"Toskania to jeden wielki park. Różnej
wielkości wzgórza, które zmieniają barwy w zależności od pory roku,
są
tak malownicze, że można na nie patrzeć godzinami. Ciągnące się
kilometrami pola usłane słonecznikami lub kwitnącymi makami potęgują
wrażenie wszechobecnego ogrodu.
Przyjechałem do Toskanii podziwiać obrazy. To one miały dostarczyć mi wrażeń.
Najsłynniejsze znałem z reprodukcji i licznych opisów. A jednak dopiero tu zrozumiałem, że trzeba widzieć je wraz z krajobrazem, oprawić w ramy codziennego życia. Oglądać niespiesznie. Patrzeć na nie oczami otwartymi na inne, zwyczajne widoki. Największym darem okazał się brak pośpiechu, wolność wyboru trasy, możliwość powrotu. Czasami rzeczy najważniejsze podsuwał przypadek".
Marek Zagańczyk "Droga do Sieny"
Czasami zastanawiam się nad tym, czy
w Toskanii istnieje jakieś konkretne miasto lub miejsce, stanowiące wyznacznik oraz typowy punkt
odniesienia do tego właśnie regionu Włoch? Myślę, że nie. Pewnie dla jednych esencją Toskanii będzie Florencja lub Siena, dla innych może to być Cortona, Chianti, czy też San Gimignano.
Gdybym ja miała wytypować trzy miasta, w których "stężenie Toskanii w Toskanii", jest największe to w moim rankingu znalazłyby się: Cortona, San Gimignano oraz Pienza.
A czy Wy macie również swojego faworyta?
Kiedy na stronie internetowej wpiszemy słowo Toskania - zazwyczaj pojawiają się dwa charakterystyczne
zdjęcia związane z tym miejscem. Jestem przekonana, że większość osób wybierających się w te okolice, podobnie jak ja chce również do nich dotrzeć.
Pewnie wiecie już o czym mówię. Pierwszym z nich jest słynna Kaplica Vitaleta, a drugim charakterystyczne gospodarstwo agroturystyczne Terrapille położone w polach, do którego prowadzi długa "cyprysowa droga". Prawda, że kojarzycie te dwa motywy?
Niestety jakość zdjęć jest bardzo średnia, ponieważ jak wspominałam we wcześniejszym poście - marcowa, włoska pogoda naprawdę nas nie rozpieszczała, serwując naprzemiennie słońce i deszcz.
Skoro już tutaj jestem tak łatwo się nie poddam i na przekór pogodzie za punkt honoru postawiłam sobie dotarcie do obydwu tych miejsc.
Mój mąż miał troszkę odmienne zdanie, szczególnie wtedy gdy musieliśmy zaparkować samochód w polach, gdzieś między Pienzą, a San Quirico i dalszą część polnej drogi trzeba było przejść pieszo - skacząc od czasu do czasu ponad błotnymi kałużami.
Mój małżonek przypominał mi trochę "górala na zakupach", ze skeczu kabaretu "Młodych Panów", który mruczał coś intensywnie pod nosem i z całą pewnością nie były to miłe słowa:)
A co tam, zaraz mu przejdzie i zapomni o tym doświadczeniu, ale to przecież chodzi o mnie, mój honor i moją misję specjalną:)
Nigdy bym sobie nie darowała, że jakiś tam deszcz, wiatr, czy błoto były w stanie przeszkodzić mi w dotarciu do kultowych miejsc w Toskanii.
- Kochanie ruszamy dalej, nie bądź mięczakiem:)
Capella della Madonna di Vitaleta to jeden z najbardziej rozpoznawalnych symboli Toskanii, a jej zdjęcia znajdują się praktycznie na wszystkich pocztówkach, okładkach książek oraz przewodnikach traktujących właśnie o Toskanii.
Kaplica powstała w XVI wieku, a w jej wnętrzu znajdował się podobno posąg pięknej Madonny autorstwa Andrea della Robbia.
Została ona kompletnie przebudowana w roku 1884 przez architekta Giuseppe Partini, który zapewne nie przypuszczał, że stojąca gdzieś samotnie w polach, ta skromna budowla, stanie się kiedyś znakiem rozpoznawczym Włoch, a także celem odwiedzin tłumnie przyjeżdżających w to miejsce turystów.
