O mnie


"Wszystko polega na tym, żeby człowiek był taki - jaki jest, żeby nie wstydził się chcieć tego, czego chce 
i marzyć o tym, o czym marzy. Ludzie są na ogół niewolnikami konwenansów. 
Ktoś im powiedział, ze powinni być tacy i tacy, i starają się być takimi aż do śmierci, nie wiedząc nawet, 
kim byli i są naprawdę. Nie są wiec nikim i niczym, postępują niejednoznacznie, niejasno, chaotycznie. 
Człowiek przede wszystkim musi mieć odwagę być sobą"
Milan Kundera 



Praga jest przepięknym miastem, które zachwyca każdego dnia zarówno przybyszów jak i rdzennych mieszkańców. Nazywana bywa "miastem o stu wieżach" lub "perłą w cesarskiej koronie Habsburgów"
Milan Kundera - autor książki "Nieznośna lekkość bytu" uznał ją za najpiękniejsze miejsce na Ziemi, a Johann Goethe - za "najcudowniejszy klejnot w kamiennej koronie świata". 
Czy Praga rzeczywiście zasługuje na te wszystkie peany i słowa uznania płynące z ust znanych oraz mniej znanych osobistości?
Ja, jako osobistość mniej znana:) z całą stanowczością mogę potwierdzić, że Praga jest miastem wyjątkowym, a każdy kto ją odwiedził chociaż raz - zapewne przyzna mi rację.
Przyjeżdżając do stolicy Czech łatwo zrozumieć dlaczego rzuciła urok na pisarzy, polityków oraz specjalistów  UNESCO, którzy wpisali ją na listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego.
Historyczne Stare Mesto, skupione wokół Staromestske namesti - Rynku Staromiejskiego, pełne jest cennych zabytków i to właśnie w tej części miasta rozpoczynamy nasze zwiedzanie Pragi. 
Stare Miasto powstało jako osada kupców około XI wieku, a rynek staromiejski był najważniejszym miejscem targowym Czech. Osada bardzo szybko się rozwijała i prawa miejskie otrzymała w 1235 r. od króla Władysława I, a 100 lat później zezwolono na budowę Ratusza Miejskiego, z górującą nad nim gotycką wieżą. Najpiękniejszą ozdobą budynku jest słynny XV-wieczny astronomiczny Orloj, który w czasie naszego pobytu poddany był renowacji. 
Przed tym dziełem sztuki zegarmistrzowskiej gromadzą się tłumy turystów by podziwiać paradę figur, w postaci np: kościotrupa, Żyda, czy Turka, które nieubłaganie przypominają nam o upływającym czasie. Szczerze mówiąc tarcza zegara jest tak skomplikowana, że trudno zorientować się która tak naprawdę jest godzina.

Zdj. internet

Budynki otaczające Rynek Staromiejski w większości są barokowe, ale kryją w sobie ściany i fundamenty starszych - romańskich oraz gotyckich kamienic. Nowe domy budowano na pozostałościach starych. Prawie wszystkie kamienice w południowej części rynku mają nazwy. Pochodzą one na ogół od detali zdobiących ich fasady. 
I tak na przykład mamy: dom pod Kamienną Madonną, Kamiennym Barankiem,  dom pod Łazarzem, Czerwonym Liściem itp. W jednym z tutejszych pałaców mieścił się sklep pasmanteryjny ojca Franza Kafki, a sławny pisarz uczył się w gimnazjum ulokowanym w pozostałej części budynku.
Muszę Wam powiedzieć, że praskie  kamienice zrobiły na mnie ogromne wrażenie wizualne. Śliczne, kolorowe ściany oraz bogato zdobione fasady wyglądają niezwykle dostojnie i atrakcyjnie. Zobaczcie zresztą sami. Niestety pogoda nie za bardzo dopisywała, więc elewacje nie mogą zaprezentować się w swojej pełnej krasie.


