22.4.17
Pozostałe przystanki na szlaku Cinque Terre - Manarola, Vernazza, Monterosso i Corniglia, której nie było ...
W pierwszym odcinku moich włoskich opowieści, o skalnych miasteczkach położonych w Ligurii - odwiedziliśmy Riomaggiore - tutaj.
Dzisiaj chcę pokazać Wam cztery pozostałe miasta wchodzące w skład Cinque Terre. Różne są opinie na ich temat, ale jestem przekonana, że każdy kto tutaj przyjeżdża typuje swojego faworyta. Nie inaczej było w moim przypadku. Jeśli chodzi o ich położenie, są do siebie bardzo podobne, ale mimo wszystko różnią się od siebie.
W ogólnym rankingu zazwyczaj wygrywa Vernazza i to właśnie ona jest wizytówką wszelakich turystycznych folderów, ale ja jako niepoprawna romantyczka wybieram Manarolę, która pod tym względem również spełnia wszystkie niezbędne ku temu kryteria, a w moim "prywatnym plebiscycie" to ona plasuje się na pierwszym miejscu.
Wzdłuż głównej ulicy Manaroli, na betonowych murkach przedstawione są fotografie ludzi mieszkających tutaj kilkadziesiąt lat temu. Zajmowali się oni głównie uprawą winorośli, rosnących na stromych zboczach wioski, z których produkowano i nadal produkuje się wino.
Najpopularniejsza jest biała odmiana Sciacchetra -naturalnie słodkie, aromatyczne wino deserowe o dużej zawartości alkoholu, wyrabiane ze starannie wyselekcjonowanych, przejrzałych winogron.
Butelka Sciacchetry wyprodukowanej tradycyjnymi metodami kosztuje około 35 Euro - dość sporo jak na kieszeń przeciętnego europejczyka.
Najpopularniejsza jest biała odmiana Sciacchetra -naturalnie słodkie, aromatyczne wino deserowe o dużej zawartości alkoholu, wyrabiane ze starannie wyselekcjonowanych, przejrzałych winogron.
Butelka Sciacchetry wyprodukowanej tradycyjnymi metodami kosztuje około 35 Euro - dość sporo jak na kieszeń przeciętnego europejczyka.
Manarola liczy około 700 mieszkańców i w XX wieku przyciągała głównie włoskich artystów. Obecnie jej wąskie zaułki przemierzają, zamiast malarzy i pisarzy turyści z całego świata, którzy chociaż przez chwilę chcą nacieszyć oko pięknymi widokami, nasycić nozdrza egzotycznymi zapachami lub zregenerować duszę wsłuchując się w szum morskich fal.
Manarola jest prawdopodobnie najstarszym miasteczkiem, wchodzącym w skład Cinque Terre. Kamień węgielny pod kościołem San Lorenzo pochodzi z 1338 r. Dzięki lokalizacji na skałach początkowo miała znaczenie militarne, jednak po doprowadzeniu do miasta torów kolejowych wykutych w skale, zyskała znaczenie turystyczne.
Podróż pociągiem z jednego miasteczka do drugiego trwa zaledwie kilka minut.
Manarola jest prawdopodobnie najstarszym miasteczkiem, wchodzącym w skład Cinque Terre. Kamień węgielny pod kościołem San Lorenzo pochodzi z 1338 r. Dzięki lokalizacji na skałach początkowo miała znaczenie militarne, jednak po doprowadzeniu do miasta torów kolejowych wykutych w skale, zyskała znaczenie turystyczne.
Podróż pociągiem z jednego miasteczka do drugiego trwa zaledwie kilka minut.
Jak wcześniej wspomniałam Vernazza uchodzi za najpiękniejszą, pośród wszystkich miasteczek Cinque Terre i zdobi strony tytułowe wielu książek o Ligurii. Sielankowy nastrój zamkniętej dla ruchu kołowego wioski /700 mieszkańców/, zakłóca jedynie duży napływ turystów - szczególnie w okresie letnim. Znany z pocztówek widok miejscowości możemy podziwiać ze szlaku turystycznego wiodącego do Corgnilii.
