"Zobaczyć Neapol i umrzeć"
Goethe
Szczerze? Kiedy wysiadłam z samolotu i busikiem dotarłam do Placu Garibaldiego, gdzie mieścił się nasz hotel - słowa Goethego wydają się być jak najbardziej na miejscu. Myślę sobie - ja chyba naprawdę zaraz umrę.
Ale na pewno nie z powodu zachłyśnięcia się urodą miasta, lecz w związku z wszechobecnym brudem, odrapanymi ścianami oraz niewyobrażalną ilością śmieci walających się po ulicy. Tutaj żaden z mieszkańców nie zadaje sobie trudu, żeby puszkę po piciu, czy niedopałek papierosa wrzucić do kosza. Wszystko ląduje na bruku. Jedynie turyści starają się zachować jako takie zasady savoir vivr'u.
Takim właśnie obrazem nędzy i rozpaczy przywitał mnie Neapol. Pierwsze słowa jakie cisnęły mi się na usta brzmiały: "Zobaczyć Neapol i szybko wiać do domu" oraz "Co ja tutaj robię?".
Nawet nie znalazłam odpowiedniego słowa, którym mogłabym określić lub nazwać to "dziwne" miasto. Jak się potem okazało Neapol pokazał mi przynajmniej kilka swoich twarzy, ale pierwszą reakcją mojego organizmu na ten stan rzeczy było wrażenie wrzucenia do bębna maszyny losującej, w której odgłos klaksonów, kolorowych grafitti na ścianach, dobijanie targu przez czarnoskórych mężczyzn, gry hazardowe na ulicy - spowodowały totalny kołowrotek w mojej głowie. No nic. Zobaczymy co będzie dalej.
Takim właśnie obrazem nędzy i rozpaczy przywitał mnie Neapol. Pierwsze słowa jakie cisnęły mi się na usta brzmiały: "Zobaczyć Neapol i szybko wiać do domu" oraz "Co ja tutaj robię?".
Nawet nie znalazłam odpowiedniego słowa, którym mogłabym określić lub nazwać to "dziwne" miasto. Jak się potem okazało Neapol pokazał mi przynajmniej kilka swoich twarzy, ale pierwszą reakcją mojego organizmu na ten stan rzeczy było wrażenie wrzucenia do bębna maszyny losującej, w której odgłos klaksonów, kolorowych grafitti na ścianach, dobijanie targu przez czarnoskórych mężczyzn, gry hazardowe na ulicy - spowodowały totalny kołowrotek w mojej głowie. No nic. Zobaczymy co będzie dalej.
Zostawiamy więc nasze bagaże w pokoju hotelowym i ruszamy do centrum miasta, które jak się okazuje jest również bardzo ekspresyjne i pełne włoskiego wigoru.
Jeśli myślicie, że zielone światło na przejściu dla pieszych oznacza dla nich pierwszeństwo, to jesteście w błędzie. W Neapolu panuje zasada: Kto pierwszy, ten lepszy. Samochody i skutery jeżdżą na czerwonym. Oczywiście nie jest to regułą, ale zdarza się bardzo często i jeśli ktoś jest tutaj po raz pierwszy, może się nieźle "przejechać".
Ja co najmniej kilka razy musiałam odskakiwać w bok, żeby zdążyć uciec przed pędzącym pojazdem. Jednym słowem - sceny prosto z Dzikiego Zachodu.
Chyba po raz pierwszy w życiu spotkałam się z takim miejskim żywiołem, a widziałam już niejedno i jak się potem okazało miałam zobaczyć jeszcze więcej.
Kiedy nazajutrz o poranku opuściliśmy hotel, moim oczom ukazał się niezwykły widok. Na przystanku autobusowym, na ziemi leży mężczyzna zwinięty w kłębek, przykryty kołderką i smacznie śpi, a cały jego ekwipunek w postaci walizki i torby z całym dobytkiem spoczywa na dachu tegoż przystanku.
W trakcie kilkudniowego pobytu w Neapolu takie sceny były już na porządku dziennym. W ciągu dnia imigranci z Afryki, których jest tutaj ogromna ilość sprzedają swoje towary na ulicach, a wieczorkiem przygotowują dla siebie posłanie pod gołym niebem.
Byłam w szoku. Wiem, że u nas również trafiają się bezdomni śpiący np. w parku, ale są to jednak przypadki sporadyczne i nie ma na tego typu koczowanie oficjalnego przyzwolenia. W Neapolu można o wiele, wiele więcej.
