O mnie

Tak się jakoś złożyło, że w zeszłym roku zimą znalazłam się w Iwoniczu Zdrój jako kuracjusza obiektu uzdrowiskowego o nazwie"Wisła".
Obiekt położony jest bardzo pięknie - bo na na samym szczycie miasta, 
z którego roztaczają się widoki na okoliczne wioski. 
Może gdyby ludzie przebywający tutaj byli zdrowi potrafiliby to docenić, ale niektórzy mieszkańcy pensjonatu mieli poważne problemy z narządami ruchu, więc wyjście z dołu do góry było nie lada wyczynem i zajmowało dosyć sporo czasu.
No, ale biorąc pod uwagę moją nie najgorszą jeszcze formę fizyczną, piękną zimową aurę oraz krystaliczne powietrze, dla mnie spacer był czystą przyjemnością.
Pogoda dopisywała, słoneczko świeciło cały czas, więc dosyć marudzenia. 
Tuż za naszym obiektem był las, a w nim wydeptane i "wychodzone" ścieżki - nie tylko przez nas, ale również przez gospodarzy tego miejsca. 


Iwonicz Zdrój położony jest w południowo-wschodniej części Polski, 
na Pogórzu Środkowobeskidzkim. 
Nazwa miejscowości prawdopodobnie wzięła się od imienia lub nazwiska właścicieli terenów: Iwo, Iwona lub rodu Iwanieckich.
W XIX wieku powstało wiele zabudowań zdrojowych, a w okresie międzywojennym z powodu otwarcia nowoczesnych sanatoriów nastąpiła ekspansja Iwonicza wśród miejscowości uzdrowiskowych.
W czasie II wojny światowej, dzięki oporowi mieszkańców i działalności AK istniała kilka tygodni słynna Rzeczpospolita Iwonicka.
Obecnie w  Iwoniczu leczy się schorzenia reumatyczne i narządu ruchu, neurologiczne, układu pokarmowego, oddechowego oraz skórne i ginekologiczne. Tutejszym walorem są miejscowe wody stosowane zarówno w kuracji pitnej jak i w kąpielach.
Moim ulubionym zabiegiem był zabieg w postaci borowiny, gdzie od stóp do głów leżałam upaprana w gorącym błocie. Muszę przyznać, że w zimie było to całkiem przyjemne uczucie.
Mam jedno takie zdjęcie, ale nie będę Was straszyć.
Złoża z których pochodzi borowina, zaczęły się formować około 10 tysięcy lat p.n.e, po ustąpieniu lodowca. Powstały z obumarłej roślinności bagiennej i występują w Europie środkowo-wschodniej. 
Nasze-polskie zasoby słyną z czystości i wysokiej jakości, dlatego określane są "czarnym złotem Polski". Po raz pierwszy użyto borowiny do celów leczniczych w 1858 r. w Krynicy Górskiej. Dziś zabiegi borowinowe wykonuje się w wielu uzdrowiskach.
Zabiegi borowinowe mają bardzo szerokie spektrum działania. Leczy się nimi m.in. choroby stawów, kręgosłupa, skóry, choroby kobiece.
Muszę przyznać, że po pobycie w sanatorium i wygrzewaniu się w gorącej borowince mój kręgosłup jest w znacznie lepszej formie. 

W XV wieku Iwonicz był  osadą rycerską, funkcjonującą jako osada katolicka do końca XVI wieku. Od tego momentu rozpoczął się  w tych okolicach wpływ arianizmu. 
Dzięki temu ruchowi ruszyły szersze badania nad leczniczym wpływem wód mineralnych. W XVI wieku pierwsze badania i opis leczniczych właściwości tutejszych darów natury wykonał na polecenie króla Stefana Batorego nadworny lekarz Wojciech Oczko.
W XVII wieku badania przeprowadził francuski lekarz z dworu Ludwika XVI - Jan Baptysta Denis.
W 1799 r. tereny przechodzą w ręce Załuskich. Nawiązali oni owocną współpracę z dr Teodorem Torosiewiczem - lwowskim chemikiem i farmaceutą. Zbadał pod względem chemicznym iwonickie złoża wód mineralnych.
Późniejsze badania dr Józefa Dietla spopularyzowały Iwonicz wśród ludności chętnej na kąpiele i korzystanie z innych dóbr zdrojowiska.
Aby upamiętnić działalność tych, którzy przyczynili się do rozwoju  nauki na terenie Iwonicza -  na jednym z murów miasta umieszczono tablice z ich nazwiskami.




