O mnie

                                                                                            "Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam?"
św. Paweł


Szczerze mówiąc nie trzeba się za bardzo wysilać, żeby na Malcie odnaleźć ślady apostoła Pawła, ponieważ  jego obecność  odczuwalna jest na każdym kroku. Jego imieniem nazywa się tutaj ulice, place, kościoły, a pomniki upamiętniające  kilkumiesięczny pobyt apostoła na wyspie znajdujemy w każdym mieście. 
Planując swoją podróż na Maltę - jednym z  głównych założeń tej wizyty było odwiedzenie miejsc związanych z apostołem Pawłem, a świadomość spacerowania Jego "śladami" była dla mnie bardzo inspirująca:)
Nasze poszukiwania rozpoczynamy w miejscowości  San Pawl il-Bahar, gdzie prawdopodobnie rozbił się okręt przewożący apostoła Pawła  do Rzymu.
Szaweł /Saul/ urodził się w Tarsie około 5-10 roku  -  w żydowskiej rodzinie posiadającej rzymskie obywatelstwo.  I chociaż nie należał do grona dwunastu apostołów, ani nawet do szerszej grupy uczniów Jezusa - został nazwany apostołem narodów.
Wychowywał się w środowisku żydowskiej diaspory.  Jako młody faryzeusz, niezależnie od swojej pozycji społecznej musiał nauczyć się jakiegoś rzemiosła – w przypadku Szawła była to umiejętność tkania płacht namiotowych.
W latach 20-tych przybył do Jerozolimy, gdzie studiował Torę w szkole Gamaliela Starszego. Jako młody faryzeusz był zagorzałym przeciwnikiem i prześladowcą chrześcijan. Około 35 roku był obecny przy ukamienowaniu Szczepana, jednego z siedmiu diakonów.
Później osobiście zaangażował się w prześladowanie chrześcijan w Jerozolimie. 
Około 35 roku, wyposażony w listy polecające od Sanhedrynu udał się do Damaszku z nakazem aresztowania zwolenników nowej religii. I od tego właśnie momentu w jego życiu nastąpił spektakularny przełom. Jak podają Dzieje Apostolskie:
"Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. 
A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: „Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?” „Kto jesteś Panie?” – powiedział.
„Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić”. 
Ludzie, którzy mu towarzyszyli w drodze, oniemieli ze zdumienia, słyszeli bowiem głos, lecz nie widzieli nikogo. Szaweł podniósł się z ziemi, a kiedy otworzył oczy, nic nie widział. Wprowadzili go więc do Damaszku, trzymając za ręce. Przez trzy dni nic nie widział i ani nie jadł, ani nie pił".


W Damaszku Szaweł został ochrzczony przez Ananiasza, a jego imię zostało zmienione na Paweł.  Od tej pory  w synagogach głosił, że Jezus Chrystus jest Mesjaszem i z zatwardziałego prześladowcy chrześcijan stał się najwierniejszym sługą  Jezusa Chrystusa. Paweł odbył trzy podróże misyjne, o których szczegółowo przeczytać możemy w Dziejach Apostolskich.   
W roku 58 został  aresztowany w Jerozolimie, a w  czasie procesu - jako obywatel rzymski, odwołał się do cesarza. Do Rzymu  wyruszył jesienią 60 roku, ale zanim tam dotarł  nieoczekiwany zbieg okoliczności sprawił, że wcześniej znalazł się na Malcie i na  pewno nie była to wizyta turystyczna, jak w moim przypadku:) 
Statek, którym jako więzień płynął w kierunku Rzymu, natrafił na niekorzystną pogodę, wiatr zrzucił go z kursu, a następnie dryfował przez wiele dni po nieznanych wodach. Kiedy wszyscy na pokładzie tracili nadzieję  - Paweł przemówił do żeglujących:
"A teraz radzę wam być dobrej myśli, bo nikt z was nie zginie, tylko okręt. Tej nocy ukazał mi się anioł Boga do którego należę i któremu służę i powiedział: 
"Nie bój się Pawle, musisz stanąć przed cezarem i Bóg podarował ci wszystkich, którzy płyną razem z tobą". Bądźcie więc dobrej myśli, bo ufam Bogu, że będzie tak jak mi powiedziano. Musimy przecież dopłynąć do jakiejś wyspy".
Tak też się stało. Piętnastego dnia po sztormie okręt roztrzaskał się o skały, ale 27o osób które były na pokładzie - ocalało.
"Gdy dzień nastał, nie rozpoznali lądu, widzieli jednak jakąś zatokę o płaskim wybrzeżu do którego chcieli doprowadzić okręt. Poodcinali kotwice i zostawili je w morzu. Równocześnie rozluźnili wiązania sterowe, nastawili pod wiatr przedni żagiel i zmierzali ku brzegowi. Wpadli jednak na mieliznę i osadzili na niej okręt. Dziób okrętu zarył się i pozostał nieruchomy, a rufa zaczęła się rozpadać pod naporem fal. 
Żołnierze postanowili pozabijać więźniów, aby który nie uciekł po dopłynięciu do brzegu. Lecz setnik chcąc ocalić Pawła, przeszkodził ich zamiarowi. Rozkazał aby ci co umieją pływać, skoczyli pierwsi do wody i wyszli na brzeg, pozostali zaś dopłynęli - jedno na deskach, a drudzy na resztkach okrętu. W ten sposób wszyscy cało znaleźli się na lądzie".

