„Nikt nie zrozumie jak pięknie jest podróżować,
dopóki nie
powróci do domu i nie położy swojej głowy
na starej, znajomej poduszce.”
Lin Yutang
Wypoczywając na Riwierze Olimpijskiej, absolutnie nie można odpuścić sobie wizyty w krainie greckich bogów, stacjonujących od setek lat na Olimpie. Najwyższym szczytem tego masywu jest mierząca 2917 metrów - góra Mitikas, a pierwszego udokumentowanego wejścia na jej szczyt dokonali w 1913 roku: Daniel Baud Bovy, Frederic Boissonas i Christos Kakalos. Duża wysokość
bezwzględna Olimpu powoduje, że od wieków wzbudzał on wśród ludzi
wiele skrajnych emocji.
W mitologii greckiej uważany był za siedzibę Zeusa i dwunastu innych bogów starożytnej Grecji. To właśnie z tego miejsca mieli oni kierować całym światem oraz ludzkimi losami. Olimp stanowił także krainę wiecznej szczęśliwości, gdzie nie płynął czas, a pojęcie biedy w ogóle nie istniało. Panowała tu jedynie radość, harmonia i dobrobyt. Dlatego po dziś dzień w świadomości ludzkiej funkcjonuje on jako synonim szczęśliwości i dobrobytu oraz miejsce dostępne tylko dla bogów. Obecnie masyw Olimpu stanowi idealne miejsce dla miłośników przyrody, lubiących aktywnie spędzać czas.
Najpopularniejszą bazę wypadową w góry stanowi usytuowana na wysokości 250-300 metrów n.p.m miejscowość Litochoro. To właśnie stąd startują trzy różne szlaki turystyczne prowadzące na Mitikas. Wiodą one m in. przez malowniczy Wąwóz Enipeas. Na terenie gór znajduje się kilka schronów awaryjnych (umożliwiających się schronie w czasie nagłego załamania pogody) oraz wiele schronisk górskich.
Żeby tak naprawdę poczuć klimat Olimpu oraz przekonać się o jego potędze i majestacie, należy wybrać opcję pieszej wędrówki i wspiąć się na Mitikas. Trasa zajmuje około dwóch dni, a wszystko zależy od sprawności fizycznej piechura:)
Jako, że czas naglił, a nasza kondycja pozostawiała wiele do życzenia - wjechaliśmy na wysokość prawie dwóch tysięcy metrów samochodem. Oj, pokręcona to była podróż i pełna zawijasów, ale nasz osobisty - jak zwykle niezawodny kierowca doskonale sobie poradził:)
Tak więc bezpiecznie i cało docieramy do Stavros, skąd podziwiamy jasne szczyty Olimpu, błękitne /aczkolwiek nieco przymglone/ wody Zatoki Termajskiej oraz popijamy pyszną mrożoną kawkę. Miałam nadzieję, że do naszego rodzinnego grona chociaż na chwilkę przyłączy się Zeus lub jakiś inny atrakcyjny bóg, ale widocznie w ostatniej chwili się rozmyślili:)
W sumie się nie dziwię. Nawet na wysokości prawie dwóch tysięcy metrów temperatura powietrza dochodzi do 40 stopni - na szczycie jest im zdecydowanie chłodniej:)
Nasyciwszy oczy pięknymi widokami, a nozdrza zapachem ziół rosnących na górskich zboczach ruszamy dalej - do miejsc, które również nieodłącznie związane są z greckimi bogami. Może tam szczęście bardziej nam dopisze:)
W mitologii greckiej uważany był za siedzibę Zeusa i dwunastu innych bogów starożytnej Grecji. To właśnie z tego miejsca mieli oni kierować całym światem oraz ludzkimi losami. Olimp stanowił także krainę wiecznej szczęśliwości, gdzie nie płynął czas, a pojęcie biedy w ogóle nie istniało. Panowała tu jedynie radość, harmonia i dobrobyt. Dlatego po dziś dzień w świadomości ludzkiej funkcjonuje on jako synonim szczęśliwości i dobrobytu oraz miejsce dostępne tylko dla bogów. Obecnie masyw Olimpu stanowi idealne miejsce dla miłośników przyrody, lubiących aktywnie spędzać czas.