Jak wcześniej wspomniałam centralnym punktem Starego Miasta jest Rynek Staromiejski. Ten duży plac był swego czasu sercem handlowej osady, ale stanowi również miejsce symboliczne - jako niemy świadek krwawej historii Czech.
To właśnie tutaj w roku 1437 przeprowadzono pokazową egzekucję husytów. I chociaż dzisiaj  kojarzy nam się głównie z miłym oraz relaksującym pobytem, to w czasach Jana Husa życie mieszkańców Pragi przedstawiało się zdecydowanie mniej kolorowo. Sytuacja ludzi mających lub głoszących inne poglądy, niż te których nauczał kościół katolicki była przesądzona z góry - Stos.
Pragę  chciałam odwiedzić z kilku powodów. Jednym z nich jest  m.in. osoba protestanckiego kaznodziei Jana Husa, którego postać odegrała ogromną rolę w życiu religijnym Czech.  
Na każdym kroku spotykamy miejsca z nim związane. Już na "dzień dobry" wita nas Jego dumna postać górująca nad płytą praskiego rynku. Autorem tego monumentalnego pomnika odsłoniętego w 1915 roku, z okazji 500-lecia męczeńskiej śmierci Husa  był  Ladislav Saloun. 
Monument jest znaczącym symbolem odrodzenia narodowego Czechów. Władze austriackie zabroniły oficjalnego odsłonięcia pomnika, więc prażanie w pięćsetną rocznicę spalenia reformatora urządzili na rynku manifestację patriotyczną, w czasie której pomnik tonął w morzu kwiatów. 
Dzisiaj również nie brakuje w tym miejscu ludzi pochodzących ze wszystkich stron świata,  którzy regularnie przesiadują u stóp kaznodziei.  
Napis na pomniku głosi: "Pravda vitezi" /Prawda zwycięży/". 
Szkoda tylko, że poszukiwanie tej prawdy na przełomie wieków, okupione zostało śmiercią milionów niewinnych istnień ludzkich.


Jan Hus pochodził z ubogiej rodziny i wcześnie został sierotą z powodu śmierci ojca. Pobożna matka, która wychowanie dzieci uważała za najcenniejszą rzecz, starała się przekazać to dziedzictwo synowi. Hus rozpoczął edukację w prowincjonalnej szkole, potem studiował na uniwersytecie w Pradze, gdzie przyznano mu stypendium. Odznaczał się pilnością i szybkimi postępami w nauce, a jego nienaganne życie i uprzejme zachowanie zjednało mu ogólny szacunek. W roku 1396 otrzymał tytuł magistra, a dwa lata później zaczął wykładać na uczelni. W 1400 otrzymał święcenia kapłańskie, a następnie został pierwszym czeskim rektorem uniwersytetu. 
Hus był na początku gorliwym wyznawcą Kościoła rzymskiego i pragnął otrzymywać przyrzeczone przez niego błogosławieństwa. Z polecenia arcybiskupa zajmował się badaniem przypadków cudów. Wkrótce jednak stwierdził, że były one zwykłą  mistyfikacją mającą na celu wzbudzenie respektu przed obliczem przywódców kościoła katolickiego, którzy swoim "owieczkom" głosili naukę o miłosierdziu i skromnym życiu, a sami wiedli żywot rozwiązły oraz chciwy. 
W tym czasie Hus zaznajomił się z pismami Johna Wycliffe'a, którego uważał za szczerego i oddanego chrześcijanina. Już wtedy wstąpił na ścieżkę, która miała doprowadzić go do konfliktu z Rzymem. 
Szczególnie przemawiał do niego postulat Wycliffe'a o ograniczeniu bogactwa duchowieństwa, ponieważ był to poważny problem w Czechach, gdzie aż połowa ziemi należała do Kościoła. Hus uważał za niesprawiedliwość rozrzutny i hulaszczy tryb życia dostojników kościelnych utrzymujących się z wysokich podatków nałożonych głównie na rolników. 
Uważał, że głównym wyznacznikiem i autorytetem  wiary każdego człowieka powinno być Pismo Święte, a nie tradycja Kościoła. Hus pomimo sprzeciwu Rzymu, dążył do głoszenia Słowa Bożego w języku ojczystym. Nieznajomość Biblii była ogromna, a wśród mieszkańców zło panoszyło się  bezkarnie, dlatego ostro sprzeciwiał się takiemu stanowi rzeczy, starając się prowadzić w życie zasady wiary i czystości. 
Hus stworzył własny program reformy Kościoła i obrony czeskich interesów narodowych, zyskując tym samym szeroką popularność wśród mieszczan, chłopstwa i drobnego rycerstwa. 
Do tej pory jest on dla mieszkańców Pragi symbolem  ogromnej wiary oraz odwagi w jej głoszeniu.
Na dwóch przeciwległych krańcach Staromiejskiego Rynku  położone się dwa husyckie kościoły. Jednym z nich /poniżej/  jest Kościół św. Mikołaja, należący do najciekawszych praskich budowli barokowych. W jego wnętrzu szczególną uwagę przyciągają wzrok freski wykonane przez Kosmę Damiana Asama. Przybytek ten uważa się za historyczną siedzibę Czeskiego Kościoła Husyckiego. Obecnie, oprócz husyckich nabożeństw, odbywają się w nim różnorakie koncerty.    


