"Pogodne, ciche jak duch, co tonąc w marzeniu
leci w sfery - spokojne, burzliwe ominie;
lśni jezioro zamknięte w granitów kotlinie,
jak błyszczący dyjament w stalowym pierścieniu..."
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Kto kocha polskie góry, a jeszcze nie był w tym miejscu - koniecznie musi nadrobić zaległości. Byle nie w czasie weekendu lub innych wolnych dni od pracy, ponieważ odcinek trasy do Morskiego Oka bardziej przypomina krakowski Rynek w godzinach szczytu, niż Park Krajobrazowy.
Najlepiej wybrać się tutaj w tygodniu i najwcześniej jak to możliwe.
My, z parkingu wyruszyliśmy w trasę około godziny 7 rano, więc w tamtą stronę szło się całkiem przyjemnie, a po drodze oraz na miejscu można było się delektować pięknymi widokami, bez zbędnej przepychanki. Jednak z minuty na minutę sytuacja stawała się coraz bardziej napięta,
a po południu każdy wolny skrawek ziemi był już zajęty.
Szczerze mówiąc wcale mnie to nie dziwi, ponieważ okolicą można zachwycać się w nieskończoność, a trasa prowadząca do celu nie jest zbyt męcząca.
Z parkingu samochodowego znajdującego się tuż przy wejściu do rezerwatu szliśmy ok. 2,5 godziny. Można oczywiście szybciej pokonać ten odcinek,
ale ja zawsze lubię porozglądać się za tym i owym.
My, z parkingu wyruszyliśmy w trasę około godziny 7 rano, więc w tamtą stronę szło się całkiem przyjemnie, a po drodze oraz na miejscu można było się delektować pięknymi widokami, bez zbędnej przepychanki. Jednak z minuty na minutę sytuacja stawała się coraz bardziej napięta,
a po południu każdy wolny skrawek ziemi był już zajęty.
Z parkingu samochodowego znajdującego się tuż przy wejściu do rezerwatu szliśmy ok. 2,5 godziny. Można oczywiście szybciej pokonać ten odcinek,
ale ja zawsze lubię porozglądać się za tym i owym.
A to śliczny muchomorek się pojawi...
A to sarenka gdzieś wyskoczy... więc spieszyć się przecież nie wypada.
Kto chodzić nie lubi lub nie może - do dyspozycji takich turystów są bryczki.
Osobiście usprawiedliwiam tylko tych, którzy chodzić nie mogą - bo według mnie to właśnie w spacerze tkwi cały urok i prawdziwa przyjemność obserwowania gór, a także cudownej otaczającej nas rzeczywistości w postaci fauny i flory.
No ale co kto lubi. Jest to kwestia gustu i wyobraźni lub też jej zupełnego braku. Niektóre panie pokonywały trasę w szpilkach, wyginając się przy tym na lewo i prawo.
Osobiście usprawiedliwiam tylko tych, którzy chodzić nie mogą - bo według mnie to właśnie w spacerze tkwi cały urok i prawdziwa przyjemność obserwowania gór, a także cudownej otaczającej nas rzeczywistości w postaci fauny i flory.
No ale co kto lubi. Jest to kwestia gustu i wyobraźni lub też jej zupełnego braku. Niektóre panie pokonywały trasę w szpilkach, wyginając się przy tym na lewo i prawo.
Na samym początku naszej trasy mijamy Wodogrzmoty Mickiewicza, należące do najbardziej urokliwych wodospadów tatrzańskich.
Znajdują się w miejscu połączenia Doliny Białki i Doliny Roztoki, przy trasie z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka.
Są one zespołem kilku kaskad utworzonych na progach skalnych potoku Roztoka, wypływającego z Doliny Pięciu Stawów. Największe z nich to Wodogrzmot Wyżni, Pośredni oraz Niżni. Z mostku na którym stoimy widać Wodogrzmot Pośredni.
Zimą należy zachować szczególną ostrożność, ponieważ w okolicach mostu schodzą lawiny.
Nazwa wodospadu została nadana przez Towarzystwo Tatrzańskie w 1891 r. Pierwszy człon odnosi się do huku, jaki powodują masy przepływającej tędy wody.
Nadanie imienia Adama Mickiewicza upamiętnia sprowadzenie jego prochów do Polski w 1890 r. Poza nazwą, nie mają one nic wspólnego z Mickiewiczem, który nigdy tutaj nawet nie był.