Nie będzie żadnej przesady w twierdzeniu, że dolina Val d'Orcia należy do najpiękniejszych regionów Toskanii. Powtórzę za Anną Goławską, która w swoim subiektywnym przewodniku pt. "Toskania i Umbria" pisze:
"Krajobraz wypełniają ogromne pofałdowane pola pszenicy. Latem są złotawe, aż chrzęszczące od suchego upału, jesienią ziemia przeorana w szerokie skiby przybiera kolory brązowe, rude, czerwonawe".
Ja dodałabym od siebie jeszcze jedną porę roku, a mianowicie bardzo wczesną wiosnę /w naszym przypadku jest to początek marca/, gdzie soczysta zieleń wschodzących zbóż oraz traw jest najbardziej intensywna w ciągu całego roku.
Pienza nazywana bywa idealnym miastem renesansowym, chociaż tak naprawdę przed rokiem 1458 jeszcze nie istniała. Była to wieś Corsignano, w której urodził się Enea Silvio Piccolomini, ojciec dwojga nieślubnych dzieci, a od od 1458 roku papież Pius II.
Postanowił on z rodzinnej wioski uczynić architektoniczne dzieło swego życia. Jednak zmarł w kilka lat po rozpoczęciu prac, a Pienza nigdy nie rozrosła się do planowanych rozmiarów. I bardzo dobrze - dzięki temu zachowała niezwykły, małomiasteczkowy klimat minionych lat.
Podobno zazwyczaj roi się tutaj od turystów. Nie mogę tego potwierdzić. Kiedy przyjechaliśmy do Pienzy byłam zaskoczona spokojem oraz ciszą panującą na ulicach tego ślicznego miasta, które w zasadzie było tylko i wyłącznie do naszej dyspozycji.
W 1996 roku historyczne centrum Pienzy zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Postanowił on z rodzinnej wioski uczynić architektoniczne dzieło swego życia. Jednak zmarł w kilka lat po rozpoczęciu prac, a Pienza nigdy nie rozrosła się do planowanych rozmiarów. I bardzo dobrze - dzięki temu zachowała niezwykły, małomiasteczkowy klimat minionych lat.
Podobno zazwyczaj roi się tutaj od turystów. Nie mogę tego potwierdzić. Kiedy przyjechaliśmy do Pienzy byłam zaskoczona spokojem oraz ciszą panującą na ulicach tego ślicznego miasta, które w zasadzie było tylko i wyłącznie do naszej dyspozycji.
W 1996 roku historyczne centrum Pienzy zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Centrum Pienzy stanowi maleńki i bardzo zgrabny plac miejski - Piazza Pio II, zaprojektowany przez Bernardo Rosseliniego.
W pierwszą niedzielę września odbywają się tutaj zawody w toczeniu sera, podczas święta Fiera del Cacio.
Cacio, to po prostu pecorino, czyli owczy ser wyrabiany w Val d'Orcia, którego zapaszkiem oraz wszechobecnymi sklepikami Pienza jest wypełniona po brzegi.
Na środku placu, w marmurowym kółku ustawia się słupek podobny do wrzeciona. Zawodnicy klękają w odpowiedniej odległości na dywaniku i wypychają gomółkę sera przed siebie. Powinna się ona toczyć jak najbliżej wrzeciona. Przypomina to nieco francuską grę boule.
Przypuszczam, że emocje graczy jak i obserwujących te serowe rozgrywki kibiców sięgają zenitu. Może ktoś z Was widział te oryginalne potyczki?
W tym miejscu odbywają się zawody w toczeniu sera |
Pecorino. Nie dość, że pyszny to jeszcze można używać go do miejskich rozgrywek:) |
Katedra Santa Maria Assunta, podobnie jak inne ważniejsze zabytki Pienzy, czyli Palazzo Piccolomini, czy też zabytkowa studnia, znajduje się przy Piazza Pio II.
Jej fasada jest typowo renesansowa, wykonana z jasnego trawertynu. Wnętrze jest niewielkie, a dzięki dużym okno wpada tutaj dość sporo światła.
Na uwagę zasługuje kilka obrazów, będących głównie autorstwa Sano oraz Lorenzo di Pietro.
