O mnie

  "Kiedy jestem w górach nie istnieje świat zewnętrzny - zgiełk i pośpiech.
Jest tylko natura i życie razem z jej rytmem. 
Ktoś może powiedzieć, że to tylko mój wymysł, bo przed życiem się nie ucieknie.
Zależy kto co nazywa życiem"
Piotr Morawski

Dzisiaj będzie krótko, konkretnie - ale za to bardzo pięknie i całkiem na bieżąco. Pokażę Wam Tatry z tegorocznej, majowej scenerii. To był idealny dzień i idealna pogoda na eksplorację gór, których białe ośnieżone szczyty widziałam już z miejsca naszego zamieszkania - mimo iż od Zakopanego dzieli mnie około 150 km. Często się zdarza, że przy dobrej i klarownej pogodzie, wychodzę na pobliskie skałki i góry mam prawie na wyciągnięcie ręki.

Tym razem wybieram opcję "face to face" i razem ze wschodzącym słoneczkiem ruszamy w stronę Zakopanego. Im bliżej, tym piękniej i wyraźniej zarysowują się górskie szczyty. Już sama jazda "zakopianką" wprawia człowieka w dobry nastrój, a to dopiero początek:)

Szczerze mówiąc byłam dość sceptycznie nastawiona co do trasy dzisiejszej wyprawy, ale zmieniłam zdanie gdy dotarliśmy do Wierchu Poroniec. To właśnie tutaj na płatnym parkingu zostawiamy samochód i zielonym szlakiem udajemy się w kierunku Rusinowej Polany.    Od razu muszę zaznaczyć, że ilość miejsc na  parkingu jest bardzo ograniczona /ok. 40/ i jeśli ktoś lubi dłużej pospać, to na zaparkowanie w godzinach południowych raczej nie ma co liczyć. Fakt, faktem gdy po kilku godzinach wracaliśmy z powrotem - obydwa pobocza drogi również były obstawione samochodami. Być może jest to jakieś góralskie, niepisane prawo. Nie ważne - zapraszam Was dalej:) 

Szlak prowadzący z Wierchu Poroniec jest chyba najłatwiejszą opcją dotarcia na Rusinową Polanę. O ile na początku ścieżka lekko wspina się ku górze, to potem jest już prawie całkiem płasko. Nic więc dziwnego, że po drodze mijamy rodziców z wózkami i małymi dziećmi. Co do wózków mam mieszane uczucia, bo droga jest dosyć kamienista, więc mniejsze lub większe wstrząsy dzieciaki mają zagwarantowane. Zdecydowanie lepszym pomysłem jest nosidełko.

Praktycznie od samego początku marszu jesteśmy rozpieszczani pocztówkowymi widokami ośnieżonych szczytów Tatr Wysokich oraz słowackich Tatr Bielskich. Podobno jest to jedna z piękniejszych panoram roztaczających się w polskich górach. Bez dwóch zdań muszę się pod tym podpisać. Podobno w tych okolicach w roku 1895  Henryk Sienkiewicz brał  udział w polowaniu na niedźwiedzia.

Trasa na Rusinową Polanę nie dość, że jest bardzo malownicza, to jeszcze całkiem przyjemna /w głównej mierze wiedzie przez las/. Na jej pokonanie /w jedną stronę/ wystarczy przeznaczyć 1 godzinę, a dystans wynosi niespełna 4 kilometry. No, chyba, że trafi się ktoś taki jak ja, kto pstryka zdjęcia na lewo i prawo - wtedy należy doliczyć kolejną godzinkę:)

"Gdyby najkrócej określić to, co właściwie wciąż ciągnie mnie w góry, 
to jest - przyjemność.
Przyjemność pojawia się wtedy, gdy nie myśli się jedynie o wejściu na wierzchołek, 
ale gdy np. idąc po lodowcu - człowiek zaśpiewa, zaśmieje się, czy zrobi komuś jakiś kawał. Jest też w górach tyle piękna i w tylu postaciach, że trudno to wyrazić. 
Jest to urlop od spraw codziennych i oddalenie się od nich, choć nie oznacza to ucieczki, a tylko potrzebny względem nich dystans"
Wanda Rutkiewicz 
 

"Niech się podniosą wszystkie doliny,
a wszystkie góry i wzgórza obniżą;
równiną niechaj się staną urwiska,
a strome zbocza niziną gładką.
Wtedy się chwała Pańska objawi,
razem ją wszelkie ciało zobaczy,
bo usta Pańskie to powiedziały"

Księga Izajasza 40,4-5

Teraz przyszedł czas na rozprostowanie kości oraz błogie lenistwo pod błękitną chmurką tatrzańskiego nieba. Jeśli ktoś ma ochotę na dalszą wędrówkę -  może pokusić się na  przejście zielonym szlakiem prowadzącym z Rusinowej Polany  na  Gęsią Szyję (1489 m), a potem na Halę Gąsienicową. Hmm, jeśli chodzi o mnie, to chyba zdecyduję się następnym razem. Tutaj, na dole też jest bardzo przyjemnie:)
Rusinowa Polana od dawien dawna była wykorzystywana do celów pasterskich. Znajdowała się tutaj całoroczna osada pasterska i było to najdłużej istniejące w Tatrach zimowisko owiec. 
Aktualnie w bacówce można kupić jedynie oscypki oraz inne wyroby z owczego mleka. Od razu mówię, że to nie są Krupówki i napoje typu kawa, herbata oraz przekąski trzeba zabrać ze sobą.

