O mnie

Widok na dzielnicę Albaicin z Alhambry

Gdyby ktoś zapytał mnie w trakcie podróżowania po Andaluzji, gdzie chciałabym zamieszkać - czy w ekskluzywnym hotelu z basenem, czy raczej wolałabym miejsce przypominające bardziej przyczółek dla wszelkiej maści artystów, muzyków, rysowników i tzw. "wolnych strzelców"? - moja odpowiedź byłaby jednoznaczna. Wybrałabym bez dwóch zdań drugą opcję, czyli miejsce z klimatem i bijącym sercem prawdziwej Andaluzji.
Być może płynie we mnie nutka cygańskiej krwi?:) 
A gdzie można znaleźć takie miejsce? Odpowiedź jest prosta: Albaicin
Kiedy z centrum gwarnej i tłocznej Granady przenosisz się nagle do tej specyficznej dzielnicy - odnosisz wrażenie, że to już jest zupełnie inna bajka, a pierwsze kroki postawione na ulicy prowadzącej w górę miasta,  przenoszą nas w typowo mauretański i "outsiderski" klimat.
Albaicin to dzielnica zbudowana na wzgórzu w Granadzie, która była zalążkiem starożytnego miasta Elvira.
Wzgórze usiane jest białymi domami, między którymi przebiegają wąskie uliczki. Podobno niewiele się tutaj zmieniło od czasów, w których mieszkali w tym miejscu Maurowie.






















Nazwa przedmieścia Albaicin pochodzi z języka arabskiego al-ba'isin, czyli biedni i jest jak najbardziej na miejscu, ponieważ w epoce panowania Nasrydów obszar ten był zasiedlany przeważnie przez biednych muzułmanów, uciekających przed hiszpańską rekonkwistą.
Kiedy w 1227 r. Muzułmanie zostali wyrzuceni przez wojska Ferdynanda III Świętego z miasta Baeza, schronili się w Granadzie, zasiedlając północną część wzgórza.
Mieszkali w tym miejscu do powstania w noc wigilijną 1568 r. Część ludności została wyrżnięta, część uciekła w góry Alpujarras /Alpuhara/.

Większa część dzielnicy Albaicin to po prostu fragment Alcazaby /muzułmańskiej cytadeli/, z której przetrwały jedynie zachodnie mury.
Większość kościołów w tej dzielnicy zbudowana jest na fundamentach meczetów, a minarety przerobiono na wieże z dzwonnicami. 
Colegiata del Salvador początkowo została wzniesiona jako szkoła, która miała pełnić funkcję chrystianizacji Muzułmanów. Jako, że wzniesiona była w samym centrum ich dzielnicy - "plan ewangelizacji" nie bardzo się powiódł, a księża rezygnowali i wyprowadzali się z tego miejsca jeden za drugim. 


Wewnętrzny dziedziniec budynku Patio de los Naranjas, stanowi jeden 
z piękniejszych przykładów muzułmańskiej architektury w Granadzie.
Idąc wąskimi i krętymi uliczkami dzielnicy - co rusz spotykamy interesujących oraz alternatywnych ludzi. Są tacy, którzy coś malują, grają, śpiewają flamenco, lub po prostu żyją tutaj. Czasami lepiej, czasami gorzej, ale najważniejsze jest to,  że własnym rytmem i własnym życiem - bez narzuconych standardów z zewnątrz.
Niektórzy z nich uciekli z domu w poszukiwaniu wolności i możliwości wykazania się swoimi różnorakimi zdolnościami.
Wielu słynnych tancerzy flamenco wywodzi się właśnie stąd. 
Ta część Granady pachnie dobrą kuchnią, kadzidełkami oraz palonymi po kątach skrętami.
Absolutnie nie twierdzę, że mieszka w tej dzielnicy margines społeczny, ale życie jej mieszkańców z całą pewnością daleko odbiega od życia ludzi mieszkających w centrum wielkich miast.
Ponieważ panuje w tym miejscu bardzo swojski klimat - przypuszczam, że właśnie  dlatego tak bardzo mi się tutaj podoba. 