Zatoka św. Pawła

Najprawdopodobniej znajdujemy się w  okolicy gdzie rozbił się okręt przewożący Pawła do Rzymu. Na pamiątkę jego pobytu na Malcie wyspy na przeciwległym brzegu zatoki nazwano Wyspami św. Pawła. Stoi tam ogromnych rozmiarów pomnik apostoła.

Wyspy świętego Pawła
"My heart will go on", czyli romantyczne sceny żywcem wycięte z "Titanica":):)

Przy Zatoce św. Pawła znajduje się również źródło, z którego apostoł czerpał wodę po wyjściu na ląd oraz miejsce, gdzie Paweł siedział przy ognisku i zabił żmiję. 
A tak w Dziejach Apostolskich relacjonuje to wydarzenie św. Łukasz:
"Po ocaleniu dowiedzieliśmy się, że wyspa nazywa się Malta. Tubylcy okazywali nam niespotykaną życzliwość; rozpalili ognisko i zgromadzili nas wszystkich przy nim, bo zaczął padać deszcz i zrobiło się zimno. Kiedy Paweł nazbierał wielką naręcz chrustu i nałożył do ognia - żmija, która wypełzła na skutek gorąca, uczepiła się jego ręki. Gdy tubylcy zobaczyli gada wiszącego u jego ręki, mówili jeden do drugiego: "Ten człowiek jest na pewno mordercą, bo choć wyszedł cało z morza, bogini zemsty nie pozwala mu żyć".
On jednak strząsnął gada w ogień i nie ucierpiał. Tamci spodziewali się, że opuchnie, albo nagle padnie trupem. Lecz gdy długo czekali i widzieli, że nie stało mu się nic złego, zmieniwszy zdanie mówili, że jest bogiem".
Maltańska legenda głosi, że od tego wydarzenia węże na Malcie przestały być jadowite.

Święty Paweł strąca żmiję  - zdj. internet

A teraz udajemy się w kierunku kościoła Dobrego Ognia, wzniesionego w miejscu, gdzie święty Paweł poskromił jadowitą żmiję. W tej okolicy mają się też podobno znajdować ruiny domu Publiusza - namiestnika wyspy:
"W sąsiedztwie tego miejsca znajdowały się posiadłości namiestnika wyspy imieniem Publiusz, który nas przyjął i po przyjacielsku przez trzy dni gościł. Ojciec Publiusza leżał właśnie chory na gorączkę i biegunkę. Paweł poszedł do niego i pomodliwszy się położył ręce na nim i uzdrowił go. Po tym wszystkim przychodzili również inni chorzy na wyspie i byli uzdrawiani. Oni to okazali nam wielki szacunek, a gdyśmy odjeżdżali przynieśli wszystko, co nam było potrzebne".
Według tradycji św. Paweł ustanowił Publiusza pierwszym biskupem Malty.
W arkadach kościoła umieszczono tablice w kilku językach /również po polsku/
z fragmentami Dziejów Apostolskich wspominającymi tamte wydarzenia. 

