerze tez beda juz przezytkiem. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńPewnie masz rację. Być może za 20 lat młodzi będą lecieć w kosmos na sesję ślubną:)
UsuńPozdrawiam ciepło w ten paskudny, deszczowy dzień:)
Wspaniale spędziłam czas czytając posta z bajeczną przyrodą, pysznymi kolorami i folklorem.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te okolice, zresztą chyba nie ma takich, których bym nie lubiła, ale bywam rzadko, bo bywa daleko.
Pozdrawiam cieplutko.:)
Dziękuję Ci bardzo Celu:) Pamiętam, kiedy byłam małą dziewczynką mama kupiła mi takie piękne krakowskie ubranie i gorset z cekinami - ależ byłam dumna. Oczywiście obowiązkowa była sesja zdjęciowa przy Smoczej Jamie w Krakowie.
UsuńMoje dzieciaki oglądając teraz te zdjęcia mają niezły ubaw. Wydaje mi się, że to wcale nie było aż tak dawno temu - a jednak czas leci:)
Przesyłam serdeczności:)
Rzeczywiście można się zagubić w czasie :))) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOj tak - ale przyznać musisz, że takie pozytywne zagubienie jest bardzo sympatyczne:)
UsuńRównież pozdrawiam serdecznie:)
Nęcisz Ojcowem! BArdzo fajne miejsce i Twoj reportaz ciekawy bardzo!pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńOjców i jego okolice to naprawdę urocze zakątki, a jesień tutaj jest jedyna w swoim rodzaju. Chociaż nie w dniu dzisiejszym - wieje, leje i zimno - brr.
UsuńAle kiedy pojawi się słoneczko warto zajrzeć do Ojcowa.
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie:)
Udana wycieczka, mnie znęcił widok balonu to z pewnością świetna okazja żeby popatrzeć na okolicę z lotu ptaka! Spektakl z pewnością był udany, zważywszy na wyrazistą mimikę tancerzy. Natomiast co do sesji fotograficznej - może zróbcie sobie taką plenerową w jakąś piękną i okrągłą rocznicę ślubu? To mogłaby być miła pamiątka.
OdpowiedzUsuńDobry pomysł z tą rocznicową sesją fotograficzną. Nawet sukienkę ślubną zostawiłam sobie na pamiątkę i jest w idealnym stanie.
UsuńJest tylko jeden mały problem - figura panny młodej w stanie idealnym już nie jest:):):)
Pozdrawiam serdecznie:)
Szkoda, że podczas mojej wycieczki do Ojcowa nie przedstawiano niczego w parku. Dobrze, że są ludzie pełni pasji, którzy potrafią zarazić nią innych :)
OdpowiedzUsuńPrzed wyjazdem w te okolice, zawsze warto sprawdzić na stronie Ojcowskiego Parku Narodowego, czy nie szykują się jakieś fajne atrakcje dla odwiedzających osób.
UsuńTutaj co jakiś czas są fajne imprezy - przedstawienia, turnieje rycerskie w Ogrodzieńcu, Rabsztynie, wystawy itp.
Przesyłam ciepłe pozdrowienia z zimnych i deszczowych Jerzmanowic.
Piekne krajobrazy impreza przednia jak zawsze wspaniala oprawa pisana poetyckim jezykiem dziekuje za tak piekne sesje zdjeciowe pozdrawiam bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję Wandziu za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńChoć to zupełnie nie moje klimaty, to jednak muszę Ci przyznać, że okazja trafiła się niezła, ślicznie namalowałaś nam opowieść z tego dnia :)
OdpowiedzUsuńA jesień (przejrzałam proponowanego posta) rzeczywiście bardzo efektowna.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję serdecznie:)
UsuńMario,
OdpowiedzUsuńcudowna impreza i fantastyczna relacja.
Już marzę o takim pięknym, słonecznym lecie.
