"Nie czyń sobie podobizny rzeźbionej czegokolwiek,
co jest na niebie w górze i na ziemi w dole
i tego co jest w wodzie pod ziemią.
Nie będziesz się im kłaniał i nie będziesz im służył,
gdyż ja Pan, Bóg twój, jestem Bogiem zazdrosnym,
który karze winę ojców na synach do trzeciego
i czwartego pokolenia tych, którzy mnie nienawidzą.
A okazuje łaskę do tysiącznego pokolenia tym,
którzy mnie miłują i przestrzegają przykazań moich"
2 Mojż. 20,3-6
W dzisiejszym poście chciałabym kontynuować wątek dotyczący "Dziesięciu przykazań", a konkretnie wziąć pod uwagę przedstawione powyżej drugie przykazanie, które zostało zupełnie usunięte z Bożego Dekalogu.
Obiecałam to niektórym osobom, więc nie mogę okazać się gołosłowna. Przede wszystkim jednak chciałabym ukazać wiarygodność Pisma Świętego i to co ono ma do powiedzenia w tej kwestii - bo przecież Pismo jest głosem samego Boga, którego nie powinniśmy kwestionować, lekceważyć, a tym bardziej zmieniać.
Gdybym zadała pytanie osobom podróżującym po świecie i nie tylko - jakich zabytków jest najwięcej w zwiedzanych przez Was miejscach. Jaka byłaby odpowiedź?
Myślę, że bardzo prosta. Oczywiście, że kościołów. Sama strasznie lubię zwiedzać te miejsca, ponieważ niejednokrotnie świadczą one o ludzkim geniuszu który widać w postaci wspaniałych katedr, kościołów, cerkwi oraz znajdujących się w nich kunsztownych obrazów, rzeźb, czy też ściennych malowideł itp.
Chylę czoła przed ludźmi, którzy stworzyli te wszystkie dzieła, a od Boga niewątpliwie otrzymali dar, dzięki któremu wspięli się na wyżyny ludzkich możliwości.
Bo czy przeciętny człowiek mógłby stworzyć coś tak ponadprzeciętnego?
Zapewne nie ale ...
Zachodzi pytanie - czy ja powinnam chylić czoło przed wytworem ludzkich rąk? Bo przecież wszystkie miejsca kultu w postaci kościołów, bazylik czy też katedr oraz znajdujące się w nich obrazy, figury, krzyże i wszystkie tego typu rzeczy, są dziełem ludzkich rąk.
Czy do tego, żeby nasza modlitwa została wysłuchana niezbędna jest świątynia? Czy modlitwa zanoszona do Boga w domu, na łonie przyrody, czy w jakimkolwiek innym miejscu jest nieważna lub mniej ważna?
Posłuchajmy co na ten temat ma do powiedzenia Pismo Święte.
Apostoł Paweł w Dziejach Apostolskich 17,24-25 mówi:
"Bóg, który stworzył świat i wszystko co na nim, Ten będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych. Ani też nie służy mu się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował, gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie i wszystko".
Jezus natomiast w Ewangelii Mateusza 6,5-8 radzi nam jak powinniśmy się modlić:
"A gdy się modlicie nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią się modlić stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali zapłatę swoją.
Ale ty gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój który widzi w ukryciu, odpłaci tobie".
Oczywiście Bóg nie ma nic przeciwko wspólnej modlitwie większej liczby osób, w przeznaczonym do tego celu miejscu. Sam Jezus w ew. Mat. 18,15-20 zachęcał do tego słowami:
"Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam Jestem pośród nich".
Mnie głównie chodzi o okoliczności modlitwy i otoczenie w którym zanosimy ją do Boga. Czy potrzebne są do tego pozłacane ołtarze, hebanowe kazalnice, marmurowe posadzki i całe zastępy świętych spoglądających na nas z niezliczonych obrazów i figur?
Ostatnio czytałam "Poczet cesarzy bizantyjskich" Aleksandra Krawczuka i szczególną uwagę zwróciłam na rozdział dotyczący cesarza Dioklecjana, a konkretnie jego edyktu dotyczącego likwidowania wszystkich świątyń i budynków chrześcijańskich. Jak wiadomo Dioklecjan nie darzył chrześcijan zbytnią sympatią /o tym pisać będę w kolejnym poście dotyczącym Splitu/. Czytamy zatem:
"O pierwszym brzasku 23 lutego 303 roku przed budynkiem kościoła w Nikomedii, zjawił się prefekt pretorianów wraz z wyższymi oficerami i urzędnikami skarbowymi. Wyłamano bramy i wdarto się do środka. Szukano najpierw posągów i obrazów, ale chrześcijanie jeszcze się wówczas obywali bez tego rodzaju przedmiotów kultu - i bardzo się tym szczycili. Znaleziono natomiast i od razu spalono księgi liturgiczne, pozwolono też grabić ruchomości kościelne. Potem pretorianie zrównali z ziemią całą budowlę, bardzo okazałą".
Jak wynika z powyższego tekstu chrześcijanie dość długo opierali się wprowadzaniu przedmiotów kultu do swojej religii.
Począwszy od Pierwszej Księgi Mojżeszowej, a skończywszy na Objawieniu św. Jana nigdzie nie znajdziecie cytatów popierających kult wizerunków, czy relikwii. Wręcz przeciwnie - wszyscy prorocy starotestamentowi oraz ewangeliści i pisarze nowotestamentowi potępiają ten kult na każdym kroku.
Katedra w Mediolanie /zdj. wikipedia./ |
Bo czy przeciętny człowiek mógłby stworzyć coś tak ponadprzeciętnego?
Zapewne nie ale ...
"Pieta" - Michał Anioł /zdj. wikipedia/ |
"Stworzenie Adama" - Michał Anioł /zdj. wikipedia/ |
Czy do tego, żeby nasza modlitwa została wysłuchana niezbędna jest świątynia? Czy modlitwa zanoszona do Boga w domu, na łonie przyrody, czy w jakimkolwiek innym miejscu jest nieważna lub mniej ważna?
Posłuchajmy co na ten temat ma do powiedzenia Pismo Święte.
Apostoł Paweł w Dziejach Apostolskich 17,24-25 mówi:
"Bóg, który stworzył świat i wszystko co na nim, Ten będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych. Ani też nie służy mu się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował, gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie i wszystko".
Jezus natomiast w Ewangelii Mateusza 6,5-8 radzi nam jak powinniśmy się modlić:
"A gdy się modlicie nie bądźcie jak obłudnicy, gdyż oni lubią się modlić stojąc w synagogach i na rogach ulic, aby pokazać się ludziom. Zaprawdę powiadam wam: otrzymali zapłatę swoją.
Ale ty gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój który widzi w ukryciu, odpłaci tobie".
Oczywiście Bóg nie ma nic przeciwko wspólnej modlitwie większej liczby osób, w przeznaczonym do tego celu miejscu. Sam Jezus w ew. Mat. 18,15-20 zachęcał do tego słowami:
"Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam Jestem pośród nich".
Mnie głównie chodzi o okoliczności modlitwy i otoczenie w którym zanosimy ją do Boga. Czy potrzebne są do tego pozłacane ołtarze, hebanowe kazalnice, marmurowe posadzki i całe zastępy świętych spoglądających na nas z niezliczonych obrazów i figur?
Ostatnio czytałam "Poczet cesarzy bizantyjskich" Aleksandra Krawczuka i szczególną uwagę zwróciłam na rozdział dotyczący cesarza Dioklecjana, a konkretnie jego edyktu dotyczącego likwidowania wszystkich świątyń i budynków chrześcijańskich. Jak wiadomo Dioklecjan nie darzył chrześcijan zbytnią sympatią /o tym pisać będę w kolejnym poście dotyczącym Splitu/. Czytamy zatem:
"O pierwszym brzasku 23 lutego 303 roku przed budynkiem kościoła w Nikomedii, zjawił się prefekt pretorianów wraz z wyższymi oficerami i urzędnikami skarbowymi. Wyłamano bramy i wdarto się do środka. Szukano najpierw posągów i obrazów, ale chrześcijanie jeszcze się wówczas obywali bez tego rodzaju przedmiotów kultu - i bardzo się tym szczycili. Znaleziono natomiast i od razu spalono księgi liturgiczne, pozwolono też grabić ruchomości kościelne. Potem pretorianie zrównali z ziemią całą budowlę, bardzo okazałą".