Morskie Oko - jezioro, które w zasadzie z morzem nie ma nic wspólnego. Dawna legenda głosi, że wody jeziora mają podziemne połączenie z Adriatykiem. Potwierdzeniem tego faktu miało być falowanie powierzchni wody, występowanie wirów i dostrzegane w toni zbiorników rzekome maszty oraz szczątki zatopionych statków, które przywędrować miały z morza. Nie przypuszczano wówczas, że do jezior położonych poniżej górnej granicy lasu - pnie, gałęzie i korzenie drzew docierały wraz z lawinami.
Niebagatelne znaczenie miały także pseudoludowe opowieści.
Legenda o księciu Morskim głosi, że w dawnych czasach na miejscu obecnego jeziora były tylko strome skały i góry.
Żył tutaj władyka, który właśnie zwał się Morski - wraz ze swoją wielkiej urody córką. O jej rękę ubiegało się wielu książąt, w tym Węgrów co zjeżdżali do Polski przez Słowację. Ojciec wszystkich odprawiał z kwitkiem i zabronił córce wychodzić za mąż za obcego. Kiedy odjeżdżał na wojnę zamknął dziewczynę do klasztoru i klątwą zagroził, że nikogo poza Polakiem poślubić nie może.
Znalazł się jeden węgierski książe, który pod klasztor w konkury zajeżdżał i prezenty w postaci klejnotów pannie posyłał. Wróżki do niej słał, które przepowiadały, że zamieszka w srebrnym zamku i księcia poślubi. Tak ją oczarowały, że ani się nie zastanawiała i z Węgrzynem uciekła. I tak jak słowo się rzekło wystawił dziewczynie pałac koralowy, cały w klejnotach, gdzie tylko dzieci bawiła, kwiaty wąchała, a wróżki ją zabawiały. Życie jak idylla, z księciem siódemkę dzieci miała, a ojciec podobno na wojnie zginął, więc i klątwa zniknęła. Aż tu nagle - wrócił stary Morski z wojny. Zobaczył córkę w korale wystrojoną. Spojrzał na pałac, z którego tylko kurz i pył został. Błagała go ze łzami w oczach o litość dla siebie i dzieci, ale gdzieżby!
Z krzykiem wołał, aby się wszyscy we łzach rozpłynęli i potopili w nich - bo już ani ona jego córka, ani one Morskiego wnuki. I tak się stało - panna płacząc siedem jezior wypłakała, w których się dzieciątka razem z nią potopiły, a cały dobytek jej męża w kamień się obrócił i dlatego tyle skał dookoła stoi.
I teraz nawet płacz z dna słychać często, ale strach się litować nad nimi, bo stary Morski pilnuje i gotów każdego klątwą poczęstować...
Morskie Oko według "The Wall Street Journal" to jedno z najpiękniejszych jezior świata.
Świadczy o tym między innymi ponad pół miliona ludzi, którzy rokrocznie je odwiedzają. Jest takie powiedzenie, że "być w Tatrach, a Morskiego Oka nie widzieć, znaczy tyle, co będąc w Rzymie nie zobaczyć papieża".
Nie wszyscy wiedzą, że Morskie Oko to miejsce magiczne nie tylko ze względu na swoją historię, ale i walory przyrodnicze. Przezroczystość wody osiąga tutaj 15 metrów, grubość lodu sięga 1 metra, a różnica między maksymalnym i minimalnym stanem wody w jeziorze przekracza 1,1 metra. Jest największym jeziorem tatrzańskim /ok. 35 ha/, pod względem głębokości /50,8 m/ jezioro uplasowało się na piątym miejscu. Zaliczane jest do polodowcowych o charakterze karowo-morenowym - woda wypełnia wydrążoną niegdyś przez lodowce misę skalną.
Nasz pobyt miał miejsce w sierpniu, a między skalnymi szczelinami widać zalegający śnieg.
Jezioro położone jest po północnej stronie Tatr Wysokich, u stóp Mięguszowieckich Szczytów, w Dolinie Rybiego Potoku. Jest otoczone najwyższymi szczytami Tatr Polskich, co dodaje pikanterii temu niezwykłemu miejscu.
Znajdują się w miejscu połączenia Doliny Białki i Doliny Roztoki, przy trasie z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka.
Są one zespołem kilku kaskad utworzonych na progach skalnych potoku Roztoka, wypływającego z Doliny Pięciu Stawów. Największe z nich to Wodogrzmot Wyżni, Pośredni oraz Niżni. Z mostku na którym stoimy widać Wodogrzmot Pośredni.
Zimą należy zachować szczególną ostrożność, ponieważ w okolicach mostu schodzą lawiny.
Nazwa wodospadu została nadana przez Towarzystwo Tatrzańskie w 1891 r. Pierwszy człon odnosi się do huku, jaki powodują masy przepływającej tędy wody.