W połowie drogi - w zakamarku jakiejś krętej uliczki, daje się słyszeć głos śpiewający flamenco. Miałam wrażenie, że znajduję się   w najlepszej sali koncertowej. 
Po pierwsze - wspaniała akustyka, a po drugie - jak on pięknie śpiewał. Stałam i słuchałam. Nagrałam fragment jego występu, który nie wiem jakim cudem zniknął z mojego aparatu. Bardzo żałuję, ponieważ gość był naprawdę niesamowity.
Ukoronowaniem naszej wspinaczki na szczyt wzgórza Albaicin jest przepiękny widok roztaczający się na miasto oraz Alhambrę, położoną u podnóża ośnieżonych gór Sierra Nevada.
Myślę, że ten Pan idealnie oddaje klimat i atmosferę
dzielnicy Albaicin.
Ja osobiście byłam nim oczarowana.
Po prostu prorok we własnym mieście.

Na zakończenie chciałabym tylko dodać, że   jeśli ktoś z Was znajdzie się w Granadzie, niech nie zapomni o dzielnicy Albaicin oraz sąsiadującej z nią dzielnicy Sacromonte, o bardzo podobnym klimacie i specyfice. Koniecznie trzeba zajrzeć w obydwa te miejsca. 
Sacromonte /Święte Wzgórze/ słynie z jaskiń oraz grot, w których zamieszkiwali i nadal zamieszkują Cyganie, przybyli z Czech z wojskami Karola V. 
Aktualnie słyną one z modnych lokalów flamenco oraz dyskotek.
Niestety, ze względu na brak czasu  do Sacromonte już nie dotarliśmy.  
No ale tak już w życiu jest,  że czasem coś musi odbywać się kosztem czegoś.  
Przypuszczam, że aby poznać wszystkie atrakcje Andaluzji i pozaglądać w różne kąty i zakamarki miast oraz wiosek - trzeba spędzić w tym regionie co najmniej kilka miesięcy.

Długo nie musieliśmy czekać, żeby zobaczyć na własne oczy "skalne domy" oraz ich mieszkańców. Kiedy wyjeżdżaliśmy z Granady, na jej obrzeżach natrafiliśmy na takie oto interesujące "lokale". Jak widać na załączonym obrazku w grotach skalnych da się mieszkać. 
Byłam w lekkim szoku. Tutaj naprawdę mieszkają ludzie. Przed jednym takim "domem" mężczyzna trenował boks, a w innym miejscu relaksował  się na leżaczku.
Niestety zdjęcia robiłam z samochodu, więc nie udało mi się chłopaków uchwycić .
Muszę Wam powiedzieć, że tych "outsidersów" było naprawdę sporo. 
W sumie, w takim ciepłym klimacie to całkiem fajne rozwiązanie. Kiedy na zewnątrz panuje niemiłosierny upał, w środku musi być całkiem przyjemnie. Można powiedzieć "letnia rezydencja". A tak całkiem serio to chyba nie zdecydowałabym się na tego typu apartament.


Kiedy docieramy do pokoju hotelowego /między zdjęciami poniżej i powyżej panuje lekki dysonans/, położonego obok Granady - z okna rozpościera się cudowny widok na szczyty gór Sierra Nevada.
    
 


Dla osób, które chciałyby bliżej poznać historię muzułmanów osiedlających się, a następnie wypędzonych z dzielnicy Albaicin - proponuję książkę Ildefonsa Falconesa zatytułowaną "Ręka Fatimy". Przenosimy się do Hiszpanii, gdzie w scenerii XVI-wiecznej Andaluzji rozgrywają się brutalne sceny. Muzułmanie są uciskaną mniejszością, ograniczeni pod względem ekonomicznym, a także religijnym. W życie wchodzi dekret nakazujący Moryskom nosić się tak samo jak chrześcijanie i nie używać języka arabskiego. Siłą zmuszani są do przechodzenia na chrześcijaństwo. W ludziach rodzi się bunt, a jego przywódcą jest farbiarz z Albaicin.
W powstaniu uczestniczy 13-letni chłopiec Hernando Ruiz - nieślubny syn muzułmanki Aiszy, zgwałconej przez proboszcza z jej wioski. Rodzina oddała ją za dwa muły Brahimowi, poganiaczowi mułów. Zarówno kobieta jak i jej syn Hernando są bici i poniżani przez despotę Brahima... 
Szczerze zachęcam do przeczytania tej książki. Myślę, że zadowoli ona osoby lubiące historię, jak również tych, którzy poszukują wrażeń. 
Jak to bywa u Falconesa - obowiązkowo występuje w niej  wątek miłosny:)