Jak mawiała moja babcia - żeby było lepiej, najpierw musi być trochę gorzej, więc mój dzisiejszy post ma taki właśnie charakter.
Dzisiaj pokazałam Wam tę gorszą i brzydszą stronę Neapolu. Zrobiłam to celowo, żeby kolejnym razem odkryć jego atrakcyjniejsze oraz smaczniejsze oblicze.
Dzisiaj pokazałam Wam tę gorszą i brzydszą stronę Neapolu. Zrobiłam to celowo, żeby kolejnym razem odkryć jego atrakcyjniejsze oraz smaczniejsze oblicze.
Kiedy w dniu następnym spojrzałam na cudowną Zatokę Neapolitańską ze wzgórza Vomero i zjadłam najlepszą pizzę na świecie - moje wcześniejsze zniechęcenie było już o wiele, wiele mniejsze, a gdy odwiedziłam Pompeje oraz Wybrzeże Amalfi - zupełnie zapomniałam o tym, że Neapol kilka dni wcześniej napawał mnie przerażeniem:)
Powiem więcej - zastanawiam się nawet nad jego ponownym odwiedzeniem:)
Powiem więcej - zastanawiam się nawet nad jego ponownym odwiedzeniem:)
Ale o tych wszystkich atrakcjach będę Wam opowiadać w kolejnych postach, na które już dzisiaj serdecznie Was zapraszam:)
Życzę Wam dobrego tygodnia
i dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze:)
Włochy, Neapol - 19.01.2018
No faktycznie, patrząc na zdjęcia nie wygląda to najlepiej.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem Twoich dalszych neapolitańskich opowieści:)
Pozdrawiam:)
Marta:)
Teraz będzie już tylko lepiej:)
UsuńPozdrawiam:)
Super zdjęcia. Oddają specyficzny klimacik Neapolu.
OdpowiedzUsuńMasz rację, że będąc w tym mieście po raz pierwszy, odnosi się wrażenie, że to już prawie koniec cywilizacji, ale tak jak napisałaś Neapol ma wiele twarzy. Byłem tam i mam podobne odczucia.
Pozdrawiam serdecznie:)
Marek.
Dzięki:)
UsuńPierwsze chwile w Neapolu rzeczywiście przyprawiały o zawrót głowy, ale z czasem prawie się przyzwyczaiłam do tego wszechobecnego chaosu.
Jednak mieszkać w tym mieście absolutnie bym nie chciała.
Pozdrawiam:)
Coraz więcej europejskich miast pogrążone jest w chaosie i brudzie. Myślę, że Neapol nie jest jedyny. I nie chodzi tylko o policję czy straż miejską ale o to, że zapanowanie nad ogromną rzeszą imigrantów nie jest łatwe.
OdpowiedzUsuńNeapol ma to do siebie, że nawet bez imigrantów był bardzo brudny i zaniedbany.
UsuńZauważyłam, że jego mieszkańcy nie dbają zupełnie o porządek i już małe dzieci zamiast do kosza śmieci wyrzucają na ulicę.
To taki dziwny paradoks. Włosi ubierają się bardzo elegancko i dbają o swój wygląd, natomiast ulice miast oraz ich odrapane domy wołają o pomstę do nieba:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Czyli ... zobaczyć Neapol i nie umierać, tylko uciekać, żeby coś ładniejszego jeszcze zdążyć zobaczyć.
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Dokładnie. Po zapoznaniu się z Neapolem raczej nie chciałabym umierać:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
A mnie bardzo się podoba ten odrapany i zaśmiecony Neapol:)
OdpowiedzUsuńPewnie ma to specyficzny i outsaiderski klimacik, który podoba się niektórym:)
UsuńO ile odrapane budynki są czasami urokliwe, to jednak zaśmiecone i śmierdzące ulice już mnie rażą.
Pozdrawiam:)
Neapol tonie w śmieciach od wielu, wielu lat. To nie jest sprawa roku, czy dwóch lat. To miasto od zawsze miało ten problem.
OdpowiedzUsuńLatem, kilka lat temu byłam w Neapolu. Nie było takiej ilości imigrantów i trochę przytłaczającego widoku.
Słońce każdemu miejscu zawsze dodaje uroku. Byłaś na Wybrzeżu Amalfi? to miejsce cały czas jest w moich niespełnionych marzeniach. Już nie mogę doczekać się postów z tego regionu.