Nadanie imienia Adama Mickiewicza upamiętnia sprowadzenie jego prochów do Polski w 1890 r. Poza nazwą, nie mają one nic wspólnego z Mickiewiczem, który nigdy tutaj nawet nie był.
Morskie Oko - jezioro, które w zasadzie z morzem nie ma nic wspólnego. Dawna legenda głosi, że wody jeziora mają podziemne połączenie z Adriatykiem. Potwierdzeniem tego faktu miało być falowanie powierzchni wody, występowanie wirów i dostrzegane w toni zbiorników rzekome maszty oraz szczątki zatopionych statków, które przywędrować miały z morza. Nie przypuszczano wówczas, że do jezior położonych poniżej górnej granicy lasu - pnie, gałęzie i korzenie drzew docierały wraz z lawinami.
Niebagatelne znaczenie miały także pseudoludowe opowieści.
Legenda o księciu Morskim głosi, że w dawnych czasach na miejscu obecnego jeziora były tylko strome skały i góry.
Żył tutaj władyka, który właśnie zwał się Morski - wraz ze swoją wielkiej urody córką. O jej rękę ubiegało się wielu książąt, w tym Węgrów co zjeżdżali do Polski przez Słowację. Ojciec wszystkich odprawiał z kwitkiem i zabronił córce wychodzić za mąż za obcego. Kiedy odjeżdżał na wojnę zamknął dziewczynę do klasztoru i klątwą zagroził, że nikogo poza Polakiem poślubić nie może.
Znalazł się jeden węgierski książe, który pod klasztor w konkury zajeżdżał i prezenty w postaci klejnotów pannie posyłał. Wróżki do niej słał, które przepowiadały, że zamieszka w srebrnym zamku i księcia poślubi. Tak ją oczarowały, że ani się nie zastanawiała i z Węgrzynem uciekła. I tak jak słowo się rzekło wystawił dziewczynie pałac koralowy, cały w klejnotach, gdzie tylko dzieci bawiła, kwiaty wąchała, a wróżki ją zabawiały. Życie jak idylla, z księciem siódemkę dzieci miała, a ojciec podobno na wojnie zginął, więc i klątwa zniknęła. Aż tu nagle - wrócił stary Morski z wojny. Zobaczył córkę w korale wystrojoną. Spojrzał na pałac, z którego tylko kurz i pył został. Błagała go ze łzami w oczach o litość dla siebie i dzieci, ale gdzieżby!
Z krzykiem wołał, aby się wszyscy we łzach rozpłynęli i potopili w nich - bo już ani ona jego córka, ani one Morskiego wnuki. I tak się stało - panna płacząc siedem jezior wypłakała, w których się dzieciątka razem z nią potopiły, a cały dobytek jej męża w kamień się obrócił i dlatego tyle skał dookoła stoi.
I teraz nawet płacz z dna słychać często, ale strach się litować nad nimi, bo stary Morski pilnuje i gotów każdego klątwą poczęstować...
Świadczy o tym między innymi ponad pół miliona ludzi, którzy rokrocznie je odwiedzają. Jest takie powiedzenie, że "być w Tatrach, a Morskiego Oka nie widzieć, znaczy tyle, co będąc w Rzymie nie zobaczyć papieża".
Nie wszyscy wiedzą, że Morskie Oko to miejsce magiczne nie tylko ze względu na swoją historię, ale i walory przyrodnicze. Przezroczystość wody osiąga tutaj 15 metrów, grubość lodu sięga 1 metra, a różnica między maksymalnym i minimalnym stanem wody w jeziorze przekracza 1,1 metra. Jest największym jeziorem tatrzańskim /ok. 35 ha/, pod względem głębokości /50,8 m/ jezioro uplasowało się na piątym miejscu. Zaliczane jest do polodowcowych o charakterze karowo-morenowym - woda wypełnia wydrążoną niegdyś przez lodowce misę skalną.
Nasz pobyt miał miejsce w sierpniu, a między skalnymi szczelinami widać zalegający śnieg.
Jezioro położone jest po północnej stronie Tatr Wysokich, u stóp Mięguszowieckich Szczytów, w Dolinie Rybiego Potoku. Jest otoczone najwyższymi szczytami Tatr Polskich, co dodaje pikanterii temu niezwykłemu miejscu.
Najwyżej wznoszącym się szczytem jest Mnich
/2068 m/ zawdzięczający swą nazwę ostremu szczytowi przypominającemu wyglądem mnisi habit.
Morskie Oko dawniej nazywano Rybim Jeziorem lub Rybim Stawem, gdyż należy do nielicznych zarybionych w sposób naturalny jezior tatrzańskich, w którym w przeważającej części występują pstrągi.