Ja tymczasem mówię Wam - do zobaczenia kolejnym razem i już dzisiaj zapraszam do niesamowitego pałacu Nasrydów, znajdującego się w kompleksie pałacowym Alhambra.



Granada-Albaicin, 01.03.2016 r.

39 komentarzy:

  1. Dzielnica ukazująca życie różnej maści oryginałów. Super zdjęcia i super klimat. A pan relaksujący się na balkonie zawładnął mym sercem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście mieszkańcy Albaicin są nietuzinkowi i w tej właśnie różnorodności tkwi cały urok naszego człowieczeństwa.
      Wiedziałam, że gość z balkonu podbije nie tylko moje serce:)

      Usuń
  2. Zapisuje do mojego magicznego notesu, jezeli kiedykolwiek bedzie mi dane dotrzec do Andaluzji, musze koniecznie zobaczyc ta dzielnice Granady. Te skalne apartamenty mnie troszke przerazily i przypomnialy mi sie kartonowe apartamenty, ktore mialam niestety okazje widziec kilka lat temu na przedmiesciach Paryza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Większość mieszkańców skalnych apartamentów mieszka w nich, ponieważ sami dokonali takiego wyboru /inf. od rdzennego Hiszpana/. Podobnie jak mieszkańcy Albaicin. To typowo alternatywni ludzie.
      Trzeba mieć i odwagę i artystyczną duszę, żeby świadomie dokonywać takich wyborów.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. Niesamowite miejsce. I ja wpisałam je na moją listę.
    Takie klimaty z M. lubimy. Rewelacyjna relacja i zdjęcia.
    Moc pozdrowień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapisuj, zapisuj i koniecznie zobacz. To wyjątkowe miejsce dla wyjątkowych ludzi:)

      Usuń
  4. Zdecydowanie klimatyczne miejsce. Czuć też z Twojego wpisu, że jesteś zauroczona tym miejscem. Szkoda, że często takie dzielnice są mocno nadgryzione zębem czasu i nic się z tym nie robi, ale z drugiej strony może w tym właśnie ich urok.
    I dobrze powiedziane, czasem lepiej jest gorzej, ale po swojemu...
    W pierwszym momencie proroka zobaczyłam jako kobietę i pomyślałam, czemu się tak publicznie obnaża?;)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba dziedziczne, bo ja podobnie jak moja mama w proroku dostrzegłam kobietę :D
      A dzielnica oczarowuje, uwielbiam takie artystyczne dystrykty, zdecydowanie bym się tam odnalazła. Przyjaciółka opowiadała mi o podobnej dzielnicy w Londynie, podobno kelnerki latają na bosaka po tamtejszych knajpkach ;))

      Usuń
    2. No to witajcie w klubie dziewczyny. Widzę, że nasze gusty są podobne.
      Ale żeby nie było wątpliwości w Albaicin są również piękne domy z uroczymi patio.
      Szkoda tylko, że znajdują się one raczej za wysokimi murami.
      Serdecznie Was pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Bardzo żałuję,że nie udało Ci się zachować nagranie ze śpiewającym młodzieńcem flamenco. Muzyka ta i taniec przywołuje mi wspomnienia z pobytu w Hiszpanii w latach 80-tych. Piękne fotografie zamieściłaś w tym poście. Od razu człowieka przenosi w tamte rejony i wywołuje potrzebę powrotu. Pozdrawiam :-) Teresa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie.
      No niestety tak jakoś wyszło, że mój aparat zrobił mi psikusa.
      Ale został mi krótki filmik z baru flamenco w Sewilli, więc zapraszam na kolejne posty.
      Pozdrawiam wiosennie:)

      Usuń
  6. Ja też nie dotarłam na Sacromonte, ale nadrobię to na pewno. Koniecznie muszę spędzić w Granadzie nieco więcej czasu i lepiej poznać to miasto. A Albaicin jest absolutnie magiczne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli się wybierasz do Andaluzji to koniecznie pozdrów ją ode mnie.
      A kiedy jedziesz?

