"Dla każdego, kto się boi, jest samotny albo nieszczęśliwy, stanowczo najlepszym środkiem jest wyjście na zewnątrz, gdzieś, gdzie jest się zupełnie sam na sam z niebem, naturą i Bogiem.
Bo dopiero wtedy, tylko wtedy, czuje się, że wszystko jest tak, jak być powinno i że Bóg chce widzieć ludzi szczęśliwymi wśród prostej, ale pięknej natury. Jak długo to istnieje, a będzie na pewno zawsze istnieć, wiem, że we wszystkich okolicznościach, istnieje zawsze pociecha na każde zmartwienie.
I wierzę mocno, że natura potrafi ukoić każde cierpienie"
"Dziennik Anny Frank"
Zdjęcie nie było reżyserowane. Często im się to zdarza:) |
Kiedy wspominam nasz jesienny pobyt na Malcie zawsze towarzyszą mi pozytywne emocje. Ta maleńka wyspa wielkości Krakowa jest nie tylko niezwykle urokliwa, ale przede wszystkim bardzo słoneczna - przez okrągły rok panuje tutaj przyjemna, letnia aura. Wyobraźcie sobie, że jest połowa listopada, a temperatura powietrza dochodzi do 25 stopni i bez problemu można się opalać oraz kąpać w morzu. Prawda, że idealne miejsce na jesienny wypoczynek?
Kiedy więc w naszym kraju aura nie nastraja zbyt optymistycznie proponuję przenieść się /choćby wirtualnie/ nad błękitne wody Morza Śródziemnego i powygrzewać w promieniach maltańskiego słońca. O innych atrakcjach Malty pisałam również /tutaj/.
Miasteczko położone jest na na zachód od Zatoki św. Pawła /tutaj/ i jak większość maltańskich miast wznosi się na wzgórzu - a dzięki promieniom ostro świecącego słońca oraz piaskowego koloru budynków prezentuje się wyjątkowo ładnie. Najbardziej charakterystyczną i już z daleka rzucającą się w oczy budowlą jest XVI-wieczne Sanktuarium będące centrum kultu maryjnego. Wewnątrz znajduje się fresk w stylu bizantyjskim przedstawiający Maryję z Chrystusem na jej prawym ramieniu. Tradycja głosi, że autorem dzieła jest św. Łukasz???
Mimo, iż badania naukowe wykazały, że malowidło pochodzi z XII wieku ludzie i tak wiedzą swoje:):) Ze względu na swoją popularność świątynia była wielokrotnie przebudowywana, ale w ostateczności zachowała renesansowy styl. Spod zadaszonej werandy możemy podziwiać widoki na zatokę Mellieha oraz piękne wyspy Comino oraz Gozo /tutaj/.
Elewację kaplicy zdobi posąg św. Pawła z XIX wieku, a na ścianach muru okalającego Sanktuarium wiszą tablice z modlitwami do Matki Bożej w różnych językach /w tym również po polsku/. W przedsionku kościoła wisi mnóstwo zdjęć przedstawiających ludzi, którzy w cudowny sposób zostali uzdrowieni.
Podziękowania za ocalenie życia lub uzdrowienie |
Bizantyjski fresk "Maryja z Chrystusem" |
Po opuszczeniu Sanktuarium udajemy się do pobliskiej kafejki, z której roztaczają się bardzo przyjemne widoczki na okolicę oraz dominującą nad zatoką Wieżę Świętej Agaty, nazywanej również Czerwoną Więżą ze względu na kolor ścian. Budowla została wzniesiona w czasie rządów Wielkiego Mistrza Zakonu Kawalerów Maltańskich - Juana de Lascarisa i wchodzi w skład pozostałych wież obserwacyjnych rozmieszczonych na Malcie, zwanych wieżami Lascarisa.
Budowano je w latach 1637 do 1650 w takiej odległości od siebie,
by każda była w zasięgu wzroku sąsiadującej. Oprócz funkcji
obserwacyjno-ostrzegawczych przed piratami służyły jako wieże
komunikacyjne pomiędzy wyspą Gozo, a Wielkim Portem.
Obiekt stanowił jeden z kluczowych punktów obrony Malty przed inwazją turecką za czasów panowania kawalerów maltańskich. Kiedy osmańska armada pod dowództwem Sulejmana Wspaniałego pojawiła się na wodach maltańskich był 20 maja 1565 roku, a z okrętów zeszło prawie 30 tysięcy żołnierzy!!!