Morskie Oko zachwycało swym pięknem podróżników odkąd miejsce to zostało odkryte dla turystyki i pozostało jednym z najbardziej popularnych
i najczęściej odwiedzanych miejsc w Tatrach.
Pierwsze schronisko zostało zbudowane tutaj w 1836 r. /dwa lata później spłonęło/, natomiast pierwsze wzmianki o Morskim Oku pochodzą z 1575 r.
W 1637 r. król Władysław IV nadał prawo użytkowania pastwisk przy Morskim Oku Władysławowi Nowobilskiemu. Własnością prywatną Morskie Oko stało się w 1824 r., gdy dobra zakopiańskie wraz z Doliną Rybiego Potoku zakupił od władz austriackich Emanuel Homolacs, a po nim Władysław Zamoyski.
Od 1933 r. jezioro jest własnością państwa polskiego.
/2068 m/ zawdzięczający swą nazwę ostremu szczytowi przypominającemu wyglądem mnisi habit.
Morskie Oko dawniej nazywano Rybim Jeziorem lub Rybim Stawem, gdyż należy do nielicznych zarybionych w sposób naturalny jezior tatrzańskich, w którym w przeważającej części występują pstrągi.
Morskie Oko zachwycało swym pięknem podróżników odkąd miejsce to zostało odkryte dla turystyki i pozostało jednym z najbardziej popularnych
i najczęściej odwiedzanych miejsc w Tatrach.
W 1637 r. król Władysław IV nadał prawo użytkowania pastwisk przy Morskim Oku Władysławowi Nowobilskiemu. Własnością prywatną Morskie Oko stało się w 1824 r., gdy dobra zakopiańskie wraz z Doliną Rybiego Potoku zakupił od władz austriackich Emanuel Homolacs, a po nim Władysław Zamoyski.
Od 1933 r. jezioro jest własnością państwa polskiego.
Według statystyk w pewien sierpniowy dzień odwiedziło go 13 tysięcy turystów. Muszę zaznaczyć, że my byliśmy tutaj właśnie w sierpniu, więc kto wie czy statystyki nie dotyczą przypadkiem nas:)
Na zakończenie - chciałabym wszystkich, którzy nie dotarli jeszcze do Morskiego Oka, szczerze zachęcić do odwiedzenia tego pięknego i jedynego
w swoim rodzaju miejsca w Polsce.
pozdrawiam Wszystkich bardzo serdecznie i do zobaczenia
następnym razem:)
ale widoki! Zapierają dech w piersiach!
OdpowiedzUsuńja byłam, ale tak dawno temu, że niestety wspomnienia zdążyły się zatrzeć, trzeba będzie to kiedyś nadrobić...pozdrawiam
Miejsce jest naprawdę wyjątkowe i śliczne. Jeśli tylko nadarzy się okazja, koniecznie musisz powtórzyć swój wypad w góry.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Miło się spacerowalo trasą z Wami do Morskiego OKa jezioro wspaniałe zdjęcia fantastyczne a nawet dwóch turystów poznałam na zdjęciach (fotogeniczni jesteście)to cudownie razem iść turystycznymi szlakami serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPięknie dziękuję:)
UsuńOch Mario, dziękuję. Wróciły moje wspomnienia.
OdpowiedzUsuńWspaniała relacja i bardzo piękne zdjęcia.
Wszędzie pięknie ale w naszym kraju NAJPIĘKNIEJ!!!!!!!
Serdecznie pozdrawiam:)
To prawda, że nasza Polska jest cudowna od samiuśkich Tater do samego Bałtyku:)
UsuńSerdeczne pozdrowienia spod Krakowa, hej:)
Wyjątkowe miejsce. Chyba to problem nie do rozwiązania, żeby w takich miejscach nie było tłumów...
OdpowiedzUsuńCzasem człowiek będąc w jakimś miejscu wkurza się na tłumy ludzi przez które trudno się przebić.
UsuńAle ... z drugiej strony przecież Ci ludzie przychodzą tutaj dokładnie z takiego samego powodu jak my i mają dokładnie takie same odczucia.
Trzeba zatem zacisnąć zęby i zrozumieć bliźniego:)
Serdeczności przesyłam:)
Świetna i bardzo zachęcająca relacja, ja kilka razy byłam w Zakopanem ale tak się złożyło, że nad Morskie Oko nie dotarłam. Szczerze mówiąc odstrasza mnie ilość ludzi, a do tego z tego co widzę idzie się tam po asfalcie, czego nie znoszę. Chętnie bym się wybrała w góry, ale z Mazur to już poważna wyprawa i na weekend raczej się nie da, a w moim wypadku o urlop raczej trudno, bo musiałabym się postarać o zastępstwo o co jeszcze trudniej. Z tym większą przyjemnością poczytałam o Waszej wycieczce. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa również wolę spacerować leśnymi, polnymi ścieżynami, no ale cóż poradzić.