Serdecznie pozdrawiam:)
Podobno parę lat temu Neapol był zasypany śmieciami i w ogóle ich nie wywożono.
UsuńWyobrażam sobie jaki musiał być tam smród, szczególnie w lecie.
Jeśli chodzi o wybrzeże Amalfi byliśmy w Sorrento i Positano.
Do samej miejscowości Amalfi już nie dotarliśmy, ze względu na ograniczony czas.
A tam jest tyle do zobaczenia:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Aż mnie przeraża to miasto. Inaczej sobie wyobrażałam Italię i jej miasta. W tym roku jedziemy do Włoch ale w inne rejony
OdpowiedzUsuńPołudniowe Włochy zdecydowanie różnią się od północnych i środkowych jeśli chodzi o postrzeganie czystości. Jednak z moich obserwacji wynika, że Włosi z natury rzeczy nie przywiązują zbyt dużej uwagi do swojego otoczenia, czego nie można powiedzieć o ich wyglądzie.
UsuńSą zawsze elegancko ubrani, uczesani, a Włoszki bez makijażu nie wychodzą na ulicę.
Który rejon Włoch wybraliście na wyjazd?
Pozdrawiam:)
Cisna mi się słowa piosenki w stylu brudnego raggamuffin
OdpowiedzUsuń"Życie w mieście wygląda tak
że w oczach ludzkich
szczęścia i miłości brak
Życie w mieście wygląda tak
ciągle czujesz spalin
i betonu gorzki smak"
Ci bezdomni na przystankach są zastanawiający. Nie boją się, że im ktoś tę walizkę ukradnie z dachu przystanku? Z pewnością łatwiej to zrobić tak, niż zwinąć ją spod głowy.
Czekam na lepszą odsłonę Twoich opowieści. O tym regionie nic zupełnie nie wiem, mimo to odwiedziłabym Neapol. Jest tak inny...
Może nie do końca szczęścia i miłości brak.
UsuńMyślę, że uchodźcy są tutaj bardziej szczęśliwi i mają większe możliwości "rozwoju" niż u siebie w Afryce.
Odnoszę wrażenie, że nawet spanie na ulicy nie jest dla tych ludzi jakimś wielkim wyzwaniem.
A Włosi? Oni są jak najbardziej zadowoleni ze swojego "festina lente".
Czas biegnie dla tej południowej nacji zupełnie inaczej, niż dla nas europejczyków z północy, którzy ciągle gnają do przodu.
Co on tam może mieć w takiej walizce. Trochę tandetnego badziewia do sprzedania. Włosi chyba nie kradną, a jego ziomki być może są bardzo solidarni - nie wiem.
Kolejny post będzie miał charakter kulinarny.
Mam nadzieję że lubisz jeść:):)
Po prostu koczownictwo miejskie nie kojarzy mi się ze szczęściem. Oni są tutaj z przymusu, bo nie godzili się akceptować trudnych warunków w ojczyźnie, choć to bardzo przykre opuszczać dom tylko dlatego, że nie da się w nim żyć. Ale czy tu żyją godniej? Nie wydaje mi się. Rozwój na ulicy? Nie przekonuje mnie to.
UsuńPrzydałoby się nauczyć Polaków tego lente.
Oczywiście, że lubię jeść! Włoska kuchnia jest przepyszna i chyba najprostsza na świecie, czasami wystarczy spojrzeć na jakieś danie w restauracji, by bez przepisu odtworzyć to samo w domu.
Jestem jednak ciekawa... bo może mnie czymś zaskoczysz... :)
Wydaje mi się, że jeśli chodzi o uchodźców nie do końca jest to zbyt pracowita grupa ludzi.
UsuńInteresuje ich raczej praca łatwa i niezbyt męcząca, ale nie chcę się za bardzo na ten temat publicznie wypowiadać:)
My, Polacy narzuciliśmy sobie zbyt szybkie tempo i rywalizację. Nie podoba mi się to.
Chyba nie za bardzo Cię zaskoczę, ponieważ temat jest znany na całym świecie - PIZZA.
Jeśli chcesz zjeść prawdziwą pizzę musisz pojechać do Neapolu. Nigdzie indziej takiej nie dostaniesz:)
Masakra... W Neapolu byłam tylko w porcie, płynąc na Capri. A potem oglądałam go ze szczytu Wezuwiusza i to jest znacznie przyjemniejszy widok.
OdpowiedzUsuńA ja do Capri niestety nie dopłynęłam, chociaż miałam taki plan.
