Kochani, jeśli ktokolwiek z Was będzie miał w swoim życiu gorszy dzień, załapie chwilowego "doła" lub otoczenie w którym przebywa wyda mu się nazbyt monotonne i nudne - koniecznie musi udać się do Zalipia - wsi gdzie terapia kolorem oraz kwitnącym, malowanym kwieciem - jest gwarantowana:)
Zalipiańskie malowanie to ewenement na skalą światową, a najlepszym dowodem na to są liczni turyści odwiedzający to miejsce oraz liczne wpisy w księdze pamiątkowej, a także zdjęcia i artykuły prasowe ukazujące się w gazetach w ich rodzimych krajach.
Zalipiańskie malowanie to ewenement na skalą światową, a najlepszym dowodem na to są liczni turyści odwiedzający to miejsce oraz liczne wpisy w księdze pamiątkowej, a także zdjęcia i artykuły prasowe ukazujące się w gazetach w ich rodzimych krajach.
Wioska położona jest 30 km od polskiego bieguna ciepła, czyli Tarnowa. Nizina nadwiślańska wraz z przyległymi do niej terenami, należy do najcieplejszych obszarów Polski, a temperatura w dniu dzisiejszym wynosi "jedyne" 30 stopni.
Kiedy wjeżdżamy do Zalipia okazuje się, że w tej wsi nie tylko domy prywatne są pomalowane, ale również budynki użyteczności publicznej, takie jak: Straż Pożarna, Ośrodek Zdrowia oraz wnętrze Kościoła Parafialnego.
Kiedy wjeżdżamy do Zalipia okazuje się, że w tej wsi nie tylko domy prywatne są pomalowane, ale również budynki użyteczności publicznej, takie jak: Straż Pożarna, Ośrodek Zdrowia oraz wnętrze Kościoła Parafialnego.
Zdobnictwo zalipiańskie znane było już ponad 100 lat temu, a tradycja malowania domów przetrwała do dziś. Wszystko zaczęło się bardzo zwyczajnie i wynikało z potrzeby danej chwili.
W związku z tym, że tutejsze kobiety miały niełatwe zadanie, aby utrzymać czystość w chałupach z okopconymi ścianami - zaczęły więc na pobielonych wapnem ścianach przy pomocy pędzla zrobionego z prosa robić tzw. "packi", czyli nieregularne plamki. Wykorzystywały do tego celu sadze rozrobione w mleku.
Gdy pomysły przynosiły oczekiwane rezultaty, zaczęto malować podmurówkę, a w pierwszej dekadzie XX wieku, zalipiańskie dziewczęta malowały już nie tylko "packi", ale komponowały różne wzory w których dominowały kwiaty i zawijasy. Używały w tym celu kolorowych, sproszkowanych farb rozpuszczonych w mleku, a ściany domów przypominały kolorową łąkę.
Wzory od zawsze były indywidualne i zależały od pomysłu, kreatywności oraz możliwości manualnych twórcy ludowego, a co ważniejsze do tworzenia tych wzorów nie używano żadnych szablonów. Każde malowidło było więc swoistą wizytówką danej artystki.
Po II wojnie światowej wśród malujących kobiet zaczęły się wyróżniać te, które oprócz sprytnej ręki miały bujną wyobraźnię i smak twórczy, a "szefową" malarek oraz pośredniczką między nimi, a władzami została Felicja Curyło. Dzięki jej upartym zabiegom Zalipie jako jedna z pierwszych wiosek w tym regionie zyskało np. elektryczność.
W związku z tym, że tutejsze kobiety miały niełatwe zadanie, aby utrzymać czystość w chałupach z okopconymi ścianami - zaczęły więc na pobielonych wapnem ścianach przy pomocy pędzla zrobionego z prosa robić tzw. "packi", czyli nieregularne plamki. Wykorzystywały do tego celu sadze rozrobione w mleku.