UsuńCo do natłoku ludzi to warto wybrać się w tygodniu. Wtedy jest naprawdę nieźle.
Widzę, że również jesteś szczęściarą mieszkając na Mazurach.
5 lat temu byliśmy w Ruciane Nida. Chętnie pojechałabym kolejny raz, a domek na Mazurach
to moje marzenie, kiedy będę już emerytką. Bagatela - to tylko 20 lat.:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Wow... No i wprowadziłaś mnie kochana do krainy wspomnień... Miniony urlop spędziliśmy właśnie w Zakopanem... Trochę połaziliśmy też po górach... Morskie Oko i Dolin Rusinowa powaliły mnie swoim urokiem... Góry są cudowne i tak pięknie mówią o Bogu... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTak, tak - góry mają w sobie to coś, co świadczy o majestacie i potędze Boga.
UsuńWtedy stajemy się tacy maleńcy i bezbronni.
Strasznie lubię góry, ale ze względu na problemy z kręgosłupem, niestety nie mogę sobie pozwolić na długie i strome podejścia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Wstyd się przyznać, ale nie dotarłam jeszcze do Morskiego Oka, dlatego tym bardziej cenię sobie wszystkie podane przez Ciebie informacje. Próbowaliśmy podejść w czasie ostatniego weekendu, ale wszyscy się wycofali ze względu na oblodzona drogę i złe warunki. Twoje zdjęcia i opisy jeszcze bardziej zmotywowały mnie do kolejnego podejścia, także kolejna wizyta w Zakopanem na pewno zakończy się odwiedzeniem tego cudownego miejsca. Chociaż powiem Ci, że boję się tego długo ta wyprawa będzie trwała, bo znając moje zainteresowanie wszystkim dookoła nie wiem ile czasu zejdzie mi ta wędrówka. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńŻaden wstyd. Wiele jest miejsc w Polsce w których człowiek być powinien, a nie był.
UsuńJa np. nie zwiedziłam do tej pory naszej stolicy. Też mi głupio i obiecałam sobie,
że w tym roku już nie odpuszczę.
Zachęcam Cię do odwiedzenia Morskiego Oka. Podobnie jak Ty - ja również mam odwieczny problem
z odpowiednim zaplanowaniem czasu. Kiedy coś odwiedzamy lub zwiedzamy - mój mąż ciągle musi mi przypominać, że najwyższy czas przemieścić się w inne miejsce. No, ale cóż poradzimy na to,
że cały ten świat jest taki piękny?:)
Pięknie Cię pozdrawiam:)
Bardzo lubię górskie wycieczki. Nad morskie Oko szłam pieszo kilka lat temu :)
OdpowiedzUsuńJa również lubię pospacerować, ale niestety mam dosyć poważne problemy z kręgosłupem, więc szczytów górskich zaliczać nie mogę.
UsuńSerdeczności:)
Przywołujesz moje wspomnienia :) To było pierwsze miejsce w Tatrach, które zobaczyłam jeszcze jako dziecko, chyba właśnie tam złapałam "tatrzańskiego wirusa" ;)
OdpowiedzUsuńTłumy straszliwe w wolny dzień, warto na Morskie Oko przeznaczyć jakąś mało oczywistą porę roku/ dnia/ tygodnia. Byłam tam kiedyś bardzo wcześnie rano, we wrześniową środę czy czwartek, kawa na pustym tarasie jeszcze przed siódmą rano, towarzyszyły nam tylko orzechówki :) Najbardziej uciążliwy jest ten nieszczęsny asfalt, dlatego zdecydowanie wybieram zawsze drogę zielonym szlakiem przez Dolinę Pięciu Stawów i dalej przez Świstówkę albo Szpiglasową Przełęcz, tylko to jest już opcja na długi letni dzień, trochę forsowna, ale o ileż przyjemniejsza. I jeszcze - zdecydowanie warto podejść pod Czarny Staw nad Morskim Okiem, nie jest to wcale trudne, a widoki! I jednak większość pań w szpilkach i dziewcząt w japonkach pozostanie na dole ;)
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za przypomnienie jednego z bliskich sercu miejsc!
Tak to już jest, że oprócz nas - wszyscy inni również chcą oglądać piękne miejsca do których należy m.in. Morskie Oko, dlatego ciągną tam takie tłumy.
UsuńMuszę się przyznać, że nie byłam w Dolinie Pięciu Stawów-tak jakoś zeszło.