Kostel Panny Marie pred Tynem /Panny Marii pod Tynem/  jest bardzo charakterystyczną świątynią z symetrycznie zarysowanymi wieżami kościoła górującymi nad praskim Rynkiem, ozdobionymi wieloma iglicami oraz złotą figurą Matki Bożej. 
Te wspaniałą trzynawową świątynię wzniesiono w latach 1365-1511 z funduszy mieszczan i szybko stała się ona najważniejszym kościołem husytów. Na szczycie fasady, król Jerzy z Podiebradów kazał umieścić złoty kielich - symbol husytów.  
Po 1621 r. decyzją władz Kościoła katolickiego, kielich przetopiono na figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem. 



Teraz udajemy się w kierunku Kaplicy Betlejemskiej, w której Jan Hus po otrzymaniu święceń kapłańskich został mianowany jej duchownym. 
Zanim tam jednak dotrzemy musimy wrzucić coś na ząb, ponieważ nasze brzuchy dają o sobie coraz bardziej znać. Uwierzcie mi na słowo -  Praga oferuje naprawdę bogate oraz smaczne menu. Wybieramy knajpkę o nazwie "Stare Casy" i rzeczywiście jej klimat oraz wystrój przywodzi na myśl stare, dobre czasy, w postaci m.in. czeskich knedliczków z  pysznym gulaszem.  