Gdy pomysły przynosiły oczekiwane rezultaty, zaczęto malować podmurówkę, a w pierwszej dekadzie XX wieku, zalipiańskie dziewczęta malowały już nie tylko "packi", ale komponowały różne wzory w których dominowały kwiaty i zawijasy. Używały w tym celu kolorowych, sproszkowanych farb rozpuszczonych w mleku, a ściany domów przypominały kolorową łąkę.
Wzory od zawsze były indywidualne i zależały od pomysłu, kreatywności oraz możliwości manualnych twórcy ludowego, a co ważniejsze do tworzenia tych wzorów nie używano żadnych szablonów. Każde malowidło było więc swoistą wizytówką danej artystki.
Po II wojnie światowej wśród malujących kobiet zaczęły się wyróżniać te, które oprócz sprytnej ręki miały bujną wyobraźnię i smak twórczy, a "szefową" malarek oraz pośredniczką między nimi, a władzami została Felicja Curyło. Dzięki jej upartym zabiegom Zalipie jako jedna z pierwszych wiosek w tym regionie zyskało np. elektryczność.
Z jej inicjatywy rozpoczęto budowę Domu Malarek - miejsca gdzie twórczynie mogły się spotykać i dzielić swoimi doświadczeniami.
Obecnie w Domu Malarek kwitnie różnorodna działalność kulturalna. Malarki ozdabiają duże ilości przedmiotów na potrzeby turystyki.
W 1948 r. przeprowadzono pierwszy konkurs na malowane izby oraz malowanki na papierze dostarczone do Domu Ludowego w Podlipiu. Ponieważ zalipianki były najliczniejszą grupą, która wzięła udział w tych zmaganiach - od 1965 roku konkurs przeniesiono do Zalipia i tak jest do dzisiaj.
Wiosną każdego roku artystki przystępujące do konkursu malują swoje obejścia od nowa. Wielka szkoda, że usuwają stare wzory, na miejscu których powstają nowe. Tradycja malowania przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. W niektórych domach do konkursu przystępują babka, matka oraz wnuki.
Od kilku lat przebieg konkursu "Malowana chata" odbywa się w ściśle określonym czasie. W ciągu dwóch dni Komisja powołana przez głównego organizatora, czyli Muzeum Okręgowe w Tarnowie odwiedza malowane zagrody, a w pierwszą niedzielę po Bożym Ciele ogłasza wyniki konkursu.
Udział w nim mogą brać również osoby nie mieszkające w Zalipiu.
W 1948 r. przeprowadzono pierwszy konkurs na malowane izby oraz malowanki na papierze dostarczone do Domu Ludowego w Podlipiu. Ponieważ zalipianki były najliczniejszą grupą, która wzięła udział w tych zmaganiach - od 1965 roku konkurs przeniesiono do Zalipia i tak jest do dzisiaj.
Wiosną każdego roku artystki przystępujące do konkursu malują swoje obejścia od nowa. Wielka szkoda, że usuwają stare wzory, na miejscu których powstają nowe. Tradycja malowania przekazywana jest z pokolenia na pokolenie. W niektórych domach do konkursu przystępują babka, matka oraz wnuki.
Od kilku lat przebieg konkursu "Malowana chata" odbywa się w ściśle określonym czasie. W ciągu dwóch dni Komisja powołana przez głównego organizatora, czyli Muzeum Okręgowe w Tarnowie odwiedza malowane zagrody, a w pierwszą niedzielę po Bożym Ciele ogłasza wyniki konkursu.
Udział w nim mogą brać również osoby nie mieszkające w Zalipiu.
W Domu Malarek oprócz stałej ekspozycji muzealnej, wystawiane są również pamiątki wykonane przez miejscowe artystki przeznaczone na sprzedaż.
Kiedy tylko zobaczyłam wiszące na ścianie trzy młynki do kawy, oczyma wyobraźni jeden z nich widziałam już w mojej kuchni. Podchodząc bliżej - ku mojej ogromnej radości okazało się, że jest on na sprzedaż. I w ten właśnie sposób stałam się posiadaczką kolorowego, zalipiańskiego młynka:)
Kiedy tylko zobaczyłam wiszące na ścianie trzy młynki do kawy, oczyma wyobraźni jeden z nich widziałam już w mojej kuchni. Podchodząc bliżej - ku mojej ogromnej radości okazało się, że jest on na sprzedaż. I w ten właśnie sposób stałam się posiadaczką kolorowego, zalipiańskiego młynka:)
A teraz prężnym krokiem maszerujemy w stronę zagrody Felicji Curyłowej - prekursorki zalipiańskiego rękodzieła.
