Michał Anioł "Stworzenie Adama" Dla mnie osobiście jeden z najpiękniejszych obrazów w kanonie światowego malarstwa renesansowego i nie tylko |
"...ten będzie zbawiony..."
Mat. 24.13
Do końca czego?
Ludzie od niepamiętnych czasów zadają sobie pytanie jakie warunki trzeba spełnić i czy w ogóle należy spełnić jakiekolwiek warunki żeby być zbawionym.
Opinii na ten temat jest tyle, ilu ludzi żyjących na tym świecie. Od skrajnie liberalnych do skrajnie radykalnych.
Ostatnio rozmawiałam z pewną osobą na ten temat i cytuję:
"Bóg w swej dobroci jest tak miłosierny, że na pewno zbawi wszystkich ludzi, niezależnie od ich wyznania czy uczynków".
A więc kto jest za tym żeby zapisać następujące równanie:
Adolf Hitler = Marcin Luter
lubBóg jest miłosierny i łaskawy, ale ... czy dla mnie i dla Ciebie byłoby to sprawiedliwe? A Bóg niewątpliwie jest również sprawiedliwy.
Więc, jeśli na Sądzie Ostatecznym postawi mordercę, złoczyńcę oraz kłamcę, na równi z człowiekiem który całe życie był dobroduszny, uczciwy i wierny, czy to byłoby w porządku?
Bóg oczywiście mógłby to zrobić, bo kocha nas bezgranicznie i zbawia nas z łaski nie z uczynków, ale czy my ludzie nie mielibyśmy do niego pretensji o takie niesprawiedliwe traktowanie?
Czy rodzice mający dzieci, nagradzają je w równym stopniu za złe jak i dobre zachowanie? Przecież my podobnie jak Bóg, kochamy nasze dzieci bezwzględnie i bezwarunkowo, ale podobnie jak Bóg, musimy i chcemy korygować ich niewłaściwe zachowania, mogące w przyszłości prowadzić do nieprzyjemnych lub tragicznych konsekwencji.
Przecież nawet w naszym współczesnym i niedoskonałym świecie istnieje zasada, że przestępstwo=kara.
Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, najlepiej wysłuchać samego Boga, co ma do powiedzenia w tej kwestii:
"Oto przyjdę wkrótce, a zapłata moja jest ze mną, by oddać każdemu według jego uczynków".
Obj. 22.13
"Zwycięzca odziedziczy to wszystko i będę mu Bogiem, a on będzie mi synem.
Udziałem zaś bojaźliwych i niewierzących i skalanych i zabójców i wszeteczników i czarowników i bałwochwalców i wszystkich kłamców będzie jezioro płonące ogniem i siarką"
Obj. 20. 7-8
Ja nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że nie można dać znaku równości między miłością a nienawiścią, między dobrem a złem. Kolejną kwestią budzącą wiele kontrowersji wśród ludzi jest ta, czy my ludzie w ogóle zasługujemy na zbawienie i czy istnieje na świecie chociażby jeden człowiek, który spełnia wszystkie warunki potrzebne do zbawienia.
Salomon w Księdze Kaznodziei 7.20 mówi tak:
"Nie ma na ziemi człowieka sprawiedliwego, który by tylko dobrze czynił i nie grzeszył"
I znów muszę zacytować kolejną osobę prezentującą skrajnie negatywne poglądy:
"Nie ma sensu się starać bo i tak nie podołam Bożym wymaganiom"
Czy jest to dobry trop i w jakim kierunku on nas poprowadzi?
Po pierwsze do totalnej rezygnacji w dążeniu do celu i zbawienia.
Po drugie do negatywnego, zniekształconego obrazu Boga, jako kogoś kto w stosunku do nas ma za duże wymagania, których nie jesteśmy w stanie spełnić jako ludzie. W psychologii nazywa się to projekcją.
Nic bardziej mylnego.
Czy apostoł Piotr był doskonały, szczególnie wtedy gdy zaparł się Jezusa, mówiąc że go nie zna?
Czy prostytutka Maria Magdalena nie powinna stwierdzić, że i tak nie ma szans na zbawienie skoro całe swoje życie uprawiała nierząd, za który zgodnie z Prawem Mojżeszowym powinna ponieść śmierć?
Gdy uczeni w Piśmie i faryzeusze chcieli ją ukamienować, pamiętasz co zrobił i powiedział wtedy Jezus?