Jak wynika z powyższego tekstu chrześcijanie dość długo opierali się wprowadzaniu przedmiotów kultu do swojej religii.
Począwszy od Pierwszej Księgi Mojżeszowej, a skończywszy na Objawieniu św. Jana nigdzie nie znajdziecie cytatów popierających kult wizerunków, czy relikwii. Wręcz przeciwnie - wszyscy prorocy starotestamentowi oraz ewangeliści i pisarze nowotestamentowi potępiają ten kult na każdym kroku.
Psalm 115,3-8:
"Ich bałwany to srebro i złoto, rąk ludzkich robota, mają usta, lecz nie mówią, mają oczy, lecz nie widzą. Uszy mają, a nie słyszą; nozdrza mają, lecz bez węchu. Mają ręce, lecz nie dotkną; mają nogi, lecz nie chodzą; z gardła dźwięku nie wydają.
Do nich podobni będą ci, którzy je czynią, wszelki kto im ufa".
Muszę Wam powiedzieć, że już jako dziecko w wieku szkolnym zastanawiałam się nad sensem procesji kościelnej, kiedy niesiono krzyże, czy też figury przedstawiające świętych. Zastanawiałam się wtedy dlaczego ludzie maszerują za kawałkiem drewna czy metalu. Moje oburzenie było tym większe, gdy po zakończonych uroczystościach te wszystkie symbole wiary, które całowano i oddawano im cześć - wrzucano potem do zbutwiałej kanciapy i czekały tam gnijąc do następnego razu.
Z moimi koleżankami doszłyśmy wtedy do wniosku, że w czasie procesji do krzyża wchodzi duch Boży, który po zakończonej uroczystości go opuszcza.
Do moich dziecięcych wątpliwości i spostrzeżeń idealnie odnosi się cytat z proroka Izajasz 44,10-17 rozwiewając wszelkie wątpliwości:
Muszę Wam powiedzieć, że już jako dziecko w wieku szkolnym zastanawiałam się nad sensem procesji kościelnej, kiedy niesiono krzyże, czy też figury przedstawiające świętych. Zastanawiałam się wtedy dlaczego ludzie maszerują za kawałkiem drewna czy metalu. Moje oburzenie było tym większe, gdy po zakończonych uroczystościach te wszystkie symbole wiary, które całowano i oddawano im cześć - wrzucano potem do zbutwiałej kanciapy i czekały tam gnijąc do następnego razu.
Z moimi koleżankami doszłyśmy wtedy do wniosku, że w czasie procesji do krzyża wchodzi duch Boży, który po zakończonej uroczystości go opuszcza.
Do moich dziecięcych wątpliwości i spostrzeżeń idealnie odnosi się cytat z proroka Izajasz 44,10-17 rozwiewając wszelkie wątpliwości:
"Wytwórcy bałwanów są w ogóle niczym, a ich ulubione wytwory są bez wartości, ich czciciele są ślepi, a oczywista ich niewiedza naraża ich na hańbę...Snycerz rozciąga sznur, kreśli zarysy ołówkiem, wycina go dłutem, wymierza go cyrklem i wykonuje go na podobieństwo człowieka, jako piękną postać ludzką, która ma być ustawiona w domu. Narąbie sobie cedrów lub bierze cyprys, albo dąb i czeka aż wyrośnie najsilniejsze pośród drzew leśnych dzięki deszczom. Te służą człowiekowi na opał, bierze je aby się ogrzać, roznieca ogień aby napiec chleba. Nadto robi sobie boga i oddaje mu pokłon, czyni z niego bałwana i pada przed nim na kolana i do którego się modli mówiąc: "Ratuj mnie, gdyż jesteś moim bogiem.
Nie mają poznania ani rozumu, bo zaślepione są ich oczy, tak że nie widzą, a serca zatwardziałe, tak że nie rozumieją".
Wizerunki, którym aktualnie chrześcijanie oddają pokłon /obrazy, figurki, krzyże/, nie różnią się niczym od tych które były przedmiotem kultu wśród pogan. Bóg poruszony jest ignorancją chrześcijan modlących się do "świętych podobizn". Trudno jest czasem pojąć, co podobizny te przedstawiają. Czy ktoś może przedstawić nieskazitelnego Boga i Jego Boski niepojęty absolut?
Wizerunki, którym aktualnie chrześcijanie oddają pokłon /obrazy, figurki, krzyże/, nie różnią się niczym od tych które były przedmiotem kultu wśród pogan. Bóg poruszony jest ignorancją chrześcijan modlących się do "świętych podobizn". Trudno jest czasem pojąć, co podobizny te przedstawiają. Czy ktoś może przedstawić nieskazitelnego Boga i Jego Boski niepojęty absolut?
Kościół Katolicki niezbyt udolnie stara się wyjaśnić, że Pismo Święte zabrania jedynie kultu podobizn bogów fałszywych, ale nie wyklucza czci dla wizerunków, przedstawiających prawdziwego Boga chrześcijan. Pytanie tylko, czy ktoś z ludzi widział Boga, aby móc przedstawić go w sposób odpowiadający rzeczywistości? Któż może zaręczyć, że Bóg wygląda akurat w sposób przedstawiony na wizerunkach lub czy Jezus jest faktycznie takim, jakiego przedstawia się na obrazach? Skoro mimo to oddaje się cześć wizerunkom nie przedstawiającym prawdziwej podobizny Boga, właściwie komu chrześcijanie oddają tę cześć? Nikt z ludzi nie zgodziłby się, aby jego najbliżsi czcili go pod postacią karykatury lub fotografii wyobrażającej kogoś innego. Samowolą taką byłby wprost oburzony. Jeżeli człowiek nie godziłby się na taką formę kultu, dlaczego miałby przyzwolić na to Pan Bóg?
Aby nigdy nie zaistniało żadne nieporozumienie co do tego, Pan Bóg nie tylko zakazał czczenia bóstw obcych, ale także kultu wizerunku Boga prawdziwego.
Dowodem na to są słowa samego Boga zapisane w 5 Ks. Mojżeszowej 4,15-19:
"Strzeżcie usilnie dusz waszych, gdyż nie widzieliście żadnej postaci, gdy Pan mówił do was na Horebie pośród ognia. Abyście nie popełnili grzechu i nie sporządzili sobie podobizny rzeźbionej, czy to w kształcie mężczyzny, czy kobiety. Czy w kształcie jakiegokolwiek zwierzęcia ... I abyś gdy podniesiesz swoje oczy ku niebu i ujrzysz słońce, księżyc i gwiazdy nie dał się zwieźć i nie oddawał im pokłonu i nie służył im, skoro Pan, twój Bóg przydzielił je wszystkim ludom pod całym niebem".
W zasadzie tym cytatem mogłabym zakończyć i napisać "Amen", bo chyba nie ma co do tego żadnych wątpliwości, jakie jest zdanie samego Boga dotyczące nie tylko Jego kultu, ale także kultu śmiertelnego człowieka.
Skąd zatem wziął się ten kult?
Ksiądz W. Zalewski przyznaje, że w Nowym Testamencie kult wizerunków nie występuje, a w Piśmie Świętym nie ma on swojego oparcia. Zapoczątkowany on został dopiero w IV wieku po Chrystusie, a w V-VI wieku był już tak rozpowszechniony, że spotykamy się z nim w całym ówczesnym świecie chrześcijańskim od Iranu i Armenii do Francji i Hiszpanii.
W Hiszpanii pielgrzymki przeradzają się w masową histerię, a rodowici hiszpanie twierdzą, że u nich nawet ateiści są katolikami.