Z kolei Wielki Mistrz zakonu joannitów Jean Parisot de La Valette zgromadził zaledwie 10 tysięcy obrońców - w tym 5000 rdzennych maltańczyków, którzy nie za bardzo znali się na "wojaczce" i potrafili sprawnie posługiwać bronią. Jednak Wielki mistrz był doskonałym strategiem i taktykiem. Nie zamierzał stoczyć z najeźdźcami jednej walnej bitwy gdzieś na plażach czy polach Malty. W takim starciu nie miałby najmniejszych szans z zaprawioną w licznych bojach lądowych armią osmańską. Dlatego wszystkie jego wojska zgromadzone były w trzech fortach: San Elmo, San Michel i San Angel /tutaj/.
Głównodowodzący osmańską armią - Lala Mustafa Pasza był absolutnie przekonany o swoim zwycięstwie i mniemał, że zajęcie najmocniejszego strategicznie fortu San Elmo zajmie mu maksymalnie trzy dni. Bardzo się przeliczył. Mimo, iż sam walczył bardzo dzielnie /dwukrotnie zabito pod nim konia/, nie był w stanie powstrzymać paniki wybuchłej we własnych szeregach.
Okazało się, że siódmego września 1565 roku na wyspę przypłynęło 29 dużych galer hiszpańskich, 8 sycylijskich i 8 genueńskich. Była to od dawna oczekiwana odsiecz dla obrońców Malty. Zdziesiątkowana w bojach i chorobach armia Ali Paszy - w ciągu jednej nocy opuściła Maltę kierując się na wschód. Żegnani byli przez obrońców ogniem artyleryjskim oraz biciem dzwonów w ocalałych kościołach. Była to najdotkliwsza porażka poniesiona przez sułtana Sulejmana Wspaniałego w licznych kampaniach wojennych towarzyszących jego panowaniu.
Okazuje się, że wśród obrońców cieszących się z zakończonego oblężenia Malty był co najmniej jeden z Polskich Kawalerów Maltańskich - Szymon Łatkowski herbu Poraj.
Niestety o niezbyt chlubnej przeszłości. Był on uciekinierem z Polski, oskarżonym i skazanym na karę śmierci w kraju za zabójstwo dworzanina króla Zygmunta II Augusta. Na Malcie bardzo dzielnie walczył w obronie wyspy. W uznaniu jego zasług Wielki Mistrz de La Valette początkowo mianował go komandorem w poznańskiej komandorii zakonu. Jednak tej nominacji zdecydowanie i skutecznie sprzeciwił się polski król, zapowiadając Wielkiemu Mistrzowi, iż z chwilą pojawienia się Szymona Łatkowskiego na ziemiach polskich, zostanie od razu uwięziony i odpowie zgodnie z wcześniejszym wyrokiem za popełnioną zbrodnię. Niestety nie są znane późniejsze losy owego polskiego kawalera - banity.
W okresie panowania brytyjskiego Czerwona Wieża była używana przez wojsko i należała do sieci fortyfikacji obronnych w czasie oblężenia Malty podczas II wojny światowej. W latach 1999-2001 zabytek odnowiono, co obejmowało m.in. odbudowę zniszczonych wieżyczek, wymianę zerodowanych kamieni, renowację wnętrza oraz wykonanie wewnętrznych schodów.
Obiekt stanowił jeden z kluczowych punktów obrony Malty przed inwazją turecką za czasów panowania kawalerów maltańskich. Kiedy osmańska armada pod dowództwem Sulejmana Wspaniałego pojawiła się na wodach maltańskich był 20 maja 1565 roku, a z okrętów zeszło prawie 30 tysięcy żołnierzy!!!
Z kolei Wielki Mistrz zakonu joannitów Jean Parisot de La Valette zgromadził zaledwie 10 tysięcy obrońców - w tym 5000 rdzennych maltańczyków, którzy nie za bardzo znali się na "wojaczce" i potrafili sprawnie posługiwać bronią. Jednak Wielki mistrz był doskonałym strategiem i taktykiem. Nie zamierzał stoczyć z najeźdźcami jednej walnej bitwy gdzieś na plażach czy polach Malty. W takim starciu nie miałby najmniejszych szans z zaprawioną w licznych bojach lądowych armią osmańską. Dlatego wszystkie jego wojska zgromadzone były w trzech fortach: San Elmo, San Michel i San Angel /tutaj/.