Ośrodkiem działalności Husa od 1402 roku stała się Kaplica Betlejemska w Pradze, w której uczniowie propagowali czeskie, a nie jak do tej pory łacińskie nabożeństwa. Wkrótce jego kazania zaczęły przyciągać tłumy i Hus został przywódcą narodowej czeskiej frakcji, domagającej się natychmiastowych reform w Kościele, m.in. zmian liturgicznych, komunii pod dwiema postaciami: chleba i wina, a także powrotu kościoła do surowych i prostych zasad pierwotnego chrześcijaństwa. 
Odrzucając autorytety kościelne - Hus uznał Biblię za jedyne kryterium wiary. Negował zasadność ekskomuniki i absolucji kapłańskiej, tym bardziej, że sytuacja w kościele stała się alarmująca, a rozłam w kościele trwał w najlepsze. Aż trzech papieży walczyło o władzę, napełniając świat chrześcijański konfliktami i przestępstwami. Gdy nie pomogło obrzucanie się klątwami, papieże chwycili za świecką broń. Każdy z nich nabywał oręż i werbował żołnierzy. Do prowadzenia walki potrzebne były oczywiście pieniądze. W tym celu wystawiono na sprzedaż rozmaite dary, urzędy i błogosławieństwa Kościoła. Ludzie publicznie oskarżali rzymskich przywódców o to, że są przyczyną wszelkiego nieszczęścia, które rujnowało chrześcijaństwo.
Hus jawnie wystąpił przeciwko procederowi sprzedawania odpustów na terenie Czech,  przez trzech zwalczających się papieży.  
Arcybiskup praski - Zajic, który początkowo był przychylny Husowi, uległ naciskom frakcji niemieckiej i przestał go popierać, a w roku 1408 zabronił mu wykonywania funkcji kapłańskich oraz odprawiania nabożeństw w Kaplicy Betlejemskiej. 
Wieści z Pragi dotarły do Rzymu i wkrótce wezwano Husa do stawienia się przed papieżem. 
Posłuszeństwo wobec tego rozkazu równało się z niechybną śmiercią, dlatego król i królowa Czech, uniwersytet, szlachta i niektórzy wyżsi urzędnicy wystosowali prośbę do papieża, by pozwolił pozostać Husowi w kraju, a na wezwanie Rzymu odpowiedzieć przez posłów.
Co zrobił papież? Oczywiście zamiast wysłuchać prośby, potępił Husa, a na Pragę rzucił interdykt, czyli zakaz odprawiania obrzędów religijnych na danym terenie, przez grupę ludzi lub konkretną osobę. Obecnie nie istnieje już interdykt zbiorowy, ale w średniowieczu był stosowany nawet wobec całych państw, kiedy ich władca działał wbrew nauce Kościoła katolickiego.
W owym czasie słowo interdykt wywoływało popłoch i przerażenie. Ceremonie połączone z rzucaniem klątwy miały na celu zastraszenie tłumu, który uważał papieża za zastępcę samego Boga na ziemi, posiadającego klucze nieba i piekła, jak również moc wymierzania doczesnych i wiecznych kar.
Ludzie wierzyli, że bramy niebios są zamknięte dla tych, którzy znajdują się pod klątwą i dopóki papieżowi nie spodoba się jej cofnąć, umarli nie mają prawa wstępu do nieba. Na znak tego strasznego nieszczęścia zaprzestano odprawiania nabożeństw, pozamykano kościoły, ślubów udzielano na dziedzińcach klasztornych, a umarłych grzebano na polach bez żadnych ceremonii, gdyż zabroniono chowania ciał w poświęconej ziemi. W ten sposób Rzym oddziaływając na wyobraźnię i zabobony kontrolował ludzkie umysły.
W Pradze powstało wielkie zamieszanie, a część ludności oskarżała Husa o to, że jest przyczyną tego nieszczęścia. Aby uspokoić burzę, reformator wyjechał na jakiś czas do rodzinnej wioski i przez jakiś czas nie mógł głosić kazań w Kaplicy Betlejemskiej.  
W liście do przyjaciela napisał: "Jeżeli usunąłem się spośród was to tylko dlatego, że kierowałem się nauką i przykładem Jezusa. Wyjechałem po to, by źli ludzie nie ściągnęli na siebie wiecznej zguby, a pobożni nie cierpieli z mego powodu. Wycofałem się z obawy, by niebożni kapłani nie zabraniali przez dłuższy czas kazania Słowa Bożego, ale nie opuściłem was, by wyrzec się prawdy, za którą - z Bożą pomocą gotów jestem umrzeć".
Hus nie zaniechał swojej działalności, lecz podróżował po okolicznych wioskach wygłaszając kazania dla ludzi żądnych Słowa Bożego. W ten sposób zarządzenia wydane przez papieża w celu stłumienia ewangelii, dopomogły jedynie jej szerzeniu się. 
"Nie możemy nic bowiem uczynić przeciwko prawdzie, ale dla prawdy"  /2 Kor./ - mawiał Hus.
Kiedy po pewnym czasie niepokój w Pradze ustał, Hus powrócił do Kaplicy Betlejemskiej, aby z jeszcze większą gorliwością i odwagą głosić Słowo Boże. Cieszył się przyjaźnią ze strony królowej i dużej części szlachty. Wielkie rzesze prostego ludu także stanęły po jego stronie. Porównując czyste i wzniosłe nauki oraz świątobliwe życie Husa ze zwyrodniałymi dogmatami Kościoła rzymskiego, a także chciwością i rozpustą, która cechowała duchowieństwo - wielu uważało za honor stanąć przy boku reformatora.
Kaplica Betlejemska zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz jest bardzo skromna i surowa. Zachowały się w niej pamiątki  w postaci listów, które otrzymywał Jan Hus.






