"Podróże mają magiczną moc uzdrawiania duszy
i zdecydowanie pomagają
zdystansować się do problemów dnia codziennego.
Nie rozwiązują ich
bezpośrednio, jednak pomagają przewartościować
i spojrzeć na nie jakby z
drugiego brzegu rzeki"
Martyna Wojciechowska
Dzisiaj ponownie wracamy do Macedonii, a konkretnie zabiorę Was do jednego z najpiękniejszych monastyrów na świecie - porównywanego z cerkwią św. Jana Kaneo w Ochrydzie, o której pisałam tutaj.
Monastyr Sveti Naum położony jest na południowym brzegu Jeziora Ochrydzkiego, tuż przy granicy z Albanią - u ujścia rzeki Czarny Drin. Klasztor wznosi się na wysokiej skale, a jego tło stanowią szmaragdowe wody jeziora i wysokie góry Galićica.
Miejsce jest naprawdę wyjątkowe, więc nie dziwi mnie fakt, że dziennie przyjeżdża tutaj mnóstwo turystów - zarówno indywidualnych, jak również wycieczek zorganizowanych.
Zważając na piękne okoliczności przyrody oraz rozpościerające się wokół widoki już sama podróż w te okolice jest sporą atrakcją i przygodą. Droga jest bardzo malownicza, a dojazd samochodem z Ochrydy nie stanowi większego problemu, no może za wyjątkiem delikatnych zakrętasów i zawijasów:)
Restauracja na wodzie. Można jeść i jednocześnie moczyć nogi. Idealna sprawa na upał:) |
Jeśli ktoś ma ochotę na wodną przejażdżkę, bardzo proszę:) |
Pierwszy klasztor wzniósł św. Naum już w 900 roku. Dziesięć lat później został tu pochowany, a miejsce stało się ośrodkiem pielgrzymkowym /za życia święty słynął z uzdrawiania ciężko chorych/.
Pierwotna cerkiew miała trzy absydy nadające jej kształt trójlistnej koniczyny. Z prawej strony znajduje się przybudówka pochodząca z 1799 roku, gdzie pochowany jest fundator klasztoru - św. Naum.
Wnętrze cerkwi pokryte jest podniszczonymi, ale dość dobrze widocznymi freskami na czarnym tle. Niewielki narteks przykrywa wysoka kopuła z postaciami świętych. Za dwiema marmurowymi kolumnami ozdobionymi krzyżami i słowiańskimi inskrypcjami z X wieku skrywa się niewielkie pomieszczenie, z którego można pójść prosto do nawy albo skręcić w prawo do kaplicy św. Nauma. Przypomina to rozwiązania architektoniczne w skalnych kościołach w Kapadocji.
Ściany skromnej i niskiej kaplicy grobowej zdobią freski przedstawiające najważniejsze wydarzenia z życia świętego. Pod ścianą stoi grobowiec przykryty czerwonym aksamitem, do którego co chwilę przykładają ucho odwiedzający to miejsce turyści. Podobno w ciszy można usłyszeć bicie serca Nauma, a dotknięcie kamienia nad grobowcem przynosi szczęście.
Nie będę się w tym momencie wypowiadać na ten temat. Powiem tylko jedno - ja ani nie przystawiałam ucha do grobu, ani nie dotykałam kamienia nad nim, ponieważ według mnie są to praktyki typowo pogańskie i bałwochwalcze.
"Kto należy do grona żyjących, ten jeszcze ma nadzieję; gdyż żywy pies jest lepszy niż martwy lew. Wiedzą
bowiem żywi, że muszą umrzeć, lecz umarli nic nie wiedzą i już nie ma
dla nich żadnej zapłaty, gdyż ich imię idzie w zapomnienie. Zarówno
ich miłość, jak ich nienawiść, a także ich gorliwość dawno minęły; i
nigdy już nie mają udziału w niczym z tego, co się dzieje pod słońcem" - Księga Kaznodziei Salomona 9,1.
Stojącą na tarasie skalnym świątynię św. Nauma - z trzech stron otaczają budynki klasztoru, a z czwartej otwiera się panorama jeziora.
Gdy spojrzymy w lewo, możemy dostrzec albańskie wybrzeże, a kiedy zwrócimy głowę w prawą stronę, widzimy rozpościerające pasmo gór Galićica.
Jednym słowem - w którąkolwiek stronę się nie obrócimy - wszędzie jest ładnie:)
Jeśli będziecie podróżować po Macedonii polecam Wam to miejsce jako przystanek na kilkugodzinny miło spędzony czas.
Zupełnie zapomniałabym napisać o wielobarwnych pawiach przechadzających się dumnie po okolicy. Podobno mieszka ich tutaj bardzo dużo. Ja miałam przyjemność zapoznać się tylko z jednym osobnikiem, któremu prawdopodobnie ze względu na panujący upał nie chciało się nawet zaprezentować swojego piękna w pełnej krasie. A może to była "pawica". Sama już nie wiem:)
W przeciwieństwie do pawi - gołębie pozowały bardzo profesjonalnie:) |
Restauracja nad rzeką - bardzo przyjemne i smaczne miejsce:) |
Po zwiedzaniu monastyru - wskakujemy w stroje kąpielowe i relaksujemy się nad Jeziorem Ochrydzkim |
Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze
i przesyłam do Was moc serdeczności:)
Macedonia - sierpień 2018
O, jak milutko zobaczyć promyczki słońca.
OdpowiedzUsuńNawet w tak odległym kraju:)
Marta.
Kochana!
OdpowiedzUsuńNie byłam, zatem miło obejrzeć i przeczytać co nieco o Macedonii:)
Zdjęcia śliczne:) ta filiżanka mnie zauroczyła:) zamknęłam na chwilkę oczy i piłam z niej aromatyczną kawkę, ech...
Miłego weekendu:)
Przepiękne pawie i przepiękna woda - uwielbiam jedno i drugie.
OdpowiedzUsuńPiękna ta cerkiew, szczególnie od strony absydy, to chyba najstarsza część? Wnętrza mają niesamowitą atmosferę, czuje się nawet ze zdjęć. A jak by tam było móc stanąć w samotności...
OdpowiedzUsuńRestauracja na wodzie podbiła moje serce. Pewnie dużo tam rybek czeka na okruszki.
OdpowiedzUsuńŁódź-doniczka też mnie uwiodła! :D
Masz rację względem praktyk bałwochwalczych. Dodałabym do tego kwestię stawiania świątyń umarłym. Też nie bardzo...
To chyba jednak pawica była... Ptak nie ciągnął za sobą ozdoby.
Tak sobie czytam i przeglądam Twojego bloga i sobie myślę, że życia mi nie starczy aby zobaczyć każdy taki piękny zakątek świata.
OdpowiedzUsuńA najbardziej uśmiałam się z dobrego pomysłu - restauracja z możliwością moczenia nóg w wodzie :)
Przepiękne zdjęcia! W Macedonii jeszcze nie byłam, więc koniecznie trzeba to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Niesamowite są wieżyczki :)
OdpowiedzUsuńTwoje zdjęcia są tak interesujące, że od razu zachęcają do odwiedzenia tego miejsca. Bardzo klimatyczne.
OdpowiedzUsuńMiejsce, które bardzo miło wspominam. My jeszcze popłynęliśmy do źródeł Czarnego Drimu. Sam klasztor i otoczenie wyglądają nieziemsko. Pawi jest tam dużo i wbrew logice nie należy ich szukać na ziemi a na drzewach, latarniach czy dachach budynków. Ładna prezentacja.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pięknie to wszystko wygląda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzyjemne miejsce na urlop. Zwlaszcza te restauracje przy wodzie :)
OdpowiedzUsuńRestauracje na wodzie świetne. Widoki zapierają dech w piersiach, uwielbiam połączenie wody i gór.
OdpowiedzUsuńJak przyjemnie obejrzeć miejsce, które miło wspominam. Klasztor oglądałam od środka i z łódki. Były pawie i miseczka na wodę. Były też ceny wstępu inne dla swoich i inne (wyższe) dla obcokrajowców. Dalej jest podział.
OdpowiedzUsuńFajna restauracja na wodzie ale jej nie pamiętam, a może jeszcze jej nie było.
Ogrzałam się tym postem Mario.
OdpowiedzUsuńTa restauracja na wodzie, faktycznie świetny pomysł.
Fajnie się czyta i ogląda taki post - pełen ciekawych informacji i pięknych zdjęć.
Pozdrowionka!!!
Patrzę z zachwytem na świątynię św. Nauma.
OdpowiedzUsuńWe wrześniu ub. roku tylko w czasie naszego pobytu przeszły trzy potężne burze. To było coś strasznego jak grzmoty odbijały się od otaczających gór. Wszystko było pozamykane ponieważ od rana padało, nie było żadnych turystów tylko my, dwie bidule przemoknięte. Nawet pawie gdzieś się ukryły.
Serdecznie pozdrawiam:)