"Wszystko, co łączy ludzi jest dobrem i pięknem;
wszystko, co ich rozdziela jest złem i brzydotą"
Lew Tołstoj
Jak myślicie czy to możliwe, żeby nie wyjeżdżając z kraju przenieść się na krótką chwilę do miejsca, w którym upajający zapach lawendy porastającej strome zbocze, brzęczenie pszczół zbierających nektar z kwiatów, oraz wdzięcznie fruwające motyle - przywodzić będą na myśl klimat francuskiej Prowansji?
Owszem jest to możliwe i jak się okazuje miejsce to znajduje się około 40 kilometrów od Krakowa, a więc całkiem blisko mnie.
Ostrów - to niewielka miejscowość, leżąca w powiecie proszowickim, a która ostatnimi czasy zyskuje coraz większą sławę dzięki pewnemu oryginalnemu, ogrodowemu przedsięwzięciu, wykreowanemu przez mieszkające tam małżeństwo.
Dzisiejszy post będzie bardzo, ale to bardzo pachnący. Ja pokażę Wam zdjęcia, a Wy musicie uruchomić wyobraźnię i wykreować w nozdrzach cudowny zapach lawendy roznoszący się po całej okolicy.
Jak się okazało trafiliśmy tutaj w czasie tzw. "Dni lawendy", gdzie oprócz pszczół i motyli lawendowe pola oblepione były również przez ludzi - szczególnie pasjonatów fotografii.
Nie da się ukryć, że miejsce to stanowi idealny plener do wszelkiego rodzaju zdjęć.
Tutaj pozują wszyscy i wszędzie, we wszystkich możliwych pozach oraz kategoriach wiekowych - począwszy od kobiet w ciąży, poprzez noworodki, małe dzieci, pary małżeńskie, itd., itp.
W tym dniu nie było raczej szansy na zrobienie zdjęcia, gdzie nie przewijałby się chociaż jeden człowieczek, więc osoby które być może zobaczą siebie na moim blogu proszę o wyrozumiałość. Po prostu nie miałam innego wyjścia:)
A kim są właściciele tego uroczego, fioletowego przyczółka?
To Barbara i Andrzej Olendrowie, a pomysł na uprawę lawendy pojawił się u nich zupełnie przypadkiem. Co prawda oboje z wykształcenia są ogrodnikami i mimo, że dziś pracują w zupełnie innych zawodach o swojej pasji nie zapomnieli.
M. Rogozik w "Dzienniku Polskim" pisze:
Pewnego razu Pani Basia zobaczyła w telewizji program o uprawie lawendy w Polsce i była mocno zdziwiona, że tę roślinę można uprawiać na większą skalę również w naszym klimacie.
Doszła więc do wniosku, że warto spróbować i wykorzystując swoje 60 arów niezagospodarowanego pola obsadzili go lawendą. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę, a teraz ich działka robi furorę nie tylko w okolicy, ale i w całej południowej części kraju.
Moda na kwitnące fioletem namiastki Prowansji rozwija się z roku na rok, a pól porośniętych lawendą wciąż w Polsce przybywa.
Właściciele uprawiają różne odmiany tej rośliny. Zanim jednak posadzili lawendę, najpierw przez długi czas dobierali odpowiednią odmianę, tak by była przede wszystkim mrozoodporna i mogła rosnąć w naszym klimacie.
Oprócz lawendy rosną tutaj różne odmiany berberysu, trzmieliny, trawy i wierzby, ale
także irysy i liliowce oraz wiele innych drzew i krzewów. Właściciele
chcą dzięki temu urozmaicić ogród na każdą porę roku. Kiedy jedne
rośliny przekwitają, inne wciąż są atrakcyjne.
Lawenda nie jest zbyt kapryśną i wymagającą rośliną, ale przy tak dużej
ilości, jaką uprawiają państwo Olendrowie, praca przy jej pielęgnacji
jest bardzo czasochłonna.
Starają się nie używać dużych ilości herbicydów, ale w związku z tym, że lawendowy ogród leży wśród pól i łąk, więc chwasty pojawiają się cały czas.