W celu naprawienia zła jakie szalało w Europie, postanowiono zwołać sobór powszechny w Konstancji w roku 1414, który na usilne żądanie cesarza niemieckiego Zygmunta Luksemburskiego - zwołał jeden, z trzech aktualnie panujących papieży.
Gdy sobór był zwoływany, istnieli trzej – uważający się za prawowitych – papieże: Benedykt XIII, Grzegorz XII i Jan XXIII. 
Istna parodia.
Kilka lat wcześniej (w 1409) zdecydowana większość biskupów na soborze w Pizie zakwestionowała prawa do tronu "piotrowego" papieży rzymskiego i awiniońskiego, wybierając trzeciego papieża – Jana XXIII – twierdząc przy tym, że rada biskupia ma większe prawa niż tylko jeden biskup,  nawet jeśli jest biskupem Rzymu. Niestety w wyniku tego schizma nasiliła się, gdyż zamiast dwóch, urzędowało trzech papieży.
Z poparciem Zygmunta Luksemburskiego, sobór w Konstancji sugerował wszystkim trzem papieżom abdykację  i opowiadał się za wyborem nowego.
Większość czasu trwania soboru zajęły więc swary na tle politycznym – bardziej usiłowano ułagodzić świeckich władców niż rzeczywiście podjąć reformę Kościoła i jego hierarchii.
Nowością podczas soboru było, że zamiast głosować indywidualnie, biskupi głosowali w blokach narodowych. Stanowiło to odzwierciedlenie waśni leżących u podstawy schizmy drążącej Kościół.
Sytuacja ta jest jawnym dowodem na to, że papież  absolutnie nie może być nieomylny, a jedynym autorytetem w kwestiach religii jest Pismo Święte, co Jan Hus podkreślał na każdym kroku.
Zwołanie soboru w Konstancji nie za bardzo było na rękę antypapieżowi Janowi XXIII, gdyż nie za bardzo umiał pogodzić się z krytyką prałatów, których moralność była tak samo grzeszna jak ogółu duchowieństwa. Nie odważył się jednak sprzeciwić woli króla Zygmunta Luksemburskiego. 
Wezwano więc na sobór kłócących się papieży i głównego propagatora nowych poglądów - Jana Husa. Ci pierwsi ze względu na swoje bezpieczeństwo nie zgłosili się osobiście, lecz przysłali posłów, natomiast Hus został zaopatrzony przez cesarza Zygmunta w glejt zapewniający mu bezpieczeństwo. Gdy przybył do Konstancji, sam papież również gwarantował mu ochronę. Mimo tych zapewnień, w krótkim czasie na zlecenie papieża i kardynałów wtrącono Husa do lochu. 
Perfidia papieża nie przyniosła mu żadnych korzyści, ponieważ wkrótce - Jan XXIII znalazł się w tym samym więzieniu. 
Sobór udowodnił papieżowi takie przestępstwa jak: morderstwo, symonię, cudzołóstwo, marnotrastwo dóbr kościelnych  oraz wiele, wiele  innych grzechów. Mimo licznych przestępstw - papież spędził w więzieniu tylko 3 lata, a wolność kupił za zawrotną sumę 30 tysięcy dukatów!
Papież Marcin V przywrócił mu godność kardynalską i powierzył stanowisko dziekana Kolegium Kardynalskiego. No cóż - ręka rękę myje.
Chociaż papież winny był większych przestępstw niż te, o które Hus oskarżał kapłaństwo, to jednak ten sam sobór, który usunął rzymskiego władcę - przystąpił do zniszczenia reformatora. Uwięzienie Husa wywołało wielkie oburzenie w Czechach. Szlachta skierowała do soboru protest przeciwko pogwałceniu prawa nietykalności, natomiast przedstawiciele kościoła przekonali cesarza, że "nie trzeba dotrzymywać słowa heretykom ani ludziom posądzonym o głoszenie herezji nawet wówczas, gdy posiadają glejt od cesarza i króla". 
W ten sposób wrogowie Husa dopięli swego. Osłabionego chorobą i pobytem w więzieniu reformatora przyprowadzono przed sobór. Kiedy kazano mu podjąć ostateczną decyzję i wyrzec się swoich nauk - Hus odmówił.
Na jednej ze ścian w Kaplicy Betlejemskiej wisi obraz  pędzla Vaclava Brozika "Sąd nad Janem Husem na soborze w Konstancji". 
Powiem Wam, że ciarki przeszły mi po plecach kiedy uświadomiłam sobie bezsilność Jana Husa wobec swoich oprawców. Jestem jednak przekonana, że Bóg nie opuścił go w tamtej krytycznej chwili.