Niestety długie górskie wycieczki u mnie odpadają, ale mam nadzieję i za punkt honoru postawiłam sobie, że wiosną tego roku do Pięciu Stawów muszę dotrzeć.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję Ci za miłą wizytę u mnie. Z największą przyjemnością obejrzałam i przeczytałam Twoje wpisy.
OdpowiedzUsuńTatry zeszłam w swoim życiu prawie całe, z wyjątkiem Rysów, na które nigdy nie weszłam. Piękne są Twoje zdjęcia znad Morskiego Oka.
Pozdrawiam bardzo serdecznie..:-)
No, no widzę, że jesteś wytrawną górską podróżniczką. Gratuluję i nie dziwię się.
UsuńNasze góry są niesamowite i magiczne o każdej porze roku.
Bardzo żałuję, że ze względów zdrowotnych nie mogę już delektować się nimi tak jakbym chciała.
Serdecznie dziękuję i zawsze zapraszam:)
Wieki tam nie byłam. A spotkania z sarenkami zazdroszczę. :)
OdpowiedzUsuńIdzie wiosna, więc ruszaj w drogę ...:)
UsuńJa również ze względu na złą pogodę nie dotarłam niegdyś do Morskiego Oka i jak widać wiele straciłam, bo miejsce choć rozdeptywane przez turystów, jest nadal wspaniałe...
OdpowiedzUsuńTo prawda. Dla mnie jest to jedno z najpiękniejszych miejsc nie tylko w Polsce, ale również na świecie.
UsuńNigdy nie jest za późno, żeby wrócić i spróbować raz jeszcze, do czego szczerze zachęcam:)
Mimo , przeważnie tłumu ludzi, kocham Morskie Oko i widoki jego :)
OdpowiedzUsuńJasne, że tak. Gdyby ludzie wszędzie nam przeszkadzali - musielibyśmy cały czas siedzieć w domu:)
UsuńJejku, jakie cudowne widoki. Chętnie chciałabym, tam teraz być. Ahhh, a te sarenki i muchomorki. Rozmarzyłam się na maksa. Pozdrawiam cieplutko i serdecznie zapraszam do siebie Kaśka z http://nostalgicznyzakatek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOj cudowne. Teraz to raczej nie proponuję, ale wiosną owszem.
UsuńByłam u Ciebie i planuję być stałą bywalczynią, ponieważ Twój piękny domek i jego wyposażenie są zachwycające:)
Piękne miejsce Mario pokazujesz. Kiedyś jesienią zeszliśmy do Morskiego Oka już pod wieczór, ale jeszcze była jakaś widoczność. I byłem nad tym jeziorem dosłownie sam. To dopiero było przeżycie. Gorzej z zejściem do Łysej Polany, bo czołówek to wtedy jeszcze nie znano. Byłem kilka razy, ale ten jeden wspominam najmilej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No to faktycznie wrażenie jedyne w swoim rodzaju. Ja chyba umarłabym ze strachu.
UsuńWyobrażam sobie jezioro z odbijającym się w nim świetle księżyca.
To musi być cudowny widok.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dzieckiem będąc miałam przyjemność o Morskie Oko zahaczyć.
OdpowiedzUsuńTrzeba zahaczyć znów, żeby przekonać się czy zaszły tam jakieś większe zmiany:)
UsuńPozdrawiam:)
Mario, kolejny raz odwiedzam ten post. Uwielbiam Morskie Oko. Byłam tam wielokrotnie.
OdpowiedzUsuńJednak od dwóch, może trzech lat są tam ogromne tłumy i z tego powodu odpuszczam sobie to wyjątkowe miejsce. U Ciebie w spokoju mogę delektować się każdym widokiem, smrekiem, granią, szlakiem...
Dziękuję, odświeżyłam swoje wspomnienia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Witam ponownie:)
UsuńFaktycznie tłumy niemiłosierne. Wiosną mam zamiar wybrać się do Pięciu Stawów - przypuszczam, że muszę to zrobić skoro świt, bo pewnie sytuacja będzie wyglądać podobnie.
No ale czy można się dziwić. Przecież tutaj jest naprawdę pięknie.