Kult wizerunków jest dziełem Średniowiecza, a oficjalnie kościół wystąpił w jego obronie dopiero w wieku VIII, gdy chrześcijaństwo daleko odeszło od pierwowzoru apostolskiego, o czym również poucza wspomniany wyżej teolog pisząc:
"Urzędowo wystąpił kościół w obronie wizerunków świętych, kiedy na Wschodzie powstała herezja obrazoburców /VIII wiek/.
A potem już lawinowo - to co Stary Testament i pierwszy Kościół Apostolski uznawał za bluźnierstwo i bałwochwalstwo zostało wypaczone przez późniejszy Kościół Katolicki. Począwszy od soboru Nicejskiego /787 r./, poprzez sobór Konstantynopolitański /870 r./, w Konstancji /1418 r./ i wreszcie sobór Trydencki /1563 r./ - jako heretyków wyklinają tych, którzy by chcieli zwalczać cześć obrazów świętych.
Apostoł Paweł zdawał sobie sprawę ze skłonności człowieka do bałwochwalstwa i w swoim liście do Rzymian 1,19-25 pisał:
"Ponieważ to co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę.
Dlatego, że poznawszy Boga nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnili w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło ich w ciemności.
Mienili się mądrymi, a stali się głupi.
I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka... Dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą. Ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen".
Niesamowite i niewiarygodne jest to, co człowiek uczynił z Bożymi przykazaniami. Wydawałoby się, że mroczny okres Średniowiecza mamy już za sobą, ale mentalnie nadal w nim tkwimy. Niektórzy być może robią to nieświadomie, ale większość z nas niestety przedkłada wyższość ludzkich nauk nad Bożą prawdę. I to wydaje się być najsmutniejsze. Zastanówmy się co w naszym życiu powinno być priorytetem i kto powinien być naszym przewodnikiem: nieomylny Bóg czy błądzący człowiek.
Apostoł Jan w ostatnich wersetach Objawienia 22,18-19 daje nam taką oto radę:
"Co do mnie to świadczę każdemu, że który słucha słów proroctwa tej księgi: Jeżeli ktoś dołoży coś do nich, dołoży mu Bóg plag opisanych w tej księdze.
A jeżeli ktoś ujmie coś ze słów tej księgi proroctwa, ujmie Bóg z działu jego z drzewa żywota i ze świętego miasta, opisanych w tej księdze".
Słowa te odnoszą się nie tylko do Objawienia św. Jana, ale do całości Pisma Świętego. Czy warto zatem ryzykować życie wieczne? Każdy sam musi odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Ja już znam odpowiedź.
Ale przecież nie na tym koniec. Poza wizerunkami Boga - Kościół Katolicki rozwinął całą paletę świętych, błogosławionych i wywyższonych, do których i poprzez których ludzie się modlą i którzy pośredniczyć mają w ich zbawieniu.
Gdy zapytałam kiedyś moją babcię /bardzo bogobojną osobę/ dlaczego klęczy przed obrazem Marii i modli się do niej, a nie bezpośrednio do Boga, odpowiedziała mi, że jest ona pośredniczką między Bogiem i ludźmi i że wszyscy święci przedstawiani na obrazach również pełnią taką funkcję.
Wtedy też tak myślałam. Ale czy my ludzie potrzebujemy pośredników w postaci niedoskonałych ludzi, żeby dotrzeć do doskonałego i Wszechmocnego Boga? Czy śmiertelny i grzeszny człowiek jest w stanie wyjednać nam łaski u samego Stwórcy całego Wszechświata? Jakie ma do tego prawo i czy ktoś w ogóle do tego go upoważnił?
Ta kwestia będzie tematem mojego kolejnego postu, na który już dzisiaj serdecznie zapraszam.
Tymczasem zachęcam Was serdecznie do dzielenia się ze mną swoimi opiniami, spostrzeżeniami, czy też wątpliwościami dotyczącymi powyższego wpisu.
Każdy komentarz jest mile widziany:)
Aby nigdy nie zaistniało żadne nieporozumienie co do tego, Pan Bóg nie tylko zakazał czczenia bóstw obcych, ale także kultu wizerunku Boga prawdziwego.
Dowodem na to są słowa samego Boga zapisane w 5 Ks. Mojżeszowej 4,15-19:
"Strzeżcie usilnie dusz waszych, gdyż nie widzieliście żadnej postaci, gdy Pan mówił do was na Horebie pośród ognia. Abyście nie popełnili grzechu i nie sporządzili sobie podobizny rzeźbionej, czy to w kształcie mężczyzny, czy kobiety. Czy w kształcie jakiegokolwiek zwierzęcia ... I abyś gdy podniesiesz swoje oczy ku niebu i ujrzysz słońce, księżyc i gwiazdy nie dał się zwieźć i nie oddawał im pokłonu i nie służył im, skoro Pan, twój Bóg przydzielił je wszystkim ludom pod całym niebem".
W zasadzie tym cytatem mogłabym zakończyć i napisać "Amen", bo chyba nie ma co do tego żadnych wątpliwości, jakie jest zdanie samego Boga dotyczące nie tylko Jego kultu, ale także kultu śmiertelnego człowieka.
Skąd zatem wziął się ten kult?
Ksiądz W. Zalewski przyznaje, że w Nowym Testamencie kult wizerunków nie występuje, a w Piśmie Świętym nie ma on swojego oparcia. Zapoczątkowany on został dopiero w IV wieku po Chrystusie, a w V-VI wieku był już tak rozpowszechniony, że spotykamy się z nim w całym ówczesnym świecie chrześcijańskim od Iranu i Armenii do Francji i Hiszpanii.
W Hiszpanii pielgrzymki przeradzają się w masową histerię, a rodowici hiszpanie twierdzą, że u nich nawet ateiści są katolikami.
Kult wizerunków jest dziełem Średniowiecza, a oficjalnie kościół wystąpił w jego obronie dopiero w wieku VIII, gdy chrześcijaństwo daleko odeszło od pierwowzoru apostolskiego, o czym również poucza wspomniany wyżej teolog pisząc:
"Urzędowo wystąpił kościół w obronie wizerunków świętych, kiedy na Wschodzie powstała herezja obrazoburców /VIII wiek/.
A potem już lawinowo - to co Stary Testament i pierwszy Kościół Apostolski uznawał za bluźnierstwo i bałwochwalstwo zostało wypaczone przez późniejszy Kościół Katolicki. Począwszy od soboru Nicejskiego /787 r./, poprzez sobór Konstantynopolitański /870 r./, w Konstancji /1418 r./ i wreszcie sobór Trydencki /1563 r./ - jako heretyków wyklinają tych, którzy by chcieli zwalczać cześć obrazów świętych.
Apostoł Paweł zdawał sobie sprawę ze skłonności człowieka do bałwochwalstwa i w swoim liście do Rzymian 1,19-25 pisał:
"Ponieważ to co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę.
Dlatego, że poznawszy Boga nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnili w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło ich w ciemności.
Mienili się mądrymi, a stali się głupi.
I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka... Dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą. Ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy, który jest błogosławiony na wieki. Amen".
Niesamowite i niewiarygodne jest to, co człowiek uczynił z Bożymi przykazaniami. Wydawałoby się, że mroczny okres Średniowiecza mamy już za sobą, ale mentalnie nadal w nim tkwimy. Niektórzy być może robią to nieświadomie, ale większość z nas niestety przedkłada wyższość ludzkich nauk nad Bożą prawdę. I to wydaje się być najsmutniejsze. Zastanówmy się co w naszym życiu powinno być priorytetem i kto powinien być naszym przewodnikiem: nieomylny Bóg czy błądzący człowiek.
Apostoł Jan w ostatnich wersetach Objawienia 22,18-19 daje nam taką oto radę:
"Co do mnie to świadczę każdemu, że który słucha słów proroctwa tej księgi: Jeżeli ktoś dołoży coś do nich, dołoży mu Bóg plag opisanych w tej księdze.