Kościół Dobrego Ognia
Krzyż Maltański
Zachody słońca na Malcie należą do niezapomnianych
Nieczynne już solanki
Opuszczamy miejscowość San Pawl il Bahar i ruszamy w kierunku Rabatu

Święty Paweł mieszkał tutaj przez około trzy miesiące, a w trakcie pobytu na pewno nie marnował czasu - uzdrawiał chorych i głosił ewangelię o Jezusie Chrystusie. Źródła podają, że za jego sprawą bardzo dużo ludzi się nawróciło. Następnie wyruszył do Rzymu. 
"Po trzech miesiącach odpłynęliśmy na okręcie aleksandryjskim z godłem Dioskurów, który przezimował na wyspie" - Dz. Ap. 28,11.  
Nie należy jednak zapominać o tym, że apostoł przebywał na Malcie jako więzień. Ja jednak przypuszczam, że Publiusz jako dozgonny "dłużnik" Pawła, pozwalał mu na  swobodne poruszanie się po wyspie. 
Niemniej jednak na czas swojego pobytu, został ulokowany w grocie, która według tradycji znajduje się w dzisiejszym Rabacie. Nad grotą w XVI wieku zbudowano piękny kościół, nazwany w przeszłości Święty  Paweł za Murami.
Dobrze, że  Malta jest bardzo maleńką wyspą, więc w ekspresowym tempie możemy przenosić się z jednego miejsca do drugiego. Kierujemy się zatem w stronę Rabatu.

Kościół "Święty Paweł za murami" w Rabacie.
W muzeum znajduje się kopia kotwicy okrętu, którym płynął apostoł Paweł

Grota świętego Pawła, w której  apostoł przebywał przez trzy miesiące, stała się jednym z pierwszych miejsc chrześcijańskiego kultu na wyspie i była odwiedzana przez papieży: Jana Pawła II oraz Benedykta XVI. 
Długi korytarz prowadzi do sanktuarium w jaskini mającej 15 metrów długości i 2 metry szerokości. Na ścianach pod tynkiem odkryto freski z VI wieku wraz z napisami. Wezwania zapisane na ścianach jaskini stanowią bardzo cenne źródło poznania historii chrześcijaństwa.
Większość jest krótka i prosta, składa się z jednej petycji - zazwyczaj w formie słowa: "pomoc" i czasem podpisanej "twój sługa". Spośród nich prawie wszystkie przywołują osobę Chrystusa w jakiejś formie - "Jezus Chrystus", "Chrystus", czy "Pan". 
O ile wczesnochrześcijańskie inskrypcje znajdujące się na ścianach skierowane są głównie do Jezusa Chrystusa, o tyle napisy z początku XX wieku w korytarzu to zwroty w stylu: "św. Pawle, pomóż swojemu słudze".

 
Inskrypcje w katakumbach św. Pawła

A teraz przenosimy się do podziemnego świata zmarłych czyli Katakumb św. Pawła. 
W zasadzie nie mają one bliższego związku z osobą apostoła, a swoją nazwę zawdzięczają głownie dzięki bliskiemu sąsiedztwu kościoła oraz groty św. Pawła. 
W tym fascynującym labiryncie podziemnych grobowców zbudowanym w III wieku n.e. i będącym najwcześniejszym archeologicznym dowodem obecności chrześcijaństwa na Malcie - na powierzchni 2200 metrów kwadratowych pochowano około tysiąca ciał.
Miejsce jest tylko częściowo otwarte dla zwiedzających, lecz mimo to ilość korytarzy oraz zakamarków jest tak wielka, że bez przewodnika człowiek może się pogubić. 

 

Wejście do głównego kompleksu katakumb prowadzi do dwóch dużych sal z filarami wykonanymi na wzór kolumn doryckich i zdobionych malunkami na tynku. Stojące w głównej krypcie okrągłe stoły i półokrągłe ławki wykute w jednym kawałku w skale, były wykorzystywane do pamiątkowych posiłków podczas corocznego festiwalu umarłych /starożytny zwyczaj Rzymian/. 
Kilka kroków niżej, w krypcie we wgłębieniu znajduje się kaplica oraz wykute w skale "groby Luculus", czyli małe prostokątne wnęki, używane do pochówku dzieci. 
Po prawej stronie ciągną się dwa długie korytarze, które prowadzą do grobów, gdzie ciała chowano pod spadzistym dachem przez otwór w dolnej części ściany. 
W okresie saraceńskim, kiedy zmieniły się zwyczaje pogrzebowe, a nowi mieszkańcy dostosowali to miejsce do potrzeb swoich praktyk pogrzebowych, kompleks prawdopodobnie porzucono, częściowo zdewastowano i okradziono. 
Część katakumb powróciła do użytku w trakcie rechrystianizacji wyspy, a otwartą przestrzeń ponownie zajęto i wykorzystywano jako chrześcijańskie sanktuarium.