Cieplutko pozdrawiam:)
Wspaniała wyprawa. Jeszcze tam nie byłam, wiec tym bardziej miło mi było Twoją relację obejrzeć. Mam od razu skojarzenie z chorwackimi wodospadami. Troszkę tak, prawda? Może dlatego, że tęsknię za tymi miejscami i dopatruję się wszędzie podobieństw.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście możesz mieć takie skojarzenia. Podobnie jak w Chorwacji - tutaj również góry schodzą do jeziora i gdzieniegdzie można spotkać wodospady. Morskie Oko przypomina mi jednak bardziej alpejskie krajobrazy wraz ze znajdującymi się tam jeziorami niż Bałkany.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Marysiu moja kochana, to piekne przezycie i wzuszenie, niebywala fotorelacja :)) Po co wyjezdzac w nieznane, gdzies tam za granice kraju, gdy tutaj, pod reka niejako, mamy przecudny swiat, jaki zatrzymalas w kadrze swoich niezwyklych fotografii. Z najwieksza przyjemnoscia wybralam sie z Wami na te wyprawe :) Cenna i pouczajaca wycieczka. Kocham gory Marys, tam wciaz sie zmienia krajobraz, za kazdym zakretem znajdujemy cos innego, cos pieknego, co trudno zapomniec. Piekne wspomnienie :))
OdpowiedzUsuńDZIEKUJE i calym sercem pozdrawiam :)
Witaj Alenko. W moim październikowym poście zatytułowanym "Ojcowska Złota Jesień" napisałam takie oto słowa:
Usuń"Jeśli nie potrafisz zachwycić się miejscem, które znajduje się blisko Ciebie, nie znajdziesz takiego miejsca nawet na końcu świata".
Można powiedzieć, że jest to jedno z moich mott życiowych. Ja osobiście kocham podróże, ale wychodząc z domu i spacerując po mojej okolicy, słuchając ptaków i obserwując otaczającą mnie rzeczywistość jestem równie szczęśliwa jak wtedy, gdy jadę np. do Paryża.
Alenko, jeśli chcesz zobaczyć czy rzeczywiście mieszkając tutaj gdzie mieszkam - mam powody do radości - zapraszam Cię na wirtualny spacer po Ojcowie. Sama stwierdzisz, że mieszkając w takiej okolicy - trudno się nią nie zachwycać.
Serdeczności przesyłam i dziękuję za jak zwykle ciepłe słowa:)
Piękne zdjęcia. Dwa tygodnie temu odwiedziłam to miejsce i byłam oczarowana. W zimowej szacie prezentuje się bardzo majestatycznie, za to latem pewnie można zaobserwować wiele ciekawych detali, które skrywa obecnie śnieżna pokrywa.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę, będę do Ciebie zaglądać :)
Pozdrawiam!
Ja z kolei w zimie nigdy nie byłam nad Morskim Okiem. Tak jakoś mam, że wolę letnie wycieczki niż zimowe.
UsuńWitam serdecznie u siebie i zawsze zapraszam:)
Piękne zdjęcia, a i Morskie Oko też kocham i wielokrotnie byłam.Post o ogromnych walorach poznawczych, jak zwykle u Ciebie. To co mnie naprawdę przeraża to tłumy ludzi, z jednej strony to cudowne, że zwiedzamy na potęgę, z drugiej już chyba nie ma wolnych miejsc w turystyce, nawet Otryt w Bieszczadach zajęty:))
OdpowiedzUsuńSerdeczności.:))
Faktycznie tłumy ludzi to problem nie do rozwiązania. Chociaż szczerze mówiąc wiele jest szlaków turystycznych, gdzie w samotności i leśnymi dróżkami można rozkoszować się otoczeniem. Podejścia są bardziej męczące, ale za to satysfakcja większa.
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Byłam 100 lat temu... A tak na poważnie to była to wycieczka szkolna w 5 klasie podstawówki, czyli z 15 lat temu. Jak ten czas leci... Chcę tam ponownie pojechać, ale ciągle się słyszy o korkach na Zakopiance i czuję się skutecznie odstraszona.
OdpowiedzUsuńZ tymi korkami to różnie bywa, zależy kiedy jedziesz. Wiadomo, że weekend nie jest najlepszą porą - szczególnie niedziela wieczorem, ale poza tym nie jest aż tak źle.
UsuńNie czekaj więc kolejne 100 lat - tylko wsiadaj i gnaj do Zakopca:)
Niezwykle barwny opis. I trochę legendy i trochę historii i zdjęcia. Bardzo mi się podoba, tym bardziej że sam uwielbiam opisywać miejsca, które odwiedzałem, a nie bezmyślne łazić i zachwycać się że ładnie...
OdpowiedzUsuńPisząc swoje posty, poza zdjęciami - zawsze staram się do nich wpleść troszeczkę ciekawych informacji nawiązujących czy to do historii, czy też innych aspektów opisywanych miejsc.
UsuńGdziekolwiek podróżuję, oprócz przewodników czytam również książki tematycznie związane z odwiedzanym przeze mnie miastem, czy też państwem. W ten sposób można bliżej poznać ludzi oraz ich kulturę, sposób życia, czy też spędzania wolnego czasu.