Iwonicz Zdrój za czasów swojej świetności był nie tylko uzdrowiskiem, ale również głównym ośrodkiem życia kulturalnego. Odwiedzało go wielu twórców związanych na trwałe z historią polskiej kultury - pisarzy, publicystów, malarzy, architektów. Nie tylko dla poprawy zdrowia, ale także z czystego snobizmu - aby się pokazać /skąd my to znamy/.  Przed I wojną światową Iwonicz przyjmował 6 tysięcy kuracjuszy z Galicji, Rosji, Prus, Austrii, Szwecji, USA, Palestyny, Egiptu i Iranu. W czasie I wojny miasto nie poniosło większych strat, więc mogło się rozbudować. Istniała nawet lokalna gazeta "Iwoniczanka", a liczba gości wzrosła do 14 tysięcy.
Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że wśród leczących się kuracjuszy ludność żydowska stanowiła od 50 do 90% leczonych tutaj pacjentów. 
Od początku XX wieku ordynowali w sezonie letnim lekarze żydowscy, którzy mieli do dyspozycji osobne domy gościnne, łazienki, restaurację koszerną. Było ich dziewięciu.

Stary pałac to najstarszy budynek uzdrowiska. Właśnie tutaj przyjmował swoich pacjentów jeden z żydowskich lekarzy dr Salomon Lanes.
Obok pałacu znajdowała się koszerna restauracja pani Finderowej.
Pałac został wzniesiony w 1837 r. według projektu Amelii z Ogińskich Załuskiej. Budynek powstał na potrzeby hrabiostwa Załuskich jako ich letnia rezydencja. Dawniej pełnił funkcje mieszkalne i recepcyjne. Powstał w stylu późnoklasycystycznym. Obecnie mieści się w nim siedziba Zarządu Uzdrowiska Iwonicz-Zdrój. 


Pijalnia wód również powstała z inicjatywy Załuskich w 1837 r. Pierwotnie odbywały się tutaj kąpiele borowinowe. Obecny wygląd zawdzięcza przebudowie z roku 1922. 
Obiekt na planie prostokąta z krytym deptakiem, na ścianach między oknami motywy lekarskie.

We wnętrzu na tablicach znajdują się informacje o składzie chemicznym wód, ich wskazaniach i przeciwwskazaniach. W "Pijalni" możemy zaopatrzyć się w produkty Uzdrowiska Iwonicz, takie jak: kremy, kostki borowinowe, żele, sole jodobromowe, balsamy. 
Osobiście byłam z nich bardzo zadowolona i polecam.
Z kolei wody pitne są zdrowe, ale niektóre z nich paskudne w smaku. 
No ale czegóż nie robi się dla zdrowia i urody:)
Tuż przy pijalni znajduje się ośmiokolumnowa glorieta zbudowana nad źródłami Amelia i Karol w 1837 roku. 
Biało-niebieski pawilonik to obudowa źródła "Józef" z początków XX wieku. Ozdobiony od frontu czterema pilastrami z jońskimi wykończeniami i trzema oknami.
Skoro miasto ma charakter uzdrowiskowy - to przecież nie może w nim zabraknąć willi, w których mieszkali i nadal mieszkają kuracjusze. Te piękne budynki pochodzą z przełomu XIX-XX wieku.
"Mały Orzeł" pochodzi z 1923 roku.
Przyjmował w nim dr Jakub Handzel
Willa "Biały Orzeł" z 1912 r.
Zbudowana w stylu szwajcarskim i austriackim
Sanatorium "Excelsior" prezentuje zdecydowanie brzydszy styl architektoniczny, niż jego poprzedniczki. Zbudowany został na przełomie lat 20-30 XX wieku. Podczas II wojny światowej i okupacji tych terenów przez Niemców - było to ulubione miejsce ich  stacjonowania. Budynek położony jest w lesie, na szczycie miasta. Stanowił doskonały punkt obserwacyjny.
Nieznanym epizodem z lat okupacji hitlerowskiej jest fakt, że w sanatorium tym major niemiecki Kurt Werner, ukrywał Żyda z Brodów na Wołyniu o nazwisku Rubenstein. Werner przy współpracy jednego z księży Michalitów uzyskał dla niego dokumenty, na podstawie których wyjechał on do Berlina i zamieszkał czasowo w mieszkaniu niemieckiego oficera, który był zdeklarowanym antyhitlerowcem i pochodził z niemieckiej arystokratycznej rodziny.
Żyd ten po wojnie był znanym tancerzem w Europie Zachodniej.

