Dzisiaj będzie krótko, konkretnie - ale za to bardzo pięknie i całkiem na bieżąco. Pokażę Wam Tatry z tegorocznej, majowej scenerii. To był idealny dzień i idealna pogoda na eksplorację gór, których białe ośnieżone szczyty widziałam już z miejsca naszego zamieszkania - mimo iż od Zakopanego dzieli mnie około 150 km. Często się zdarza, że przy dobrej i klarownej pogodzie, wychodzę na pobliskie skałki i góry mam prawie na wyciągnięcie ręki.
Tym razem wybieram opcję "face to face" i razem ze wschodzącym słoneczkiem ruszamy w stronę Zakopanego. Im bliżej, tym piękniej i wyraźniej zarysowują się górskie szczyty. Już sama jazda "zakopianką" wprawia człowieka w dobry nastrój, a to dopiero początek:)
Szczerze mówiąc byłam dość sceptycznie nastawiona co do trasy dzisiejszej wyprawy, ale zmieniłam zdanie gdy dotarliśmy do Wierchu Poroniec. To właśnie tutaj na płatnym parkingu zostawiamy samochód i zielonym szlakiem udajemy się w kierunku Rusinowej Polany. Od razu muszę zaznaczyć, że ilość miejsc na parkingu jest bardzo ograniczona /ok. 40/ i jeśli ktoś lubi dłużej pospać, to na zaparkowanie w godzinach południowych raczej nie ma co liczyć. Fakt, faktem gdy po kilku godzinach wracaliśmy z powrotem - obydwa pobocza drogi również były obstawione samochodami. Być może jest to jakieś góralskie, niepisane prawo. Nie ważne - zapraszam Was dalej:)
Szlak prowadzący z Wierchu Poroniec jest chyba najłatwiejszą opcją dotarcia na Rusinową Polanę. O ile na początku ścieżka lekko wspina się ku górze, to potem jest już prawie całkiem płasko. Nic więc dziwnego, że po drodze mijamy rodziców z wózkami i małymi dziećmi. Co do wózków mam mieszane uczucia, bo droga jest dosyć kamienista, więc mniejsze lub większe wstrząsy dzieciaki mają zagwarantowane. Zdecydowanie lepszym pomysłem jest nosidełko.
Praktycznie od samego początku marszu jesteśmy rozpieszczani pocztówkowymi widokami ośnieżonych szczytów Tatr Wysokich oraz słowackich Tatr Bielskich. Podobno jest to jedna z piękniejszych panoram roztaczających się w polskich górach. Bez dwóch zdań muszę się pod tym podpisać. Podobno w tych okolicach w roku 1895 Henryk Sienkiewicz brał udział w polowaniu na niedźwiedzia.
Trasa na Rusinową Polanę nie dość, że jest bardzo malownicza, to jeszcze całkiem przyjemna /w głównej mierze wiedzie przez las/. Na jej pokonanie /w jedną stronę/ wystarczy przeznaczyć 1 godzinę, a dystans wynosi niespełna 4 kilometry. No, chyba, że trafi się ktoś taki jak ja, kto pstryka zdjęcia na lewo i prawo - wtedy należy doliczyć kolejną godzinkę:)
"Niech się podniosą wszystkie doliny,
a wszystkie góry i wzgórza obniżą;
równiną niechaj się staną urwiska,
a strome zbocza niziną gładką.
Wtedy się chwała Pańska objawi,
razem ją wszelkie ciało zobaczy,
bo usta Pańskie to powiedziały"
Rzeczywiście Tatry prezentują się imponująco.
OdpowiedzUsuńOśnieżone, białe szczyty i zielona trawa tworzą super kontrast:)
Pozdrawiam:)
Marta.
Piękne ♥ Jutro akurat wybieram się w góry, dokładniej odwiedzę małą wioskę w Beskidach, gdzie mam kawałek działki. Mam nadzieję że pogoda dopisze,
OdpowiedzUsuńpozdrawiam majowo :)
Cudnie:)
OdpowiedzUsuńMieliście bajkową pogodę:)
K.K.
Bardzo ładne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę.
Z Rusinowej można zrobić małe kółeczko, najpierw kawałeczek szlakiem niebieskim w stronę Palenicy Białczańskiej do czarnego, potem kawałek czarnym do czerwonego, a potem czerwonym "za" Gęsią Szyję i zejść przez Gęsią Szyję na polanę z powrotem. U nas w rodzinie funkcjnuje to jako "Gęsia Szyja od tyłu" i jest to bardzo sympatyczna wędrówka na rozgrzewkę, bo to wejście na Gęsią Szyję jest zdecydowanie spokojniejsze niż bezpośrednio z polany. A i dolinka tam z tyłu ładna i ciekawa.
Szlak z Wierchu Porońca nie jest może najłatwiejszy z tych prowadzących na Rusinową, (bo ten z Zazadniej przez Wiktorówki jest chyba jeszcze łatwiejszy) ale na pewno jest najbardziej malowniczy :).
Fantastycznie, że mogliście zrobić tę wycieczkę!
Te zachwycające miejsca trzeba odwiedzać puki człowiek ma siły. Wspominać też przyjemnie. Wspomnień nigdy dość.
OdpowiedzUsuńWspaniałe są zdjęcia ośnieżonych Tatr.
OdpowiedzUsuńWasza trasa jest bardzo interesująca :)
Przepiękne zdjęcia - zawsze miło popatrzeć na góry ;-)
OdpowiedzUsuńPięknie prezentują się te ośnieżone szczyty w tle. Z takimi widokami, to by można wędrować aż do zmroku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Kochana
OdpowiedzUsuńPięknie spędzony czas w plenerze, malowniczym miejscu, spokoju😀
Pozdrawiam cieplutko na cały dobry nowy tydzień💛🌞🌼🍀🍓☕😊
Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńMiło się z Tobą wędruje ...
Pozdrawiam bardzo cieplutko :))
Ale malowniczo! Tatry odkrywamy na nowo, krok po kroku dostosowując do wieku moich dzieci. I wiesz, takie powolne chodzenie na małe wzniesienia to świetna zabawa dla nas wszystkich!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Mój szczyt na razie to powrót do zdrowia po operacji, ale patrząc na takie widoki aż chce się żyć i buzia się raduje:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)))
osobiście cenię bardziej Bieszczady niż Tatry, ale każda wyprawa pełna pięknych kwiatów i zwierzaków jest dobra :) Tatry są na mój gust za bardzo zatłoczone i za drogie, w takim Lesku to tani nocleg się znajdzie i dobrą strawę, a w Zakopanem to oscypek w cenie obiadu ;)
OdpowiedzUsuń