Całe pole trzeba wyplewić, na wiosnę zrobić cięcie pielęgnacyjne i ukształtować rośliny. Lawenda jest rośliną wieloletnią i może kwitnąć nawet przez 15 kolejnych sezonów, a za każdym razem zbiór kwiatów jest bardziej obfity.
Po kilku latach uprawy z jednej rośliny udaje się zebrać nawet 4-7 wiązek kwiatów. Lawendzie niestraszne są warunki pogodowe, choć najbardziej lubi umiarkowane temperatury i stonowane słońce. Zbiory lawendy rozpoczynają się już w fazie pączka, potem gdy rośliny są rozkwitnięte. Kwiaty są ścinane ręcznie sierpem.
Zebrane kwiaty z ostrowskiego ogrodu trafiają do kwiaciarni lub florystów, którzy wykorzystują je do tworzenia fantastycznych kompozycji kwiatowych. Część jest suszona i przeznaczana np. do wyrobu woreczków zapachowych. Lawendę można też wykorzystywać kulinarnie, do wyrobu soków, maści czy tłoczenia olejku lawendowego.
Nie jest to nie jest to łatwy produkt do sprzedaży - stwierdza pani Barbara. Państwo Olendrowie na razie specjalnie się nie reklamują. Dopiero niedawno zaczęli zachęcać do odwiedzania swojego ogrodu, organizując np. „Dni Lawendy”. Największa popularnością lawendowe pole cieszy się wśród fotografów, którzy zabierają tu na sesje nowożeńców, rodziny spodziewające się dzieci, a nawet miłośników zwierząt ze swoimi pupilami. Zaczęło się niewinnie. Najpierw wśród krzewów lawendy fotografowali się znajomi właścicieli, a potem dzięki założonemu przez córkę państwa Olendrów fanpage’owi siła fioletu przyciągnęła kolejnych, którzy chcieli stanąć przed obiektywem zanurzeni po kolana w lawendzie.
- Często codziennie mamy w ogrodzie kilka sesji - śmieje się pani Barbara. Odkąd lawenda zakwitła, mieli już około 30 sesji ślubnych, a zdarzają się także ciążowe, narzeczeńskie, z dziećmi, a nawet z psami. Chętni na buszowanie po lawendowym polu zjeżdżają do Ostrowa z okolicy, ale i ze Śląska, Zakopanego, Tarnowa czy Rzeszowa i wielu innych miejscowości.
- Chętnych nie brakuje, ale najbardziej cieszy to, że potem do nas wracają - podkreśla właścicielka ogrodu.
Prowadzenie ogrodu to dla państwa Olendrów tylko dodatkowa działalność poza pracą zawodową. Chcą go jednak stopniowo rozwijać.
- Być może uda nam się nawiązać kontakt z okolicznymi restauracjami, które mogłyby urozmaicić swoje menu potrawami z dodatkiem lawendy, promując go jako produkt lokalny - oddaje się marzeniom pani Barbara. Właściciele chcieliby także posadzić w przyszłym roku późniejszą odmianę lawendy, by wydłużyć atrakcyjność ogrodu. - Myślimy też o zaaranżowaniu kolejnych rabat i posadzeniu na nich ciekawych roślin - uzupełnia pani Barbara.
Jak się okazało trafiliśmy tutaj w czasie tzw. "Dni lawendy", gdzie oprócz pszczół i motyli lawendowe pola oblepione były również przez ludzi - szczególnie pasjonatów fotografii.
Nie da się ukryć, że miejsce to stanowi idealny plener do wszelkiego rodzaju zdjęć.
Tutaj pozują wszyscy i wszędzie, we wszystkich możliwych pozach oraz kategoriach wiekowych - począwszy od kobiet w ciąży, poprzez noworodki, małe dzieci, pary małżeńskie, itd., itp.