Kiedy wydano wyrok śmierci, rozpoczęła się ceremonia odebrania skazanemu piastowanego urzędu. Biskupi ubrali swego więźnia w kapłańskie szaty, a prałaci wyrzekli następujące  słowa:  
"Teraz twoją duszę oddajemy diabłu".
Hus patrząc w niebo odrzekł :  
"A ja polecam mego ducha w Twoje ręce, Panie Jezu, gdyż Ty mnie zbawiłeś".
Wezwany jeszcze raz do odwołania swych nauk przemówił, zwracając się do zgromadzonych tymi słowami:
"Z jakim obliczem mógłbym spojrzeć w niebo, jak miałbym zwrócić się do tych tłumów ludzi, którym głosiłem ewangelię? 
Nie, ich zbawienie cenię wyżej niż to nędzne ciało, skazane na śmierć".
W związku z tym, że "Kościół katolicki nie przelewał krwi"  Husa oddano w ręce władzy świeckiej  i zaprowadzono na miejsce stracenia. Kiedy przywiązano go do słupa i wszystko było już gotowe do rozpalenia ognia, raz jeszcze wezwano skazańca, aby ratował się odwołując swoje błędy. 
"Jakie błędy mam odwołać? - zapytał Hus. Nie popełniłem żadnych. Wzywam Boga na świadka, że wszystko co pisałem lub kazałem, miało na celu ratowanie ludzi od grzechu i wiecznego potępienia. Dlatego z największą radością przypieczętuję tę prawdę, o której pisałem i którą głosiłem".

 

Kiedy ciało Husa doszczętnie się spaliło - jego prochy zebrano razem z ziemią, na której spoczywały i wrzucono do Renu. Niestety śmierć Husa oraz prześladowanie ludzi wierzących inaczej, to dopiero początek tragicznych wydarzeń, jakie miały rozegrać się w całej średniowiecznej Europie.
Jeśli ktoś z Was chciałby poczytać  o hiszpańskiej Inkwizycji zapraszam  /tutaj/. 
 
Mam cichą nadzieję, że nie usnęliście w trakcie przeglądania mojego dzisiejszego, dosyć przydługiego posta. 
Nie miałam jednak innego wyjścia. Kiedy tylko wróciłam z Pragi od razu wiedziałam, że pisząc o tym cudnym mieście - absolutnie nie mogę pominąć osoby, która wywarła tak ogromny wpływ na życie jej mieszkańców.


Moi Drodzy, niech nadchodzący tydzień
będzie dla Was spokojny oraz radosny:) 
Dziękuję za odwiedziny i wszystkie 
pozostawione komentarze:)



Oprac. na podstawie:
- wikipedia
- książki "Wielki bój" - E. White

Czechy, Praga - październik 2017

44 komentarze:

  1. No, no gratuluję. Stworzyłaś niezłą pracę naukową:)
    Fajnie mi się czytało i oglądało. Rzeczywiście postać Husa jest niezwykła, a "dokonania" kościoła katolickiego wołają o pomstę do nieba. Jeśli duszę Husa oddali diabłu, to strach pomyśleć gdzie wylądują ich czarne charaktery. Tyle krwi na rękach nie ma chyba nawet Hitler.
    Pozdrawiam:)
    Wierna czytelniczka Marta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez przesady. Co prawda zdaję sobie sprawę, że jak się czasem rozkręcę z pisaniem to trudno mi przestać:)
      No cóż. Jest to niestety brutalna i czarna strona historii Kościoła.
      Pozdrawiam Cię serdecznie:)

      Usuń
  2. Długo Cię nie było na blogu, ale teraz już wiem dlaczego:)
    Ten post wymagał sporego nakładu pracy.
    Praga rzeczywiście jest przepiękna. Te wszystkie kolorowe kamieniczki są cudne, a osoba Husa niezwykle ciekawa.
    Pozdrawiam serdecznie.
    K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz jak to jest. Czasami jest natchnienie do blogowania, a czasem go brak:)
      To fakt. Zeszło mi troszkę nad napisaniem tego posta, ale ja bardzo lubię "skrobać" to i owo, więc dla mnie to czysta przyjemność.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Praga jest przepięknym miastem. A postać Husa unikatowa.
    Pozdrawiam:)*

