Jedni ją kochają i marzą o tym, żeby chociaż przez krótką chwilę pobyć w tym miejscu, inni nienawidzą i omijają szerokim łukiem. A ja nieustannie ją podziwiam.
Mimo ogromnego tłoku, odrapanych ścian, czasami niezbyt przyjemnego zapaszku - to miasto ma w sobie coś. Powiedziałabym, że Wenecja ma po prostu "seksapeal".
Mój, albo raczej nasz pierwszy raz w Wenecji /nie chodzi o seks:)/ miał miejsce prawie dwadzieścia lat temu, tuż po ślubie. Wiadomo, człowiek młody, zakochany więc każde miejsce na Ziemi wydaje się być wtedy atrakcyjne:)
Szczerze mówiąc w tamtym czasie chyba większą zwracałam uwagę na mojego wenecjanina niż na Wenecję:)
A teraz? Człowiek oczywiście nadal zakochany, no może z tą młodością coś już jest nie tak, ale przyznacie mi rację, że wraz z wiekiem na pewne rzeczy i zjawiska patrzy się troszkę inaczej. Postanowiłam więc spojrzeć na miasto z takim zdrowym dystansem. I wiecie co?
Myślałam, że być może się rozczaruję i przyłączę do niektórych, niekoniecznie pochlebnych opinii dotyczących Wenecji. Ja postanowiłam jednak dołączyć do klubu jej i miłośników i pasjonatów. Uważam, że Wenecja kusi, czasem irytuje, ale nigdy nie rozczarowuje.
Coraz częściej mówi się o tym, że miasto wkrótce znajdzie się pod wodą, a liczba mieszkańców maleje z roku na rok i gdyby nie sztuczny tłok spowodowany przez turystów - byłoby tutaj zupełnie pusto. Populacja od zakończenia II wojny światowej rzeczywiście zmniejszyła się trzykrotnie - do 60 tysięcy mieszkańców, zajmujących się głównie obsługą ruchu turystycznego, a ogromna liczba zwiedzających powoduje nie tylko wywindowanie cen, ale również obniżenie standardu usług.
Krąży opinia, że wenecjanie są beznamiętni i najbardziej nieuprzejmi spośród Włochów, ale ilość i jakość atrakcji ich miasta na pewno to wszystko wynagrodzi.
Zachodzi pytanie - czy ja chciałabym mieszkać na stałe w Wenecji? Raczej nie i w pełni rozumiem decyzję rdzennych mieszkańców uciekających z miasta, w którym ani przez moment nie ma chwili prywatności, intymności, nie wspominając już o odrobinie samotności.
Pewnie całym sercem kochają to swoje magiczne miasto, ale czasami najzwyczajnej w świecie mają go również dość.
Wspaniała jest rola turysty wpadającego do Wenecji z krótką wizytą, żeby pozachwycać się zabytkami, kanałami, gondolami, mosteczkami, a potem może jechać sobie dalej.
Myślę, że do rzadkości należą przypadki, kiedy ktoś przyjeżdżając do Wenecji przechodzi obok niej obojętnie ... hmm, ja w każdym bądź razie tak nie potrafię.
Do Wenecji przybywamy dość późnym popołudniem. Samochód zostawiamy na parkingu, wsiadamy do tramwaju wodnego i ruszamy w kierunku Starego Miasta. Mamy bardzo mało czasu, a jeszcze tyle rzeczy chciałabym zobaczyć. Koniecznie muszę wdepnąć do Bazyliki św. Marka oraz Pałacu Dożów.
Mój małżonek ciągle mnie ponagla i ostrzega, że jak tak dalej pójdzie i będę się zatrzymywać co minutę, to najzwyczajniej w świecie nigdzie nie dotrzemy.
Z jednej strony jestem świadoma ryzyka, ale moja druga strona /niestety ta wolniejsza/ - jest tak spragniona wszystkiego co się wokół dzieje, że jakoś nieszczególnie się tym przejmuje:)
To niesamowite, że w marcu jest tutaj aż tyle ludzi. Strach pomyśleć co dzieje się w sezonie letnim.
Mijamy wszelkiego rodzaju stragany z owocami, pamiątkami, weneckimi maskami, których ogromne ilości przyprawiają o zawrót głowy. Na straganach pełno jest oczywiście chińskiej podróby, ale w sklepach można kupić profesjonalne, ręcznie robione maski. Mówię Wam - cudo.