W tym dniu nie było raczej szansy na zrobienie zdjęcia, gdzie nie przewijałby się chociaż jeden człowieczek, więc osoby które być może zobaczą siebie na moim blogu proszę o wyrozumiałość. Po prostu nie miałam innego wyjścia:)
Właściciele pola zbierają swój plon - oczywiście metodą tradycyjną czyli sierpem |
Jak widać na załączonym obrazku miłośników Prowansji nie brakuje:) |
A kim są właściciele tego uroczego, fioletowego przyczółka?
To Barbara i Andrzej Olendrowie, a pomysł na uprawę lawendy pojawił się u nich zupełnie przypadkiem. Co prawda oboje z wykształcenia są ogrodnikami i mimo, że dziś pracują w zupełnie innych zawodach o swojej pasji nie zapomnieli.
M. Rogozik w "Dzienniku Polskim" pisze:
Pewnego razu Pani Basia zobaczyła w telewizji program o uprawie lawendy w Polsce i była mocno zdziwiona, że tę roślinę można uprawiać na większą skalę również w naszym klimacie.
Doszła więc do wniosku, że warto spróbować i wykorzystując swoje 60 arów niezagospodarowanego pola obsadzili go lawendą. Jak się okazało był to strzał w dziesiątkę, a teraz ich działka robi furorę nie tylko w okolicy, ale i w całej południowej części kraju.
Moda na kwitnące fioletem namiastki Prowansji rozwija się z roku na rok, a pól porośniętych lawendą wciąż w Polsce przybywa.
Właściciele uprawiają różne odmiany tej rośliny. Zanim jednak posadzili lawendę, najpierw przez długi czas dobierali odpowiednią odmianę, tak by była przede wszystkim mrozoodporna i mogła rosnąć w naszym klimacie.
Kiedy zasadzili pierwsze krzewy o intensywnym zapachu,
jeszcze nie wiedzieli, że wkrótce lawenda stanie się w Polsce bardzo
modna, a ich „Ogród pełen lawendy” będzie chętnie odwiedzanym plenerem
do sesji ślubnych czy rodzinnych.
W północnej części ogrodu właściciele posadzili odmianę
Munstead, a na południu Hidcote Blue. Państwo Olendrowie zakładając swój lawendowy ogród - od samego początku nie chcieli, by była to tylko plantacja
produkcyjna, dlatego zaprojektowali wijące się ścieżki spacerowe, a oprócz
lawendy w ogrodzie rośnie jeszcze mnóstwo innych roślin.
Starają się nie używać dużych ilości herbicydów, ale w związku z tym, że lawendowy ogród leży wśród pól i łąk, więc chwasty pojawiają się cały czas.
Całe pole trzeba wyplewić, na wiosnę zrobić cięcie pielęgnacyjne i ukształtować rośliny. Lawenda jest rośliną wieloletnią i może kwitnąć nawet przez 15 kolejnych sezonów, a za każdym razem zbiór kwiatów jest bardziej obfity.
Po kilku latach uprawy z jednej rośliny udaje się zebrać nawet 4-7 wiązek kwiatów. Lawendzie niestraszne są warunki pogodowe, choć najbardziej lubi umiarkowane temperatury i stonowane słońce. Zbiory lawendy rozpoczynają się już w fazie pączka, potem gdy rośliny są rozkwitnięte. Kwiaty są ścinane ręcznie sierpem.
Zebrane kwiaty z ostrowskiego ogrodu trafiają do kwiaciarni lub florystów, którzy wykorzystują je do tworzenia fantastycznych kompozycji kwiatowych. Część jest suszona i przeznaczana np. do wyrobu woreczków zapachowych. Lawendę można też wykorzystywać kulinarnie, do wyrobu soków, maści czy tłoczenia olejku lawendowego.