A jeżeli ktoś ujmie coś ze słów tej księgi proroctwa, ujmie Bóg z działu jego z drzewa żywota i ze świętego miasta, opisanych w tej księdze".
Słowa te odnoszą się nie tylko do Objawienia św. Jana, ale do całości Pisma Świętego. Czy warto zatem ryzykować życie wieczne? Każdy sam musi odpowiedzieć sobie na to pytanie.
Ja już znam odpowiedź.
Gdy zapytałam kiedyś moją babcię /bardzo bogobojną osobę/ dlaczego klęczy przed obrazem Marii i modli się do niej, a nie bezpośrednio do Boga, odpowiedziała mi, że jest ona pośredniczką między Bogiem i ludźmi i że wszyscy święci przedstawiani na obrazach również pełnią taką funkcję.
Wtedy też tak myślałam. Ale czy my ludzie potrzebujemy pośredników w postaci niedoskonałych ludzi, żeby dotrzeć do doskonałego i Wszechmocnego Boga? Czy śmiertelny i grzeszny człowiek jest w stanie wyjednać nam łaski u samego Stwórcy całego Wszechświata? Jakie ma do tego prawo i czy ktoś w ogóle do tego go upoważnił?
Ta kwestia będzie tematem mojego kolejnego postu, na który już dzisiaj serdecznie zapraszam.
Tymczasem zachęcam Was serdecznie do dzielenia się ze mną swoimi opiniami, spostrzeżeniami, czy też wątpliwościami dotyczącymi powyższego wpisu.
Każdy komentarz jest mile widziany:)
W nadchodzącym Nowym Roku
życzę wszystkim moim Czytelnikom samych
pięknych chwil, dużo zdrowia oraz spełnienia tych marzeń, dzięki którym Wasze życie będzie pełne radości, miłości
oraz niekończącej się inspiracji w tworzeniu nowych postów:)
Zjednej strony mnie dziwia te wszystkie posazki o obrazy, a z drugiej mysle, ze latwiej sie modlic do kogos kto ma twarz, czyli do obrazow, posagow. Mysle, ze same katedry swiatynie swiete szczegolnie nie sa, ale wierze, ze skupia sie w nich energia modlacych sie ludzi, to samo z krzyzami czy innymi posagami, tak jak napisalas, bardzo mozliwe, ze w tym czasie wchodzi w nie duch - duch wiary? Dobrego Roku
OdpowiedzUsuńWłaśnie między innymi o to chodziło Kościołowi, kiedy wprowadzał kult wizerunków. Żeby ludzie poprzez obrazy odnosili wrażenie bliskości i dostępności do Boga. W Średniowieczu Bóg był dla ludzi kimś niedostępnym, groźnym i karzącym surowo za każde przekroczeniu. Ludzie po prostu się go bali i nie modlili się bezpośrednio do niego, szukając sobie pośredników. I tak niestety zostało do dzisiaj.
UsuńAle na szczęście my mamy dzisiaj do dyspozycji Pismo Święte i możemy zadać kłam wszystkim Średniowiecznym kłamstwom. Apostoł Jakub mówi: "Zbliżcie się do Boga a on zbliży się do Was".
Nie poprzez obrazy, figurki, czy krzyże, ale poprzez szczerą modlitwę zanoszoną bezpośrednio do Boga poprzez Jezusa Chrystusa, który jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a ludźmi.
Innych pośredników nie ma.
Serdecznie pozdrawiam i również życzę w Nowym Roku samych miłych chwil:)
Modlę się wszędzie, w lesie, na łące, w ogrodzie. Ale kościół jest miejscem, gdzie gromadzą si wierni konkretnej społeczności. Całe piękno świątyń pomaga człowiekowi w nawiązaniu kontaktu z Bogiem. Bóg jest najważniejszy w moim życiu, a przecież nawet skromny człowiek stara się mieszkać w ładnym domu, przystraja otoczenie, idąc do przyjaciół ofiarowuje im ładne przedmioty. Świątynie są wyrazem naszego szacunku dla Boga. Zwiedzam je przy każdej możliwej okazji, bo to przecież jest całe dzieło stworzenia.Zachwycają mnie szczególnie skromne drewniane kościółki, ale wielkie, monumentalne świątynie są również piękne. Uroczystości i nabożeństwa pomagają w modlitwie bo " gdzie dwóch się modli, tam i Bóg przybywa". Sama też maluję sakralne obrazy, tak jak potrafię i to jest również pewien rodzaj modlitwy i podziękowania za otrzymane dary. Zaraz się wybiorę do kościoła i cieszę się, że nasz ksiądz dba również o stronę zewnętrzna Domu Bożego.
OdpowiedzUsuńBasiu zgadzam się z Tobą co do tego, że Bóg nie ma nic przeciwko modlitwie, a tak jak wspomniałam w poście Jezus do niej ciągle zachęcał. Nie mam też nic przeciwko świątyniom, gdzie ludzie się gromadzą i modlą. Moim celem było pokazanie tego, że świątynie, kościoły i inne miejsca kultu - przepełnione są obrazami, krzyżami, figurami do których niejednokrotnie ludzie się modlą. A czy powinni?
UsuńTak jak dla Ciebie - dla mnie również Bóg stoi na pierwszym miejscu, a skoro tak jest nie mogę lekceważyć Jego Słowa. Bóg wyraźnie mówi, że cześć należy się tylko Jemu, a w drugim przykazaniu /które zostało usunięte całkiem przez Kościół Katolicki - sprawdź w Biblii/, potępia tych, którzy czynią sobie Jego podobiznę i modlą się do niej. Nie wspominając o niezliczonych obrazach wszystkich świętych, czy też błogosławionych do których lub poprzez których ludzie chcą dotrzeć do Boga. Dla mnie Boże słowo stoi ponad słowem ludzkim, a niestety zmiany przykazań Bożych dokonał zwykły człowiek, więc nie mam żadnych wątpliwości, że wszelkie obiekty kultu, którym oddaje się cześć są zwykłym bałwochwalstwem.
Jestem przekonana, że gdyby Jezus nie miał nic przeciwko wizerunkom - odchodząc z tej ziemi przekazałby swoim uczniom, żeby na pamiątkę Jego pobytu na naszej Ziemi stworzyć lub namalować obraz upamiętniający Jego misyjną działalność, a przyszłe pokolenia zawsze o nim pamiętały. Niczego takiego nie uczynił. Wręcz przeciwnie. Potępiał wszystkich, którzy przyzwalali na bałwochwalstwo i kult śmiertelnego człowieka. Żeby się modlić, tak jak wspomniałaś na początku można to robić w ogrodzie, na łące, czy w górach. W takich miejscach najlepiej widać potęgę i majestat Boga oraz dowód na to, że projektantem naszego cudownego świata może być tylko On.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za komentarz:)
Dziękuję bardzo za wizytę u mnie. Przy okazji zobaczyłem swój dawny post:)
OdpowiedzUsuńA gdzie jest ta Chorwacja? W Chorwacji jeszcze nie byłem. Wszyscy chwalą. Zamiast do Chorwacji pojechałem w tym roku do Italii. Może w tym roku uda mi się Chorwację odwiedzic.
Owszem i ja lubię zwiedzać. Ale oprócz zabytków interesuje mnie to jak ludzie w danym miejscu sobie żyją jak sobie radę dają, czym się interesują. itp. Czyli współczesność.
Dzięki, że do mnie wpadłaś. przy okazji zobaczyłem swój dawny post i fotki, które szukałem.
Pozdrawiam serdecvznie
Italia to plany na najbliższy rok, a do Chorwacji szczerze zachęcam. Na północ jedziesz ok. 10 godzin, na południe 15. Całe wybrzeże jest urocze, a ludzie pogodni i życzliwi. Co prawda Chorwacja weszła już do UE, ale jeszcze się tych wszystkich przepisów tak drastycznie nie przestrzega.