XIII-wieczny kościół św. Małgorzaty Antiocheńskiej ma bardzo surowe wnętrze |
Monterosso niestety nie dało nam większego wyboru i tutaj kończymy naszą "skalną podróż". Pogoda robi się coraz gorsza, a deszcz i ziąb powodują, że ostatnie miasteczko - Corniglia musi się jakoś bez nas obejść.
Jeszcze tylko szybciutko maszerujemy w kierunku starej Twierdzy położonej nad brzegiem morza, a następnie wracamy do pociągu i kierujemy się z powrotem do La Spezi - miasta z którego wyruszyliśmy w naszą dzisiejszą, całodniową podróż.
Jeśli do dzisiaj miałam jakiekolwiek wątpliwości dotyczące "szalonego Japończyka w podróży", fotografującego wszystkich i wszystko dookoła - to w tym momencie należą one już do przeszłości.
Będąc tu i ówdzie potwierdzam oficjalnie fakt, że ludzie tej narodowości kochają fotografię w każdym wymiarze, w każdym miejscu i o każdej porze dnia oraz nocy.
A kiedy zobaczyłam jeszcze dwie panie w akcji z pociągiem - byłam pełna "podziwu" dla ich pasji. Jednym słowem nic nie jest w stanie umknąć przed ich wszechobecnym obiektywem - nawet błyskawicznie przejeżdżający pociąg.
Idąc zatem w ślady moich współpasażerek, nie chciałam być od nich gorsza:)
Muszę Wam powiedzieć, że w niektórych miejscach /a nawet w bardzo wielu/, mnie również dopada "syndrom Japończyka ":)
Przecież świat jest taki piękny i interesujący, że bardzo trudno jest oprzeć się jego urokowi.
Dziękuję za pozostawione komentarze.
Witam serdecznie nowych obserwatorów
i ślę pozdrowienia dla wszystkich
czytelników mojego bloga:)
czytelników mojego bloga:)
Z przyjemnością bym zjadła takich prawdziwych winogron z włoskiej plantacji, pewnie o wiele lepiej smakują niż te eksportowane do nas...
OdpowiedzUsuńŚwietna wycieczka :-)
Pozdrawiam :-)
To prawda. Owoce rosnące w swoim naturalnym środowisku smakują inaczej.
UsuńKiedy w Czarnogórze jadłam np. figi prosto z drzewa mają zupełnie inny smak niż suszone, zakupione u nas. Smak i zapach takich owoców to istne niebo w gębie:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Marysiu ślicznie pokazałaś te miasteczka. Z wielką przyjemnością z Tobą spacerowałem.
OdpowiedzUsuńNiesamowite są te miasteczka na skałach.
Pozdrawiam.
Krzysztof.
Dziękuję Krzysztofie i pozdrawiam:)
UsuńMiasteczka jak z bajki i te domki jakby przyklejone do skał...Widoki zapierają dech w piersi... Pięknie i nie dziwię się Japończykom, że każdy szczegół chcą uchwycić i uwiecznić okiem obiektywu. Dziękuję za przyjemny spacer dzięki Twojej relacji i pozdrawiam pięknie :)
OdpowiedzUsuńPS. Mario kochana, czekam na Twoje kolejne posty z działu TEOLOGIA
Droga Olimpio pościk teologiczny jest już w opracowaniu:) Cieszę się bardzo, że lubisz je czytać. Jest to dla mnie bardzo motywujące:)
UsuńTo prawda, że widoki tych stromych urwisk i domów zawieszonych nad brzegiem morza są niesamowite.
Były to dla mnie niezapomniane wrażenia oraz przeżycia, a przede wszystkim dowód na to, jak cudowny świat stworzył nasz Bóg.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Cudowna Italia! Tam mnie jeszcze nie było, ale będę:) Muszę!