Już dawno postanowiłam, że jeśli kiedykolwiek wrócę do Wenecji - bez maski do domu nie wracam. Tak też się stało. Co prawa dość długo zastanawiałam się czy kupić ją w naturalnych rozmiarach, czy też ma być ona tylko symbolem Wenecji. Poszłam więc sama z sobą na kompromis i wybrałam średnią:)
Dostojnie wisi nad sekretarzykiem i co jakiś czas przypomina mi o tym niezwykłym mieście.
Oto i on. Jeden z najsłynniejszych mostów świata, dostojny i piękny - Ponte Rialto, łączący ze sobą dwie weneckie dzielnice - San Polo i San Marco.
Do początku XIX wieku Rialto był jedynym mostem łączącym oba brzegi Canal Grande. Najpierw był on drewnianą konstrukcją, która trzykrotnie się zawaliła, w tym raz w bardzo spektakularnych okolicznościach. Kiedy tłum ludzi wiwatował na cześć orszaku weselnego markiza Ferary - most pod wpływem ich ciężaru runął do wody.
W roku 1524 ogłoszono konkurs i postanowiono zbudować most z prawdziwego zdarzenia, czyli kamienia. W trakcie zgłoszonych prac odrzucono projekty m.in.: Michała Anioła, Palladia, Sansovina i Smamozziego. Zwyciężył projekt nieznanego młodzieńca, nazywającego się nomen omen - Da Ponte /wł. ponte - most/.
Nie ulega wątpliwości, że most jest niezwykły. Jego środkowa, najwyższa część pnie się wysokim łukiem /7,5 m./ ponad lustrem wody, natomiast brzegi wznoszą się niewiele ponad jej poziom. Architekt musiał wziąć pod uwagę kilka aspektów. Po pierwsze teren na którym miał stanąć most był bardzo niestabilny, a po drugie most musiał być na tyle wysoki, żeby mogły pod nim swobodnie przepływać dalekomorskie galery. Jak widać wszystkie warunki zostały spełnione.
Między XIII a XV wiekiem Ponte Rialto pełnił funkcje centrum handlowego Wenecji. Tutaj skupiały się warsztaty i kramy kupców handlującym złotem, suknem i korzeniami przywożonymi z Bliskiego Wschodu. Od świtu trwała gorączkowa krzątanina, a ludzie ze wszystkich krajów ówczesnego świata spotykali się pod arkadami, żeby dobić targu.
Teraz jest podobnie. Cały świat przyjeżdża do Wenecji, żeby poczuć klimat starych, "dobrych" czasów. Ja również dołączam do sporego grona obserwatorów, tłoczących się nieustannie przy Ponte Rialto.
Do początku XIX wieku Rialto był jedynym mostem łączącym oba brzegi Canal Grande. Najpierw był on drewnianą konstrukcją, która trzykrotnie się zawaliła, w tym raz w bardzo spektakularnych okolicznościach. Kiedy tłum ludzi wiwatował na cześć orszaku weselnego markiza Ferary - most pod wpływem ich ciężaru runął do wody.
W roku 1524 ogłoszono konkurs i postanowiono zbudować most z prawdziwego zdarzenia, czyli kamienia. W trakcie zgłoszonych prac odrzucono projekty m.in.: Michała Anioła, Palladia, Sansovina i Smamozziego. Zwyciężył projekt nieznanego młodzieńca, nazywającego się nomen omen - Da Ponte /wł. ponte - most/.
Nie ulega wątpliwości, że most jest niezwykły. Jego środkowa, najwyższa część pnie się wysokim łukiem /7,5 m./ ponad lustrem wody, natomiast brzegi wznoszą się niewiele ponad jej poziom. Architekt musiał wziąć pod uwagę kilka aspektów. Po pierwsze teren na którym miał stanąć most był bardzo niestabilny, a po drugie most musiał być na tyle wysoki, żeby mogły pod nim swobodnie przepływać dalekomorskie galery. Jak widać wszystkie warunki zostały spełnione.
Między XIII a XV wiekiem Ponte Rialto pełnił funkcje centrum handlowego Wenecji. Tutaj skupiały się warsztaty i kramy kupców handlującym złotem, suknem i korzeniami przywożonymi z Bliskiego Wschodu. Od świtu trwała gorączkowa krzątanina, a ludzie ze wszystkich krajów ówczesnego świata spotykali się pod arkadami, żeby dobić targu.
Teraz jest podobnie. Cały świat przyjeżdża do Wenecji, żeby poczuć klimat starych, "dobrych" czasów. Ja również dołączam do sporego grona obserwatorów, tłoczących się nieustannie przy Ponte Rialto.
No i spełniła się mroczna przepowiednia mojego męża wróżbity. Na placu św. Marka lądujemy o godzinie 17.05. Czy dacie wiarę, że drzwi Bazyliki zostały zamknięte o godz. 17.00? Myślałam, że pogryzę kratę:)
Mówi się trudno. Kierujemy się więc w stronę Pałacu Dożów, znajdującego się tuż obok.