Oczywiście można podjechać tam samochodem, ale jest to absolutnie niewskazane, bowiem przyjemność wynikająca z obserwacji tutejszego otoczenia jest nieporównywalna do przemieszczania się tam jakimkolwiek środkiem transportu. No może za wyjątkiem roweru.
Z wiadomych względów, w moim przypadku ta trasa troszkę się wydłużyła.
- O jak pięknie pomalowany domek, a tam super buda dla psa. Kurcze, jakie piękne kwiatki na studni, świetne kaczki - to właśnie jestem cała ja, wraz z moim nieodłącznym towarzyszem aparatem.
I tak od zagrody do zagrody, od domu do domu - w końcu doszliśmy do domu Curyłowej.
Myślę, że pomysł gospodyni mieszkającej w tym obejściu był strzałem w dziesiątkę. Rzeczywistość w której przyszło żyć ludziom kilkadziesiąt lat temu była smutna i monotonna, a dzięki pomysłowości i kreatywności Felicji Curyłowej - jej otoczenie zyskało zupełnie nowy - artystyczny wymiar.
Obecnie zagroda pełni funkcję muzeum, w której można poczuć atmosferę dawnych lat. Rodzina mieszkała tylko w dwóch izbach i mimo ciasnoty mogła czerpać przyjemność i radość z przebywania w tak bajecznym otoczeniu.
Jeśli chodzi o mnie, to przekraczając furtkę prowadzącą do tego domostwa - poczułam się jak w kolorowym świecie bajek z mojego dzieciństwa.
Jeśli ktoś z Was po obejrzeniu zdjęć, czuje ciągły niedosyt zalipiańskiej feeri barw - polecam również fajny filmik prezentujący historię tej niezwykłej, kwieciem malowanej wsi.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie
i życzę kolorowego weekendu:)
Niesamowita wieś i taka kolorowa...
OdpowiedzUsuńAleż tam pięknie :-)
Oj tak. Kolorów w Zalipiu na pewno nie brakuje.
UsuńPozdrawiam:)
Jak tam jest cudownie. Oglądając piękne zdjęcia zrobione w czasie upałów ,to od razu robi mi się gorąco bo u mnie pogoda za oknem deszczowa i tylko jest osiemnaście stopni. Szkoda, że wieś znajduje się tak daleko od mojego miejsca zamieszkania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
U nas w Małopolsce ostatnimi czasy są straszne upały na przemian z burzami, ale i tak jest bardzo gorąco i duszno. Istne tropiki.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Niewątpliwie kicz i folklor wyniesiony do rangi arcydzieła
OdpowiedzUsuńostatnio czytałam artykuł, że inna wieś Bobów ??! ozdobiła budynek Koronką ...staje się coraz bardziej popularny jako Mural i atrakcja turystyczna i w planach kolejne budynki ,by wieś na wzór Zalipia rozsławić :) szczytna inicjatywa
Bez przesady. Nikt tutaj nie mówi o światowej sztuce, chociaż Zalipie znane jest również poza granicami naszego państwa i jakby nie patrzeć zdobnictwo zalipiańskie ma swoją 100-letnią historię i tradycję.
UsuńRównie dobrze moglibyśmy stwierdzić, że słynne hiszpańskie płytki azulejos również są kiczem i zostały wyniesione do rangi arcydzieła przez tworzących je początkowo Cyganów. Sztuka to pojęcie względne.
Jeśli tworzy się ją na siłę, byle tylko przyciągnąć turystów jestem jej przeciwniczką, ale jeśli wynika ona z regionalnej tradycji - jestem jak najbardziej za.