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę, że też omijasz zakazy fotografowania. Co do Pragi, to na pewno zasługuje na te wszystkie pochwały, o których piszesz. Wciąż wybieram się tam na jakiś dłuższy, weekendowy wypad, bo byłem tylko raz i to kilka godzin. Tyle, żeby narobić sobie tylko apetytu na więcej. Ładnie pokazałaś miasto, nawet ta deszczowa pogoda nie jest w stanie zakryć jego piękna.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakazy to taka moja mała słabość:)
      No nie umiem się po prostu powstrzymać od robienia zdjęć, nawet tam gdzie tego zabraniają.
      Oj, w Pradze trzeba "pobyć" co najmniej przez kilka dni, żeby docenić jej atuty.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  5. Mario pięknie pokazałaś Pragę na zdjęciach.
    Interesująca historia Husa.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  6. O, doszłaś do tego zegara. Mnie się nie udało, bo byłam w sezonie i za duży tłum stał. Nie dało się w ogóle przejść. I też wtedy padało.
    Zagłębiałam się w historię Pragi, tam było kiedyś koszmarnie. "Wierzono" w czarownice, które palono masowo. Za historię można znielubić Katolików.
    Za jedyne kryterium wiary Biblię uznało w tamtych czasach bardzo wielu, ale wszyscy oni zginęli w męczarniach, przeważnie na stosie. Pisałam kiedyś o pewnym szwajcarskim reformatorze, być może kiedyś widziałaś ten tekst, ale zaproszę Cię:

    http://wdrodzedonikad.blogspot.ch/2017/02/wildhaus-chrzescijanin-posrod-slepcow.html

    Fajnie ogląda się miejsca, które dobrze się poznało, a jednak inna perspektywa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My byliśmy w Pradze w październiku, ale ludzi też nie brakowało.
      Orloj bardzo mi się spodobał, ale jego mechanizm jest strasznie skomplikowany.
      Niestety nie da się ukryć, że Kościół katolicki wciskał ludziom ciemnotę na maksa.
      Najgorsze jest to, że zamiast namawiać biedaków do czytania Biblii przez jakiś czas była ona na liście Ksiąg Zakazanych.

      Postać Zwingli'ego /?/ nie jest mi obca. Byłam u Ciebie na blogu i chętnie zobaczyłabym również miejsca w których działał ten reformator.
      Obiecałam mężowi wyjazd do Szwajcarii na 50-te urodziny, więc kto wie:):)

      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  7. Kochana
    Bardzo dawno nie byłam w Pradze, ale marzy mi się tam podróż.
    Buziaczki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie Praga nie jest zbyt daleko, więc może wypad na jakiś weekend:)
      Tym bardziej, że idzie wiosna:)
      Serdeczności ślę:)

      Usuń
  8. Praga, faktycznie jest cudem architektury i kultury. Praga, najbardziej majestatyczne miasto, jakie kiedykolwiek widziałam, słynie na całym świecie z brukowanych uliczek, dzielnicy żydowskiej, pysznych knedliczków, gulaszu, wspaniałego piwa. Może zaplanuję długi majowy weekend w Pradze?
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Praga rzeczywiście ma tyle atrakcji, że można by wymieniać i wymieniać.
      No i oczywiście przednie jedzonko:)
      Weekend majowy to świetny pomysł, tylko obawiam się, że sporo ludzi będzie miało podobny pomysł do Ciebie, więc tłumy gwarantowane.
      No cóż, jest to przywilej pięknych miejsc:)

      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  9. Piękna jest Praga - jej ulice, nastrojowe kamieniczki, pomniki.
    Z przyjemnością powróciłabym do niej ponownie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdy, kto odwiedza Pragę chętnie do niej wraca.
      Jej klimat i zabytki są niepowtarzalne.
      Dobrze, że do Pragi mamy tak blisko, więc częściej można odwiedzać to miasto.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  10. W Pradze byłam tak dawno temu, a mam wrażenie, jakby to było wczoraj.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż by tu rzec.
      Czas po prostu zapiernicza:)
      Serdeczności:)

      Usuń
  11. Od razu rozpoznałam, dokąd nas zabrałaś - po Husie.\
    Uwielbiam Orloja!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fakt. Trudno jest przeoczyć gigantyczny pomnik Husa.
      Orloj, rzeczywiście niczego sobie zegareczek:)

      Usuń
  12. Piękne miejsce! Wspaniała fotorelacja!
    Pozdrawiam serdecznie!:)