Anna Głogowska w swoim subiektywnym przewodniku o Toskanii pisze takie słowa: "Kiedy się wyjrzy z Pienzy na południe - tak, właśnie wyjrzy jak z okna - można się zachłysnąć widokiem".
Zgadzam się z tym stwierdzeniem bezwarunkowo. Kiedy spacerujesz po tym mieście - szczególnie w obrębie zewnętrznych murów - odnosisz wrażenie, jak gdyby ktoś rozpościerał przed Tobą gigantyczne obrazy o toskańskiej tematyce.
Raz jeszcze zacytuję słowa Marka Zagańczyka umieszczone na początku tego postu: "Przyjechałem do Toskanii podziwiać obrazy. To one miały dostarczyć mi wrażeń".
A jakie są moje odczucia? No cóż, po raz kolejny odczuwam deficyt totalnego braku talentu malarskiego. Oj gdybym tylko taki dar posiadała - nasz pobyt w Toskanii musiałby się przedłużyć o wiele, wiele bardziej.
Słoneczko pokazuje się tylko od czasu do czasu, a niebo praktycznie cały czas zasnuwają gęste chmury, dlatego toskańskie pejzaże są bardzo zamglone i osnute nutką tajemniczości. Mimo wszystko moje zachwyty nad całą okolicą nie mają końca.
Zgadzam się z tym stwierdzeniem bezwarunkowo. Kiedy spacerujesz po tym mieście - szczególnie w obrębie zewnętrznych murów - odnosisz wrażenie, jak gdyby ktoś rozpościerał przed Tobą gigantyczne obrazy o toskańskiej tematyce.
Raz jeszcze zacytuję słowa Marka Zagańczyka umieszczone na początku tego postu: "Przyjechałem do Toskanii podziwiać obrazy. To one miały dostarczyć mi wrażeń".
A jakie są moje odczucia? No cóż, po raz kolejny odczuwam deficyt totalnego braku talentu malarskiego. Oj gdybym tylko taki dar posiadała - nasz pobyt w Toskanii musiałby się przedłużyć o wiele, wiele bardziej.
Słoneczko pokazuje się tylko od czasu do czasu, a niebo praktycznie cały czas zasnuwają gęste chmury, dlatego toskańskie pejzaże są bardzo zamglone i osnute nutką tajemniczości. Mimo wszystko moje zachwyty nad całą okolicą nie mają końca.
Pewnie wszyscy doskonale pamiętamy finałową scenę z "Gladaitora", gdy ranny Maximus umierając w rzymskim Koloseum „duchem” przenosi się w rodzinne strony na pole dojrzałego zboża i podąża w kierunku domu oraz czekających na polnej drodze żony i syna?
To ujęcie nakręcono właśnie tutaj - u podnóża Pienzy, a dokładnie pomiędzy miasteczkiem, a gospodarstwem agroturystycznym Terrapille, w którym możecie również dzisiaj wynająć pokój lub apartament na swój pobyt w Val d’Orcii.
Nie macie pojęcia jak bardzo się cieszę, że jest mi dane być w tych pięknych miejscach, a misja poszukiwania prawdziwej Toskanii zakończyła się sukcesem.
A czy Wam również podobają się te okolice?
Życzę Wam dobrego oraz spokojnego weekendu.
Dziękuję bardzo za wszystkie pozostawione komentarze:)
Włochy, Val d'Orcia - marzec 2017
Kochana!
OdpowiedzUsuńJestem w Toskanii zakochana po uszy!:)
Urzekły mnie najbardziej: Siena, San Gimignano., ale najbardziej malownicze Riomaggiore;)
Pozdrawiam pięknie:)
Toskania i mnie wpadła w oko:)
UsuńNiestety był jeden minus naszego podróżowania po niej - brzydka pogoda. Przełom lutego i marca nie był dla nas zbyt łaskawy. Przypuszczam, że gdybyśmy wybrali kwiecień, zakochalibyśmy się jeszcze bardziej.
Marzę o majowej Toskanii. Może kiedyś ...
San Gimignano i mnie urzekło. Siena troszkę mniej. Pewnie ze względu na ulewny deszcz.
Pozdrawiam serdecznie:)
Piekna jest Toskania. Nawet nie wiedziałam, że aż tak piękna. dziekuję za miły spacer po niej
OdpowiedzUsuńPrzed wyjazdem do Toskanii zastanawiałam się czy słusznie ludzie tak bardzo się nią zachwycają i miałam nawet chwile zwątpienia patrząc początkowo na krajobrazy, które w zasadzie niewiele się różniły od naszych, polskich, które są równie piękne.