Najpopularniejszą bazę wypadową w góry stanowi usytuowana na wysokości 250-300 metrów n.p.m miejscowość Litochoro. To właśnie stąd startują trzy różne szlaki turystyczne prowadzące na Mitikas. Wiodą one m in. przez malowniczy Wąwóz Enipeas. Na terenie gór znajduje się kilka schronów awaryjnych (umożliwiających się schronie w czasie nagłego załamania pogody) oraz wiele schronisk górskich.
Żeby tak naprawdę poczuć klimat Olimpu oraz przekonać się o jego potędze i majestacie, należy wybrać opcję pieszej wędrówki i wspiąć się na Mitikas. Trasa zajmuje około dwóch dni, a wszystko zależy od sprawności fizycznej piechura:)
Jako, że czas naglił, a nasza kondycja pozostawiała wiele do życzenia - wjechaliśmy na wysokość prawie dwóch tysięcy metrów samochodem. Oj, pokręcona to była podróż i pełna zawijasów, ale nasz osobisty - jak zwykle niezawodny kierowca doskonale sobie poradził:)
Tak więc bezpiecznie i cało docieramy do Stavros, skąd podziwiamy jasne szczyty Olimpu, błękitne /aczkolwiek nieco przymglone/ wody Zatoki Termajskiej oraz popijamy pyszną mrożoną kawkę. Miałam nadzieję, że do naszego rodzinnego grona chociaż na chwilkę przyłączy się Zeus lub jakiś inny atrakcyjny bóg, ale widocznie w ostatniej chwili się rozmyślili:)
W sumie się nie dziwię. Nawet na wysokości prawie dwóch tysięcy metrów temperatura powietrza dochodzi do 40 stopni - na szczycie jest im zdecydowanie chłodniej:)
Nasyciwszy oczy pięknymi widokami, a nozdrza zapachem ziół rosnących na górskich zboczach ruszamy dalej - do miejsc, które również nieodłącznie związane są z greckimi bogami. Może tam szczęście bardziej nam dopisze:)
Docieramy do Dion -
świętego miasta Macedończyków. Pierwsze wzmianki o nim pochodzą sprzed
2,5 tysiąca lat, a poświęcone zostało najważniejszemu z bogów - Zeusowi.
To właśnie tutaj na jego cześć Królowie macedońscy organizowali wielkie
święta, porównywane do igrzysk w Olimpii na południu Grecji. Dion
należało do najważniejszych ośrodków królestwa i po dziś dzień stoi tutaj
najstarsza w Macedonii świątynia Demeter. Przez dziesiątki lat archeolodzy szukali również świątyni Zeusa
i natrafili na nią dopiero w 2006 roku.
Będąc na Olimpie - warto tutaj
wpaść chociażby na krótką chwilę, żeby przenieść się do czasów, w których
Macedonia była potężnym państwem, a Dion miało międzynarodowe znaczenie. Rzymianie podbili ten region w II wieku p.n.e., ale z szacunku do
Aleksandra Wielkiego dbali o święte miasto, a nawet je rozbudowali.
Wiadomo, że greccy bogowie od czasu do czasu zaszczycali swoją obecnością przeciętnych śmiertelników, a trasa którą schodzili z Olimpu na Ziemię wiodła przez piękny Wąwóz Enipeas.
Udajemy się więc do miejscowości Litohoro, nazywanego "polskim Zakopanem" i pozostawiając samochód na parkingu, wyruszamy w górę miasta. Mijamy prawosławny
cmentarz z białymi marmurowymi grobami, a następnie kamienistą ścieżką
maszerujemy wzdłuż wąwozu. Jest to bardzo przyjemne i nie wymagające
jakiejś szczególnej kondycji miejsce. Po obu stronach wznoszą
się pionowe urwiska skalne, a w dole radośnie szumi rzeka. W miarę pokonywania trasy droga
staje się coraz węższa i prowadzi zygzakiem. Cały czas idziemy po betonowych płytach, pod którymi znajduje się wciąż czynny rzymski akwedukt, wznoszący się na wysokości
kilkudziesięciu metrów.