Nie jest to nie jest to łatwy produkt do sprzedaży - stwierdza pani Barbara. Państwo Olendrowie na razie specjalnie się nie reklamują. Dopiero niedawno zaczęli zachęcać do odwiedzania swojego ogrodu, organizując np. „Dni Lawendy”. Największa popularnością lawendowe pole cieszy się wśród fotografów, którzy zabierają tu na sesje nowożeńców, rodziny spodziewające się dzieci, a nawet miłośników zwierząt ze swoimi pupilami. Zaczęło się niewinnie. Najpierw wśród krzewów lawendy fotografowali się znajomi właścicieli, a potem dzięki założonemu przez córkę państwa Olendrów fanpage’owi siła fioletu przyciągnęła kolejnych, którzy chcieli stanąć przed obiektywem zanurzeni po kolana w lawendzie.
- Często codziennie mamy w ogrodzie kilka sesji - śmieje się pani Barbara. Odkąd lawenda zakwitła, mieli już około 30 sesji ślubnych, a zdarzają się także ciążowe, narzeczeńskie, z dziećmi, a nawet z psami. Chętni na buszowanie po lawendowym polu zjeżdżają do Ostrowa z okolicy, ale i ze Śląska, Zakopanego, Tarnowa czy Rzeszowa i wielu innych miejscowości.
- Chętnych nie brakuje, ale najbardziej cieszy to, że potem do nas wracają - podkreśla właścicielka ogrodu.
Prowadzenie ogrodu to dla państwa Olendrów tylko dodatkowa działalność poza pracą zawodową. Chcą go jednak stopniowo rozwijać.
- Być może uda nam się nawiązać kontakt z okolicznymi restauracjami, które mogłyby urozmaicić swoje menu potrawami z dodatkiem lawendy, promując go jako produkt lokalny - oddaje się marzeniom pani Barbara. Właściciele chcieliby także posadzić w przyszłym roku późniejszą odmianę lawendy, by wydłużyć atrakcyjność ogrodu. - Myślimy też o zaaranżowaniu kolejnych rabat i posadzeniu na nich ciekawych roślin - uzupełnia pani Barbara.
W zasadzie plany właścicieli już zostały wdrożone w życie, ponieważ obok dotychczas rosnących połaci lawendy gospodarze posadzili na stoku kolejne lawendowe krzewy. Obiecałam sobie, że wrócę tutaj za jakieś trzy lata, kiedy osiągną większe rozmiary - wtedy namiastka Prowansji będzie jeszcze bardziej namacalna:)
Pozostawiam Was w lawendowym nastroju
przez cały nadchodzący weekend:)
Dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny na moim blogu:)
Ostrów, 17 czerwiec 2018 r.
Oprac. na podst. wywiadu:
marzena.rogozik@dziennik.krakow.pl
O mamuńciu! W życiu bym nie pomyślała, że toto może rosnąć i w Polsce!
OdpowiedzUsuńAno rośnie i do tego całkiem bujnie.
UsuńZastanawiam się czy nie obsadzić lawendą moich 2 hektarów nieużytków.
Ale byłoby cudnie:)
Byłoby.
UsuńKurczę, są szczęśliwi ludzie na tym świecie... Mają po 2 hektary nieużytków, podczas gdy innym nawet balkonu poskąpiono.
Kiedyś były to użytki i jako dziecko musiałam "uprawiać" tę rolę:)
UsuńTeraz udostępniłam pole znajomemu i sieje kukurydzę na moich nieużytkach rok w rok.
A swoją drogą, dobrze mieć kawałeczek czegoś zielonego przed domem:)
Taaa... Najpierw trzeba mieć ten dom.
UsuńCudnie, cudnie:)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, a zapach lawendy poczułam aż u siebie:)
Marta.
To dobrze. Właśnie o to chodziło:):)
UsuńCudowne lawendowe miejsce. Nie dziwię się, ze tam tyle ludzi. Pewnie blogerki, szafiarki tez tam były...
OdpowiedzUsuńCzy tam można spacerować każdego dnia?
Pozdrawiam Cię ciepło!
Zapomniałam dodać, że zdjęcia są piękne, próbuję wyobrazić sobie to miejsce bez tłumów. :)
OdpowiedzUsuńOj blogerki tam były i szalały na maksa.
UsuńJuż na kilku blogach pojawiły się posty o lawendowym polu.