UsuńJest spontan i luz. Pewnie już niedługo to potrwa, więc korzystaj z okazji i jedź:)
A ja zgadzam się z postem Marii w 100%, ponieważ dzisiejszy Kościół zupełnie odbiega od pierwotnego Kościoła i nauczania apostolskiego. Nie dość, że nie naśladuje go to jeszcze pełno w nim ludzkich tradycji i zwyczajów, które nie występowały u pierwszych chrześcijan.
OdpowiedzUsuńCo do przykazań to jakoś nigdy nie zwracałem na to uwagi, ale sprawdziłem i rzeczywiście zostały one usunięte.
Gratuluję postu i pozdrawiam. Czekam na ciąg dalszy:)
To właśnie było moim celem. Pokazanie ludziom tego, jak bardzo dzisiejszy Kościół różni się od kościoła Apostolskiego. Bóg zawsze to podkreślał, a Jezus w ewangelii Mateusza potwierdził, że Przykazania Boże nie mogą zostać zmienione, bo w przeciwnym razie są to już przykazania ludzkie: "Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić. Zaprawdę bowiem powiadam wam: Dopóki niebo i ziemia nie przeminą, ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się w Prawie, aż się wszystko spełni. Ktokolwiek więc zniósłby jedno z tych przykazań, choćby najmniejszych, i uczyłby tak ludzi, ten będzie najmniejszy w królestwie niebieskim. A kto je wypełnia i uczy wypełniać, ten będzie wielki w królestwie niebieskim. Bo powiadam wam: Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego".
UsuńCzy do słów Jezusa potrzebny jest jeszcze jakiś komentarz?
Serdecznie dziękuję i pozdrawiam:)
Mario, dziękuję Ci bardzo za życzenia i Tobie życzę spełnienia marzeń w nowym roku.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się , dokąd prowadzą Twoje rozważania? Przyznaję, że piszesz z ogromną znajomością tematu, ja niestety nie znam za dobrze Pisma Świętego, a wiarę traktuję jako dziedzictwo po moich bliskich. Codziennie rozmawiam z Bogiem w różnych sytuacjach, bo tak byłam uczona przez moją Babcię, ale czy jestem naprawdę wierząca? Bliżej mi do ateistki, tym bardziej, kiedy widzę na każdym kroku skutki religijnego fanatyzmu.
Skąd masz pewność, ze podczas tłumaczenia Pisma Świętego nie dokonano niechcący zniekształceń? A przede wszystkim Pismo nie ma jednego autora, na potwierdzenie swojej tezy można znaleźć różne fragmenty i je dowolnie zinterpretować.
Pewnie potraktujesz to wszystko, o czym piszę obrazoburczo, ale chyba nie chcę dyskutować ani o polityce, ani o religii w internecie, mam nadzieję, że to zrozumiesz, ponieważ ja szanuję Twoje przekonania, każdy ma prawo kochać swojego Boga po swojemu, byleby nie czynić nikomu krzywdy. Dlatego też myślę, że przykazania Dekalogu nie mają nic złego na myśli.
Będę do Ciebie zaglądać w poszukiwaniu ciekawych postów, podziwiam Cię, że odważyłaś się pisać o sprawach religii.
Mario, wszystkiego najlepszego.:))
Myślę, że każdy z nas pisze o tym co w życiu interesuje go najbardziej lub sprawia mu największą przyjemność. Ja oprócz podróży, książek, czy udoskonalania swojego ogrodu, interesuję się również religią. Pisząc moje posty o Bogu, czy też rozmawiając o nim z ludźmi wydaje mi się, że nikogo w ten sposób nie obrażam. Wręcz przeciwnie - bardzo chciałabym wszystkich zachęcić do poznawania Boga i zaprzyjaźnienia się z nim, ponieważ mam wrażenie, że ludzie bardzo unikają tego tematu. Nie wiem z czego to wynika. Być może jak napisałaś z nieznajomości tematu. Też tak kiedyś miałam. Myślałam, że wiara i wiedza przekazana przez moich najbliższych - czy to babci, czy też mamy wystarczy mi do poznania Boga i zbawienia. Ale to nieprawda. Jest to błędny tok rozumowania. Każdy z nas odpowiada za siebie i swoje wybory. Żeby Boga naprawdę poznać trzeba coś o nim wiedzieć. Ja tę wiedzę czerpię tylko i wyłącznie z Pisma Świętego, które jak napisał apostoł Paweł: "Całe jest przez Boga natchnione". I począwszy od Starego Testamentu, a skończywszy na Nowym, jest ono spójne i stanowi niezbity dowód na istnienie Boga i tego, że chociaż było pisane przez różnych proroków i ewangelistów - mimo różnych przekładów jest jak najbardziej wiarygodnym dokumentem. Potwierdzają to przecież historycy, żyjący chociażby w czasach Jezusa. Co do Dekalogu, jest on dla mnie wyznacznikiem i kierunkowskazem w życiu. Nie miałam zamiaru go podważać, lecz pokazać go takim, jaki został Mojżeszowi przekazany przez Boga na Górze Synaj. Myślę, że żaden człowiek nie miał prawa go zmieniać, a zrobił to. Jakim prawem?
UsuńPisanie o sprawach religii to nie odwaga - to wyraz mojego szacunku do Boga i być może uświadomienie niektórym osobom, że czasem błędnie interpretują lub przeoczają bardzo istotne fakty z Pisma Świętego, które być może niejednokrotnie decydują o naszym zbawieniu.
Muszę Ci powiedzieć, że dawniej również wolałam być nieświadoma pewnych rzeczy i faktów. Przyjmowałam je takimi jakie są, nie zagłębiając się w szczegóły. Ale pomyślałam, że swoje życie chcę przeżyć po swojemu - ze świadomością, że nikt nie będzie mnie okłamywał. Dlatego zaczęłam czytać Biblię i po wielu latach jej poznawania - poznałam również Boga. I za to jestem mu ogromnie wdzięczna, a pisząc o nim chyba nikomu nie czynię krzywdy?
Serdecznie dziękuję za komentarz i zawsze zapraszam do siebie:)
Mario, zawsze z przyjemnością będę do Ciebie zaglądać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Czy człowiek ma prawo ingerować w boskie przykazania? Twój post poprzez odniesienie do zapisów Biblii podważa sens naszej wiary w formie, jaką znamy od dziecka, jaką nam wpojono. Pewnie są tez argumenty drugiej strony, częściowo o tym piszesz, ale sprowadzają się jednak do zmiany interpretacji tego, co zostało zapisane w Biblii. Niestety, kościół to nie tylko budynki i domy modlitw. To również organizacja. Z całym bagażem złych, a nawet okrutnych dokonań na przestrzeni dziejów. Opisując u siebie jedną z katedr, napisałem, ze budowano je, by olśnić człowieka potęgą Boga, pokazać mu jaki jest wobec Go malutki. Tylko czy Bóg tego potrzebuje? Dużo pytań i wątpliwości w Twoich postach, Mario. Ale to dobrze, bo pozwala spojrzeć na na temat wiary z punktu widzenia innej osoby. Każdy i tak musi sam znaleźć swoją drogę do Boga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę w Nowym Roku wszystkiego dobrego, spełnienia marzeń i dużo zdrowia :)
Nie bardzo rozumiem Twój sposób interpretacji mojego posta.
UsuńPisząc go miałam na myśli, że żaden człowiek nie powinien zmieniać Bożych przykazań, a my mamy wolną wolę i świadomość, dzięki którym możemy wybierać to co jest prawdziwe, wiarygodne i zgodne z Bożymi Przykazaniami. Co do kościołów i katedr cytowałam Dz. Apostolskie, że Bóg nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych, lecz najlepiej o Jego potędze świadczy stworzony przez Niego świat oraz my -ludzie.
To nie Bóg chciał pokazać ludziom jacy są malutcy, tylko człowiek wypaczył obraz Boga.
Jeśli masz wątpliwości - pytaj, a chętnie się nimi z Tobą podzielę.