 "Wreszcie najwspanialszy moment w każdej wspinaczce. Chwila, kiedy od szczytu dzieli mnie już tylko kilka kroków, kiedy wiem, że już nic nie stanie mi na przeszkodzie, kiedy wiem, że zwyciężyłem...
Zwyciężyłem nie górę czy pogodę, lecz przede wszystkim siebie, swoją słabość i swój strach.
 Kiedy mogę już podziękować górze, że i tym razem była dla mnie łaskawa.
Tych chwil nie oddam nikomu za żadne skarby i jeżeli muszę w drodze do szczytu pokonywać przeszkody i ocierać się o nigdy nie określoną granicę między kalkulowanym ryzykiem, a ryzykanctwem, to trudno - zgadzam się.
Zgadzam się na walkę ze wszystkimi niebezpieczeństwami, które na mnie czyhają.
Zgadzam się na wiatry, które tygodniami biją w ściany namiotów i doprowadzają do granicy szaleństwa.
Zgadzam się na walkę. Nagroda, którą otrzymuję za te trudy, jest niebotycznie wielka. Jest nią radość życia"
Jerzy Kukuczka 
 


 
Pozdrawiam Was serdecznie i majowo:)
Życzę zdobycia wszystkich szczytów - zarówno tych mniej wymagających, 
jak również tych,  na których wejście trzeba poświęcić troszkę więcej czasu:):)
Do następnego napisania:):) 
 

13 komentarzy:

  1. Rzeczywiście Tatry prezentują się imponująco.
    Ośnieżone, białe szczyty i zielona trawa tworzą super kontrast:)
    Pozdrawiam:)
    Marta.

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne ♥ Jutro akurat wybieram się w góry, dokładniej odwiedzę małą wioskę w Beskidach, gdzie mam kawałek działki. Mam nadzieję że pogoda dopisze,
    pozdrawiam majowo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudnie:)
    Mieliście bajkową pogodę:)
    K.K.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładne zdjęcia!
    Zazdroszczę.
    Z Rusinowej można zrobić małe kółeczko, najpierw kawałeczek szlakiem niebieskim w stronę Palenicy Białczańskiej do czarnego, potem kawałek czarnym do czerwonego, a potem czerwonym "za" Gęsią Szyję i zejść przez Gęsią Szyję na polanę z powrotem. U nas w rodzinie funkcjnuje to jako "Gęsia Szyja od tyłu" i jest to bardzo sympatyczna wędrówka na rozgrzewkę, bo to wejście na Gęsią Szyję jest zdecydowanie spokojniejsze niż bezpośrednio z polany. A i dolinka tam z tyłu ładna i ciekawa.

    Szlak z Wierchu Porońca nie jest może najłatwiejszy z tych prowadzących na Rusinową, (bo ten z Zazadniej przez Wiktorówki jest chyba jeszcze łatwiejszy) ale na pewno jest najbardziej malowniczy :).

    Fantastycznie, że mogliście zrobić tę wycieczkę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Te zachwycające miejsca trzeba odwiedzać puki człowiek ma siły. Wspominać też przyjemnie. Wspomnień nigdy dość.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniałe są zdjęcia ośnieżonych Tatr.
    Wasza trasa jest bardzo interesująca :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękne zdjęcia - zawsze miło popatrzeć na góry ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie prezentują się te ośnieżone szczyty w tle. Z takimi widokami, to by można wędrować aż do zmroku.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana
    Pięknie spędzony czas w plenerze, malowniczym miejscu, spokoju😀
    Pozdrawiam cieplutko na cały dobry nowy tydzień💛🌞🌼🍀🍓☕😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Piękne zdjęcia!
    Miło się z Tobą wędruje ...
    Pozdrawiam bardzo cieplutko :))

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale malowniczo! Tatry odkrywamy na nowo, krok po kroku dostosowując do wieku moich dzieci. I wiesz, takie powolne chodzenie na małe wzniesienia to świetna zabawa dla nas wszystkich!
    Pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mój szczyt na razie to powrót do zdrowia po operacji, ale patrząc na takie widoki aż chce się żyć i buzia się raduje:)
    Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  13. osobiście cenię bardziej Bieszczady niż Tatry, ale każda wyprawa pełna pięknych kwiatów i zwierzaków jest dobra :) Tatry są na mój gust za bardzo zatłoczone i za drogie, w takim Lesku to tani nocleg się znajdzie i dobrą strawę, a w Zakopanem to oscypek w cenie obiadu ;)

    OdpowiedzUsuń