Tak Basiu - można tam spacerować niezależnie od dnia i miesiąca, ale wiadoma sprawa, że najpiękniej jest kiedy kwitnie lawenda.
Serdeczności przesyłam:)
Fioletowy raj na ziemi. Jest tam bajecznie. Zawsze pokarzesz coś niesamowitego. Akurat Sylwia pisała mi o jakimś lawendowym polu koło Ostrawy. hehe Jeny ja też chcę tam pojechać. Tak, za trzy lata to tam pewnie będzie bajkowo już na całego. Jeny, ale ja się tu rozmarzyłam. Kocham fiolet, kocham takie klimaty, cała okolica mi się podoba. Jest tam tak miło, tak relaksująco. Ja już tam w myślach jestem. hahaha Cudowny post, cudowne zdjęcia. Wspaniale spędziłam czas!!!!!! Dziękuję kochana Mario. :)))))
OdpowiedzUsuńJa też wybierałam się tutaj ze trzy lata, aż w końcu dotarłam.
UsuńByłam zszokowana tak dużą ilością ludzi. Jak widać wszyscy tęsknią za klimatami południa i ciepełkiem.
Jestem przekonana Agnieszko, że kiedy wpadniesz na lawendowe pole, Twoje zdjęcia będą przecudne:)
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Mario, pokazałaś nam niezwykle miejsce. To niesamowite, że zaledwie dwójce pasjonatów udało się stworzyć tak wielki lawendowy ogród. Jeśli będę kiedyś w okolicach Krakowa, może uda mi się tam wybrać? Świetnie by było. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPasja i kawałek wolnego pola potrafią uczynić cuda:)
UsuńJa też sugerowałam mojemu mężowi, żeby na naszych nieużytkach posadzić lawendę. Mielibyśmy raj na ziemi:)
Jeśli się wybierzesz do Ostrowa, to koniecznie wtedy kiedy kwitnie lawenda, czyli w okolicach czerwca.
Serdecznie pozdrawiam:)
Selfikowy raj, z tego co widzę ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie - we wszystkich możliwych pozach:):)
UsuńTeż mam taką namiastkę Prowansji u siebie.
OdpowiedzUsuńLawenda obłędnie pachnie.
A ten lawendowy raj z chęcią bym zobaczyła.
Pozdrawiam:)*
U mnie niestety lawenda przemarzła w tym roku.
UsuńMusisz przyznać, że te krzewinki w Polsce są od niedawna popularne.
Jest to chyba wynik coraz częstszego podróżowania do krajów południowych, gdzie lawenda rośnie jak szalona:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Coś pięknego! Zachwycające widoczki.
OdpowiedzUsuńMuszę sobie zapisać to miejsce. Może w przyszłym roku uda się nam je odwiedzić.
Serdeczności.
Widoczki są cudne, ale do tego jeszcze dochodzą niebiańskie zapachy lawendy i rój brzęczących owadów:)
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
To jest piękne. Można nie wyjeżdżając z kraju zaznać trochę zagranicy... trzeba tylko poszukać ☺ ja odkryłem Amazonie na Mazurach ☺ pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że Mazury są super:)
UsuńByłam tylko raz, ale chętnie wróciłabym ponownie. Amazonia na Mazurach? - dobre:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Amazonia w cudzysłowie ☺
UsuńWiem, wiem:)
UsuńWidać jaką popularność zyskało to pole lawendy :) Pszczoły nie przeszkadzały? U mnie lawenda zaanektowana przez te pożyteczne owady :)
OdpowiedzUsuńOgromną popularność! W życiu nie przypuszczałam, że spotkam tam tyle ludzi.
UsuńPszczoły były bardzo zajęte swoją pożyteczną robotą, więc nie zwracały na mnie uwagi:)
W końcu rzadko trafiają im się takie rarytasy i w takiej ilości.
U mnie niestety lawenda przemarzła:(
Pozdrawiam serdecznie:)
Fantastyczne miejsce, teraz sobie przypominam, że widziałem drogowskaz do tego miejsca. Następnym razem postaram się zobaczyć na własne oczy. Wspaniale wyglądają ludzie pośród łanów lawendy. Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Jeśli kiedyś będziesz w tej okolicy w czerwcu - warto wdepnąć.