Wnęki, w których chowano ciała zmarłych
Stół służący do agape - czyli chrześcijańskiej wieczerzy

Na Malcie jest jeszcze sporo miejsc oraz opowieści związanych z osobą świętego Pawła. Część z nich jest pewnie prawdziwa, ale niestety z biegiem czasu ludzie dopisali własny scenariusz do historii biblijnej. 
Ja, w każdym razie bardzo się cieszę, że na tym maleńkim skrawku ziemi, mogłam  odnaleźć chociaż fragmencik, jakże bogatego życiorysu człowieka, który dzięki miłości Chrystusowej zupełnie odmienił swoje życie, a głoszona przez niego ewangelia obiegała  i nadal obiega cały świat. 
Wystarczy tylko wsłuchać się w delikatny głos Jezusa zapraszającego nas do wspólnej agape, a idąc za przykładem apostoła Pawła otworzyć serce i przyjąć zaproszenie na wielką ucztę Króla Królów i Pana Panów:):)
"Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. 
Choć nadal prowadzę życie w ciele, jednak obecne życie moje jest życiem wiary 
w Syna Bożego, który umiłował mnie i samego siebie wydał za mnie" 
słowa apostoła Pawła w liście do Gal. 2,20


 Moi Drodzy:):)
Niech w nadchodzącym Nowym Roku 2019
świat będzie dla Was pełen ciepła, radości i przyjaciół, 
a w Waszych domach nigdy nie zabraknie miłości i zrozumienia.
Nie pozwólcie zniszczyć w sobie tego, co wyróżnia Was w tłumie:):):)



Malta - listopad 2019

38 komentarzy:

  1. Marysiu, zabrałaś mnie w piękną podróż:)
    Wspaniale połączyłaś wypoczynek, z ciekawą lekcją historii biblijnej:)
    Świetnie opracowany post, zresztą jak zwykle.
    Gratuluję i pozdrawiam:)
    Krzysztof.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysztofie, bardzo Ci dziękuję:)
      Cieszę się, że post Ci się podobał.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  2. Kochana - super post:)
    Nawet mnie wciągnęła historia świętego Pawła, więc doceń to:):)
    Marta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zwykle, pięknie napisane i zilustrowane:-)
    Dla Ciebie także wszelkiej pomyślności i kaskad radości w nadchodzącym roku:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawa podróż z przyjemnością szłam twoimi śladami :D Piękne zdjęcia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam być w miejscu, w którym kiedyś przebywał apostoł Paweł.
      Dziękuję bardzo i serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Maltańskiej historii św. Pawła nie znałam. Dziękuję za jej przybliżenie i za te piękne zdjęcia.
    Jak tak zebrałaś wszystkie miejsca nazwane na cześć św. Pawła, to ich ilość robi spore wrażenie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Malcie jest dużo więcej miejsc związanych ze świętym Pawłem, chociaż obawiam się, że niektóre z nich są wykreowane typowo pod turystę.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  6. I jak to jest?
    Wierzę - nie spotyka mnie nic, czego rzekomo doświadczają inni wierzący.
    Tracę wiarę - nie spotyka mnie nic, czego doświadczył Szaweł czy inni "cudownie nawróceni".
    I jak tu wierzyć?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwa wiara jest niezależna od okoliczności. Kiedy jest dobrze - wierzę, a kiedy spotykają mnie trudności - przestaję wierzyć. Na dobrą sprawę Jezus również mógłby stracić wiarę kiedy modlił się żarliwe w ogrodzie Getsemane prosząc Boga o to, żeby nie musiał umierać na krzyżu. Nie dość, że umarł, to Bóg wtedy zupełnie się od niego odsunął. Mimo to, Jezus nie stracił wiary.
      Apostołowie również ginęli śmiercią męczeńską, podobnie zresztą jak pierwsi chrześcijanie. Iluż rodziców musiało patrzeć na śmierć swoich dzieci.
      Wiem co teraz powiesz, że Bóg jest okrutny tolerując takie okrucieństwo, ale żeby zrozumieć Boga, trzeba przede wszystkim poznać genezę powstania zła.