UsuńJednak im dalej na południe, tym bardziej zmieniałam zdanie. A teraz bardzo chętnie wróciłabym tam jeszcze raz.
Tylko bliżej wiosny - kwiecień lub maj.
Pozdrawiam serdecznie:)
Mario, przeciekawa relacja, zdjęcia, widoki zachwycające.
OdpowiedzUsuńJestem zauroczona. Toskania ciągle na naszej liście. Może kiedyś...
Bardzo powoli wracam do blogosfery.
Pozdrawiam Cię baaardzo serdecznie.
Cieszę się Basiu, że znowu tutaj jesteś:)
UsuńMoja Droga, jestem przekonana, że zachwyciłabyś się Toskanią.
Jeśli pojedziesz - koniecznie własnym samochodem, żeby niespiesznie i spokojnie móc celebrować piękno toskańskich miasteczek oraz krajobrazów. My zatrzymywaliśmy się co chwilę, bo tu ładnie, a tam jeszcze ładniej.
Wiesz jak to jest z nami kobietami:)
Posyłam do do Ciebie buziaki:)
Toskania jest miejscem, do którego z chęcią jeszcze raz bym wróciła :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja i mój mąż.
UsuńKiedy wczoraj czytał posta stwierdził, że musimy tam wrócić jeszcze raz.
Pozdrawiam:)
Jak widać, odnalazłaś prawdziwą Toskanię, warto wybrać się na poszukiwanie takich krajobrazów. Zachwyciła mnie również Pienza, po takich klimatycznych miejscowościach można włóczyć się bez końca. Ładnie prezentuje się katedra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Chyba tak, a przynajmniej tak mi się wydaje.
UsuńWiem, że Florencja, Siena i inne duże miasta to też Toskania, ale ja zdecydowanie wolę te mniej odwiedzane i zadeptane przez turystów. Najfajniejsze są małe wioseczki, do których można wpaść znienacka i powłóczyć się bez celu uliczkami.
Masz rację Pienza jest urocza i w zasadzie można ją obejść w godzinę, ale jest tutaj tak przyjemnie, że chciałoby się zostać o wiele, wiele dłużej.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ależ chmury! Toskania nigdy szczególnie mnie nie fascynowała, ale gdy ogląda się zdjęcia, to czasem wygląda to naprawdę bajkowo... :)
OdpowiedzUsuńTo fakt. Niebo szalało wtedy na całego, a chmury były niesamowite.
UsuńPowiedziałabym, że Toskania z biurem podróży zdecydowanie różni się od Toskanii którą zwiedza się we własnym zakresie. W pierwszym wariancie zwiedza się zazwyczaj miejsca najbardziej znane i oblegane przez turystów, więc czasami ludzie mają po prostu dosyć tłumów i narzuconego tempa.
W wariancie drugim możesz zatrzymywać się gdzie chcesz, wstępując po drodze do miejscowości mniej obleganych, a bardzo pięknych i klimatycznych. Właśnie wtedy można dostrzec prawdziwe piękno i poczuć ducha danego miejsca:)
Piękne widoki :)
OdpowiedzUsuńOj tak. Co prawda troszkę zamglone, ale mimo wszystko piękne:)
Usuńach MArio, chyba odkryłam czemu mnie akurat ta Toskania nie oczarowała
OdpowiedzUsuńnie byłam w Val'orca
choć polecano mi
dla nas było za daleko
więc wiele nas minęło
zachwycam sie
Aniu, ja również w pewnym momencie naszego podróżowania po Toskanii byłam troszkę rozczarowana, ale im dalej jechaliśmy na południe, tym bardziej zmieniałam zdanie. Dla mnie prawdziwa Toskania zaczęła się od San Gimignano, a Val d'Orcia z jej pięknymi miasteczkami była wisienką na torcie:)
UsuńMusisz powtórzyć toskańską eskapadę:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Jestem zakochana w Toskanii. Nigdzie nie znajdziesz takich niezwykłych krajobrazów, cudownych kościółków, takiej interesującej kamiennej architektury. Marzę by jeszcze kiedyś tutaj powrócić. Hmm czy będzie mi to dane? Jest tyle miejsc, które chciałabym zobaczyć, ot choćby Pienzę. Mario, bardzo dziękuję. Moje wspomnienia odżyły ze zdwojoną siłą.