Stare Łazienki Mineralne wzniesiono w latach 1869-75. Mają one charakter secesyjny. 
W czasie II wojny światowej na piętrze, w magazynie - w tajemnicy przed Niemcami ukrywała się tutaj żydowska rodzina. 

Najbardziej charakterystyczną budowlą Iwonicza jest willa "Bazar", zbudowana w latach 1876-80. Stoi na miejscu pierwszego "Bazaru" z 1863 r.


Najwspanialsza jest wieża zegarowa, wraz z zachowanym austriackim zegarem. 
Na szczyt prowadzą schody,
a wieńczy go taras dla wartowników 
i dawnych kuracjuszy.
W "Bazarze" przyjmował żydowski lekarz Izydor Rein. 
Kiedyś stanowił luksusowy hotel dla gości iwonickich, obecnie mieszczą się w nim sklepy i mieszkania pracowników uzdrowiska.

Dom Zdrojowy to ciekawy przykład drewnianej zabudowy Iwonicza. Powstał w 1860 r.  Jest piętrowy, ze zdobnymi obramowaniami okien, podwójnym, stylizowanym dachem oraz okrytą lożą w stylu mauretańskim.
Obecnie mieści się w budynku Gminny Ośrodek Kultury, informacja turystyczna, kino "Wczasowicz" oraz restauracja "Zdrojowa".




w której delektuję się pyszną szarlotką z lodami oraz kawą



W kinie "Wczasowicz" czas się zatrzymał. Bilety sprzedawane 
są z rolki, a seanse filmowe wyświetlane ze starych projektorów. Ależ to było przyjemne uczucie. Ponadczasowe otoczenie dopełniało całości.  Szkoda, że w Krakowie nie ma takiego kina. 
Z całą pewnością chętnych by nie brakowało. 


Kaplica Zdrojowa położona jest na szlaku architektury drewnianej. Ufundowana przez Załuskich w 1895 roku, a wykonana wg projektu Austriaka Fauorgera.
Fasada świątyni zbliżona jest do projektów kościoła wiejskiego. 
Wnętrze w charakterystycznym przekroju pionowym naśladuje bazylikę starochrześcijańską.
Ołtarz główny neogotycki, drewniany z Matką Boską Uzdrowienia Chorych w otoczeniu świętych. Wyżej stoi figura Chrystusa. 
Ołtarze boczne przeniesione z nieistniejącej kaplicy przedstawiają Matkę Boską Częstochowską i Jezusa Miłosiernego.
Na ścianie u wejścia do kaplicy znajduje się tablica ku pamięci poległych w czasie wojny parafian Iwonicza oraz Krzyż Misyjny.



Pewnego dnia po "obfitym" sanatoryjnym obiadku udałyśmy się z moją współlokatorką do słynnego iwonickiego "Źródła Bełkotka", spotykając po drodze śliczne sarenki.