Głównodowodzący osmańską armią - Lala Mustafa Pasza był absolutnie przekonany o swoim zwycięstwie i mniemał, że zajęcie najmocniejszego strategicznie fortu San Elmo zajmie mu maksymalnie trzy dni. Bardzo się przeliczył. Mimo, iż sam walczył bardzo dzielnie /dwukrotnie zabito pod nim konia/, nie był w stanie powstrzymać paniki wybuchłej we własnych szeregach.
Okazało się, że siódmego września 1565 roku na wyspę przypłynęło 29 dużych galer hiszpańskich, 8 sycylijskich i 8 genueńskich. Była to od dawna oczekiwana odsiecz dla obrońców Malty. Zdziesiątkowana w bojach i chorobach armia Ali Paszy - w ciągu jednej nocy opuściła Maltę kierując się na wschód. Żegnani byli przez obrońców ogniem artyleryjskim oraz biciem dzwonów w ocalałych kościołach. Była to najdotkliwsza porażka poniesiona przez sułtana Sulejmana Wspaniałego w licznych kampaniach wojennych towarzyszących jego panowaniu.
Okazuje się, że wśród obrońców cieszących się z zakończonego oblężenia Malty był co najmniej jeden z Polskich Kawalerów Maltańskich - Szymon Łatkowski herbu Poraj.
Niestety o niezbyt chlubnej przeszłości. Był on uciekinierem z Polski, oskarżonym i skazanym na karę śmierci w kraju za zabójstwo dworzanina króla Zygmunta II Augusta. Na Malcie bardzo dzielnie walczył w obronie wyspy. W uznaniu jego zasług Wielki Mistrz de La Valette początkowo mianował go komandorem w poznańskiej komandorii zakonu. Jednak tej nominacji zdecydowanie i skutecznie sprzeciwił się polski król, zapowiadając Wielkiemu Mistrzowi, iż z chwilą pojawienia się Szymona Łatkowskiego na ziemiach polskich, zostanie od razu uwięziony i odpowie zgodnie z wcześniejszym wyrokiem za popełnioną zbrodnię. Niestety nie są znane późniejsze losy owego polskiego kawalera - banity.
W okresie panowania brytyjskiego Czerwona Wieża była używana przez wojsko i należała do sieci fortyfikacji obronnych w czasie oblężenia Malty podczas II wojny światowej. W latach 1999-2001 zabytek odnowiono, co obejmowało m.in. odbudowę zniszczonych wieżyczek, wymianę zerodowanych kamieni, renowację wnętrza oraz wykonanie wewnętrznych schodów.
Czerwona Wieża |
Z miejscowości Mellieha wskakujemy do podmiejskiego autobusu jadącego do Cirkewwa Ferry, żeby dostać się na jedną z piękniejszych plaż Malty o nazwie Golden Bay. Rzeczywiście jest tutaj bardzo sympatycznie, a zbocza nadmorskich klifów porośnięte są kolorową, egzotyczną roślinnością.
Zanim jednak zanurzymy się w błękitnych wodach Morza Śródziemnego, najpierw udajemy się na rekonesans pobliskiej okolicy. Po wejściu na klif naszym oczom ukazuje się bajkowa panorama Rajskiej Zatoki z maleńką plażą Paradise Bay. Można się do niej dostać wąskimi schodkami, mijając po drodze prywatne gospodarstwa oraz krzewy kwitnących oleandrów.
Muszę Wam powiedzieć, że Malta podbiła moje serce na maksa i nie ukrywam, że z ogromną przyjemnością wróciłabym tu po raz kolejny. Nie tylko ze względu na ładne plaże, ale przede wszystkim ze względu na klimatyczne miasteczka z przepiękną architekturą w kolorze żółtego piasku oraz specyficzne podwieszane balkony - występujące chyba we wszystkich możliwych kombinacjach kolorystycznych /tutaj/.
Jeśli traficie kiedyś na wyspę absolutnie nie możecie również pominąć wizyty w wesołej wiosce Papaja, o której pisałam /tutaj/.
Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze
i życzę Wam dobrych, pełnych pogody ducha dni:)
Wiosna tuż, tuż ...:)
i życzę Wam dobrych, pełnych pogody ducha dni:)
Wiosna tuż, tuż ...:)
Od razu zrobiło mi się cieplej na sercu:)
OdpowiedzUsuńPiękna wyspa i śliczne zdjęcia. Chętnie bym się tam wybrała - choćby zaraz:)
Marta.
Wybierz się koniecznie, a nie pożałujesz:)
UsuńPiękne zdjęcia. Po obejrzeniu takich słonecznych zdjęć lepiej się robi na duszy.
OdpowiedzUsuńWspaniała wyprawa.
Pozdrawiam słonecznie.
Lubię wracać na Maltę - nawet wspomnieniami:)
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Bardzo dziękuję za czarowne zakątki, zieleń, kwitnące oleandry na Twoim bogu, szczególnie teraz gdy mamy takie huśtawki pogodowe. Widzę, że Twój synek układa kamienną rzeźbę Inuitów Inukshuk, żeby przekazywać komunikat „tu byłem”.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Nie wiedziałam, że tak się nazywa ten stos kamieni ułożonych jeden na drugim:):)
UsuńNie mamy wyjścia. Kiedy pogoda jest jaka jest trzeba odświeżać ciepłe, wakacyjne wspomnienia:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Może to nie bardzo w związku z treścią posta, ale chcę się podzielić spostrzeżeniem na temat Maltańczyków. Jedna z córek naszych kuzynów wyszła za Maltańczyka. Na wesele zjechała dość liczna rodzina. Zauważyłam, że są to ludzie bardzo sympatyczni, żywiołowi. W zabawie przypominają Romów. Gorąca śródziemnomorska krew powodowała, że ich otwartość udzielała się wszystkim zgromadzonym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mario, serdecznie :)
Masz rację Tereso. Maltańczycy są bardzo pozytywni i życzliwi. Być może jest to zasługa dużej ilości słońca?:):)
UsuńI cieszyć się życiem potrafią, oj potrafią:)
My Polacy powinniśmy brać z nich przykład:)
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Miło sie Was ogląda w tym cudownym miejscu:))zwłaszcza że za oknem wietrznie i deszczowo a u Was tyle słońca:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu:)
UsuńWiosna za pasem, więc i u nas będzie coraz przyjemniej:)
Buziaki:)
Nunca te encuentras solo, cuando viajas. Además de conocer hermosos lugares , como este. Conoces nuevas personas y eso te abre la mente, ante punto de vista, qje no habías pensado.
OdpowiedzUsuńBesos
Someone said travel educates. And that's the truth:)
UsuńWe can learn a lot thanks to people we've met.
It turns out that we are all really the same and we have similar needs and dreams.
Greetings from Poland:)
Jaka cudowna dawka, słońca, morza, wakacyjnego klimatu! Malta warta jest odwiedzenia i poznania. Tak wspaniale ją Mario sfotografowałaś, do tego ciekawie przedstawiłaś fakty z burzliwej historii wyspy, co sprawia, że odbyłam bardzo przyjemną, wirtualną podróż w Waszym towarzystwie.
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam.
Anita
Dziękuję bardzo za miłe słowa:)
UsuńMyślę, że Malta zachwyca każdego kto ją chociaż raz odwiedzi. Chętnie wróciłabym tam ponownie.
Historia zakonu Kawalerów Maltańskich jest bardzo intrygująca. Planuję na ten temat napisać odrębny post.
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Co do dwunastowiecznego fresku - tradycja jest silniejsza od faktów. ;) Nawet bez badań określających wiek tego dzieła, można się domyślić, że nie mógł tego namalować żaden apostoł. Dlaczego? Bo Słowo Boże zabrania tworzenia takich podobizn, a zwłaszcza w celu kultu.
OdpowiedzUsuńCzerwona wieża od razu rzuciła mi się w oczy, taka oderwana stylem i kolorem od całej reszty.
Zatoka urocza.