OdpowiedzUsuńCudowne małe kolorowe miasteczka i ten klimat włoskich uliczek. Uwielbiam po prostu.
Szkoda, że słoneczka nie było, bo wtedy zawsze wszystko piękniej wygląda.
Co do Japończyków zgadzam się w stu procentach!
Pozdrawiam Marysiu:)
Nie wątpię, że dotrzesz i tam:) Pewnie będziesz oczarowana, podobnie jak ja.
UsuńOj gdyby było jeszcze słoneczko - pełnia szczęścia gwarantowana:)
Pogoda była bardzo niepewna, więc musieliśmy dość szybko "zaliczać" miasteczka:)
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Wspaniale wyglądają łodzie ,,zimujące" wzdłuż domów czy placów. Ma to swój urok :)
OdpowiedzUsuńJapończyków postrzegam jako osoby nie przejmujące się bezpieczeństwem. Aby zrobić zdjęcie potrafią przejść drogę na zakręcie i jeszcze stanąć na środku,bo coś im się spodobało...
To fakt. W pewnym momencie myślałam, że któraś z tych kobiet wpadnie pod pociąg - tak się przechylały i wychylały.
UsuńNo cóż - pasja to pasja:)
Pozdrawiam:)
Marysiu zabrałaś mnie na cudowną podróż po wspaniałej Italii jeszcze wróce do tego postu nie raz po prostu nie moge sie napatrzec na tak piekne widoki serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Wandziu, żebyś mogła na własne oczy zobaczyć te urocze miasteczka:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Droga Mario!
OdpowiedzUsuńMimo, że pogoda niezbyt dopisała to i tak zachwyca Cinque Terre. To najpiękniejszy zakątek Włoch. Jestem w nim zakochana. Kiedy odwiedzałam miasteczka była upalna pogoda. W Monterosso zażywaliśmy dwugodzinnej kąpieli. Zatrzymaliśmy się Ospedaletti w Ligurii w rodzinnym hotelu Petit Royal. Bardzo wcześnie wyjechaliśmy na zwiedzanie Cinque Terre. Wracaliśmy późnym wieczorem. Warto było. Brakło Wam czasu na zobaczenia Starego Miasta w Monterosso. Może następnym razem zrealizuje swoje marzenia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Niestety brzydka pogoda gnała za nami od Riomaggiore do Monterosso:(
UsuńNie zdążyliśmy już nawet wstąpić do Corniglli bo tak strasznie padał deszcz.
Wyobrażam sobie jak cudownie musi tam być kiedy świeci słoneczko.
Pozdrawiam Cię serdecznie Łucjo:)
Z przyjemnością spaceruje się razem z Tobą uliczkami niewielkich, włoskich miasteczek. Mnie najbardziej fascynuje przyroda, więc cieszy mnie, że trochę jej akcentów również ujrzałem na zaprezentowanych przez Ciebie zdjęciach :) Z pozdrowieniami G.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że byłbyś zachwycony roślinnością porastającą górskie zbocza i fantastycznymi widokami. Ja co chwilkę się zatrzymywałam /podobnie jak Japończycy/, żeby utrwalić te momenty w aparacie.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Te włoskie miasteczka mają swój klimat i niepowtarzalny urok.Butelki wina nie potrzebuję,ale na kieliszek takiego wina skusiłabym się-spróbować warto:)
OdpowiedzUsuńJa przemyciłam do domu kilka buteleczek włoskiego winka, ale z otwarciem czekam na szczególną okazję, która już wkrótce się nadarzy /moje urodziny/, więc będzie pretekst do degustacji:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Dziękuję za ten wirtualny spacer. Zdjęcie nr 11 jak pocztówkowe. Ze wstydem przyznaję,że ja równiez mam "syndrom Japończyka" ;).