Pozdrawiam serdecznie:)
Toż ja tam muszę kiedyś pojechać!!!! Dla fotografa (kiedyś nim będę!) to raj na ziemi. Przebosko tam jest. Pięknie ukazałaś to miejsce. Mario, ty zawsze pokazujesz mi piękno świata. Pokazujesz, ile jeszcze jest do odkrycia i wcale nie muszę na Hawaje jechać. :D Przepiękne miejsce, podziwiam sztukę, całą tę pracę, którą tam włożono.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci kolorowego weekendu, dużo radości. :) :*
Koniecznie musisz tam pojechać. Zalipie na pewno Ci się spodoba.
UsuńTo prawda, że nasza Polska jest cudowna i można tutaj znaleźć prawdziwe perełki.
Hmm, Hawaje - warto to rozważyć:):):)
Dziękuję Agnieszko i cieplutko Cię pozdrawiam:)
Byłam tam. Ta wieś jest przecudna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Widzę, że zwolenników Zalipia nie brakuje:)
UsuńPrzesyłam serdeczności:)
Na taki młynek i ja poluję :) Mają może stronę internetową przez którą można by zamówić? Piękna wieś. Nasza Basia z pięciu pór roku często opisuje tę wieś a malownicze domki zachwycają niezmiennie. Szkoda, że tak mało jest takich miejscowości. Włochy, Hiszpania i inne piękne kraje mają śliczne wzory i piękne, barwne miasteczka i dlaczego u nas by nie mogłoby być tak samo.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o możliwości zamawiania przez internet zalipiańskich pamiątek, ale sama musisz to sprawdzić. Wydaje mi się, że tamtejsze artystki tworzą pojedyncze sztuki, które sprzedawane są raczej na miejscu.
UsuńO ile dobrze kojarzę Basia z pięciu pór roku brała udział w konkursie na zalipiańskie malowanie.
Rzeczywiście fajnie by było, gdybyśmy mieli więcej takich kolorowych wsi.
W przyszłym roku moja sąsiadka - malarka będzie w ten sposób ozdabiać swój dom. Już nie mogę się doczekać efektu.
Pozdrawiam serdecznie:)
Witam serdecznie. Naszą Zagroda oferuje wysyłke pamiątek. Zachęcam do zapoznania się z oferta��
UsuńDziękuję Droga Mario. Dzięki temu postowi odżyły moje wspomnienia. Wspaniałe zdjęcia z malowniczego miejsca.
OdpowiedzUsuńJestem Zalipiem oczarowana. Wygląda jak gdyby ktoś ubrał je całego żywymi kwiatami.Bardzo szybko zaczynam ulegać baśniowemu nastrojowi. Domostwa we wsi są zadbane, a przed domami rabatki z mnóstwem kwiatów. Mienią się kolorami, żółte małe stokrotki, czerwone cynie, pomarańczowe aksamitki, fioletowe dzwonki, zielenią się wypielęgnowane trawniki. Marzy mi się by szybko tam wrócić.
Serdecznie pozdrawiam:)
Łucjo, o ile sobie dobrze przypominam to chyba u Ciebie na blogu po raz pierwszy zobaczyłam te zalipiańskie cudeńka i wiedziałam, że muszę tutaj przyjechać.
UsuńI nie zawiodłam się. W Zalipiu jest naprawdę uroczo i bajkowo, a przydomowe ogródki rzeczywiście są bardzo zadbane.
Serdeczności przesyłam:)
Kochana !
OdpowiedzUsuńTyle wesołości, barw, folkloru w jednym poście nam przekazałaś:)
Piękne miejsce, jakby zaczarowane. Nie byłam, ale po Twojej rekomendacji- zobaczyć muszę:)
Mile pozdrawiam:)
Ze mną też spacer po tej wsi przedłużałby się w nieskończoność :)
OdpowiedzUsuńZnam wieś Zalipie, byłam tam dwa razy i nie jest powiedziane, ze to jeszcze nie będę. Tam jest tyle kolorów i cudownych, niekiedy zapomnianych kwiatów i ziół.
OdpowiedzUsuńPiękny post.