UsuńNiestety statki odwołano bo była brzydka pogoda, więc pojechaliśmy do Positano /też pięknie/.
Port w Neapolu prezentuje się pięknie, szczególnie z zamku San't Elmo położonego najwyżej w mieście.
Pozdrawiam:)
9 lat temu zwiedzając Neapol też dziwiłam się wszechobecnym śmieciom i wiszącej na balkonie, albo nad ulicą bieliźnie...
OdpowiedzUsuńTo najlepiej sama wiesz o co chodzi w tym szybkim mieście:)
UsuńBielizna nawet mi nie przeszkadza, ale śmieci już mnie wkurzają.
Pozdrawiam:)
W Neapolu nigdy nie byłam i pewnie nie będę, chociaż bardzo chciałabym odwiedzić Pompeje i spojrzeć Wezuwiuszowi prosto w oko ;). Kiedy czytałam początek Twojego wpisu przypomniał mi się Manchester, który ostatnio odwiedziliśmy z racji tego, że jest tam polski konsulat. Przejeżdżaliśmy już przez miasto kilkakrotnie, a i w samym konsulacie bywaliśmy, ale teraz dopiero zauważyliśmy bród, śmieci, bezdomnych. Moja 8lenia córka była przerażona, kiedy zobaczyła w samym centrum miasta ludzi śpiących na chodniku, dla których dach stanowiły parasolki, pewnie znalezione gdzieś w śmietniku. Aby dostać sie do centrum miasta musieliśmy przejechać przez Żydowską i muzułmańską dzielnicę. To co się działo w tej 2 przyprawiało o odruch wymiotny. Tam chyba nikt nie uznaje koszy na śmieci, ilość szczurów musi być tam przerażająca. Pozdrawiam i czekam na te ładniejsze widoki.
OdpowiedzUsuńToś mnie zaskoczyła. W Manchesterze bród i śmieci?
UsuńW życiu bym nie pomyślała. Tak jakoś zawsze to miasto kojarzyło mi się z luksusem:)
Nie dziwię się Twojej córce. U nas raczej rzadko spotyka się takie ewenementy i elementy.
Popatrz jak to jest w życiu. Jedni ludzie opływają w bogactwo, pławiąc się w luksusie, a inni śpią na ziemi. Straszne skrajności.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Z niecierpliwością czekam na post o Amalfi, mam nadzieję że też kiedyś tam pojadę. Do Neapolu nie dałabym się zagnać za żadne pieniądze, a Twój post o brudzie i innych urokach jeszcze mnie w tym utwierdził. Na podobne klimaty napatrzyłam się w Mediolanie, a to jedynie zajawka problemu, z jakim boryka się południe. Śmieci to sprawa nie do rozwiązania bo ludziom tak dobrze (sami śmiecą) a Camorra ma bat na rządzących, gdyż trzyma łapę na tym interesie i zawsze może spowodować, że na ulicy pojawią się kilkumetrowe hałdy a to sprawi iż da się coś ugrać...
OdpowiedzUsuńDo samego Amalfi nie dotarliśmy, ale zahaczyliśmy o Positano - równie piękne.
UsuńOj nasłuchałam się na temat Camorry od Polki mieszkającej w Neapolu.
Włos się jeży na głowie co oni wyprawiają. Pojęcie mafii znałam tylko z telewizji, a tu proszę.
Byłam tuż pod jej nosem:)
Nie przypuszczałam, że kwestie śmieciowe też leżą w ich "kompetencjach".
Jednak dobrze jest mieszkać w Polsce:)
Pozdrawiam:)
Prawdziwy Armagedon, aż przykro patrzeć. Z drugiej strony los przybyszów z Afryki jest nie do pozazdroszczenia, kiedy Europa się z tym upora nie wiadomo.:))
OdpowiedzUsuńOj tak. Armagedon to dobre słowo.
UsuńJest jednak i druga strona medalu. Patrząc na uchodźców z Afryki - my byliśmy przerażeni ich sytuacją i warunkami w jakich muszą żyć, ale z kolei dla nich Neapol oznacza lepsze życie i możliwość zarobku. Dla nich Europa to Eden, nawet jeśli ich egzystencja wygląda tak jak na moich załączonych obrazkach. Zależy jak na to spojrzeć.
A tak w ogóle to przerażające są różnice i kontrasty między życiem jednego, a życiem drugiego człowieka. Czasami serce krwawi.