Dla mnie Jego słowa są wyznacznikiem tego, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a jego miłość i miłosierdzie potrafią wymazać i wybaczyć najpodlejszy człowieczy grzech.
Gdy uczeni w Piśmie i faryzeusze chcieli ją ukamienować, pamiętasz co zrobił i powiedział wtedy Jezus?
Dla mnie Jego słowa są wyznacznikiem tego, że dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, a jego miłość i miłosierdzie potrafią wymazać i wybaczyć najpodlejszy człowieczy grzech.
"...A Jezus schyliwszy się, pisał palcem po ziemi. Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem".
A gdy oni to usłyszeli i sumienie ich ruszyło, wychodzili jeden za drugim. A Jezus podniósłszy się i nie widząc nikogo rzekł: I ja Cię nie potępiam: Idź i odtąd już nie grzesz".
Ew. Jana 8-11
Czy Jonasz nie powinien zostać ukarany za to, że uciekał przed Bogiem i nie chciał spełnić Jego woli?
Takich przykładów ułomnych, błądzących, grzesznych i nawracających się w efekcie ludzi znajdziemy w Biblii setki. Bo oni byli tacy sami jak my.
Więc nie mów, że jesteś bez szans, że Twoje grzechy są zbyt wielkie, bo skoro sam Bóg zapewnia nas tymi słowami:
"Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją, choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna "
Mnie to wystarczy. I nikt z ludzi nie jest w stanie mnie przekonać, że nie zasługuję na Bożą miłość i Boże miłosierdzie, skoro on sam daje mi taką gwarancję.
Zbawienie jest dostępne dla każdego, żyjącego na tej ziemi człowieka, pod warunkiem, że ...
No właśnie pod jakim warunkiem.
Słowa Jezusa, które zacytowałam na początku, nie są bezzasadne:
"A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie.
A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony"
Mat. 24.12-13
Słowa Jezusa, które zacytowałam na początku, nie są bezzasadne:
"A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie.
A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony"
Mat. 24.12-13
Jezus nie mówi, że każdy będzie zbawiony.
Przecież gdyby wszyscy ludzie mieli zostać zbawieni, niezależnie od tego jakie życie prowadzili, na stronach Pisma Świętego byłaby o tym wzmianka nie jeden raz.
Przecież gdyby wszyscy ludzie mieli zostać zbawieni, niezależnie od tego jakie życie prowadzili, na stronach Pisma Świętego byłaby o tym wzmianka nie jeden raz.
Ale nigdzie nie jest napisane:
"Niezależnie od waszych uczynków, zbawieni będziecie".
A jakie Bóg ma wymagania w stosunku do nas? Czy jesteśmy w stanie im sprostać?
Czy jest to trudne do osiągnięcia i czy każdy z nas ma szanse spotkać się kiedyś twarzą w twarz z Panem Panów i Królem Królów.
Ja osobiście bardzo bym chciała. Myślę, że każdy z nas by chciał i każdy z nas może to osiągnąć.
Ale o tym już następnym razem.
W zasadzie całe życie byłem przekonany, że nikt z nas nie zasługuje na zbawienie, że jest ono dostępne tylko dla ponadprzeciętnych, doskonałych ludzi. Ale muszę powiedzieć, że po tym co napisałaś muszę zweryfikować swoje myślenie. Dziękuję za cytaty z biblii. Szkoda, że tak rzadko ją czytam. Od dzisiaj to zmieniam.
OdpowiedzUsuńZapomniałem dodać, że z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że mogłam chociaż w małym stopniu przyczynić się do tego, że inaczej spojrzałeś na kwestię zbawienia.
UsuńA czytanie Pisma Świętego sprawi, że odnajdziesz w nim nie tylko fascynujące informacje, ale odnajdziesz przede wszystkim siebie. Tego Ci życzę i serdecznie pozdrawiam. A ciąg dalszy na pewno nastąpi.
Twoje wpisy poparte Ewangelią czynią wiele dobrego. Tak trzymać
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że tak mało osób żyje ewangelią - zastępując ją tradycją. A przecież Jezus wyraźnie powiedział:
Usuń"Ja Jestem droga, prawda i żywot".