OdpowiedzUsuńPrzepiękna jest Twoja relacja i jak zawsze wspaniałe zdjęcia.
Życzę Ci miłej, słonecznej niedzieli.
Serdecznie pozdrawiam:)
Zawsze kila razy wpadam do Ciebie i zaczytuję się w Twoich archiwalnych postach.
Twój blog jest niczym najwspanialszy podróżniczy pamiętnik i przewodnik.
Całuski:)
Ja też chętnie wróciłabym do Toskanii, tym razem majowej.
UsuńPrzypuszczam, że wtedy jest tam najpiękniej, chociaż ... toskańskie żniwa, kiedy pola pokrywają się złotem, też są cudne. Pewnie i jesień ma swoje uroki:)
Ja jednak marzę o majowej Toskanii.
Łucjo tyle miłych słów od Ciebie przeczytałam, że mam podwójną motywację do blogowania:)
Bardzo Ci dziękuję i życzę dobrego tygodnia:)
Wspaniałe zdjęcia i przepiękne widoki!
OdpowiedzUsuńI te sery...
Kiedy spróbowałam pecorino po raz pierwszy, nie za bardzo mi smakował, ale idealnie komponuje się jako dodatek do makaronów oraz innych włoskich dań - pychota.
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie:)
Ta kaplica na początku... początku tej otaczającej pustce i jednostajności... coś pięknego!
OdpowiedzUsuńTo prawda. Samotna kapliczka stojąca w polu robi wrażenie.
UsuńW Toskanii dużo jest takich przydrożnych kapliczek, ale to właśnie ona cieszy się największą popularnością.
Pozdrawiam serdecznie:)
Marysiu cudowne miejsca nam pokazujesz.
OdpowiedzUsuńAż chciałoby się tam być w trybie natychmiastowym.
Jeśli Toskania jest taka cudowna jak na Twoich zdjęciach, to jestem zdecydowany tam pojechać, choćby dzisiaj:)
Pozdrawiam.
Krzysztof.
Krzysztofie poczekaj do wiosny, a potem ruszaj na podbój Toskanii:)
UsuńMyślę, że moje zdjęcia nie oddają całego piękna tego niezwykłego regionu Włoch.
Pozdrawiam serdecznie:)
Kaplica Vitaleta-to było moje marzenie. Troszkę niespełnione, bo widzieliśmy ją jedynie z daleka. Niestety sierpniowy upał tak nam dokuczał,że nie miałam sumienia ciągnąć moich dzieci w tym skwarze pod samą świątynię. Chyba muszę pooglądać swoje zdjęcia i powspominac Toskanię, bo aż serce mi mocniej zaczęło bić jak zobaczyłam Twój wpis. Uściski.
OdpowiedzUsuńFajnie się wspomina wakacyjne wyjazdy, szczególnie wtedy kiedy za oknem robi się coraz ciemniej i zimniej.
UsuńPamiętam też Twoje relacja z Toskanii.
Super, że obie mamy co wspominać:)
Przesyłam serdeczności:)
Momentami zaczynam doceniać deszcz w podróży :) Żadnych turystów, a odwiedzane miejsca wydają się takie mistyczne. Naprawdę podobają mi się Twoje zdjęcia, pochmurna i mglista pogoda nadaje im uroku ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Może faktycznie te deszczowe zdjęcia wyglądają nie najgorzej.
UsuńTo fakt. Kiedy pada deszcz wszyscy uciekają do środka i wtedy naprawdę można dostrzec urok jakiegoś miejsca.
Dziękuję bardzo i serdecznie pozdrawiam:)
Jeśli chodzi o Toskanię to czuję duży niedosyt, spędziłam tam tydzień i jak na tak dużo miejsc wartych obaczenia jest to stanowczo za mało.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia
Pozdrawiam :)
My byliśmy 10 dni i uważam, że kolejne dziesięć wcale by nie zaszkodziło:)
UsuńChyba musimy pomyśleć o kolejnej podróży do Toskanii?
Jak myślisz?
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję:)