      Usuń
    2. Nie, nie to powiem, bo w ogóle nie o to chodzi. Chodzi o zupełny brak doświadczeń, które pozwoliłyby mi uwierzyć od nowa w prawdziwość słów Biblii. Na pewnym etapie zwykłe "wierzę, bo wierzę", czyli "bo tak" już się nie sprawdza.

      Usuń
    3. Pamiętasz historię Hioba? Najpierw Bóg odbierał mu po kolei wszystko co było dla niego najcenniejsze, żeby sprawdzić jego wiarę, a potem oddawał z nawiązką.
      Niestety, wiara jaką posiadał Hiob cechuje tylko nielicznych:):)

      Usuń
    4. Oczywiście, że pamiętam. Ale dla mnie nic z niej nie wynika, to tylko papier i martwa litera...

      Usuń
    5. No cóż. Zastanawiam się nad tym, czy gdyby w Twoim życiu Bóg dokonał jakiegoś spektakularnego cudu - czy wtedy byś uwierzyła, czy też uznałabyś to za zwykły zbieg okoliczności lub przeznaczenie???
      Wybacz, ale ja obstawiam to drugie:(
      A czy próbowałaś kiedyś modlić się wbrew własnej woli?

      Usuń
  7. I love your blog. You have written elaborately all the history. I enjoyed it a lot.

    Please visit: https://from-a-girls-mind.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo ciekawa podróż,z przyjemności przeczytalam historię św. Pawła .
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zainspirowałam Cię do zapoznania się z osobą św. Pawła.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Paweł jest moim ulubionym apostołem. :)
    No tak, od razu zrobili z tych miejsc, miejsca kultu. Ludzie... ;]
    Katakumby rzeczywiście fascynujące!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam trudności we wskazaniu mojego ulubionego apostoła, ale jest nim chyba Piotr.
      Przekorny, zbuntowany, ale jednocześnie bardzo gorliwy - prawdziwy facet z kwi i kości:)
      Katakumby rzeczywiście robią wrażenie.
      Pozdrawiam i życzę zdrowia:)

      Usuń
    2. Mnie się podoba indywidualne i sprytne podejście Pawła do każdego człowieka z osobna. I to, że jest radykałem, nie ma pół środków. To mi bardzo imponuje, bo sama ciągle nieświadomie szukam kompromisów z tym światem.

      Usuń
    3. Masz rację. My, współcześni ludzie ciągle szukamy kompromisów, chociaż muszę Ci powiedzieć, że moja definitywna decyzja dotycząca odejścia z kościoła katolickiego po 33 latach bycia jego członkiem - w oczach moich znajomych była bardzo odważna:)
      Do dzisiaj tego nie żałuję i gdybym miała dokonać ponownego wyboru, nie wahałabym się ani przez moment:)

      Usuń
    4. Moje odejście od Katolickiego spotkało się tylko ze zdziwieniem, ale nikt nie zakładał, że to się dopiero wtedy przerodzi w prawdziwą miłość do Boga.
      Zastanawiałam się natomiast nad apostazją. Jedni mówią, że to ważne, a inni, np. pastor w moim kościele, twierdzi, to niepotrzebna, ludzka sprawa, bo oddałam swoje życie Chrystusowi, a nie organizacji. A co Ty o tym sądzisz?

      Usuń
    5. Jeśli chodzi o moje odejście od Kościoła katolickiego przebiegło ono dość sprawnie i bez zbędnych zgrzytów.
      Zanim jednak podjęłam tę decyzję postanowiłam porozmawiać z księdzem proboszczem.
      Kiedy zaczęłam mu zadawać pytania dotyczące Biblii oraz rozbieżnościach między Słowem Bożym, a tradycją KK - ksiądz się zupełnie załamał i nie potrafił znaleźć odpowiedzi.
      Stwierdził tylko, że w trakcie 5-letnich studiów w seminarium - młodzi "adepci" z Biblią maja do czynienia tylko przez pół roku swojej edukacji!!!! wyobrażasz sobie???
      Głównie skupiają się na naukach "ojców Kościoła", a ich podręcznym narzędziem pracy jest brewiarz.
      Odesłał mnie do doktora nauk teologicznych, żebym mogła sobie pogawędzić i znaleźć odpowiedzi na nurtujące mnie pytania:)
      No cóż - jeżeli ksiądz na proste pytania dotyczące Biblii nie potrafi znaleźć logicznej odpowiedzi - nie miałam wyboru.
      A tak całkiem serio - moja decyzja była świadoma i w pełni przemyślana.
      Wiem, że to nie kościół zbawia człowieka, tylko Bóg, ale bycie w organizacji /w moim przypadku jest to Kościół ADS/ daje poczucie wspólnoty i motywuje do działania:):)