Kasiu ależ to mądre, życiowe i piękne. Kilka rzeczy o których piszesz bardzo wzięłam sobie do serca. Szczególnie ten piękny rozdział o możliwości zbawienia i wybaczeniu. Bardzo dziękuję i czekam na kolejne wpisy. Ela.
OdpowiedzUsuńCzasem niepotrzebnie bawimy się w filozofię, doszukując się drugiego dnia tam, gdzie go po prostu nie ma. Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do dalszych refleksji.
UsuńNiestety, najbardziej boli mnie fakt, ze ludzi czynia zlo i powoluja sie na ewangelie, przeksztalacjac ja wedle wlasnych upodoban.
OdpowiedzUsuńA przeciez najwazniejsze jest, przykazanie milosci.
Mogę tylko powiedzieć Amen.
UsuńPodzielę zdanie innych, chyba pęd za wieloma tradycjami, różnymi świętami, oraz głóównie jedzenie i picie wypiera potrzeby duchowe ludzi, na które nie pozostaje nawet czasu. Jeśli zaś chodzi o zbawienie, czyli uwolnienie od wiecznej śmierci w dużej mierze zależy od ludzi, choć chyba zapracować sobie do końca zdaje się nie da. A czy Bóg potraktuje nas łagodnie? Do końca przekonany o tym nie jestem, gdyż w potopie zgineli wdzyscy ludzie niegodziwi. Ocalało tylko 8 osób. Podobnie było podczas zniszczenia Sodomy i gomory. Myślę, że człowiek stworzony przez kochającego Boga może oczekiwać jakiejś nagrody, lecz chyba pod pewnymi warunkami. Nasuwa mi się narazie jeden, a mianowicie Ew. J 17:3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)))
Nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, że zacytowałeś ew. Jana 17,3. To jest esencja i kwintesencja ewangelii. Poznać Boga i Jezusa Chrystusa. Boleję nad tym, że tak mało osób chce zaprzyjaźnić się z Bogiem, wybierając ponad wiedzę biblijną ludzkie "bajanie", które przez Boga niestety nie jest mile widziane. Pamiętaj również o tym, że z łaski zbawieni jesteśmy - nie tylko z uczynków. A apostoł Jan w swoim pierwszym liście 5,3 pisze: "Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań Jego, a przykazania Jego nie są uciążliwe. Mówię tutaj oczywiście o Bożych przykazaniach - nie ludzkich.
UsuńJa jestem o tym przekonana i wiem, że Bóg może zapomnieć i wymazać wszystkie nasze grzechy jeśli wyznamy je i naprawdę żałujemy.
Wszystko to przerobiłam na własnej skórze i bardzo chciałabym podzielić się swoimi doświadczeniami z Bogiem, więc będzie mi bardzo miło jeśli zechcesz dzielić się ze mną swoimi opiniami na temat kolejnych wpisów dotyczących kwestii biblijnych i nie tylko. Serdecznie zapraszam na ciąg dalszy:)
Nie wiem o jaką łaskę chodzi, ale nie wszystko rozumiem. Sugestia do 1J 5:3 nie rozwiązuje wszelkich przewinień wynikających z Rz 5:12, 6:23.
OdpowiedzUsuńOczywistą rzeczą jest, że konsekwencją nieposłuszeństwa Adama i Ewy była śmierć. I Kor. 15,21-22 mówi:
Usuń"Jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy zostaną ożywieni". W Rzymian 6,23 pisze "Zapłatą za grzech jest śmierć", ale Jezus po to przyszedł na świat, żeby śmierć pokonać. Łuk. 19,10:"Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to co zginęło". Jezus umierając na krzyżu pokonał śmierć i pokazał, że ma prawo przebaczyć grzechy ludziom i przywrócić ich do życia. Jan 14,19:"Ja żyję i wy żyć będziecie".
Co do łaski, miałam na myśli to, że my jako ludzie nie możemy samymi uczynkami zaskarbić sobie zbawienia. W Średniowieczu umartwiano się, biczowano, dawano na msze po to, żeby zyskać odpust zupełny. Teraz również słyszałam, że idąc w odpowiedni dzień do kościoła można zyskać odpust zupełny. Kompletnie się z tym nie zgadzam, ponieważ tylko i wyłącznie możemy zostać zbawieni dzięki łasce Bożej. Ef 2,8-9 "Łaską zbawieni jesteście przez wiarę i to nie z was; Boży to dar, nie z uczynków, aby się kto nie chlubił". Droga do zbawienia wiedzie tylko i wyłącznie przez osobę Jezusa Chrystusa, który w Jan 14,6 mówi o sobie:"Ja jestem droga, prawda i żywot". Czy każdy człowiek może być zbawiony? Oczywiście, że tak, pod warunkiem, że:
1.Szczerze wyzna swoje grzechy Bogu i żałuje za nie.