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć, że zrobiłam ogromne ilości zdjęć i większość z nich jest pocztówkowa. Gdyby była jeszcze ładna pogoda - zdjęcia byłyby przecudne.
UsuńDobrze, że mamy cyfrówki. Pamiętasz aparaty z kliszą? Wtedy trzeba było łapać naprawdę dobre momenty, żeby nie zmarnować zdjęcia.
A teraz robisz-kasujesz-robisz, itd. Fajna sprawa.
Pozdrawiam serdecznie z "zimowej" Polski:)
Ostatnio własnie z mężem wspominaliśmy kliszówki. Mój tato miał cały sprzęt do wywoływania zdjęć. To dopiero była atrakcja siedzieć z nim w łazience przerobionej na ciemnię ;).
UsuńPiękne i bardzo ciekawe miejsce.
OdpowiedzUsuńBez żadnego wstydu przyznaję, że syndrom Japończyka też mam jak i wielu Polaków, których spotykam. Dostępne są telefony z aparatami znakomitej jakości i wiele osób robi świetne fotki. Kwestią sporną pozostają tylko ujęcia lepsze lub gorsze.
Pozdrawiam wiosennie :))
Chyba większość z nas cierpi na ten syndrom, ale Japończycy po prostu przechodzą samych siebie.
UsuńNic nie jest im straszne - czy to przepaść, czy brzeg morski, czy też pędzący pociąg.
Czasami zakrawa to już na jakąś wariację.
Również przesyłam cieplutkie pozdrowienia:)
Tak, to prawda :))
UsuńSympatycznie tam jest teraz przed sezonem. Widoki pozostały, a ludzi zdecydowanie mniej. Szkoda tylko, że aura nie zawsze była łaskawa. Zachwycił mnie ten kamienny kościółek, zresztą co ja piszę, zachwyciło mnie całe Cinque Terre.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Powiem Ci, że pogoda była koszmarna, więc nie za bardzo mogliśmy delektować się pięknem tych miasteczek. Wielka szkoda:(
UsuńNo ale cóż, nie zawsze przecież musi być kawior:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Śliczne są te małe miasteczka. A do tego piękna roślinność. Urocze miejsca.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam :)
To prawda. Tym miasteczkom rzeczywiście nie brakuje uroku.
UsuńNo i to położenie na skałach, nad brzegiem morza robi swoje.
Pozdrawiam serdecznie:)
Pogoda nieprzyjemna, ale dodaje miasteczkom tajemniczości.
OdpowiedzUsuńPewnie coś w tym jest.
UsuńJa też czasem lubię takie mgliste klimaty:)
Na przykład Plac Hiszpański w Sewilli podobał mi się o wiele bardziej wcześnie rano, kiedy nie świeciło jeszcze słońce, niż popołudniu, w pełnym słońcu.
Pozdrawiam:)
Niesamowity klimat. Zamglone, pochmurne zdjęcia tego miejsca mają swój niepowtarzalny klimat. Już widzę jak robię setki zdjęć. Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzę ten piękny kraj. Pozdrawiam ciepło. :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci z całego serca, żeby spełniło się Twoje "włoskie marzenie".
UsuńTo naprawdę niesamowicie piękny kraj - od początku do końca.
A im dalej na południe, tym ładniej.
Pozdrawiam serdecznie:)
Kiedy zdecydujemy się po Grecji, odkrywać po kolei Włochy, na pewno skorzystam z Twoich rad i wskazówek.
OdpowiedzUsuńCudne fotki i jak zawsze baaardzo ciekawa relacja.
Pozdrawiam Cię ciepło i Twoją Rodzinę.
Ja z kolei jeszcze nie dotarłam do Grecji, więc pewnie jadąc tam również skorzystam z Twoich rad:)
UsuńJak dobrze, że istnieją nasze blogi:)
Również przesyłam dla Was moc serdeczności:)
:)
OdpowiedzUsuń