UsuńOj, ludziska miały radochę, a aparaty grzały się na potęgę:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Co za cudo!! koniecznie trzeba to zobaczyc...piekne zdjecia pieknego miejsca...zazdroszcze Ci wrazen!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Grażyno:)
UsuńW tym miejscu rzeczywiście można poczuć klimaty południa:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Niesamowite miejsce. To mała Prowansja na południu Polski.
OdpowiedzUsuńMario, fantastyczne zdjęcia.
Mam to miejsce w planach, ale czy go odwiedzę?
Serdecznie pozdrawiam:)
To prawda. Taka mini Prowansja w pigułce, ale gospodarze obsadzili kolejne pole lawendą, więc za kilka lat będzie to już wersja bogatsza:)
UsuńSwoją drogą marzy mi się prawdziwa Prowansja:)
Przesyłam serdeczności:)
Przecudne jest to Lawendowe Królestwo.
OdpowiedzUsuńDziękuję, że mnie tam zabrałaś.
:-)
Cała przyjemność po mojej stronie:):)
UsuńWspaniałe lawendowe pola; i Ty również wyglądasz w nich wspaniale.
OdpowiedzUsuńKto by się spodziewał, że w Polsce jest takie miejsce.
Pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję:)
UsuńW sumie z Krakowa nie jest daleko, więc może się skusisz w przyszłym roku na odwiedzenie Ostrowa?:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Patrzę i patrzę i nadziwić się nie mogę, ze mamy w kraju tak piękne miejsce. Pięknie w tym anturażu wyglądasz, a klimat wręcz bajkowy, cudnie.:))
OdpowiedzUsuńTo prawda. Lawendowe pole wygląda cudnie, a zapach lawendy powala:)
UsuńZa parę lat będzie jeszcze piękniej, bo gospodarze obsadzili kolejne pole.
Dziękuję Celu i przesyłam serdeczności:)
Wygląda naprawdę bajkowo, nie dziwię się, że wszyscy chcą aby to pole było ich tłem na sesji zdjęciowej. Urocze miejsce!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Ja też się nie dziwię, ale następnym razem postaram się tam pojechać kiedy będzie mniej ludzi i sama sobie strzelę sesyjkę fotograficzną:):) A co tam?:)
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Wyobrażam sobie zapach jaki musiał królować na polach lawendy;))
OdpowiedzUsuńOj, tak - zapach niebiański:)
UsuńPozdrawiam Cię, Mario, wśród pachnących kwiatów o cudownym zapachu.
OdpowiedzUsuńW miejscu poprzednim mojego zamieszkania miałam na działce tylko jeden mały krzaczek tej roślinki. Tutaj, od 3 lat króluje lawenda, pięknie pachnie w wietrze i podczas podlewania. Zakochałam się w tej roślince.
:):):)
UsuńFajnie, że w Polsce zaczęto uprawiać lawendę. W moim ogrodzie też rośnie kilka krzaczków.
Niestety pięć sztuk przemarzło.
Lawenda wnosi do domu niezwykły klimat południa i cudowny zapach:)
Przesyłam do Ciebie moc serdeczności:)
Kochana!
OdpowiedzUsuńPiękny cytat, cudne miejsce- miód na serce, raj dla oczu:)
Pozdrawiam milutko:)
Witaj Morgano:)
UsuńCieszę się, że wróciłaś z urlopu cała i zdrowa:)
Rzeczywiście pole lawendy to miód - dosłownie i w przenośni:)
Serdeczności:)
Musiało tam pachnieć nieziemsko. Bardzo lubię lawendę.
OdpowiedzUsuńTo prawda. Zapach lawendy jest zniewalający:)
UsuńWspaniałe wydarzenie, aż miło pooglądać.. tylu zainteresowanych, wspaniała pogoda, no i przede wszystkim fioletowo i pachnąco w koło... :))
OdpowiedzUsuń