    xxBasia

    OdpowiedzUsuń
  13. Witaj Mario! Praga jest b.klimatyczna.Planuję połączyć Wtocław i wizytą w Pradze.Marzą mi się klimatyczne zdjęcia z Pragi.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życzę udanych wojaży.
      Twoje zdjęcia na pewno będą bardzo klimatyczne i perfekcyjne. Jak zwykle zresztą:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  14. Bardzo Ci dziękuję Mario za piękną wycieczkę, cudowne zdjęcia, tym bardziej że niestety nie była jeszcze w Pradze.
    Zamyśliłam się nad historią tego mądrego i odważnego człowieka, jakim był Jan Hus... Kościół wyrządził wiele zła na przestrzeni wieków i był postrachem dla zwykłych ludzi, dlatego dzięki takim postaciom jak Hus mogli zobaczyć światełko i nadzieję. Żeby tak każdy z nas miał odwagę być prawdziwym sobą. Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za Twoje miłe słowa:)
      Masz rację. Na przestrzeni wieków możemy spotkać wiele wybitnych postaci /np. Hus, Wiklif, Luter, Zwingli/ dla których wiara była ważniejsza niż własne życie.
      Muszę Ci się pochwalić, że ja od kilku staram się iść za głosem serca, ale przede wszystkim staram się kierować Słowami zawartymi w Piśmie Świętym. Nie ukrywam, że czasem jest pod wiatr, ale warto - naprawdę warto bronić swoich przekonań.
      Pozdrawiam Cię serdecznie:)

      Usuń
  15. Byłam w Pradze kiedyś dawno, w dzieciństwie, a kilka lat temu (a może trochę więcej?) spędziłam tam Boże Narodzenie. Mam bardzo miłe wspomnienia. Z ogromną przyjemnością przypomniałam sobie to miasto, dziękuję :)
    Zdjecia jak zwykle wspaniałe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:)
      Czasem dobrze jest wrócić do miłych wspomnień.
      A może warto byłoby pomyśleć o ponownej wizycie w Pradze?:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  16. Mario, przywróciłaś mi wspomnienia. Dziękuję i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam odświeżyć Twoje wspomnienia:)
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  17. Bardzo ciekawy wpis. U mnie z historią nigdy nie było za dobrze. Teraz nadrabiam, nie tylko, szkolne zaległości z przyjemnością.
    Praga to naprawdę piękne i fascynujące miasto. Dawno tam nie byłam. Może w tym roku uda mi się znów stolicę Czech odwiedzić.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, podobnie jak Ty w szkole nie przepadałam za lekcjami historii, więc teraz trzeba nadrabiać zaległości:)
      To prawda - Praga jest niezwykła i można by ją odwiedzać co najmniej raz w roku.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  18. W Pradze bylismy kilka lat temu, a dzieki Tobie powrocily piekne wspomnienia z tego wyjazdu. Cudowne miasto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam odtworzyć Twoje praskie wspomnienia:)
      Może dzięki nim znowu odwiedzisz Pragę?:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  19. Ciekawy wpis a Praga zawsze piękna. I trdelnik jadłam, być może kupiony w tej budce co na zdjęciu. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Wspaniały post Mario. Przeczytałam z wypiekami na twarzy. Pełny profesjonalizm. Szacun.
    Oj Praga. Uwielbiam ją i w słońcu i w deszczu.:)
    I knedliczki uwielbiam. Mniam!:)
    Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  21. No cóż, pobudki Husa były bardzo wznośne i gdyby się je udało w pełni zrealizować świat były o wile dalej. Wyszło zupełnie inaczej, czego pokłosiem były bratobójcze wojny niosące krwawą rzeź po obu stronach. Jestem zauroczony pragą, a szczególnie urocza i spokojna jest Mala Strana i Petrin.
    Pozdrawiam i gratuluje świetnej pracy.

    OdpowiedzUsuń
  22. Your blog was absolutely fantastic!
    Great deal of great information & this can be useful some or maybe the other way.
    Keep updating your blog,anticipating to get more detailed contents.
    ดูหนังออนไลน์

    OdpowiedzUsuń
  23. brawo, wspaniały blog, dopiero zaczynam czytać, ale tu chyba zostanę , piękne zdjęcia i opisy

    OdpowiedzUsuń
  24. Niesamowity wpis! Tyle pracy i serca w niego wlozylas. Szacun Marysiu. Swietnie sie to czyta. W Pradze bylam ostatnio na studiach z wycieczka. Niestety przepadly wszystkie zdjecia jakie wtedy robilam. Ale przynajmniej jest pretekst zeby tam wrocic.

    OdpowiedzUsuń
  25. Dziękuję za ten post. Byłam w Pradze, ale nie udało mi się aż tyle zobaczyć. Pozdrawiam i zapraszam na mojepodrozeliterackieblogspot.com

    OdpowiedzUsuń