Co do wiary wpajanej od dziecka również wierzyłam do czasu w pewne stereotypy i dogmaty głoszone przez Kościół. Ale dzięki Bogu i Jego słowu w postaci Pisma Świętego wiem, że to my sami odpowiadamy za siebie i w żadnym wypadku nie możemy naszymi wyborami obarczać innych osób.
Czy Kościół, który jak piszesz - na przestrzeni wieków dokonał tylu okrutnych rzeczy, typu inkwizycje, krucjaty, prześladowania może być Bożą organizacją? A przecież głosił, że czyni to w imię Boga. Jakiego Boga?
Ja głęboko w niego wierzę i wiem, że jest tylko jedna droga która prowadzi do niego. Tą drogą jest Jezus Chrystus. Jest to jedyny pośrednik między Bogiem a ludźmi.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wymianę myśli.
Jak wspomniałam wcześniej bardzo lubię rozmawiać o Bogu i chciałabym wiedzieć o jakie wątpliwości chodzi Ci w moich postach? Może zbyt płytko poruszyłam jakiś temat i stąd te niejasności? Jeśli znajdziesz chwilkę - napisz:)
Bardzo dobry post i na obecne czasy godny polecenia chetnie przeczytałam z uwagą na pewno jeszcze wróce przypomnieć sobie Twój post serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo miło słyszeć mi takie słowa tym bardziej, że tematy dotyczące wiary i relacji z Bogiem są przez niektórych ludzi traktowane jak "tabu". Zupełnie tego nie rozumiem.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Chodzę do kościoła w którym byłam ochrzczona, brałam w nim ślub i pewnie w nim umrę. Nigdy nie było mnie stać na to, żeby sprzeciwić się pewnym rzeczom, które mi się w nim nie podobały i nie podobają. I tak pewnie ma większość potencjalnych katolików. Cenię ludzi, którzy mają odwagę nazwać rzeczy po imieniu i nie udawać, że coś jest dobre jeśli tak naprawdę jest złe i pełne kłamstwa i obłudy. Tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńJesteś dokładnie w takiej sytuacji w jakiej byłam przez większość swojego życia.
UsuńPrzytakiwałam, robiłam i wierzyłam stereotypom i utartym schematom - tak jak większość ludzi.
Nie wysilając się zbytnio, żeby dotrzeć do sedna sprawy i zgłębić prawdę znajdującą się w Piśmie Świętym, które czytałam tylko bardzo okazjonalnie. Aż do momentu, kiedy pewne rzeczy okazały się zbyt jaskrawe, żeby przymykać na nie oko. Życzę Ci odwagi w podejmowaniu życiowych decyzji. Warto zaryzykować. Przynajmniej wiesz, że próbowałaś i nigdy nie będziesz tego żałować. Serdecznie pozdrawiam:)
Jestem katoliczką, osobą wierzącą i praktykującą. Nie wstydzę się tego powiedzieć, że codzienne rozmawiam z Panem Bogiem. I tak jak Ty, podstawą mojej wiary jest Pismo Święte. Na nim się wzoruję, nie na księżach. W czasie każdego wyjazdu z namaszczeniem odwiedzam świątynie, miejsca kultu. Zawsze znajduję czas na rozmowę z Bogiem czy jestem w kościele, czy na rozkwieconej łące, w górach, czy na przejażdżce rowerowej.
OdpowiedzUsuńTak masz rację. Drugie przykazanie zostało wykreślone z Dekalogu i zastąpione innym. Wszyscy wiemy, że dekalog został wypisany na kamiennych tablicach w momencie, kiedy Izraelici po wyjściu z Egiptu dotarli do góry Synaj i zawarli z Bogiem przymierze mówiąc: „Uczynimy wszystko, co Pan nakazał” Mojżesz wszedł na górę Synaj i otrzymał dwie tablice kamienne z wypisanymi na niej dziesięcioma przykazaniami.
Trzy razy byłam na Górze Synaj. Powiem Ci, że ten pierwszy raz był dla mnie ogromnym przeżyciem. Pierwsza nasza wspinaczka była wielkim, niezapomnianym przeżyciem. Była najpiękniejsza, najspokojniejsza najdostojniejsza. Szliśmy aby powitać dzień i zobaczyć wschód słońca. Na szczycie było nas najwyżej 20. Któraś z dziewcząt zaczęła śpiewać " Błogosław Panie nas..." i nasza 6 osobowa grupa głośno jej wtórowała. Grupa obecnych Francuzów podeszła do nas, podając nam ręce, dziękowali. To nie przesada, wszyscy byliśmy wzruszeni, mieliśmy łzy w oczach. To było bardzo podniosłe i wzruszające przeżycie, dziękowaliśmy Bogu, że możemy ten czar na własne oczy oglądać. I kiedy 5 i 6 lat później szliśmy na Górę Synaj, nie dotarliśmy do szczytu. Już 30 metrów od szczytu były tłumy ludzi, śmiechy, popijanie piwa, wina z butelek... Byliśmy zawiedzeni takim zachowanie w świętym miejscu...
Czy mogły być inne zmiany w Piśmie Świętym? Wszystko możliwe. Jeden ze sławnych świętych, Św. Hieronim mieszkał w Betlejem w Grocie Narodzenia i w IV w. tłumaczył Pismo Św. z hebrajskiego na język łaciński. Byłam w tej Grocie, warunki heroiczne...
Mario, Zamieściłaś zdjęcie spod Ściany Płaczu w Jerozolimie i podpisujesz je "Nie będziesz im oddawać pokłonu... Nasz przewodnik, który był Żydem powiedział, że kiwają się by lepiej się skupić i w rytm serca, tym samym modlisz się do Jahwe całym swoim życiem i sercem ale też mistycznie bardziej jednoczy się z Bogiem.
Mario, to jest temat morze...
Kościół nie był i nie jest bez wad i zła, nawet w obecnych czasach. Wystarczy wspomnieć dzieje sprzed 500 lat, papieża Aleksandra VI a obecne skandale kardynałów w Watykanie? wystarczy wspomnieć kardynała Bertone...
A teraz z mojego blogowego doświadczenia, powiem Ci, że temat kościołów nie jest radośnie odbierane. Mało jest odwiedzających i komentarzy.
Mario, jestem ciekawa co zmieniłaś na swoim blogu, że Twoje posty aktualizują się.
Twój adres zawsze był na końcu "Moich ulubionych". Teraz dowiedziałam się o twoim nowym poście.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Łucjo - pięknie dziękuję za Twój obszerny komentarz. Zacznę od końca, bo bardzo się cieszę, że w końcu mój znajomy informatyk rozwiązał problem z blogiem i już się aktualizuje.
UsuńNo, ale przejdźmy do rzeczy. Niektóre osoby zastanawiają się dlaczego piszę tego typu posty. Ty sama zauważyłaś, że religia, Bóg i wszystko co się z tym wiąże nie jest radośnie odbierane i postrzegane. Zdaję sobie z tego sprawę, ale ja nie mogę milczeć kiedy wiem, że Kościół do którego należałam przez 35 lat swojego życia i byłam mu bardzo oddana - naucza i prowadzi szczerze oddanych mu ludzi drogą kłamstwa i hipokryzji. Jeśli chodzi o wiarę ja nie uznaję półśrodków. Albo chodzę do Kościoła i przyjmuję go takim jakim jest, albo wybieram zupełnie inną drogę. Drażni mnie, kiedy ludzie chodząc do Kościoła ciągle na niego "psioczą" i narzekają. A to, że ksiądz ma kochankę, że spowiedź jest niepotrzebna, że mnóstwo w nim zakłamania i obłudy, że Pismo naucza inaczej, a Kościół inaczej.