I co widzę? Dokładnie taka sama sytuacja. Kto winien. Oczywiście - żona. Czy to moja wina, że nie potrafię przejść obojętnie obok tylu atrakcji oraz spraw życia codziennego w Wenecji? Pewnie większość z Was też by nie umiała:)
I co widzę? Dokładnie taka sama sytuacja. Kto winien. Oczywiście - żona. Czy to moja wina, że nie potrafię przejść obojętnie obok tylu atrakcji oraz spraw życia codziennego w Wenecji? Pewnie większość z Was też by nie umiała:)
A co tam. Może jeszcze kiedyś tutaj wrócę i nadrobię wszystkie zaległości.
Teraz powiem Wam jedno. Kiedy tylko weszłam na Piazza Marco i stanęłam przed Bazyliką św. Marka - oniemiałam z zachwytu. Mimo iż kiedyś już tutaj byłam - widziałam ją zupełnie innymi oczyma. Dzisiaj dostrzegłam to, czego nie widziałam 20 lat wcześniej.
Wiem, że do modlitwy żaden człowiek nie potrzebuje kościoła, katedry oraz wnętrz pełnych przepychu i bogactwa, ale niejednokrotnie patrząc na te wszystkie dzieła sztuki wykonane ludzką ludzką - trudno mi wyjść z podziwu dla człowieczego geniuszu.
Alfred de Musset określił Plac św. Marka jako "najpiękniejszy salon świata". Od początku swego istnienia był miejscem obchodów świąt kościelnych, zabaw oraz głównym deptakiem spacerowym. Dzisiaj nie jest inaczej. Życie tętni w tym miejscu wszystkimi językami oraz barwami z całego świata.
Alfred de Musset określił Plac św. Marka jako "najpiękniejszy salon świata". Od początku swego istnienia był miejscem obchodów świąt kościelnych, zabaw oraz głównym deptakiem spacerowym. Dzisiaj nie jest inaczej. Życie tętni w tym miejscu wszystkimi językami oraz barwami z całego świata.
Kampanilla, wzniesiona w IX wieku. Można na nią wejść lub wjechać windą |
Wenecja jest tak oryginalnym i niezwykłym miejscem, że łatwo uwierzyć legendzie mówiącej o tym, że pierwsi mieszkańcy na bagniste brzegi laguny wyszli prosto z mgieł i oparów unoszących się nad wodą.
Historycy, którzy poszukują bardziej wiarygodnej odpowiedzi na pytanie o genezę powstania miasta na lagunie dowodzą, że Wenecja wyrosła po prostu z ludzkiej niedoli. Wyspy oddzielone od lądu wodami Adriatyku oraz zdradzieckie mielizny laguny stanowiły doskonałe schronienie dla mieszkańców stałego lądu, uchodzących przed napadami grabieżczych Hunów pod wodzą Atylli w V wieku.
Drugą grupę pierwszej fali osadniczej stanowili arianie, uciekający na wyspy przed prześladowaniami. Według innej legendy, Wenecja została założona dokładnie w południe 25 marca 413 r., kiedy uchodźcy położyli pierwszy kamień pod budowę domostw.
W 697 r. dwanaście niezależnych do tej pory osad sprzysiężyło się, żeby wybrać pierwszego księcia - nazywanego od tej pory dożą.
Był to najwyższy urzędnik w Republice Weneckiej. Wybierany dożywotnio najpierw przez arengo - zgromadzenie ogółu dorosłych obywateli republiki, później przez kolegium elektorów, które z kolei było wybierane przez 480-osobową wielką radę – przedstawicieli bogatych rodów /patrycjuszy/.
Piękny Pałac Dożów w Wenecji powstał w IX wieku i na początku był warownym zamkiem, bronionym przez wysokie mury z narożnymi wieżami. Obecny wygląd budowla zyskała w XIV i XV wieku. W miarę jak miasto się rozwijało każdy nowy organ władzy potrzebował miejsca godnego jego znaczenia i potęgi. Konieczność wzniesienia nowej sali dla Wielkiej Rady stała się bodźcem do rozpoczęcia ogromnej budowy. Piękne kapitele oraz narożne posągi zdobiące budynek z zewnątrz robią wrażenie.
Bardzo żałuję, że nie mogę zobaczyć wnętrz pałacu, które również zachwycają bogactwem i przepychem.