Dokładnie. Dla ludzi tradycja ważniejsza jest od Słowa Bożego. Przykra sprawa, ale jakże prawdziwa:(
UsuńNa pewno spodobałaby Ci się Malta. I nawet temperatury w lecie nie są jakieś przerażające:)
Pozdrawiam:)
Wspaniała wyprawa, zdjęcia sprawiają iż człowiek się zaczyna uśmiechać i ma przyjemniejszy dzień. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńTo prawda. Maltański klimat i piękne otoczenie mają w sobie moc - nawet w zimie:)
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Kolejny ciepły post z Malty, przeczytałem z zainteresowaniem. Zdjęcia pełne słońca w te pochmurne dni znacząco poprawiają nastrój i powodują, że zaczynam planować tegoroczne wycieczki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też planuję nowy sezon turystyczny, ale nie wiadomo czy koronawirus pozwoli nam te plany zrealizować:(
UsuńMy w zeszłym tygodniu mieliśmy lecieć do Rzymu. Wszystko mieliśmy już opłacone i zarezerwowane, ale odwołaliśmy podróż.
Mam nadzieję, że z przyjściem wiosny wszystko wróci do normy, bo jak na razie wygląda nieciekawie.
Serdecznie pozdrawiam:)
Droga Mario, ocieplasz serducho takich słonecznym i urokliwym postem.
OdpowiedzUsuńTylko tak nasunęła mi się jedna myśl. Jak to możliwe, że niektórzy dostępują cudownego uzdrowienia, a inni nie...
Bóg dzieli nas na lepszych i gorszych? Przepraszam, ale przemawia przeze mnie żal i rozczarowanie...
Zdjęcia piękne, bardzo zachęcają do podróży na Maltę.
A pani w białej sukni - cudna :)
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło.
Wiem Basiu, że jesteś zdegustowana i rozczarowana słaniem modlitw do Boga, które nie zostały wysłuchane.
UsuńNie sposób wytłumaczyć sobie, że śmierć dziecka ma jakiś inny, głębszy i ukryty sens, chociaż jestem również przekonana o tym, że Bóg płakał razem z Tobą.
Basiu wybierzcie się kiedyś na Maltę. To naprawdę piękna wyspa.
Posyłam moc serdeczności:)
Na tę pogodę-niepogodę rewelacyjny wpis! Od razu zachciało mi się lata, a jak pomyślę o kąpieli na tej plaży...
OdpowiedzUsuńMaltę też mam w planach, teraz czuję się mocno zachęcona i zakochana:)
Dzięki i do usłyszenia:)))
Ps. Przepiękna początkowa myśl Anny Frank!!!
UsuńNa pewno zakochasz się w Malcie tak jak ja:)
UsuńNa tej wyspie jest wszystko co potrzebne do fajnego wypoczynku. Osoby, które lubią zwiedzać zabytki znajdą ich całe mnóstwo, a leniuchy mogą się opalać i kąpać w morzu praktycznie przez cały rok:)
Polecam Maltę i serdecznie pozdrawiam:)
Malta jest przepiękna.
OdpowiedzUsuńA twój post Mario, podniósł mnie na duchu, przy tej pogodzie, która jest za oknem.
Pozdrawiam:)*
Nie da się ukryć. Malta czaruje:)
UsuńDobrze Moniko, że wiosnę widać już na zakręcie:)
Serdeczności:)
Kochana
OdpowiedzUsuńBardzo malownicze miejsce, rzec by można "żyć nie umierać"!
Cudnie podróżujesz razem z rodzinką, tak trzymać!
Moja uwagę, jak zwykle przykuły kwiaty, roślinność, a zwłaszcza piękna purpurowa Bugenwilla:)
Pozdrawiam najserdeczniej:)
Bardzo lubimy razem podróżować i odkrywać świat:)
UsuńNiestety z powodu paskudnego wirusa ostatnio musieliśmy zrezygnować z odwiedzenia Rzymu.
Mam nadzieję, że to paskudztwo w Polsce nie rozpanoszy się jak np. we Włoszech.
Buziaczki:)
Super piszesz. Nie mogę oderwać się od czytania. Tak jak pisałam my wylatujemy na Maltę 7 m-ca i Twoje piękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńopisy miejsc pozwoliły mi wczuć się w klimaty tej wyspy. Bardzo dziękuję.
Bardzo dziękuję za miłe słowa:)
UsuńNa pewno Malta Cię nie zawiedzie i wrócisz z bagażem pełnym nowych i pięknych wrażeń, czego serdecznie Ci życzę:)
Przesyłam pozdrowienia:)
Z przyjemnością ogląda się zdjęcia z takich słonecznych miejsc.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Szczególnie w zimie:):)
UsuńPrzepięknie... Ach! Jak tam jest pięknie...
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć. Malta jest cudna:):)
Usuń