      Usuń
    2. Do Andaluzji nie jadę, chyba, że pod koniec wycieczki zostanie mi trochę czasu (w co wątpię). Lecę do Barcelony, a stamtąd chcę samochodem przejechać przez Walencję i Murcję do Malagi. Więc jeśli w Andaluzji coś zwiedzę to właśnie Malagę.

      Jadę w sierpniu. Trochę drogo w tym okresie, ale mam nadzieję, że jakoś to ogarniemy. ;)

      Usuń
  7. Dziękuję za cudowny wpis i zabranie mnie do GRANADY wirtualnie ale z prawdziwym przewodnikiem po tak cudownych miejscach magiczne i wspaniale miejsce serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja pięknie dziękuję za Twoje miłe słowa.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  8. Tak, to miejsce ma swój klimat. Pięknie go oddają Twoje zdjęcia, a już to z panem na balkonie świetnie puentuje cały opis tej dzielnicy. Też by mi się tam podobało.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz snuć się po zakamarkach ulic, położonych z dala od wielkiego miasta oraz ludzi, którzy swoim wyglądem i zachowaniem daleko odbiegają od przyjętych sztywnych stereotypów - na pewno byłbyś zachwycony:)

      Usuń
  9. Dobrze mi sie na sercu zrobilo ogladajac ten post. Calkiem sporo czasu spedzilam a Andaluzji, zakochalam sie bez pamieci w kazdym skrawku tej ziemi, a czesciej piasku, do tej pory mi nie przeszlo.

    OdpowiedzUsuń
  10. SUPER :) ... Uwielbiam takie miasta i kulturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie można w Andaluzji się zatracić, a jej historia, kultura i sztuka robią wrażenie na każdym odwiedzającym. Pozdrawiam serdecznie;)

      Usuń
  11. To urokliwa i ze swoistą atmosferą dzielnica Alhambry. Spacer z Tobą jej uliczkami był wielką przyjemnością i dziękuję za to, bo sama tam nie byłam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja bardzo się cieszę, że mogłam sprawić Ci przyjemność i zabrać w wirtualną podróż po Granadzie.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  12. Mario, uważam podobnie jak Giga, że spacer z Tobą jest jedną wielką przyjemnością.
    I na mnie Albaicin zrobiło ogromne wrażenie. Jak pewnie wiesz lubuję się w wąskich uliczkach, odrapanych domach, roślinności i hiszpańskich klimatach. Mario, każdy Twój post jest doskonale opracowany, dosłownie wypieszczony. Uzupełnieniem doskonałych postów są fantastyczne zdjęcia, które od razu przywołują wspomnienia.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łucjo bardzo mnie rozpieszczasz Twoimi pochlebstwami. No ale skoro tak myślisz to jest mi niezwykle miło i bardzo się cieszę, że dobrze Ci się ze mną podróżuje:)
      Pozdrawiam wiosennie i coraz bardziej zielono:)

      Usuń
  13. Przepięknie i bardzo starannie opisane miejsca, do których nas dzisiaj zabrałaś.
    Zdjęcia przepiękne.
    Pozdrawiam serdecznie...:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejsce urokliwe, więc zdjęcia nie mają innego wyjścia:)
      A tak serio, to czasem trudno oddać na fotografii otaczającą nas rzeczywistość.
      Dziękuję pięknie i pozdrawiam ciepło:)