Jedno z wnętrz Pałacu Dożów - zdj. internet |
Skoro nie udało nam się
wejść do Bazyliki św. Marka oraz Pałacu Dożów - postanawiamy
najzwyczajnej w świecie powłóczyć się po mieście, które z minuty na
minutę staje się coraz piękniejsze. Wenecja w
ciągu dnia jest cudowna, ale wieczorem jest po prostu magiczna, mieniąc się w promieniach zachodzącego słońca.
Kiedy wsiadamy do tramwaju wodnego nadchodzi tzw. "złota godzina". Wszystkie budynki w mieście pokrywają się purpurą i wyglądają jak podświetlone. Chętnie zostałabym na noc, a najlepiej na kilka dni. Czuję ciągły niedosyt.
Ach, ta Wenecja ...
Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze
i życzę Wam cudownych, słonecznych dni
w barwach Polskiej Złotej Jesieni:)
Włochy, Wenecja - marzec 2017
Pięknie pokazałaś Wenecję, a zachód słońca bajka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję bardzo:)
UsuńCudne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuń:):):)
UsuńDużo pięknych zdjęć.
OdpowiedzUsuńDziękuję bo nigdy tam nie byłam, na Twoim blogu mogę spokojnie podziwiać to urocze miejsce.
Mieszkać tam na pewno jest ciężko, ale zwiedzać ... jak najbardziej.
Serdeczności :)
Zawsze mam dylemat które zdjęcia opublikować. I to ładne i tamto też by się przydało.
UsuńW efekcie dodaję ich strasznie dużo.
Wenecja jest cudna i na pewno tam zajrzeć chociaż raz w życiu.
Pozdrawiam serdecznie:)
Aga jest zakochana. Niesamowicie wspaniały post. Cudnie się czytało i oczywiście oglądało. Boskie zdjęcia, pełne magii. Absolutnie nie dziwię się, że nie mogłaś się oprzeć, że robiłaś tyle zdjęć. Boziu, przecież ja, bym tam musiała z paroma kartami pamięci jechać. buahaha Pięćdziesiąt paczek baterii i jestem gotowa. :D Uwielbiam z Tobą podróżować, mega dodaje mi to radości. Dziękuję.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia dla Was. :))
Przypuszczam Agnieszko, że Twój aparat w Wenecji byłby rozgrzany do granic możliwości:)
UsuńTo niesamowite miasto i bardzo fotogeniczne.
Dziękuję bardzo i przesyłam moc serdeczności:)
Ach, Wenecja!
OdpowiedzUsuńZawsze chciałam pojechać, ale nie dotarłam. Dzieki Twoim świetnym zdjęciom mogłam pozwiedzać wirtualnie :)
Od kilku lat Wenecja kojarzy mi się zawsze z pisarką Donną Leon i jej serią kryminałów, których akcja rozgrywa się właśnie w Wenecji.
Szczerze mówiąc nie znam książek tej pisarki. Kryminały jakoś mi nie leżą:)
UsuńSzczerze życzę Ci dotarcia do Wenecji.
Pozdrawiam serdecznie:)
Witaj!
OdpowiedzUsuńWenecja była moim marzeniem od dziecięcych lat. Zwłaszcza gondolierzy. Nie byłam jeszcze, ale nasłucham się, że: brudno, brzydko i niezbyt wonnie od stojącej wody.
Może kiedyś sprawdzę sama.
Dzięki za foto-relację:)
Pozdrawiam jesiennie:)
Nie słuchaj opowieści innych ludzi. Sama musisz się o tym przekonać.
UsuńDla jednych śmierdzi i jest brzydko, natomiast inni zachwycają się Wenecją mimo wszystko.
Samo życie.
Koniecznie sprawdź to sama i wyciągnij własne wnioski:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Kocham to miasto ze wszystkimi jego wadami, tu byłam w podrozy poślubnej (statkiem) jak Ty, stąd przywiozlam pierworodnego, który po wielu latach wlasnie w Wenecji oświadczył się swojej narzeczonej. Jak mam nie kochać tego miasta?:)))Post piękny.:)))
OdpowiedzUsuńNie dziwię się Celu, że Wenecja jest dla Ciebie miejscem wyjątkowym.
UsuńMasz tyle miłych wspomnień z nią związanych, że pewnie jeszcze odwiedzisz ją nie raz:)
Dziękuję bardzo i przesyłam ciepłe pozdrowienia:)
Magiczne miasto na wodzie, szkoda, że jest tak bardzo zanieczyszczone i narażone na zniszczenie :/ Byłam tam teściowa to mówiła, że okropnie śmierdzi. Chciałabym kiedyś tam pojechać :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Na wielu blogach czytam, że w Wenecji bardzo śmierdzi.