Pozdrawiam serdecznie:)
Chyba po raz pierwszy po przeczytaniu i obejrzeniu zdjęć jakiegoś miejsca mam tak negatywne nastawienie. Nie wiem, czy chciałbym tam być, zwłaszcza teraz. Może to tylko moje chwilowe nastawienie i z czasem minie? Zobaczymy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Nie ma się co oszukiwać. Neapol naprawdę tak wygląda, ale ...
Usuńjeśli spojrzeć na miasto z góry jest już o wiele, wiele lepiej.
Widok na Zatokę Neapolitańską, rekompensuje widok zaśmieconych i brudnych ulic miasta.
Neapol to również fajna baza wypadowa do Pompei oraz na wybrzeże Amalfi, które jest przecudne.
Pozdrawiam:)
Po przeczytaniu posta i obejrzeniu zdjęć chciałam napisać kilka słów na temat podobnych miast z wieloma obliczami, ale po przejrzeniu komentarzy napiszę tylko tylko "nic dodać nic ująć". Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że czarnogórskie miasteczko Ulcinj jest najbrudniejsze ze wszystkich, jakie do tej pory widziałam, ale Neapol prawie niczym się od niego nie różni. No może ładniejszymi zabytkami i dobrymi knajpami.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Neapol to miasto kontrastów. Jest tu bieda, brud, śmieci.
OdpowiedzUsuńAle są też piękne miejsca, które chce się zobaczyć.
Jeśli chodzi o bezdomnych w Polsce, to nie wiem, gdzie nocują.
Pozdrawiam serdecznie :)
Masz rację. Neapol jest bardzo malowniczy. W przenośni i dosłownie.
UsuńKażdy fragment muru, kolejki stacji metra oraz pociągu są pomalowane:)
Oczywiście, że są piękne miejsca w tym mieście i również je pokażę.
W Polsce nie ma oficjalnej zgody na spanie pod gołym niebem. Bezdomni śpią w noclegowni, chociaż czasem na krakowskich plantach zdarzy się jakiś nocny "marek".
Pozdrawiam milutko:)
Makabra. Choć ciśnie się na usta inne bardziej wulgarne słowo.
OdpowiedzUsuńPatrząc na twoje zdjęcia, odechciewa się tam jechać.
Pozdrawiam:)*
Na zdjęciach chcę pokazać Neapol takim, jakim jest naprawdę.
UsuńMogłabym ukryć te wszystkie śmieci i brud na ulicy, pokazując tylko miejsca ładne i zadbane.
Ale po co? Tak jak napisałam w poście Neapol ma wiele twarzy - nie tylko tę "umorusaną".
Mimo tych wszystkich niedoskonałości, ja chętnie pojechałabym tam jeszcze raz - tym bardziej, że z Neapolu jest bardzo blisko na cudowne wybrzeże Amalfi i wyspę Capri. A to już jest zupełnie inna bajka.
Pozdrawiam serdecznie:)
Wiele złego słyszałam o Neapolu, ale nie spodziewałam się, że wygląda tak faktycznie. Patrząc na zdjęcia, wygląda na bardzo nieprzyjazne miasto, tzn. miejscowi pewnie czują się tam dobrze, ale turyści zapewne nieraz przeżywają szok. Jestem ciekawa dalszej opowieści o tym mieście. Może kolejny wpis je trochę odczaruje?
OdpowiedzUsuńRzeczywiście tuż po przybyciu do Neapolu przeżyłam szok, ale w miarę poznawania miasta oraz jego pięknych zabytków - szok ustępował miejsca zachwytowi:)
UsuńMyślę, że kolejne wpisy będą bardziej zachęcające:)
Pozdrawiam:)
alez brud srod i ubostwo w Neapolu wrecz legendarne jest, a po obejrzeniu Gomory to i rzezb jezuskow na osiedlach sie spodziewalam
OdpowiedzUsuńpokaz tze ladniejsz oblicze
Nie przypuszczałam że jest aż tak brudno, ale jak się okazuje w Neapolu temat śmieci jest bardziej skomplikowany "politycznie".
UsuńObiecuję, że kolejne posty będą już bardziej "apetyczne":):)
Dlaczego zlikwidowałaś swojego bloga, a przynajmniej tak mi się wydaje??