Źródło wody "Bełkotka" wspomagane jest gazem ziemnym, którego w okolicy nie brakuje. Uznane za pomnik przyrody. Woda z ulatniającym się gazem tworzy bulgotanie na miarę bełkotu, jakby woda miała nam coś do powiedzenia.
Od początku istnienia "Bełkotka" była wielką atrakcją dla kuracjuszy, natchnieniem dla malarzy i poetów.
Na kamieniu zamocowana jest twarz Wincentego Pola oraz wiersz o źródle.
Jak wspomniałam na początku postu  w Iwoniczu leczyli się głównie Żydzi, dlatego można znaleźć tutaj wiele motywów  z nimi związanych, a ja gdziekolwiek wyjeżdżam, zawsze kupuję jakiś drobiazg na pamiątkę. Tym razem były to grafiki przedstawiające dawnych mieszkańców tych okolic.



Bracia Załuscy, którzy przyczynili się do rozbudowy Iwonicza byli obyci w świecie, wolni od jakichkolwiek uprzedzeń rasowych czy narodowościowych. Michał Załuski doceniał rolę ekonomiczną kupców i kuracjuszy żydowskich w Iwoniczu, którzy byli dostawcami towarów, udzielali kredytów i zasilali kasę uzdrowiska poprzez wynajem pokojów i korzystania z zabiegów. Wprowadzono dla Żydów udogodnienia - byli zwolnieni z opłat kuracyjnych, a rabini korzystali ze zniżek. 
W 1936 r. sprzedano im parcele przy głównej drodze, które wykorzystali pod budowę jadłodajni oraz sklepów.
Niektórzy iwoniczanie krytykowali tę decyzję Załuskich, uznając ich za niebezpiecznych konkurentów w handlu i usługach. Michał Załuski - odwrotnie. Pragnął wzmóc konkurencję w Iwoniczu, widząc w niej czynnik rozwoju uzdrowiska.
W przeciwieństwie do pobliskiego Rymanowa, w Iwoniczu na stałe mieszkało zaledwie 61 Żydów.
Największe skupisko ludności żydowskiej znajdowało się w Dukli, gdzie w 1921 r. ich odsetek wynosił 72,5%. Do dzisiaj zachowała się synagoga wzniesiona w 1758 r. 
Synagoga - zdj. wikip.
"Kurier Warszawski" z 1875 r. pisze, że w Iwoniczu, kuracjusze wyznania chrześcijańskiego separowali się od kuracjuszy żydowskich. Podobnie było w innych kurortach. W Żegiestowie społeczność żydowska tworzyła oddzielne getto, zwane przez kuracjuszy "Egiptem".
Wybuch II wojny światowej zahamował dynamiczny rozwój uzdrowiska. Represje hitlerowskie nie ominęły także mieszkańców Iwonicza, zarówno Polaków jak i Żydów. 
Prof. Andrzej Kwilecki pisze: "Dobre stosunki z Niemcami były potrzebne Załuskim między innymi dlatego, by uśpić czujność władz, by nie badały personaliów ludzi zatrudnionych w uzdrowisku. Także dlatego, ażeby uniknąć rewizji ze strony policji, która wykryłaby zapewne przechowywaną w najgłębszej tajemnicy rodzinę żydowską. Dla tej rodziny zorganizowano locum w magazynie na piętrze budynku "Łazienki". 
O kryjówce w samym środku uzdrowiska, znajdującej się vis a vis "Starego Pałacu" i "Domu Zdrojowego" wiedziała tylko, poza Załuskimi - pracownica łazienek tzw. kąpielowa Maria Wilusz. Ona jedna, kobieta dyskretna i wierna Załuskim, miała klucz do magazynu i ukrywającej się rodzinie żydowskiej nosiła przygotowane niby dla siebie jedzenie".