UsuńByłam cztery razy w Wenecji w różnych porach roku i nigdy nie wyczułam, że tam cuchnie, brzydkie pachnie.
Może coś ze mną nie tak?
Szczerze mówiąc ja również nie zwróciłam uwagi na jakiś szczególny smród.
UsuńByć może zależy to wszystko od pogody i wiatru.
A może ludzie ulegają po prostu sile sugestii. Sama nie wiem.
Chyba najlepiej przekonać się samemu:)
Ja jestem w Wenecji zakochana bo miasto to, jest piękne zarówno zimą, jak i latem. Romantyczne, kręte uliczki i zakamarki najbardziej mnie zachwycą. Wenecja to bardzo ciekawe miasto kojarzące się przede wszystkim z licznymi kanałami i mostkami. Powtórzę za Wenecjanami, którzy mówią swoim mieście, że jest ono jak filiżanka, w której z wierzchu znajdzie się smakowitą kawę, ale na dnie jeszcze pyszniejszą czekoladę. Cudowna relacja dzięki niej odżyły moje zeszłoroczne wspomnienia.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Najpiękniejsze w Wenecji jest to, że ona praktycznie w ogóle się nie zmienia.
UsuńBardzo dobrze, że nie buduje się tutaj jakichś nowoczesnych hoteli, czy biurowców.
W tym właśnie tkwi jej urok.
Oczywiście nie każdemu się podobają odrapane tynki i stare kamienice, ale ja to uwielbiam i bardzo dobrze czuję się w takich klimatach retro:)
Przesyłam serdeczności:)
Nie byłam tam, ale to największe marzenie męża.
OdpowiedzUsuńChcemy się tam wybrać w nadchodzącym roku. Jaką porę roku polecasz?
Cudowna wycieczka, piękne widoki.
pozdrawiam
Wszystko zależy od tego czy lubicie ogromne tłumy, czy też wolicie raczej mniejsze ilości turystów.
UsuńMy byliśmy w marcu i mimo to było bardzo dużo ludzi. Przypuszczam, że w sezonie letnim trudno spaceruje się po mieście.
Ja wybrałabym wczesną wiosnę lub późną jesień. Kwiecień i listopad to we Włoszech wciąż ciepłe i przyjemne miesiące.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ach ta Wenecja mażę o niej od lat:)))Pięknie a pokazałaś:)))pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńReniu, marzenia naprawdę się spełniają:)
UsuńDziękuję bardzo i serdecznie Cię pozdrawiam:)
Byłam tam kilka lat temu w czerwcu. Na szczęście przed południem i po burzy, która przestraszyła chyba część turystów. W zamian mogłam zaobserwować, co dzieje z Placem Św. Marka po opadzie deszczu...
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że plac św. Marka był zupełnie wyludniony i w końcu można było zobaczyć to miejsce w pełnej krasie i ciszy.
UsuńJa miałam podobną sytuację w Dubrowniku. Wiadomo - tam również zawsze jest tłum turystów, a po burzy cisza, ulice zupełnie puste. Trudno było uwierzyć, że to Dubrownik.
Pozdrawiam:)
hahahha no wlasnie, o tym ze Wenecja tonie wiadomo nie od dzis i to byl glowny motywator mojej wloskiej podrozy w czasach licealnych
OdpowiedzUsuńdo tego czasu ciagle jeszcze jest
ale moze to czas by pokazac ja kolejnemu pokoleniu ;)
To fakt. Już dawno mówi się o zatopieniu miasta, a ono wciąż trwa.
UsuńI niech trwa jak najdłużej, bo klimat Wenecji jest niezwykły.
Pozdrawiam:)
Myślę, że z wiekiem potrafimy nie tylko dojrzalej na coś spojrzeć (poskramiając szalone emocje), ale i więcej dostrzegamy szczegółów. Może przez ten spokój właśnie. Dzisiaj napisałam tekst, po kim odziedziczyłam spokojne spojrzenie na świat - po mojej mamie. To ona pilnowała, bym nawet jako dzieciak, była cierpliwa i by nie dało się mnie wyprowadzić z równowagi. To piękna sztuka, teraz widzę jakie to dla wielu trudne i że podarowano mi nie naukę, a skarb na współczesne czasy.
OdpowiedzUsuńOpowiadasz o Wenecji w taki sposób, że właściwą i subiektywną ocenę miasta pozostawiasz autorowi. To bardzo dyplomatyczne posunięcie, zwłaszcza jeżeli postanowiłaś jeszcze tam wrócić.
Ja osobiście, po wyznaczeniu punktów, które chcę zwiedzić, sprawdzam godziny otwarć i zapisuję je sobie. Tym się kieruję właśnie, kiedy wybieram kolejność zwiedzania.