UsuńWow <3 Wspaniały post. Miejsca przerażające, jestem pewna, że chodziłabym tam z drżącym sercem, ale sam post mnie zachwycił. No czytało mi się, jak świetną przygodową książkę. <3 Tam jest naprawdę spoooooro śmieci, w ogóle wydaje mi się, że tam wszystkiego jest sporo. Tak tłocznie. Naprawdę post mnie zachwycił. Całkowicie się w nim zatopiłam i czekam na więcej. :)))
OdpowiedzUsuńNie ma się czego bać:) Może faktycznie pierwsze wrażenie było troszkę dziwne, ponieważ w Polsce nie jesteśmy przygotowani na taką mieszankę kulturową, ale później doszłam do wniosku, że przecież ludzie wszędzie są tacy sami:)
UsuńRóżnimy się tylko kolorem skóry i językiem, a potrzeby mamy zupełnie podobne.
Ludzi się zazwyczaj nie boję, tylko ten wszechobecny "bajzel" był ponadprzeciętny.
Swoją drogą Neapol to bardzo fajne miasto do fotografowania, więc miałabyś tam co robić:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Ale trzeba też dodać, że Neapol ma wspaniałe zabytki (Cappella Sansevero z fenomenalnymi rzeźbami, Santa Maria delle Anime del Purgatorio ad Arco, w którego to kościoła podziemiach mieszka pewna wyjątkowa dama), fenomenalne żarcie, zabobony i ten swój osobliwy klimat - każde włoskie miasto jest inne, ale Neapol i tak odstaje. Polecam film dokumentalny Johna Turturro, "Passione", on bardzo dobrze oddaje ten wyjątkowy rytm Neapolu. I owszem, choć jest brudno i chaotycznie, jest to miasto pięknie położone, z pięknymi budynkami, a przede wszystkim z pięknymi ludźmi. Pamiętam po dziś dzień, jak wylądowałam w centrum miasta późnym wieczorem i zgubiłam się po drodze do mojego pensjonatu. Weszłam nieśmiało do mijanego sklepu, by zapytać o drogę, a pan wytarł ręce w nieco zakrwawiony fartuch (to mięsny sklepik był... mam nadzieję...) i wyskoczył zza lady na ulicę, by podprowadzić mnie kawałek. Nieopodal celu właściciel pensjonatu stał już na ulicy, czekając na mnie, wymachiwał rękami i wykrzykiwał moje imię :) A co rano wdrapywał się po schodach na nasze pięterko zdyszany, z torebką jeszcze ciepłych rogalików. I taki właśnie jest Neapol.
OdpowiedzUsuńJa absolutnie nie twierdzę, że Neapol nie ma żadnych pozytywnych stron.
UsuńMój pierwszy post opowiada o pierwszej reakcji na ten cały bałagan i galimatias jaki tam zastałam.
Oczywiście jest wiele miejsc i zabytków, które potrafią człowieka zauroczyć. Mnie zachwyciła Zatoka Neapolitańska, Galeria Umberto, Kościół Januarego oraz Muzeum Archeologiczne.
Pewnie gdybym posiedziała w Neapolu jeszcze parę dni, miasto zaskoczyłoby mnie jeszcze nie raz.
A neapolitańską pizzę będę wspominać do końca życia:)
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tam pojadę - chociażby ze względu na nią.
Bardzo chcieliśmy popłynąć na Carpri. Niestety pogoda była kiepska i statki były odwołane.
Jest więc okazja, żeby pojechać do Neapolu raz jeszcze:).
Pozdrawiam serdecznie:)
Neapol przynajmniej niczego przed turystami nie udaje i nie ukrywa. Jest po prostu prawdziwy.
OdpowiedzUsuńNie dość, że nie ukrywa to powiedziałabym nawet, że bardzo wszystko eksponuje:)
UsuńCzy jest prawdziwy? Nie do końca. Niestety mafia nadal trzyma łapę na wszystkim i kontroluje każdą sferę życia.
Moje wrazenia z Neapolu były podobne, chociaz nie zapuszczalismy sie w tak wiele miejsc. Pompeje robia wrażenie niesamowite...a Amalfi, Positano to cos pieknego i nie zapomnianego...pozdrawiam Bea:)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą. Pompeje robią wrażenie. Niby ruiny, a jednak miejsce jest bardzo majestatyczne i piękne.
UsuńDo Amalfi nie dotarłam, ale Positano bardzo mi się podobało.
W ogóle całe wybrzeże Amalfi jest jak bajka. Nie na daramo nazywane bywa "ścieżką bogów".
Pozdrawiam serdecznie:)