Druga wojna światowa, lata holocaustu położyły kres współżyciu wśród tych gór od wieków trzech narodów: Polaków, Żydów i Rusinów. Pozostała jednak na trwałe w tę ziemię wpisana historia, 
o której mówią ruiny zburzonych przez Niemców synagog na Podkarpaciu.
W latach powojennych strony te odwiedziło i nadal odwiedza wielu Żydów i tych rozrzuconych w diasporze. Żydzi, szczególnie z USA i Izraela, z nostalgią wspominają miejsca swoich korzeni rodzinnych. Niektórzy chcieliby tutaj powrócić, zainwestować posiadane kapitały i znaleźć swoje miejsce na ziemi, które na Podkarpaciu jest przecież ich miejscem. Bowiem jak mówi stare żydowskie przysłowie "Wszyscy pochodzimy z Galicji".


Materiały dotyczące Żydów w Iwoniczu  napisałam na podstawie artykułu zatytułowanego "Iwonicz Zdrój-ulubione uzdrowisko żydowskie" - opracowanego przez Adama Nycza - zamieszczonego w "Roczniku Iwonickim" - tom I, rok 1998. 
  

21 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawe miejsce. W moim regionie jest uzdrowisko Połczyn Zdrój, które specjalizuje się w borowinie. Jest też pewna anegdota z nim związana. Kiedyś było to znane miejsce leczenia niepłodności i do dziś w obiegowym języku funkcjonuje powiedzenie: "Chcesz mieć córkę albo syna, jedź na turnus do Połczyna" :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, czytałam o wpływie borowiny również na kobiece dolegliwości.
      Ja byłam w sanatorium, ze względu na kręgosłup i muszę przyznać, że są pozytywne efekty tej kuracji.
      A rymowanka jest super:)

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  2. Bardzo dokładnie opisalaś pobyt w sanatorium duzo nowości serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Przejeżdżałam tylko koło Iwonicza Zdroju. Widząc u Ciebie jak malownicze jest to miasteczko i jaka piękna jest architektura obiektów sanatoryjnych, bardzo żałuję, że się tam nie zatrzymałam.
    Mario, jak zawsze jestem oczarowana Twoim postem. A zima na zdjęciach wygląda zjawiskowo.
    I chociaż nie lubię zimy to bardzo tęsknię za takimi widokami.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wolę lato, ale zima wtedy była wyjątkowo piękna i słoneczna, więc spacery sprawiały ogromną frajdę. Uzdrowisko w Iwoniczu uchodzi za jedno z najpiękniejszych w Polsce
      z tak zachowaną architekturą i pierwotnym układem miasta.
      Dziękuję za miłe słowa i ślę pozdrowienia:)

      Usuń
  4. Koniecznie muszę uwzględnić to miejsce w planach podreperowujących zdrowie podczas ferii. Cudownie je opisałaś i bardzo malowniczo pokazałaś! Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam zimą, ale "miejscowi powiadają", że lato jest tutaj jedyne w swoim rodzaju.
      Można powiedzieć "dwa w jednym". Coś dla oka i dla ciała.
      Przesyłam serdeczności:)

      Usuń
  5. Uwielbiam odwiedzać nasze uzdrowiska. Najczęściej jet to Kudowa i Muszyna. Spacery pośród szacownych willi dają mi wiele przyjemności a zarazem przenoszą w czasie do okresu, gdy jak piszesz wypadało w nich bywać. Bardzo podobała mi się główna pijalnia, jedna z ładniejszych w kraju. Wszystko ładnie pokazałaś i opisałaś, jak zawsze z mnóstwem ciekawych informacji.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Kudowie i Muszynie nie byłam, ale rzeczywiście nie powstydzilibyśmy się naszymi kurortami
      za granicą. Byłam w Polańczyku nad Soliną. Cudowne wspomnienia i otoczenie.
      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
    2. Tak sie składa ,że byłam w obydwóch miejscowościach uzdrowiskowych . Lepiej przypadła mi do gustu Kudowa Zdrój :)