Nigdy nie podejmuję decyzji pochopnie. Zawsze muszę wszystko dokładnie przemyśleć i szukać u źródeł. Zaczęłam więc czytać Pismo Święte i porównywać jego treść z naukami Kościoła, który niestety marnie przy tym wypadł. Rozmawiałam z księżmi, biskupami i doktorami teologii. Poznawałam inne religie, czytając o nich i powiem Ci jedno. Czysta, niepodważalna i jedyna prawda o Bogu to ta, którą można znaleźć w Piśmie Świętym i na niej powinniśmy opierać nasze życie i wiarę.
Gdy zapytałam księdza dlaczego Pismo Święte naucza inaczej, a Kościół zupełnie wypaczył jego nauki odpowiedział mi: "Kościół Katolicki to 60% tradycji kościelnej, a reszta to dopiero Pismo Święte, którego niestety on za dobrze nie zna, bo w seminarium uczą się z Pisma tylko pół roku, a resztę czasu poświęcają na badanie nauk Kościoła i dogmatów uchwalonych na soborach".
Dla mnie te argumenty są wystarczającym dowodem na to, że żaden ksiądz, żaden biskup, czy papież /choćby wspomniany przez Ciebie Borgia/ nie jest autorytetem w sprawach wiary. I niech nikt mi nie mówi, że to jest tylko omylny człowiek.
Łucjo - to dlaczego podjęłam pewne życiowe decyzje opiszę w moim kolejnym poście, na który już dzisiaj Cię zapraszam i bardzo się cieszę, że mogłam poznać Ciebie "wirtualnie".
Miło jest wymieniać poglądy z kimś, kto ma szerokie horyzonty myślowe i szerokie spectrum wiedzy. A Ty niewątpliwie do takich osób należysz /nigdy nie prawię sztucznych komplementów - taką wyznaję zasadę/.
Serdecznie Cię pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję za odwiedziny:)
Mario, dla mnie Pismo Święto jest najważniejsze. Uważam, że ksiądz jest takim samym człowiekiem jak ja. Też ma słabości, zwątpienia, zbłądzenia... Nie mnie go osądzać.
UsuńJednak są sytuacje bardzo nieprzyjemne w otoczeniu kolejnego, cudownego Papieża, Franciszka. I to mnie boli jak katoliczkę. Błądzących owieczek jest niewiele. Cieszy mnie, że tych wartościowych, wspaniałych kapłanów jest całe mnóstwo.
Mario,chociaż posty o katedrach, bazylikach, kościołach nie cieszą się popularnością to ja nagminnie je pokazuję... Może komuś otworzą się oczy na piękno tworzone na chwałę Pana.
Pozdrawiam Cię bardzo, bardzo serdecznie:)
W tym rzecz, że Pan Bóg nie potrzebuje żadnych dzieł w postaci kościołów tworzonych na Jego cześć. Bogu wystarczy tylko szczere uwielbienie w duchu prawdy i miłości, bez zbytku i blichtru. Wiem, że szczerzy ludzie na przestrzeni całych wieków myśleli, że w ten sposób uwielbią Boga, ale Jemu to nie jest do niczego potrzebne.
UsuńJa sama odwiedzam kościoły, czy katedry, traktując je jedynie jako przykład ludzkiego geniuszu i talentu. Nic poza tym. Do usłyszenia:)
Podjęłaś bardzo trudny temat - podziwiam Cię za to! Z większością stwierdzeń zgadzam się w zupełności z Tobą. Myślę, że każdy z nas ma odrębne zdanie na ten temat, a ludzie boją się dyskutować nad dogmatami, które były wpajane przez lata i to od najmłodszych lat. Dla mnie wiara nie jest na pokaz, a w sercu i wszędzie - niezależnie od otoczenia i bogactwa, chociaż uwielbiam odwiedzać miejsca kultu chrześcijaństwa i zawsze bardzo wzruszona stamtąd powracam. Pozdrawiam Cię serdecznie w Nowym Roku i czekam na kolejny wpis :)
OdpowiedzUsuńWiem, wiem. Już to słyszałam nie raz, że polityka i religia to ryzykowne wyzwanie, ale już nie dla mnie. Zanim je podjęłam wiele czasu zajęło mi zweryfikowanie swoich poglądów teologicznych, polegające na porównaniu nauk Kościoła Katolickiego z treścią Pisma Świętego i wiesz co Ci powiem?
UsuńNie mam co do tego żadnych wątpliwości, że jako chrześcijanka i wszyscy ludzie mieniący się nimi- powinni opierać się tylko i wyłącznie na Piśmie Świętym.
Szkoda, że tak późno to zrozumiałam. Mówisz, że z większością moich stwierdzeń się zgadzasz.
A wiesz dlaczego? Bo jesteś szczerą, otwartą osobą, potrafiącą spojrzeć prawdzie w oczy.
I muszę Ci powiedzieć, że wiele znam osób które się ze mną zgadzają, ale boją się podjąć wyzwania i szukać prawdy, nadal tkwiąc w tym co być może przekazali im rodzice, czy dziadkowie. Przecież każdy przed Bogiem będzie odpowiadał za siebie.
Gdy Bóg zapyta, dlaczego wybrałam taką a nie inną drogę, co mu odpowiem? Że mama tak mnie nauczyła? Niestety, bardzo często słyszę takie sugestie. Tak przecież jest wygodnie.
Dziękuję serdecznie za wizytę i zapraszam na kolejne posty - oczywiście nie tylko teologiczne:)
Chylę czoła za ten tekst. Bardzo odważny, mądry i napisany przez osobę wierzącą. To rzadkość spotkać się z taką szczerością i odkryciem swoich głębokich przemyśleń. Ja pod wpływem takich przemyśleń, zaczęłam się nawet kiedyś interesować podejściem do tego tematu protestantów. Wiesz jak u nich to wygląda - zero kultu obrazów, osób, miejsc. Dlaczego u nich nie ma spowiedzi w konfesjonale. Czy to oznacza, że oni pójdą do innego nieba bądź piekła, bo mają inne dogmaty? Nie sądzę. Brawo, jeszcze raz brawo!
OdpowiedzUsuńZanim zrozumiałam, że dla Boga ma jednak znaczenie jak w niego wierzymy, w jaki sposób oddajemy mu cześć i okazujemy szacunek - upłynęło trochę czasu. Kiedy słyszę, że ktoś mówi: "Nikogo przecież nie zabiłem, nie okradłem, więc Bóg okaże się na pewno łaskawy". Troszkę błędne rozumowanie. Gdyby taka osoba znała Boga, wiedziałaby że nie do końca tak jest. I rzeczywiście tak jak napisałaś - pod wpływem głębokich przemyśleń, lekturze Pisma Świętego, popartej wiedzzą historyczną - doszłam do wniosku, że nie mogę nadal tkwić w kłamstwie lub udawać, że wszystko jest okey.
UsuńCo do protestantów ogólnie powiem Ci, że są oni najbliżsi pierwotnej, szczerej nauce pierwszego kościoła apostolskiego oraz zasadom zawartym w Piśmie Świętym.
Co do pobytu w niebie, czy też piekle trudno wypowiedzieć się w jednym zdaniu. Jest to obszerny temat, który z pewnością będę poruszać w moich kolejnych postach, więc jeśli będziesz nadal zainteresowana ich czytaniem - na pewno znajdziesz wiele odpowiedzi na nurtujące Cię tematy. Być może sama masz jakieś wątpliwości - powiedz, a postaram się na nie odpowiedzieć. Oczywiście w miarę moich możliwości.
Tymczasem bardzo się cieszę, że należysz do osób, które aprobują i akceptują poruszaną przeze mnie tematykę:)
Jak zawsze jasno i szczerze. Milo jest wiedzieć, że są ludzie którzy poważnie podchodzą do Boga i Jego Słowa a tym samym do własnej przyszłości. Z przyjemnością czytam również komentarze z których przebija szczerość i autentyzm. To bardzo ważne cechy które prowadzą w dobrym kierunku. Trzymam za Ciebie kciuki bo wyzwalasz u ludzi uśpione emocje. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo właśnie jest moim celem. Żeby pokazać szczerym, oddanym Bogu ludziom - prawdę zawartą w Piśmie Świętym, a która jest nam objawiona przez Boga.