Trasa nie jest zbyt długa, a kres wędrówki wyznaczają wodospady Zeusa. To dosyć górnolotne określenie biorąc pod uwagę fakt, że o tej porze roku woda raczej stoi niż płynie:) Większość osób /łącznie z nami/ było rozczarowanych faktem, że to już koniec wycieczki:)
Pod "pseudo wodospadami" znajdują się baseny. Dwa największe nazywane są Wannami Afrodyty. Według mitów to właśnie tutaj schodziła piękna bogini, żeby wziąć kąpiel. Niestety, dzisiaj ku ogólnemu rozczarowaniu wszystkich panów Afrodyta zawiodła lub po prostu doszła do wniosku, że w tak małej ilości wody kąpać się nie będzie:)
Trasa nie jest zbyt długa, a kres wędrówki wyznaczają wodospady Zeusa. To dosyć górnolotne określenie biorąc pod uwagę fakt, że o tej porze roku woda raczej stoi niż płynie:) Większość osób /łącznie z nami/ było rozczarowanych faktem, że to już koniec wycieczki:)
Pod "pseudo wodospadami" znajdują się baseny. Dwa największe nazywane są Wannami Afrodyty. Według mitów to właśnie tutaj schodziła piękna bogini, żeby wziąć kąpiel. Niestety, dzisiaj ku ogólnemu rozczarowaniu wszystkich panów Afrodyta zawiodła lub po prostu doszła do wniosku, że w tak małej ilości wody kąpać się nie będzie:)
Takie tam, męskie sprawy:) |
I jak tu się kapać w takiej ilości wody?:) |
Bardzo dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze
i przesyłam do Was moc serdeczności:)
Grecja - wrzesień 2019
Jednym słowem - pięknie jest na tym Olimpie i jakie widoki cudne:)
OdpowiedzUsuńMarta
Nic dodać, nic ująć:):):)
UsuńJak na bogów przystało kraina cudna:))a Ty ją nam fantastycznie pokazałaś:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo Reniu:)
UsuńTroszkę żałuję, że nie zdecydowaliśmy się na pieszą wędrówkę. Wtedy można by się dłużej delektować otoczeniem:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Dzisiejszy Twój post odświeżył moje wspomnienia. Też odwiedziliśmy te same miejsca.
OdpowiedzUsuńZachwycił mnie spacer do wąwozu rzeki Enipeas. On jest wyjątkowo ładny. I te dwa baseny z wodą koloru szmaragdowego urzekły mnie, nazywane są Wannami Afrodyty, bo według mitów, tu właśnie schodziła się kąpać bogini.
Droga Mario jak zawsze wspaniała relacja i bardzo piękne zdjęcia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Szczerze mówiąc, o wiele bardziej podobał mi się wąwóz Enipeas niż dolina Tembi. Niby tam było ładnie, ale miejsce strasznie zaniedbane.
UsuńBardzo dziękuję Łucjo i serdecznie Cię pozdrawiam:)
Tak patrzę na te zdjęcia i sobie myślę... to trochę jak u mnie wygląda. Tylko morze nie pasuje. ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że pisząc ten post pomyślałam o Tobie i szwajcarskich górach?:)
UsuńTo prawda. Olimp i jego otoczenie robią piorunujące wrażenie:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam:)
Wróciłam niedawno z trochę bliżej położonych bałkańskich miejsc o równie pięknych widokach i klimatach:) Jestem jeszcze pod wielkim wrażeniem odwiedzanych destynacji:)
OdpowiedzUsuńA Tobie dziękuję za piękne, greckie widoki i klimaty, okraszone w dodatku bogatą mitologiczną przeszłością:) Po wielu, wielu latach przypomniałam sobie lekcje historii ze szkoły:)
Dzięki i pozdrawiam:)))
Bałkany to jedna z piękniejszych części Europy. Prawdopodobnie przyszłoroczne wakacje spędzimy w Chorwacji, którą pokochaliśmy od pierwszego wejrzenia:)
UsuńZresztą Grecja również nas oczarowała. Cieszę się, że odświeżyłam Twoje szkolne wspomnienia:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Będąc w Grecji nie zwiedzaliśmy tych okolic, jedynie przejeżdżaliśmy, fajnie więc zobaczyć u Ciebie co nas ominęło. Wiele miejsc zwiedziliśmy ale zawsze mimo urlopu jest się ograniczonym prze czas i coś trzeba wybrać. Piszesz, że żadna Afrodyta się nie kąpała, może i nie ale jedną na Twoich zdjęciach widać :)
OdpowiedzUsuńNiestety te wybory zawsze są trudne. Jest tyle pięknych miejsc na świecie. Gdyby człowiek miał ze trzy życia - może dałoby się to ogarnąć:)
UsuńMówisz o tej blond Afrodycie siedzącej na kamieniu?:)
Pozdrawiam:)
raczej o tej z rudymi włosami ;)
UsuńGrecja jest przepiękna, może kiedyś tam dotrę.
OdpowiedzUsuńA na razie czytam przepiękne posty o Grecji.
Opisana przez Ciebie Grecja jest cudownie magiczna.
Nigdy nie byłam na Olimpie.
Pozdrawiam:)*
Ja dosyć długo nie mogłam się zdecydować na Grecję, ale kiedy odwiedziłam ją po raz pierwszy - przepadłam:):)
UsuńTo piękny kraj z jeszcze wspanialszymi zabytkami.
Polecam:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Nie spodziewałam się, że jest tam tak zielono.
OdpowiedzUsuńTrochę mnie zaskoczyłaś z tą dwudniową pieszą wycieczką na Olimp...
W końcu to prawie trzy tysiące metrów, więc nie ma się co dziwić, że wspinaczka trochę zajmuje.
UsuńByć może gdyby się ktoś bardzo przyłożył i miał dobrą kondycję pewnie da radę i w jeden dzień:)
Tak wspaniałej podróży można pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
A może po prostu wybrać się do Grecji:):)
UsuńGrecja ma tak wiele do zaoferowania, że nie sposób dotrzeć do tych wszystkich wyjątkowych miejsc będących czy to dziełem natury, czy człowieka. Dziękuję Mario za tę piękna podróż. Śliczne zdjęcia i Twój tekst - pełen ciekawej wiedzy, a podanej w tak lekki i dowcipny sposób.
OdpowiedzUsuńCieplutko pozdrawiam i życzę Ci pięknej niedzieli. Anita
Masz rację. Grecja jest niesamowita i ma tyle atrakcji do zaoferowania. Nie dość, że część kontynentalna jest przepiękna, to jeszcze bajkowe wyspy.
UsuńNiestety, ale wyspy /mam cichą nadzieję:)/ dopiero przede mną.
Dziękuję za miłe słowa i serdecznie Cię pozdrawiam:)
Mam cichą nadzieję wejść kiedyś pieszo na szczyt, nie tylko na punkt widokowy; nocować tam i zejść pieszo - liczę, że kiedyś to zrealizuję. Przy jednym z pobytów w Grecji chodziłam po pobliskich górach Ossa, na Mitikas nie starczyło czasu. Twój wpis z pięknymi widokami działa na mnie motywująco, więc może rzeczywiście kiedyś się odważę:)
OdpowiedzUsuńNa pewno uda Ci się wspiąć na Olimp:)
UsuńPrzypuszczam, że byłaś też w Meteorach, ale jeśli "jakimś cudem" przeoczyłaś ten cud natury - koniecznie musisz je zobaczyć.
Serdecznie pozdrawiam:)
Mario, tak fajnie ogląda się miejsca, gdzie byliśmy z M.
OdpowiedzUsuńWszystkie te miejsca przetuptusialiśmy kilka lat temu. Też nie spotkaliśmy Zeusa ani Afrodyty. Wody także było mało...
Piękne zdjęcia i opisy.
Ach Grecja... To miejsce nigdy mi się nie znudzi :)
Pozdrawiam Cię w niedzielny poranek.
Basiu to między innymi Ty, jakiś czas temu "zaraziłaś" mnie Grecją, a ta choroba trwa nadal i jest chyba nieuleczalna:)
UsuńJak na razie widziałam tylko Grecję kontynentalną, ale marzą mi się też wyspy.
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Tak to można odpoczywać.. piękna relacja. Nie wiedziałam że na Olimpie tak ciekawie. Pozdrawiam serdecznie z Krakowa
OdpowiedzUsuńTyle jest pięknych miejsc na świecie, że brakłoby nawet trzech żyć żeby je wszystkie zobaczyć:)
UsuńW Polsce też ciągle można odkrywać coś nowego. Kiedy wyjeżdżam za granicę zawsze reklamuje naszą Ojczyznę:)
Grecja jest przepiękna.
Kasiu serdecznie Cię pozdrawiam:)
Mój zięć zawodowo zajmuje się bałkanistyką, a szczególnie Macedonią. "odgraża się" że mnie tam zabierze. Wg niego to piękne miejsce na świecie. Nie będę się chyba opierać:)
OdpowiedzUsuńTereso nie opieraj się ani przez jeden moment. Zakochasz się w Grecji od pierwszego wejrzenia:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)