      Usuń
  6. ale tam klimatycznie, śnieg dodaje wiele uroku zdjęciom, ale za pewne z obsypanymi liśćmi drzewami też musi wyglądać zachwycająco!
    no i borowina działa:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima tutaj jest bardzo ładna, a lato cudowne.
      Mam nadzieję, że sanatoryjna kuracja będzie działać jeszcze przez dłuuugi czas.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Byłam w Iwoniczu, ale jako turystka, a nie kuracjusz. Może teraz by mi się przydało być kuracjuszem, bo mam problemy z biodrem. Bardzo ładna uzdrowiskowa miejscowość. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. W Iwoniczu byłam tylko raz, żałuję, że nie bardzo odpowiadał mi klimat tego miejsca. Chodzi mi o klimat meteorologiczny. :))
    Jestem częstą bywalczynią sanatoriów, bo mój kręgosłup nadaje się tylko na wymianę. Szkoda, że kręgosłupa nie można kupić, mam na myśli ten kostny, a nie moralny.
    Bardzo podobał mi się Bardejów, Polańczyk, Sanok... i ogólnie Bieszczady, w których byłam także po raz pierwszy. Przeczytałam z zaciekawieniem historię Iwonicza. Może kiedyś dobrnę do opisania wrażeń z pobytu w tym miasteczku i okolicach.
    Nie wiem kiedy to nastąpi, bo teraz na dobre "utknęłam" przy zbieraniu informacji o Ziemi Świętej. Jeśli nie pomylę wojen, dat, kto z kim walczył,zabytków, to będzie to mój sukces.
    Posyłam pozdrowienia z Bieguna Zimna, czyli Suwałk.
    Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj te nasze kręgosłupy. Młode kobitki jesteśmy, a takie wadliwe:)
      Też zaliczyłam Polańczyk, Bardejov.
      Już nie mogę się doczekać Twojej relacji o Jerozolimie. Tylko nie wiem, czy będziesz pisać w oparciu o swoją podróż, czy też w innym kontekście?
      U nas w Krakowie też dosyć chłodno, ale ja pozdrawiam gorąco:)

      Usuń
    2. Chyba wszystkie moje wpisy są inspirowane podróżami, tymi prawdziwymi lub podróżami książkowymi. :))
      Trudno jest pisać o Jerozolimie bez choćby minimalnego zarysu historycznego. Zdjęcia nieopatrzne opisami lub informacją przedstawiałby tylko "stare budowle". Piszę jednocześnie dwa posty. Jedna opowieść dotyczy trzech różnych miejsc, które w przedziwny sposób połączyłam. Są to dwie relacje z Gruzji i jedna z Jerozolimy, a drugi post będzie dotyczył tylko Wzgórza Świątynnego w Jerozolimie. Opisując historię sprzed wielu lat, nawet bardzo wielu lat i to jeszcze interpretowaną przez historyków trzech wyznań, można dostać prawdziwego mętliku w głowie.
      Dziękuję za pozdrowienia ze stolicy Małopolski :)
      Dorota
      PS
      Pojechałabym chętnie jeszcze raz do Iwonicza, ale już nie jako kuracjuszka, ale jako turystka. W tamtych okolicach jest tyle do zwiedzania...

      Usuń
    3. Gruzja i Jerozolima - niesamowite kraje, które na razie leżą w mojej sferze marzeń.
      Bardzo się cieszę, że będę mogła o nich u Ciebie poczytać.
      Zastanawiam się, czy w tym momencie Jerozolima jest bezpieczna. Podobno miejsca po których przemieszczają się turyści są bezpieczne, ale nigdy nie wiadomo, co "niektórym" chodzi po głowie.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Byłam w Iwoniczu Zdroju jako kuracjusz , ale było lato ( 1,5 roku temu ), ale miło było zobaczyć to miejsce w zimowej szacie :)
    Miałam szczęście mieszkałam na dole , być na górze byłam , ale jak sama napisałaś nie którzy kuracjusze mają problemy tam wejść... zejść pewnie też !:)

    OdpowiedzUsuń