UsuńNie tradycja, nie ludzkie ustawy, zarządzenia, czy wartości mają być wyznacznikiem tej wiary - lecz nasze wyznanie Boga, Jezusa i Ducha Świętego w czystej, nie sfałszowanej przez człowieka postaci. Sama tak chciałabym wierzyć i do takiej wiary zachęcać i przekonywać tych, którzy być może przez brak świadomości lub życiowej rutyny ją zatracili.
Dziękuję za miłe słowa i zawsze zapraszam:)
No cóż, pozwoliłem sobie dodać myśli, które nie dawały mi spokoju, a jednoznacznie wypływają z rozmowy przeprowadzonej w Sychar, przy studni Jakuba przez Jezusa z Samarytanką.
OdpowiedzUsuńPrzedstawił On tu pogląd Boga na oddawanie Mu czci w tak zwanych miejscach świętych - czyli takie jak: sanktuaria, świątynie czy inne miejsca kultu.
Jezus wędrował przez Samarię i zatrzymał się przy studni w pobliżu miasta Sychar. Nawiązał tam rozmowę z kobietą, która przyszła naczerpać wody. Kobieta ta zwróciła uwagę na dużą różnicę miedzy Samarytanami a Żydami dotyczącą wielbienia Boga. Powiedziała: „Nasi praojcowie oddawali cześć na tej górze, wy zaś mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie się powinno oddawać cześć” (Jana 4:5-9, 20).
Samarytanka miała zapewne na myśli górę Garizim, położoną około 50 kilometrów na północ od Jerozolimy. Znajdowała się tam świątynia, w której Samarytanie obchodzili święta takie jak Pascha. Ale Jezus nie skupił się na tej spornej sprawie, tylko powiedział: „Wierz mi, niewiasto: Nadchodzi godzina, gdy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcić Ojca” (Jana 4:21). Było to niezwykłe stwierdzenie, zwłaszcza w ustach Żyda! Dlaczego wielbienie Boga w świątyni jerozolimskiej miałoby ustać?
Jezus dodał: „Nadchodzi godzina, i teraz jest, gdy prawdziwi czciciele będą czcić Ojca duchem i prawdą, bo właśnie takich szuka Ojciec, aby go czcili” (Jana 4:23). Przez całe stulecia imponująca świątynia w Jerozolimie stanowiła dla Żydów centrum religijne. Podróżowali tam oni trzy razy w roku, by złożyć ofiary Bogu.
(Wyjścia 23:14-17). Jezus jednak zapowiedział, że to się zmieni i że „prawdziwi czciciele” będą czcić Boga „duchem i prawdą”.
Żydowska świątynia była konkretnym obiektem o konkretnym położeniu geograficznym. Tymczasem duch i prawda nie są czymś materialnym ani też ograniczonym do jakiegoś miejsca. Tak więc Jezus wskazał, że prawdziwy chrześcijański sposób wielbienia Boga nie będzie uzależniony od żadnej fizycznej budowli czy określonej lokalizacji — ani od góry Garizim, ani świątyni w Jerozolimie, ani od jakiegokolwiek innego świętego miejsca.
Mówiąc o oddawaniu czci Bogu duchem, Jezus nie miał na myśli szczególnie uduchowionej czy wręcz ekstatycznej formy wielbienia. Chodziło mu raczej o poddawanie się kierownictwu świętego ducha Bożego, co obejmuje korzystanie z jego pomocy w zrozumieniu Pisma Świętego (1 Koryntian 2:9-12).
Z kolei prawda, o której mówił Jezus, to dokładna znajomość nauk biblijnych. Wynika stąd, że jeśli chcemy właściwie wielbić Boga, nie musimy tego robić w jakimś szczególnym miejscu, tylko zgodnie z naukami zawartymi w Biblii oraz pod kierownictwem ducha świętego.
Jak z pewnością zauważyłeś, pisząc swój post to właśnie miałam na myśli - żebyśmy cześć oddawali Bogu "duchem i prawdą". I razem za apostołem Pawłem powtarzali, że „Bóg, który stworzył świat i wszystko w nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką” Dz 17:24.
UsuńDziękuję Ci za uzupełnienie mojego posta i bardzo się cieszę, że znów jesteś moim gościem:)
Mario ja jestem Twoim gościem dosyć częstym, choć nie zawsze wszystko komentuje ;)
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wiem, wiem. Jest mi niezmiernie miło z tego powodu i bardzo cenię sobie Twoje komentarze:)
UsuńMario, jestem wdzieczna dobremu losowi, ze poznalam Cie na naszym blogowisku. Dziekuje Ci za odwiedziny, po ktorych natychmiast moja lista zaprzyjaznionych kacikow powiekszyla sie o Twoj niezwykle interesujacy blog. Szczegolnie zainteresowal mnie kacik teologiczny. Jestem osoba gleboko wierzaca, lecz nie naleze do zadnego kosciola, nie wyznaje zadnej religii. Katolicyzm i religia Swiadkow Jehowy zapoznaly mnie z ogolnymi zasadami wiary i te nauke traktuje jak wejscie dziecka w swiat doroslych. Z chwila, gdy sama zaczelam rozmyslania na te tematy, samodzielnie utorowalam sobie droge kontaktu z Bogiem; z Pismem Swietym w dloniach. Pozwolilo mi to na "przefiltrowanie" nauk i regul, jakie narzucaja religie. Odrzucilam wiele ich dogmatow, niezgodnych ze Slowem Bozym, wiele roznych, tylko religiantom potrzebnych, religijnych rytualow i tzw. "posrednikow" miedzy Bogiem i czlowiekiem. Pozostalam wiec z samym Stworca, Jego Synem i Slowem, czyli Pismem Swietym. Z wielka uwaga przeczytalam Twoj artykul o obrazach i rzezbach, potrzebnych do tego, aby na nich wielu robilo kase. Tego sie nie otrzymuje gratis, to trzeba kupic i za wcale niemale pieniadze. Do rozmowy z Bogiem potrzebny mi tylko spokojny kacik i skupienie. Moge rozmawiac w domu, w lesie, na przystanku autobusowym, czy w parku; wszedzie, gdzie sie znajduje odnajduje Tatke /tak nazywam Boga/ :)
OdpowiedzUsuńChyba sie deczko rozgadalam Mario, prawda? :) Moze wlasnie dlatego, ze wiem, ze slyszysz i ... sluchasz :) Pozwolisz, ze bede Cie odwiedzala, z pewnoscia niejedno odczucie i niejeden poglad na swiat nas laczy.
Sle przyjazne pozdrowienia
i podziekowania :))
Nawet nie wiesz jak wielką radość sprawiłaś mi swoją wizytą i słowami, które piszesz.
UsuńJeśli czasem pojawiają się wątpliwości, czy dobrze robię pisząc moje posty teologiczne - po przeczytaniu takiego komentarza jaki Ty zamieściłaś - od razu one się rozwiewają. Bo ja wiem i jestem przekonana, że wiele jest osób szczerze wierzących i oddanych Bogu. Czasami tylko gdzieś się pogubiły i być może trzeba wskazać im cel i sens wiary.
Czytając Twoją historię mam wrażenie, że czytam o samej sobie. Zanim doszłam do wniosku, że tylko i wyłącznie w Piśmie Świętym jest prawda i droga prowadząca do Boga - również przez wiele lat poznawałam zasady i dogmaty innych Kościołów. Niestety, a raczej na szczęście tylko jeden z nich spełnił moje oczekiwania i jest on najbliżej nauki głoszonej przez ewangelistów i Słow Boże.
Za około dwa tygodnie będę pisać post o pośrednikach między Bogiem a ludźmi, na który już dzisiaj serdecznie Cię zapraszam. Ogromnie się cieszę, że dołączyłaś do grona moich znajomych.
Przesyłam Ci serdeczne pozdrowienia i jeszcze raz dziękuję za miłe słowa:)