      Usuń
    6. Bo Biblia nie jest jedynym autorytetem – tak mają napisane w Katechizmie. Można słuchać "Ojców Kościoła" ale tych pierwszych. Mam parę wynotowanych kwestii z ich dokumentów, które mogłyby wpędzić w wątpliwość niejednego Katolika.
      Wspólnota jest bardzo ważna. Apostołowie przecież tworzyli Kościoły w różnych miejscach i ja tego nie lekceważę, ale wybrałam wolny zbór bezdominacyjny i była to najlepsza decyzja w moim życiu. To jest kompletnie nieporównywalne z tym, co się widzi w Krk.

      Usuń
  10. Świetny post Mario.
    O maltańskim zarysie w historii Św. Pawła nie słyszałam.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję:)
      Polecam Ci przeczytanie Dziejów Apostolskich. Można w nich znaleźć wiele ciekawych historii związanych z apostołami.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  11. Droga Mario!
    Jak zawsze doskonale opracowany post i świetne zdjęcia.

    Tobie i Twojej Rodzinie, w Nowym 2019 Roku, życzę samych radosnych i pogodnych dni, zdrowia, spełnienia marzeń, a przede wszystkim czasu i funduszy na wspaniałe wycieczki!!!
    Niech Wam się DOBRZE DZIEJE!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo bardzo Ci dziękuję za piękne życzenia:)
      Jestem przekonana, że się spełnią:)
      Posyłam Buziaki dla Ciebie i Twojej całej rodzinki:)

      Usuń
  12. Wspaniały post zachęcający do dalszego poszukiwania wiadomości na temat Malty :)
    Szczęśliwego Nowego Roku obfitującego w podobne wyprawy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję i również przesyłam moc najlepszych życzeń na nadchodzący Rok:)

      Usuń
  13. To była wspaniała wycieczka naznaczona miejscami pobytu świętego Pawła. Sporo się z tego postu dowiedziałem o życiu św. Pawła. Całość ładnie zilustrowałaś.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Wspaniały post Mario.
    Wspaniałe miejsca i mnóstwo ciekawych informacji.
    Odniosę się tylko do komentarza o Hiobie, od lat omawiam tę przypowieść z młodzieżą.
    I niestety, moje zdanie jest takie: Cóż z tego, że Bóg wynagrodził mu wszystko, to już były inne dzieci... Inna rodzina.
    A cierpienie i ból? Tak po prostu zniknęły?
    A to, że Bóg wybrał sobie Hioba, jako "przynętę" w sporze z szatanem, też nie jest do końca sprawiedliwe.
    Może się mylę, może patrzę przez pryzmat mojego cierpienia... Ale tak właśnie czuję...

    Pozdrawiam Cię noworocznie i bardzo ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  15. Ale bzdury Bóg nie ponosil winy za to co spotkalo Hioba to szatan zazucil Bogu ze chroni Hioba a ten mu w zamian słuzy ale tylko zabierz swa reke a zobaczysz ze bedzie cie przeklinal prosto w twarz ok mowi Bog wszystko co ma jest w twojej rece tylko nie mozesz mu odebrac zycia postawa Hioba pokazala ze kochal Boga bez wzgledu na jego sytuacje szatan wysunol ten zazut nie tylko przeciw Hiobowi ale przeciw kazdemu z nas wiec za stan w jakim znajdowal sie Hiob nie odpowiadal w zaden sposob Bog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc nie bardzo wiem o czym Ty piszesz???
      Ja w ogóle nie poruszam w tym poście tematu Hioba, tylko piszę o Malcie i pobycie świętego Pawła na tej wyspie, a Twój komentarz jest zupełnie nie na miejscu:(

      Usuń