Pozdrawiam :)
Słyszałam o Zalipiu, ale nie wiedziałam, że jest tam aż tak wyjątkowo. Wioska wygląda, jakby wprost tonęła w kwiatach! Ile nieciekawych przedmiotów zyskało w ten sposób nowe piękno, a malarki pasję!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspaniałą wycieczkę :).
Ach o ty Zalipiu marzę już od dawna:))piękna fotorelacja:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńW burych miastach brakuje mi właśnie kolorów (bo te z reklam raczej drażnią)
OdpowiedzUsuńA tu proszę jak pięknie :)
Pozytywne miejsce i ogólnie bardzo fajny pomysł, by tak ozdobić całą wieś :)
OdpowiedzUsuńOch, to jest piękne... Kocham polską wieś "z chatami wśród łąk, z garnkami co schną na płotach do góry dnem". Mam dzbanek w którym Babcia kisiła żur, "sierp tatowy", szatkownicę i makutrę Prababci, a w nich pełno zbóż.
OdpowiedzUsuńUwielbiam skanseny - nie sposób mnie z nich wyciągnąć:)
Dziękuję, "trafiłaś w temat":))
Niesamowite wrażenie. Trochę jak z bajki. A jednak ta wieś istnieje naprawdę. Tam żaden dzień, w żadną pogodę nie jest szary.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo urokliwe miejsce :) Chętnie kiedyś odwiedzę.
OdpowiedzUsuńCudowna, malownicza wieś Mario, oczy śmieją się do tych wszystkich kwietnych malunków... Faktycznie widoki poprawiają humor... Bardzo często bywam w Tarnowie, ale zupełnie nie miałam pojęcia, że gdzieś tam, niedaleko znajduje się takie cacko... Na pewno kolejnym razem nie odpuszczę sobie wizyty w Zalipiu... Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńUroczo, bajkowo, kolorowo i pozytywnie, oglądając zdjęcia człowiek od razu się uśmiecha.
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsce, wręcz bajkowe :)
OdpowiedzUsuńExtra! :) Najbardziej pozytywna wieś w Polsce! :) Istny majstersztyk :D pozdrawiamy równie ciepło! :))
OdpowiedzUsuńExtraordinary floral ornaments are wonderful the photos of this place
OdpowiedzUsuńByłem bardzo dawno, jeszcze w latach siedemdziesiątych. Ta wieś wtedy była autentycznie żywa. Dzisiaj oglądając zdjęcia nie znajduję tego klimatu. Chciałbym zobaczyć aktualnie jak tam jest, ale obawiam się, że ten zachowany obraz się rozmyje. Chyba lepiej nie kusić losu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Lubię taki folklorystyczny kicz :).
OdpowiedzUsuńPrześliczne miejsce, zachęciłaś mnie Marysiu do odwiedzenia tego barwnego Zalipia. Muszę zapamiętać, że trzeba to miejsce zobaczyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam kwiatowo;)
Piękne miejsce, a te wszystkie malowanki są wprost obłędnie cudne. :) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą malowaną wieś i podziwiałam ją już dwa razy. Bardzo ciekawie ja opisałaś i pokazałaś na zdjęciach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDroga Mario!
OdpowiedzUsuńCo się dzieje. Tak długo już Cię nie ma. To już trwa trzy tygodnie!!!!!
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.
Serdecznie pozdrawiam:)
No właśnie Mario, co tak cichutko u Ciebie??? Odezwij się proszę :)
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, istna terapia kolorem;D Młynek śliczny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Zalipie jest przepiękne a w tym domu z niebieskimi oknami mogłabym zamieszkać. Wnętrze też bym miała w kwiaty :). Światem zachwycamy się podobnie, też zawsze moje ochy i achy opóźniają marsz.
OdpowiedzUsuńSuper bardzo fajne miejsce
OdpowiedzUsuńPiękna jest Polska wieś na prawdę jeszcze jak się trafi wspaniałą pogodę to można się zakochać
OdpowiedzUsuńPrzepięknie malowane domy :) Nigdy nie bywam w Zalipiu i żałuję. Cudowne miejsce :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń