Chyba nie możemy zaryzykować stwierdzenia, że tegoroczna majówka rozpieszczała nas piękną pogodą. Nie wiem jak Wy, ale ja postawiłam raczej na okoliczne atrakcje, coby ze względu na kapryśną aurę za bardzo od domu się nie oddalać.
W związku z tym, że w moich ślicznych okolicach /co za skromność:)/ atrakcji nigdy nie brakuje i zawsze jest coś, czego do tej pory nie widziałam lub widziałam bardzo dawno temu - wyruszam na podbój tychże znanych lub mniej znanych miejsc:)
Dzisiaj padło na Klasztor Karmelitów, położony na szczycie Srebrnej Góry krakowskich Bielan, a który przepięknie prezentuje się z daleka.
![]() |
zdj. rentcar.pl |
Samochód zostawiamy na parkingu i Aleją Wędrowców /według mnie powinna nazywać się Kasztanowa/, maszerujemy do góry - zachwycając się majową, soczystą zielenią oraz - uwaga: wszechobecnymi winnicami, rozciągającymi się po obydwu stronach tejże alei. Chwilami czuję się jak w Toskanii:)
Nie wiedziałam, że w tym miejscu znajduje się jedna z największych polskich winnic, zajmująca około 25 ha powierzchni. Jej właścicielami są: Mikołaj Tyc oraz Mirosław Jax Kwiatkowski.
Tutejsze wina powstają w zabytkowych pomieszczeniach gospodarczych kamedulskiego klasztoru. Do najbardziej znanych szczepów uprawianych na Srebrnej Górze należą: Riesling, Chardonnay, Pinot Gris.
W ostatnim czasie na półkach Lidla pojawiło się wino o nazwie "Polka", pochodzące również z tej winnicy.
Być może słyszeliście o tym, że kobiety mają prawo wstępu na teren tego Eremu, tylko i wyłącznie w wyznaczone dni w ciągu roku /jest ich w sumie 12/, a dzisiejszy dzień, czyli 3 maj jest właśnie jednym z takich dni otwartych.
Korzystając zatem z rzadko nadarzającej się okazji, postanowiłam rozwinąć skrzydła i fotografować wszystko i wszystkich dookoła, łącznie z przechadzającymi się po podworcu kamedułami, w białych habitach.
Ucięłam sobie nawet krótką pogawędkę z jednym z nich. Niestety, ze względu na klauzulę zakonu oraz osobistą prośbę mojego rozmówcy, nie mogę opublikować zdjęć zakonników.
Erem na krakowskich Bielanach, zwany również Eremem Srebrnej Góry został ufundowany przez Mikołaja Wolskiego - marszałka nadwornego koronnego w 1604 roku.
Z wydarzeniem tym wiąże się pewna legenda. Przybyli do Polski zakonnicy wybrali na miejsce swej siedziby górę bielańską, która niestety nie należała do Wolskiego. Jej właścicielem był Sebastian Lubomirski - kasztelan wojnicki i nie w głowie mu było odstępowanie swojej posiadłości. Doskonale wszyscy znamy powiedzenie "Gdzie diabeł nie może, ..."
Nie inaczej było i w tym przypadku. Anna z Branickich Lubomirska szepnęła na ucho Wolskiemu, żeby wyprawił ucztę i zaprosił na nią: krakowskiego kardynała Maciejowskiego, kasztelana Lubomirskiego i księdza Zbarskiego - bardzo przychylnego kamedułom.
Pod koniec spotkania, kiedy wszyscy jego uczestnicy mieli już doskonałe humory, Wolski opowiedział o swoich planach sprowadzenia kamedułów do Krakowa, żaląc się na ogromne trudności ze znalezieniem odpowiedniego dla nich miejsca.
Zachęcony i zapewne dobrze już podchmielony kasztelan Lubomirski zadeklarował swoją pomoc i gotowość oddania bielańskiej góry na rzecz kamedułów. Tylko na to czekano. W trybie natychmiastowym podsunięto mu wcześniej przygotowany akt darowizny. Stało się.
Zachęcony i zapewne dobrze już podchmielony kasztelan Lubomirski zadeklarował swoją pomoc i gotowość oddania bielańskiej góry na rzecz kamedułów. Tylko na to czekano. W trybie natychmiastowym podsunięto mu wcześniej przygotowany akt darowizny. Stało się.
Wolski, jako wyraz wdzięczności podarował Lubomirskiemu użyte podczas uczty srebrne naczynia o ogromnej wartości, a które miały zrównoważyć wartość Bielan. Na pamiątkę tego wydarzenia pagórki św. Stanisława zaczęto nazywać Srebrną Górą.
Kiedy spacerowałam po klasztornym dziedzińcu, podeszła do mnie redaktorka z TVP Kraków, w celu przeprowadzenia krótkiego wywiadu /no cóż, w końcu bycie celebrytą zobowiązuje:).
Jedno z jej pytań brzmiało: Czy wyobraża sobie Pani takie życie, jakie wiodą kameduli?
"O godzinie 3.30 nad ranem rozlega się dzwon kościelny obwieszczający zakonnikom porę wstawania. Po pierwszej modlitwie zakonnicy rozchodzą się do cel, by kontynuować czytanie duchowe.
O godzinie 5.45 ponownie odzywa się dzwon i zakonnicy schodzą do kościoła na jutrznię, po czym celebrowana jest msza święta. Po jej zakończeniu odmawiana jest tercja - kolejna modlitwa brewiarzowa.
Po porannych modlitwach między 7.00 a 8.00 zakonnicy spożywają śniadanie i mają czas wolny. O godz. 8.00 zaczynają pracę fizyczną. Obowiązki są ściśle podzielone. Jeden jest furtianem, inny ogrodnikiem, kucharzem, itp.
O godz. 11.45 rozpoczyna się seksta, a o 12.00 - Anioł Pański. O 13.00 mnisi spożywają obiad.
O 14.00 dzwon klasztorny wzywa zakonników na nonę, a o 16.30 ponownie gromadzą się na różańcu. Kolacja.
O 18.30 ostatni raz schodzą na wspólne modlitwy w kościele: najpierw nieszpory, potem litania loretańska, Anioł Pański i czytania duchowe. Ostatnią modlitwą jest kompleta odmawiana w kościele, modlitwa za zmarłych i różaniec.
Po ich zakończeniu rozchodzą się do swoich cel, aby oddać się indywidualnym modlitwom i przygotowaniu na spoczynek".
Jak myślicie co odpowiedziałam pani redaktor na zadane mi pytanie?
Myślę, że w kwestii modlitwy najlepszej wskazówki udzielił nam sam Jezus Chrystus w ewangelii św. Mateusza:
"Kiedy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy.
Bo oni lubią się
modlić, stając w synagogach i na rogach ulic, aby się ludziom pokazać.
Tak, mówię wam: oni już odbierają swoją zapłatę.
Gdy ty się modlisz, wejdź do swojego domu i zamknąwszy drzwi, pomódl się
do Ojca swojego, który jest w ukryciu. A twój Ojciec, który widzi w
ukryciu, da ci. Gdy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy,
bo oni zmieniają swoje twarze, by ludziom pokazać, że poszczą. Tak,
mówię wam, już odbierają swoją zapłatę. Kiedy ty pościsz, natrzyj olejkiem swoją głowę i umyj swoją twarz, by nie ludziom pokazać, że pościsz, lecz twojemu Ojcu, który jest w ukryciu. A twój Ojciec, który widzi w ukryciu, da ci".
Z nadzieją na to, że kolejne dni
przyniosą nam trochę więcej słońca
i zdecydowanie mniej deszczu,
przesyłam do Was moc serdeczności :)
Fajnie, że udało Ci się wejść na dziedziniec klasztoru.
OdpowiedzUsuńJa niestety pocałowałam klamkę. Muszę polować na "dni otwarte dla kobiet":)
Marta.
Już w czerwcu możesz tam wejść. Na którymś z moich zdjęć jest informacja o tych dniach otwartych dla kobiet.
UsuńPozdrawiam:)
Rzeczywiście winnice jak w Toskanii.
OdpowiedzUsuń25 ha to całkiem spory teren.
Pozdrawiam:)
Byłam zaskoczona powierzchnią tej winnicy.
UsuńJest naprawdę ogromna.
Pozdrawiam:)
Nie wiem czy wytrwałabym w kompletnej ciszy.
OdpowiedzUsuńA tak wczesne wstawanie to chyba nie dla mnie.
Faktycznie te winnice przypominają Toskanię.
Pozdrawiam:)*
Dzień, no może dwa mogłabym pomieszkać w tym miejscu, żeby się zresetować, ale na dłuższą to zupełnie odpada. Człowiek mimo wszystko jest istotą społeczną, niezdolną do życia w samotności.
UsuńW tym Eremie są również zakonnicy, którzy w ogóle nie kontaktują się nawet ze swoimi współbraćmi i nikt z rodziny nie może ich odwiedzać.
Jestem przekonana o tym, że psychika takiego człowieka nie funkcjonuje normalnie.
Badania naukowe dowodzą, że życie w zupełnej samotności powoduje różne zaburzenia psychiczne.
Do winnicy koniecznie muszę się wybrać jesienią, w czasie winobrania. To dopiero będzie pyszny widok:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Bardzo często jest tak, że koncentrujemy się na podróżach w dalekie strony, nie dostrzegając tego, co mamy pod bokiem. Tobie jednak udało się przedstawić nam bardzo ciekawą wycieczkę w okolicę, wraz ze ślicznymi zdjęciami. Świetny post! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię moją okolicę i nawet jeśli gdziekolwiek wyjeżdżam uwielbiam wracać w moje rodzinne strony.
UsuńA swoją drogą zgadzam się z Tobą Patrycjo, że czasem pod nosem mamy fajne atrakcje i tak naprawdę nie za bardzo o tym wiemy.
Przyznaję się bez bicia, że u Kamedułów byłam pierwszy raz, chociaż wybierałam się w to miejsce od ładnych kilku lat.:)
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Piękna relacja:))nacieszyłam oczy za co dziękuję:))Pozdrawiam serdecznie))
OdpowiedzUsuńDziękuję Reniu i również serdecznie Cię pozdrawiam:)
UsuńPS. Taka majowa zieleń to rzeczywiście balsam dla duszy i ciała:)
Mario, kolejna przepiękna relacja i wspaniałe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię klasztor na Bielanach. Ostatnio byłam tutaj 15 sierpnia i też było mnóstwo ludzi.
Wchodząc na teren głównego placu kościelnego przez bramę, która jest bogato zdobiona kolorowymi freskami, siedziała pani, która widząc aparat zwracała uwagę, że nie należy fotografować mnichów.
Dla mnie to nic nowego, taki zakaz jest od dawna. Podobnie jest z monastyrach prawosławnych.
Pozdrawiam:)
Masz rację Łucjo, mnisi nie lubią i nie chcą być celebrytami:)
UsuńMimo, iż jak zwykle przemyciłam kilka zdjęć nie będę ich publikować.
To byłoby nie fair.
Powiem Ci, że ja pierwszy raz byłam w tym klasztorze. Bardzo podoba mi się jego zielone otoczenie i ścieżki spacerowe. No i oczywiście te połacie winnic.
Muszę wpaść tutaj we wrześniu, w porze winobrania.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Piękna wycieczka i wspaniały klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
To prawda. Klasztor jest przepięknie położony, a wszechobecna zieleń, cisza oraz śpiew ptaków sprawiają, że można się w tym miejscu naprawdę zregenerować.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Przepiekna wycieczka Marysiu i bardzo poznawcza. Zrobilas niezwykle fotografie, to piekny fotoreportaz. Widac, ze bawiliscie sie swietnie :) Marysiu, obiecalam sobie, ze po drodze w Bieszczady przeznacze jeden dzionek na zwiedzenie tego pieknego obiektu. Najpierw upewnie sie, ze ten dzien bedzie dniem otwartym dla kobiet. Piekny klasztor, jeden z niewielu kamedulskich na swiecie, otoczony piekna zielenia. I pustelnicze zycie jego mieszkancow. W osamotnieniu i milczeniu. Wcale sie nie dziwie, ze niewielu na swiecie uchowalo sie tych zakonnikow. Niezwykla wycieczka Marysiu, dziekuje :)
OdpowiedzUsuńSle wiele serdecznosci :)
Alenko na którymś z moich zdjęć jest informacja o "dniach otwartych dla kobiet".
UsuńW internecie też znajdziesz wszystko. Polecam Ci to miejsce, szczególnie ze względu na fajne ścieżki spacerowe, ogrom zieleni, ładny widoczek na Kraków /my mieliśmy niestety mgłę/, no i może trafisz akurat na winobranie.
A swoją drogą Alenko, uważam, że życie w takim odosobnieniu nikomu i niczemu dobremu nie służy. Przecież Bóg nie potrzebuje takich poświęceń. To tylko człowiekowi się wydaje, że dzięki temu jest bliżej Boga.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za Twoje miłe słowa:)
Tak Mario masz rację. Ja również uważam, że Bóg nie potrzebuje takiego poświęcenia. To tak jak moja znajoma, które twierdzi, że jak pójdzie do kościoła i wyklepie z pamięci pacierz, to jest bliżej Boga, niż ja, która woli sobie wieczorem z Bogiem pogadać w "cztery oczy" ;). Może i tak jest, nie znam się, ale ja wolę swój sposób komunikacji :). Widzę, że kobietki wykorzystały okazję do odwiedzenia tego "zakazanego" miejsca i pojawiły się w sporej ilości. Sama bym pewnie pognała z ciekawości :). Pozdrawiam
UsuńTo miałaś szczęście , że trafiłaś akurat na ten właściwy dzień :-)
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka ...
Piękny klasztor...
Ale zakonnicą to bym nie chciała być :-)))
UsuńDziękuję Krysiu:)
Podzielam Twoje zdanie jeśli chodzi o stan zakonny:)
Powiem nawet więcej. Dla mnie taki stan rzeczy jest zupełnie zbędny i działa nie tylko wbrew ludzkiej naturze, ale przede wszystkim woli Bożej.
Pozdrawiam serdecznie:)
Wycieczka cudowna, a i wiosna zielenią czaruje...Może jedynie słońca i ciepła brakuje. Kwiecień nas nie rozpieszczał, a i maj rozpoczął się zimnem i deszczem :(
OdpowiedzUsuńCo do klasztornego trybu życia, jakie wiodą Kameduli, widzę w nim kolejną religijną klatkę. Nie wiem, może się mylę, ale nie widzę w tym prawdziwej relacji z Bogiem. Tego się nie czyni na czas, o określonych ściśle porach. Ludzie próbuja w życie z Bogiem wpompować jakiś ustalony schemat, a zapominają o spontanicznej, nieustającej relacji z Nim, która powinna przewijać się przez cały dzien, przez całe życie... Czy nie uważasz Mario,że my nie potrzebujemy wyznaczonych godzin, aby prowadzic z Nim rozmowę, aby życ w Jego obecności, bo byłoby to sztuczne i nienaturalne. Nasze codzienne życie przynosi nam tak wiele namacalnych dowodów Jego błogosławienstwa, więc jak mogę czekać na określony czas, aby dziękowac Mu za to. Ja czynię to na bieżąco, gdyż taka jest potrzeba mojego serca.
W naszych codziennych zmaganiach, gdy się potykamy o grzech - Mam czekać, na sztucznie określoną porę, aby dziękować Mu za Jezusa, za Jego dzieło na krzyżu, które sprawia, że mimo potknięć, Bóg patrzy na mnie kochającym wzrokiem? Myślę, że Bóg takiej spontanicznej relacji łaknie, takiej relacji oczekuje. Zastanawia mnie jeszcze jedna sprawa? Jaki jest cel takiego klasztornego życia? Oddanie Bogu? A w czym się to oddanie przejawia? Czy takiego oddania oczekuje Ojciec??? A co z nakazem Jezusa "Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem". 28:19-20 Hmm...Siedzeniem w klasztorze, sztucznie wygenerowanymi modlitwami i nienaturalnym oddzieleniem od świata nie sposób wpasować się w ten nakaz Jezusa, gdyż nienawróceni ludzie żyją w świecie, a nie w klasztorze(?)
Pozdrawiam :)
Ew. Mateusza 28:19-20
UsuńDroga Olimpio znasz przecież moje zdanie jeśli chodzi o sprawy teologiczne.
UsuńZgadzam się z Tobą w 100%. Nie chciałam jednak w tym poście zamieszczać kwestii dogmatycznych i rozwijać tematu życia klasztornego. Myślę, że jest dość szerokie pojęcie i warto o nim wspomnieć w odrębnym poście.
Tak jak napisałaś - człowiek nie jest przecież machiną, która np. je na zawołanie, modli się na zawołanie itp.
Prawdziwe chrześcijaństwo nie powinno polegać na wykluczaniu się z życia społecznego, lecz powinno być świadectwem i żywym przykładem dla innych ludzi, jak należy w tym społeczeństwie funkcjonować. Chrześcijanin powinien być człowiekiem otwartym, odzwierciedlającym cechy naszego Zbawiciela, który przez cały okres trwania swojej misji - był do dyspozycji innych ludzi i służył im słowem oraz czynem.
Dziękuję Ci Olimpio za piękny komentarz i serdecznie pozdrawiam:)
Od razu się domyśliłam co odpowiedziałaś dziennikarce :)
OdpowiedzUsuńGdybym była mężczyzną, na znak solidarności z matką, żoną, siostrą i córką, zwiedzałabym klasztor tylko z nimi :)
Nie uważasz, że ten zakaz jest troszkę przerysowany?
UsuńSkoro 12 dni w roku kobiety mogą tam wchodzić i żaden zakonnik nie poniósł z tego tytułu uszczerbku na zdrowiu, to w jakim celu ten zakaz obowiązuje w pozostałe dni roku?
To chyba bardziej wynika z tradycji, niż logiki i zdrowego rozsądku:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Cieszę się, że zamieściłaś relację ze zwiedzania klasztoru, gdyż i ja z tego skorzystałam. Jeszcze tam nie byłam, więc sobie spiszę dni otwarte, abym nie pocałowała klamki.To dla mnie bardzo przydatne. Dziękuję.
UsuńKażdy zakaz, nakaz i ostrzeżenie z czegoś wynika [drogowskazy, regulaminy; statuty itd]. Nie mnie wypowiadać się na temat regulaminu Kamedułów. Ot, trzeba się dostosować do wymogów.Dla przykładu; ongiś np. rezygnacja z przynależności do PZPR-u uznawana była li tylko pisemnie, a pewien Żydek nie potrafił poprawnie pisać po polsku więc jego podanie brzmiało tak;
"skiż serca felera
wypiszcie mie z PZPR-a;
nie trzymcie mie duży za członek- Monek".
To tak dla poprawienia humoru.
Odniosę się także do Twej odpowiedzi na pytanie dziennikarki [jedna taka z tv Kraków kiedyś zadzwoniła także do mnie];
masz rację - cytując wersety Ewangelii Mateusza odnośnie modlitwy; lecz warto także przywołać słowa Jezusa; " Gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich" (Mt 18, 20) Na modlitwie gromadzimy się w imię Jezusa Chrystusa i wierzymy, że wówczas jest pośród nas. Jedni będąc narzędziem w ręku Boga idą na cały świat i nauczają [m.in. misjonarze],zaś inni otrzymali dar [talent] pokornej modlitwy; wciąż zastanawiam się jakie zadanie jest mnie zadane, abym pełniła wolę Bożą, a nie swoją. Już samo rozeznanie woli Bożej stwarza wielu poważny problem.
Mam w Krakowie bratanicę, więc jak trafię do tego klasztoru, to zadam relację u siebie i wspomnę Ciebie; pozdrawiam Basia
Jeśli będziesz w Krakowie koniecznie odwiedź Klasztor Kamedułów, wraz z jego przepiękną okolicą.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Gdybym był kobietą to wykazał bym odrobinę empatii i nie starał się na siłę (dla czczej manifestacji czegoś tam co się w głowie ubzdurało) wchodzić w miejsca które nie są dla mnie przeznaczone. Dla mnichów obecność kobiet na pewno jest dużym wyzwaniem (choćby sam zapach!) i jeśli kobieta czegoś takiego nie rozumie... to znaczy że te wszystkie gadania o "kobiecej wrażliwości" są o kant .... potłuc!
UsuńDroga Mario, bardzo ciekawie przybliżyłaś to miejsce. Znam, ale osobiście nie byłam...
OdpowiedzUsuńCzy mogłabym żyć tak jak zakonnicy? Myślę, że nie. Każdy człowiek decyduje się na taki lub inny "model" życia. Mój syn chciał kiedyś zostać zakonnikiem. Do dziś preferuje minimalizm w życiu, ale nie zdecydował się... Założył rodzinę, taki był Jego wybór.
Piękne winnice. Piękne zdjęcia.
Co do modlitwy, ja zdecydowanie wolę rozmawiać z Bogiem w ciszy.
Pozdrawiam Ciebie i Twoją urocza rodzinę.
Ja uważam, że życie zakonne nikomu ani niczemu dobremu nie służy, a każdy z nas może zostać zbawiony nie dzięki swoim uczynkom, lecz tylko i wyłącznie dzięki łasce Bożej.
UsuńMyślę Basiu, że Twój syn nie żałuje podjętej decyzji. Przecież rodzina i dzieci tak naprawdę nie wykluczają głębokiej wiary i miłości do Boga oraz drugiego człowieka.
Ja również uważam, że nie można modlić się na zawołanie, a takie odruchowe klepanie modlitw to już zupełnie odpada.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Jk, 2, 14-26 "Wiara bez uczynków jest martwa". Zakonnicy [zakony żeńskie i męskie], to całkowite oddanie [poświęcenie] swego życia Bogu. Bez Bożego powołania do pełnienia tej roli nie wypełni się reguły. Bez wsparcia łaską Bożą nie wytrzyma się w odosobnieniu. Nie byłabym zdolną do takich wyrzeczeń i poświęceń, więc podziwiam ludzi, którzy potrafią być tak ofiarni. Ofiarować Panu swe życie można w różny sposób. To Bóg oceni - który sposób jest Mu miłym.
UsuńLudzi całkiem sporo jak na tą niezbyt sprzyjającą aurę. O winnicach w tamtych okolicach nie miałam pojęcia.
OdpowiedzUsuńJa też byłam bardzo zaskoczona widokiem tej ogromnej winnicy.
UsuńMyślę, że wszyscy mamy już serdecznie dość siedzenia w domu przy tej paskudnej pogodzie.
Każdy pretekst jest dobry, żeby gdziekolwiek ruszyć swoje cztery litery:)
Pozdrawiam:)
Ach z winnicami wygląda to wszystko prześlicznie.
OdpowiedzUsuńModlitwa jest dla mnie bardzo prawdziwa. Wolę modlić się w ciszy, a kościoły lubię bez ludzi i puste.
Pozdrawiam:)
Ja też uważam, że modlitwa to indywidualna sprawa każdego człowieka. Nie neguję tego, że w jakiejś szczególnej intencji może modlić się kilka osób, ale taka modlitwa również nie powinna być utartym schematem, lecz wypływać z głębi serca:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Dzień otwarty w takim miejscu - nie przegapiłabym! Orientujesz się przecież doskonale, że lubię sztukę sakralną, mimo iż to jawne bałwochwalstwo tak naprawdę, ale ja kościoły tylko zwiedzam - nie jestem Katoliczką. Po prostu czytając biblię zobaczyłam jak Kościół jest zepsuty i zakłamany. Dobra... nie chcę psuć klimatu tutaj...
OdpowiedzUsuńHeh, sztućce o wartości Bielan ;D
Dla mnie kościoły i katedry również nie stanowią miejsca kultu i modlitwy. Podobnie jak Ty lubię je odwiedzać i niejednokrotnie podziwiać geniusz ludzi, którzy tworzyli tak fantastyczne dzieła sztuki. Bóg nie potrzebuje i nigdy nie potrzebował wyniosłych i gigantycznych świątyń, czy też bałwochwalczych obrazów.
UsuńA co do przekazania Bielan na rzecz Kamedułów nawet nie chcę komentować tych wszystkich układów i układzików, które zawsze były, są i będą w KK.
Pozdrawiam:)
Piękne zdjęcia, dzięki Tobie mogłam i ja pospacerować uroczymi alejkami.
OdpowiedzUsuńJestem też zachwycona wnętrzem kościółka.
Pozdrawiam serdecznie :)
Jeśli będziesz kiedykolwiek w okolicach Krakowa, warto odwiedzić to miejsce.
UsuńNawet jeśli bramy są zamknięte, można tutaj pospacerować wśród bujnej zieleni i pięknych winnic.
Pozdrawiam serdecznie:)
Witaj !
OdpowiedzUsuńNie byłam, choć wiem, że warto.
Pozdrawiam serdecznie:)
W zasadzie nie mieszkasz aż tak daleko, więc nic nie stoi na przeszkodzie żeby odwiedzić to miejsce.
UsuńProponuję Ci czas winobrania. Wtedy musi tam być naprawdę pięknie i smakowicie:)
Ja w każdym razie planuję się tam wybrać jesienią.
Pozdrawiam serdecznie:)
Mario, dziękuję Ci za kolejną, piękną wycieczkę. Pełną niezwykłych zdjęć, ciekawych informacji, ale także zadumy nad naszą modlitwą i w ogóle nad człowiekiem. Dziękuję:*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Moniko, cała przyjemność po mojej stronie:)
UsuńCieszę się, że spacerek Ci się podobał.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
jak widać, sporo pań tego dnia wpadło na ten sam pomysł. Ja miałem przyjemność zwiedzać ten klasztor prawie samotnie. Miło było sobie przypomnieć, jak tam jest w środku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Myślę, że kobietki chciały zobaczyć jak się żyje za klasztornymi murami.
UsuńJa szczerze mówiąc wolę jednak egzystencję z tej drugiej strony:)
Przesyłam serdeczności:)
Widziałam w Toskanii sporo winnic, ale miło patrzeć na pokazane przez Ciebie. Widzę, że chętnie odwiedzany przez Panie w dniu, kiedy im wolno wejść. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWiadomo jak to jest z nami kobietkami - babska ciekawość zawsze zwycięża:)
UsuńA swoją drogą bardzo podoba mi się otoczenie klasztoru. Można tam spacerować do woli i podziwiać roztaczające się dookoła widoki.
Pozdrawiam serdecznie:)
Dawno temu byłam na mszy w tym kościele. Niewiele pamiętam.
OdpowiedzUsuńWnętrze jest bardzo ładne, wieć warto się wybrać, by odświeżyć wspomnienia.
Pozdrawiam :)
Już w czerwcu masz kolejną okazję do odwiedzin klasztoru.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Masz rację... w Twojej pięknej okolicy nigdy nie braknie atrakcji :-) Bardzo fajna, majówkowa wycieczka :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda. Mam wiele opcji do wyboru.
UsuńSą tutaj skałki, doliny, zamki, więc chyba nigdy nie będę znudzona moim miejscem zamieszkania:)
Pozdrawiam:)
Oh hehe nie miałam pojęcia o tym miejscu, a w Krakowie bywam dość często. Kraków i jego okolice są czarujące, nie to, co na Śląsku echh Bardzo piękne miejsce, szczególnie te winnice. Postaram się odwiedzić to miejsce, bo jak wiedzę, warto. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńMuszę Ci powiedzieć Agnieszko, że ja ostatnimi czasy buszowałam po Śląsku i zachwyciłam się pewnym miejscem o nazwie Pławniowice. Ciekawa jestem czy znasz ten zamek?
UsuńMnie oczarował na całego. Po prostu przepiękny. Czułam się tam jak nad Loarą:)
Park zamkowy również bardzo ładny. Jeśli nie byłaś to koniecznie się wybierz.
A jeśli bywasz w Krakowie polecam Ci też Dzielnicę Kazimierz. Bardzo klimatyczne miejsce.
Pozdrawiam serdecznie:)
Widać, że lubisz zieleń. Ale po co zaraz mieszać do tego tak bezmyślne zdania o życiu zakonnym, o modlitwie? W sumie pokazujesz tutaj jak bardzo tego nie rozumiesz. Nie Twoja wina, że widzisz tylko tą zieleń:)
OdpowiedzUsuń