      Usuń
  14. Kolejne arcyciekawe miejsce z obszerną relacją z życia tubylców. Zachwycające są właśnie te smaczki, obrazujące prawdziwe życie w tych egzotycznych miejscach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem przekonana, że gdybyś się tam znalazła byłabyś zachwycona.
      Gdy usiadłam na wzgórzu Albaicin - mogłabym tam tkwić w nieskończoność.
      Przesyłam serdeczności:)

      Usuń
  15. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam! Albaicin to miejsce jak najbardziej w moim guście, pasuje mi klimatem, architekturą i nastrojem. Byłam tam kilka razy a i tak za każdym razem odkrywam to miejsce na nowo i wracam zachwycona. Mogłabym tam zamieszkać bez zastanawiana się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkać na stałe to raczej bym się nie zdecydowała. Szczególnie na samej górze.
      Kondycja już kiepska. Ale pomieszkiwać od czasu do czasu jak najbardziej.
      Pozdrawiam ciepło i słonecznie:)

      Usuń
  16. Ja tez wybrałabym druga opcje:) ale chyba nie na stałe, po pewnym czasie pewnie zaczęłabym odczuwać przesyt

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to powiadają wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma:)
      Osobiście bardzo lubię być tu i ówdzie, poznawać ludzi oraz ich kulturę i sztukę,
      ale zawsze z ogromną przyjemnością wracam do siebie:)

      Usuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie urocze, z klimatem miejsca jak dzielnica Albaicin przyciągają jak magnes. Może kiedyś uda mi się poczuć klimat tego miejsca. Zdjęcia rewelacyjne!
      "Prorok", jak widzę, podbił serca czytelników Twojego Marysiu bloga. Można na dobre rozpisać się interpretując to zdjęcie.
      Zaciekawiły mnie domy- mieszkania w skałach. Takie miejsca widziałam w Gruzji i Turcji czy też Tunezji i Maroku (tam także mieszkają nadal ludzie). Z jednej strony wygląda to tajemniczo i futurystycznie, a z drugiej strony są to niesamowicie przyjazne człowiekowi mieszkania- mikroklimat, brak wilgoci, regulacja skrajnych temperatur. Gdybym miała do wyboru luksusowy hotel w super klimatyzacją a mieszkanie w grotach skalnych wybrałabym drugą opcję.
      Aha i jeszcze taka malutka informacja dla tych, którzy zachwycają się owocami opuncji, które są niesamowicie smaczne, a chcieliby je zerwać z łodyg sukulenta. Owoców nie należy zrywać gołą ręką, bo później ma się przez kilka dni zapewnione wyciąganie mikroskopijnych kolców. Po takim wyczynie moja dłoń wyglądała jakbym miała nałożoną gumową czerwoną rękawicę. :))
      Książka "Ręka Fatimy" jest ciekawym spojrzeniem na konflikt wyznań i politykę w stylu "Ja tu teraz rządzę". Znajdziemy tam miłość, ale także opisy scen ociekających krwią. Kto ma prawo do Andaluzji? Ta książka wywołuje w człowieku wiele pytań i skłania do przemyśleń.

      Usuń
    2. Szczerze mówiąc pierwszy raz w życiu widziałam tak mieszkających ludzi. No ale cóż, tamtejszy klimat sprzyja takim eksperymentom.
      Nie wiedziałam, że te owoce są aż tak niebezpieczne. No i oczywiście, że są jadalne też nie wiedziałam. Może i dobrze, bo pewnie wyciągnęłabym po nie łapę. Dzięki za informacje.
      A co do tamtych czasów i ciągłej walki między jedną religią a drugą, niewątpliwie były bardzo brutalne. Nie chciałabym żyć wtedy. Za najmniejsze przewinienie na każdym kroku czyhała śmierć lub lochy.
      A najgorszą rzeczą jest fakt, że niezależnie od wyznania - wszystkim się wydawało, że walczą w imię Boga. Czy ktoś kto chociaż w małym stopniu zna ewangelię oraz Boga - robiłby takie rzeczy?
      A patrząc na to, co dzieje się aktualnie na świecie - ludzie niestety dalej mają z tym problem.
      Serdecznie Cię Dorotko pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny:)

      Usuń