Całą reszta, której - jak piszesz - nie sposób się oprzeć i nie oglądać dłużej, dokładniej, przecież by mi tego dnia nie uciekła. Ale! Masz motyw, by powrócić. :)
Rzeczywiście wystrzelona w kosmos ta świątynia. Pamiętam z Biblii taki fragmencik o tym, że człowiek swą modlitwą nie powinien się obnosić. A już w tym kontekście nie wspomnę o tym, co ogólnie za akcje dzieją się teraz w Polsce... Sama wiesz.
To wspaniała legenda, lubię takie mroczne, pełne mgieł historie :)
A pałac Dożów wewnątrz monumentalny O_O
To zdjęcie, słońce zachodzące nad okrągłymi kopułami jest MEGA! Złota godzina wszędzie robi WIELKIE wrażenie.
Masz rację. To co wynosimy z dzieciństwa ma ogromny wpływ na naszą dorosłość.
UsuńMoja mama niestety zbytniego spokoju nie miała i martwiła się o wszystko na zapas. Tak jej zostało.
Zanim zrozumiałam, że nie warto tak żyć, upłynęło sporo czasu. Ale teraz wiem, że nie warto zamartwiać się na zapas, bo my swoje, a życie i tak ma inne plany.
Jeśli chodzi o Wenecję uważam, że każdy powinien sam wyrobić sobie zdanie na jej temat. Widzę, że często ludzie kierują się opiniami innych i przez to powielane są schematy, że śmierdzi, brudno, itd.
Może czasami faktycznie coś zaleci, ale czy to tylko w Wenecji tak wygląda?
Kiedy byłam np. w Czarnogórze nie raz w jakimś mieście cuchnęło. Przecież ja nie jadę delektować się zapachami, lecz otoczeniem, zabytkami oraz klimatem danego miejsca.
No cóż - dla jednych idealnym miejscem spędzania wolnego czasu jest wypasiony 5-gwiazdkowy hotel z basenem, a innym wystarczy chatka nad brzegiem jeziora z widokiem na góry. Ja wybieram drugą opcję:)
Zazwyczaj gdziekolwiek wyjeżdżając, również lubię orientować się co w trawie piszczy. Widocznie dostałam jakiegoś chwilowego zamroczenia, że przegapiłam godziny otwarcia Katedry i Pałacu. A może tak miało być:)
Byłam zachwycona zachodzącym słońcem nad Wenecją, które przepięknie podświetlało miasto.
Pozdrawiam:)
Wenecja jest przepiękna.
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć ją jeszcze raz.
Czytając twój post zatęskniłam za nią.
Pozdrawiam:)*
To prawda. Jest niezwykła.
UsuńW sumie z Polski do Wenecji nie jest aż tak daleko, więc może warto pomyśleć o jakimś włoskim weekendzie?:)
Październik w Wenecji brzmi kusząco:)
Pozdrawiam:)
Mój pierwszy raz w Wenecji też był jakieś 20 lat temu.
OdpowiedzUsuńAle nigdy tego miasta nie zapomnę.
Nie ma takiego drugiego, które byłoby do Wenecji podobne
:-)
Może czas odświeżyć wspomnienia. Ja również wróciłam tam po 20 latach i zachwyciłam się ponownie.
UsuńJa mam kilka wytypowanych europejskich miast, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie i rzeczywiście trudno o nich zapomnieć.
Pozdrawiam serdecznie:)
Nigdy nie byłem w Wenecji, ale moim marzeniem jest ją odwiedzić! Trochę szkoda, że mieszkańcy opuszczają to miasto, ale w sumie nie dziwię im się - taka liczba turystów bywa przytłaczająca. Przy okazji, chciałbym polecić Ci filmy Radosława Gajdy, historyka architektury, który nagrywa na YouTube. Jego seria filmów o Wenecji jest wprost fenomenalna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zajrzałam na You Tube. Rzeczywiście filmy są bardzo fajne i chętnie zapoznam się ze wszystkimi.
UsuńKoniecznie musisz wybrać się do do Wenecji. Oglądając filmy Gajdy - teorię masz już opanowaną do perfekcji. Teraz czas przejść do praktyki:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Mario, dziękuję za ten piękny spacer po Wenecji:)
OdpowiedzUsuńCudowne zdjęcia. Jak zwykle zachęciłaś mnie do odwiedzenia tego miasta. Chociaż w Wenecji byłem 3-krotnie - chętnie wybrałbym się tam ponownie.
Pozdrawiam:)
Krzysztof.