Dziękuję za miłe słowa i zapraszam na kolejne wpisy:)
Obiecuję, że nie będziesz się nudził:)
Piękne widoki, piękne zdjęcia. Niesamowity klimat bloga.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny
Dziękuję pięknie:)
UsuńJa jestem zakochana od zawsze w polskich górach, uważam, że mają w sobie coś niepowtarzalnego, niesamowitego. Przyroda, widoki, dzięki którym drży moje serce. Tak samo jest i nad Morskim Okiem - mimo tak wielu turystów - miejsce i tak jest przepiękne.. :)
OdpowiedzUsuńTo prawda - nic nie jest w stanie sprawić, że Morskie Oko straci na swojej atrakcyjności - chociaż ostatnio mam wrażenie "zadeptania" niektórych szlaków turystycznych przez które przewijają się tabuny ludzi.
UsuńTym bardziej, że nie zawsze są to osoby kochające przyrodę i ciszę.
Serdecznie pozdrawiam:)
Ładnie to wszystko opowiedziałaś i zilustrowałaś. Już by się człowiek zrywał i jechał tam! Wstyd się przyznać, ja jeszcze nad Morskim Okiem nie byłam...
OdpowiedzUsuńNo to nie ma się nad czym zastanawiać, tylko trzeba ruszać w drogę:)
UsuńDziękuję za przypomnienie tej pięknej trasy:-) Ja najczęściej jestem tam z uczniami na wycieczce i niestety wtedy bardziej niż na krajobrazie skupić się trzeba na niesfornych uczniach tak więc na Twoich zdjęciach zobaczyłam więcej niż podczas tych wycieczek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:-)
Faktycznie, z temperamentną szkolną młodzieżą raczej trudno pozbierać myśli, nie mówiąc o podziwianiu otoczenia. Może zatem warto wybrać się indywidualnie i zatopić w cudownym tatrzańskim krajobrazie?:)
UsuńSzczerze do tego zachęcam i serdecznie pozdrawiam:)
Miejscce jest naprawde piekne, zdjecia cudowne, no ale te tlumy przypominaja mi bardziej Londyn w czasie wakacji, niz podziwianie naturalnego piekna :( Moze powinni to jakos reglamentowac i wpuszczac tylko male grupki?
OdpowiedzUsuńWspaniałe widoki i zdjęcia - dzięki, że mogłam razem z Tobą kolejny raz oglądać to przepiękne miejsce - pozdrawiam Mario serdecznie
OdpowiedzUsuńI ja sie z "The Wall Street Journal" zgadzam. Na piekna wycieczke mnie dzis zabralas :).
OdpowiedzUsuńCudownie :) Uwielbiam nasze Tatry i za nic bym nie zamieniła na zagraniczne wycieczki. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za wspaniałą wycieczkę. Widoki wspaniałe. Jak w bajce. Niestety ja tam jeszcze nie byłam. Tym bardziej dziękuję:):):):)
OdpowiedzUsuńByłam kilka razy. Bajeczne miejsce. :)Cudne fotki.
OdpowiedzUsuńPięknie razem wyglądacie.
Za każdym razem kiedy jestem w Tatrach, jeden dzień zawsze poświęcam wędrówce nad Morskie Oko :) Miło powspominać, patrząc na Twoje zdjęcia :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa myślę teraz o wycieczce do Pięciu Stawów. Wiosna w górach to sama przyjemność.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Byłam. Wędrowała szlakiem w Dolinie Roztoki i tym przez Świstówkę Roztocką. Polecam! :)
UsuńMimo, iż mam chyba już dziesiątki tysięcy zdjęć naszych Tatr, to dziękuję Ci za tę ucztę dla oczu, bo kocham te nasze góry miłością mam nadzieję odwzajemnioną. Zawsze, kiedy tam wracam na powitanie ryczę ze szczęścia. Pozdrawiam, Ania :-)
OdpowiedzUsuńNie ulega wątpliwości, że nasze góry mają w sobie "to coś".
UsuńMam problemy z kręgosłupem, więc nie mogę zdobywać wysokich szczytów.
A szkoda, bo podobnie jak Ty uwielbiam piesze wędrówki.
Pozdrawiam serdecznie:)
Nie znałam tej legendy :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Marskie Oko. Dawno tam jednak nie byłam.
Haha, wizja masztów z Adriatyku, wyrzuconych na brzeg Morskiego Oka, podziałała na naszą wyobraźnię. Przyłączamy się do słów zachęty - warto odwiedzić to miejsce!
OdpowiedzUsuńhttp://stopawstope.blogspot.com/2016/08/tatry-morskie-oko-i-dolina-pieciu.html