Serdecznie pozdrawiam:)
Mam podobnie jak Ty Łucjo - dopiero tegoroczne lato się skończyło, a już tęsknię za następnym.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Wspaniała impreza w cudownym miejscu :)
OdpowiedzUsuńOj tak:)
UsuńOch jak miło popatrzeć na zieleń i słońce...Świetne miejsce do relaksu i fajny pomysł ze sztuką na świeżym powietrzu. A z tym parkowaniem to szczera prawda, jest tyle fajnych miejsc, ale nie ma gdzie zaparkować i często trzeba zrezygnować. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda, że teraz za oknem już szaro, buro i ponuro.
UsuńNie mamy wyjścia - musimy teraz żyć letnimi wspomnieniami i cierpliwie czekać do wiosny.
Również serdecznie pozdrawiam:)
Piękna impreza w pięknym miejscu. Chyba się wybiorę do Ojcowa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Koniecznie się wybierz, tylko mimo wszystko proponuję Ci poczekać na lepszą pogodę.
UsuńPrzypuszczam, że w dniu dzisiejszym byłbyś troszkę rozczarowany:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Uwielbiam takie klimaty:))dziękuję za piękny wpis:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńCieszę się Reniu, że Ci się podobało i również przesyłam serdeczności:)
UsuńWspaniała letnia wycieczka. Dziękuję. Jak tam jest pięknie nie mogę się napatrzeć. Występ musiał być piękny. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńOj tak. Jetem bardzo szczęśliwa, że dane jest mi mieszkać w tak cudnej okolicy.
UsuńPatrząc i słuchając tego występu mogłam chociaż na chwilę przenieść się w czasie, co bardzo lubię:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Zabudowa przepiekna, stroje tez, muzyki niestety nie slychac... Wuobrazilam sobie jakby mnie kto przypadkiem do tego balonu wsadzil, jakbym sie darla ze strachu i jak daleko by sie echo nioslo, pewnie w samym Krakowie by mnie slyszeli;)
OdpowiedzUsuńKiedy pewnego razu byliśmy w wesołym miasteczku w Wiedniu i wsiadłam do gigantycznego, diabelskiego młyna - cały czas siedziałam na podłodze, żeby nie patrzeć w dół.
UsuńU mnie lot balonem przebiegałby pewnie podobnie jak u Ciebie:)
Zastanawiam się dlaczego u Ciebie nie słychać muzyki - u mnie jest wszystko ok.?
Jakie ładne te stare, drewniane domy..! Pewnie byłabym przerażona, ale chętnie bym spróbowała takiej wycieczki balonem.
OdpowiedzUsuńW Ojcowie jest bardzo dużo takich domów z "duszą" - są bardzo stare i piękne. Cudownie wpisują się w otoczenie.
UsuńDla mnie jakikolwiek lot i przebywanie nad ziemią powyżej metra powoduje kołatanie serca i uruchamia wyobraźnię na wszelkie możliwe sposoby:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Nie miałam pojęcia, że w Ojcowie można trafić na takie przedstawienie. Ciekawa inicjatywa! Z drugiej strony - to miejsce kojarzy mi się z ciszą (przerywaną śpiewem ptaków) i samotnością (jeśli dobrze się postaram)... chyba wolę jednak ten drugi Ojców :) choć oba kuszą!
OdpowiedzUsuńOj cisza w Ojcowie należy już do przeszłości. No chyba, że wpadniesz tutaj w środku tygodnia.
UsuńW czasie weekendu trudno zaparkować samochód. Widzę, że w Ojcowie dzieje się coraz więcej.
Np. 1-go maja pojechaliśmy na krótką wycieczkę na Grodzisko, a okazało się że po drodze trafiliśmy na koncercik muzyki hiszpańskiej w muzeum ojcowskim. Inicjatywa nazywa się "muzyczna majówka w Ojcowie" i w każdy weekend tego miesiąca ok. godz. 17.00 będą się odbywały krótkie koncerty.
Zapraszam do Ojcowa:)