Bardzo proszę:)
UsuńJa byłam 2-krotnie, ale tak szczerze mówiąc nie zdążyłam się Wenecją nacieszyć, więc chętnie wybrałabym się ponownie. Tym razem zrobiłabym to bardziej spokojnie i bez pośpiechu.
Pozdrawiam:)
Piszesz, że w marcu tak dużo ludzi, a ja właśnie zwróciłem uwagę, że jest ich tak mało. (jak na Wenecję)
OdpowiedzUsuńCudowne kadry, piękne spojrzenie na to miasto pełne zabytków i wspaniałej atmosfery.
Pozdrawiam.
Oj powiem Ci, że czasami ciężko było się przecisnąć w niektórych miejscach na ulicach Wenecji.
UsuńSzczególnie oblężony był Plac św. Marka. Być może na zdjęciach tego nie widać, ale ludzi było naprawdę sporo jak na początek marca.
Bardzo dziękuję:)
To prawda, że Wenecja ma niesamowitą atmosferę.
Pozdrawiam serdecznie:)
Opinie o Wenecji są przeróżne. Ciekawe, jakie wrażenie zrobiłaby na mnie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
No cóż. Chyba sama musisz się o tym przekonać i opisać nam swoje wrażenia:)
UsuńPozdrawiam:)
mnie się do tej pory nie udało tam dotrzeć, nad czym bardzo ubolewam, bo szalenie mi się to miasto podoba. ze zdjęć, z filmów, z opowieści innych ludzi zawsze roztacza się taka magia, że chcę ją zobaczyć na własne oczy. i sprawdzić czy rzeczywiście będzie też na mnie działać. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie.
Myślę, że Wenecja Ci się spodoba, no ale najlepiej przekonaj się o tym na własnej skórze:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Piękna wyprawa i piękne zdjęcia... mi na razie nie było dane zobaczyć Wenecji, ale kto wie? Może kiedyś :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Oczywiście, że musisz ją zobaczyć - bez dwóch zdań:)
UsuńBuziaki:)
Adoro Venecia y kl hermosura de sus canales. Las fotos hacen justicia a la belleza de esta ciudad.
OdpowiedzUsuńBesos
:):):)
UsuńRozczarowani Wenecją? niemożliwe. Spotkałam tylko jedną osobę, której Wenecja nie przypadła do gustu, między innymi z powodu zapaszku, którego, ja podobnie, jak Lusia zupełnie tam nie czułam, a byłam kilka razy (cztery lub pięć, z ilością lat i odbytych podróży zaczynają się one zacierać w pamięci, tzn. pamiętam doskonale wiele zatrzymanych w pamięci chwil, miejsc, zdarzeń, uliczek, ale przypisać ich do dat nie byłabym w stanie). Wenecja spodobała mi się od pierwszego wejrzenia, kiedy byłam tam na wycieczce z rodzicami i siostrą, a potem z mieszkającą we Włoszech ciocią, ale oszalałam na jej punkcie, kiedy poleciałam sama, wysiadłam z dworca i wychodząc z jego budynku znalazłam się od razu w niebie, tzn. nad Canalle Grande. Powiedzenie, iż Piazza San Marco jest najpiękniejszym salonem Europy przypisywałam Napoleonowi, ale pewnie różne źródła przypisują te słowa różnym osobom. :) Chętnie zamieszkałabym w Wenecji na kilka miesięcy, ale gdyby nie było tam tak tłoczno. Na dłuższa metę może to być męczące. Przypomina mi się książka Anioł panny Garnet, której bohaterka wiekowa już panna zamieszkuje w Wenecji i tutaj odkrywa radość życia. Snuje się niespiesznie uliczkami odkrywając tajemnice miejsca i napotkanych tu ludzi. Tyle, że na kartach powieści nie musi przepychać się przez zatłoczone uliczki, na kartach jest cicho i spokojnie. Albo przypomina mi się inna powieść, w której Wenecja jest wyspą tajemniczą, zamgloną, cichą, spokojną, niemal wyludnioną (Wyspa niesamowita Mendozy). Ach Wenecja tysiąc skojarzeń i każde niezwykle przyjemne. Dziękuję za jej przypomnienie. A historia z pocałowaniem klamki przydarzyła mi się także we Włoszech, najpierw w Turynie, kiedy nie zdążyłam do Muzeum Egipskiego, potem we Florencji, kiedy zamknęli mi Galerię Uffizi. Obie te straty nadrobiłam z nawiązką. Do Muzeum dotarłam parę lat później, a w Uffizi byłam tak wiele razy, że już nie potrafię zliczyć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż uważam, że to niemożliwe a jednak. Są ludzie, którzy jej nie lubią.
UsuńJa byłam dwukrotnie, chociaż zdecydowanie za krótko. Kilka godzin nie wystarczy, żeby się nacieszyć.
Najchętniej spędziłabym kilka dni w Wenecji. Spacer o poranku nad Canalle Grande, Placu św. Marka oraz wszystkich jej zaułkach kiedy nie ma jeszcze ludzi - musi być wyjątkowy. Żeby podobnie jak bohaterka wspomnianej przez Ciebie książki móc w spokoju kontemplować miasto:)
Kurcze, ja będąc we Florencji niestety nie dotarłam do Uffizi, chociaż miałam ją w planach.
Niestety czas nie jest z gumy, a szkoda - bo gdziekolwiek jestem zawsze chciałabym tyle rzeczy zobaczyć.
Pozdrawiam serdecznie:)
Należę do tych, którzy jeszcze nie odwiedzili Wenecji. I chciałabym, i nie chciałabym odwiedzić miasto znad kanałów. To miasto znam tylko z lektur. I to własnie one zatrzymują mnie przed wyjazdem do Wenecji. Znam Wenecję wyidealizowaną, piękną, pachnącą kwiatami, wonią kawy, pełną muzyki Vivaldiego, tańców, karnawału, a także pełną walki politycznej. Boję się, że się rozczaruje tak jak było w przypadku "mojego" Paryża.
OdpowiedzUsuńTo że wenecjanie uciekają z swego miasto wynika z tłumów turystów, z tego, że nie ma tam normalnych(nie z pamiątkami)sklepów. Znikają piekarnie, sklepy z żywnością... bo one nie są potrzebne turystom. Wieczny hałas, harmider, szum, odgłosy z klubów, kawiarni, restauracji... w takim mieście nie da się żyć. Nawet odgłos furkoczących kółek walizek, które ciągną turyści jest nie do wytrzymania. Nie dziwię się, że turystom zabroniono ciągnięcia walizek. A gdy do tego doda się, że bogacze kupują domy i mieszkania w Wenecji, które później odwiedzają na klika dni lub tygodni czyni miasto skansenem. Piękne dla turystów, okropne dla mieszkańców.
Rozumiem włodarzy Wenecji, że chcą ograniczenia tzw. tanich lotów, zakazu otwierania kolejnych hoteli, pensjonatów itp... bo to paradoks - miasto, które odwiedza miliony turystów... umiera.
Zgadza się. Wenecja jest strasznie skomercjalizowana.
UsuńPełno tutaj straganów z chińszczyzną i innym badziewiem. No cóż ludzie zarabiają jak tylko mogą.
Tłum turystów jest nieziemski dlatego zupełnie nie dziwi mnie niechęć mieszkańców do odwiedzających.
Myślę Dorotko, że powinnaś odwiedzić miasto znad kanałów, żeby wyrobić sobie na jego temat własną opinię:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Kilka dni w Wenecji to także za mało, o czym przekonałam się tego lata, wyjeżdżając z niedosytem... Fajnie byłoby pomieszkać kilka miesięcy. :) Mnie się teraz marzy zimowa Wenecja, w płatkach śniegu, w zamieci, a co! :)
OdpowiedzUsuńZimowa Wenecja. No, no nigdy o tym nie myślałam, chociaż... kiedy tak pomyślę to faktycznie może ona wyglądać zjawiskowo.
UsuńPozdrawiam:)
Marzę o Wenecji od lat...
OdpowiedzUsuńMiała być w tym roku, ale...
Jestem zachwycona, zauroczona i rozmarzyłam się...
Basiu na pewno Twoje marzenie się spełni.
UsuńŻyczę Ci tego z całego serca.
Będziesz zachwycona Wenecją. Pod warunkiem, że nie przeszkadzają Ci straszne tłumy zwiedzających, a jeśli tak to musisz wybrać odpowiedni moment na wyjazd.
Pozdrawiam serdecznie:)
Niezwykłe miasto, niezwykłe położenie. Przepiękne zabytki i trochę nowoczesności. Garstka mieszkańców, miliony zwiedzających. Oby miasto przetrwało, bo poziom wody ciągle się podnosi....
OdpowiedzUsuńSerdecznie Pozdrawiam.
Pięknie dziękuję za odwiedziny i miłe wpisy.
Oby przetrwało. Miejmy nadzieję, że te czarne scenariusze jakie słyszymy już od kilku lat nie zrealizują się.
UsuńWenecja to esencja kultury, sztuki oraz piękna w każdym jej zakamarku.
Pozdrawiam serdecznie i witam na moim blogu:)