2. Przyjmie Jezusa i Jego ofiarę jaką przelał za nas na krzyżu - Rzym. 5,8 "Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł".
A wtedy jak pisze Jan w I liście 1,9: " Wierny jest Bóg i sprawiedliwy odpuści nam grzechy".
Dla mnie jednym z piękniejszych cytatów zapewniających o tym, że nawet najgorszy grzesznik może być zbawiony są słowa zapisane w Iz. 1,18: "Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją".
II Kor. 5,17: "Jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest Stworzeniem".
Być w Chrystusie oznacza być nawróconym, przyodzianym szatą Jego sprawiedliwości. Jest to jednoznaczne z rozpoczęciem nowego życia, w którym Panuje Bóg. Rzym 8,1: "Nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie".
Mam nadzieję, że moja "krótka" notka przekona Cię, że każdy z nas może zostać zbawiony - jeśli tylko sam tego chce. Serdecznie pozdrawiam i zawsze zapraszam na wymianę poglądów, nie tylko teologicznych:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW dużej mierze te argumenty mogą to sugerować, niemniej są to poboczne wątki, które mogą doprowadzić do sedna sprawy, a mianowicie uznać śmierć Chrystusa jako okup za grzechy. Ale równie ważnym argumentem zyskania przebaczenia i dostapienia uwolnienia od śmierci jest zapewnienie z Rz 10:13 oraz Dz 2:21. Innej drogi nie ma!
OdpowiedzUsuńW dużej mierze te argumenty mogą to sugerować, niemniej są to poboczne wątki, które mogą doprowadzić do sedna sprawy, a mianowicie uznać śmierć Chrystusa jako okup za grzechy. Ale równie ważnym argumentem zyskania przebaczenia i dostapienia uwolnienia od śmierci jest zapewnienie z Rz 10:13 oraz Dz 2:21. Innej drogi nie ma!
OdpowiedzUsuńDla mnie osobiście wzywanie imienia Pańskiego jest oczywistym efektem tego, że najpierw musimy uznać Jezusa jako naszego osobistego Zbawiciela o czym mówi Rz. 10,9. A wtedy nie ma już różnicy między ludźmi /Rz.10,12/ gdyż jeden jest Pan wszystkich, bogaty dla wszystkich którzy Go wzywają. I tak jak napisałeś Rz.10,13 jest efektem końcowym i można powiedzieć kropką
Usuńnad "i" naszego zbawienia. Pozdrawiam:)
To prawda o czym napisałaś, ale Pan Jezus nie spadł na raz sam z obłoków, bo taki miał kaprys. Św. Paweł nadmienił, że „w imię Jezusa powinno się zginać każde kolano” (Filip. 2:10). Nie chodzi tu o zwykłą formalność. Syn Boży ostrzegł, że wielu będzie się powoływać na potężne dzieła dokonywane w jego „imieniu”, lecz na próżno (Mat. 7:21-23). Prawdziwe ‛zgięcie kolana’ w imię Jezusa to uznanie jego stanowiska i całkowite podporządkowanie się jego władzy. Dzisiaj oznacza to poddanie się mu jako Królowi, uczestniczenie w działalności głoszenia dobrej nowiny oraz zachowywanie neutralności w sprawach dotyczących królestw tego świata.
UsuńWarto również wspomnieć trzymał odpowiednie posłannictwo od swego Ojca, na które de facto sam się zgodził i rzeczywiście chce wybawić jak największą masę ludzi żyjących w grzechu, do których wszyscy się zaliczamy. Niemniej, zawsze podkreślał swoją niższą pozycję od Ojca i nigdy nie chciał być mu równy. Podczas swego pobytu na ziemi Jezus dalej zadowalał się pozycją niższego w stosunku do Ojca, powiadając na przykład: „Ojciec większy jest niż ja”; oświadczył też, że nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg (Łuk. 18:19; Jana 14:28). W gruncie rzeczy Jezus prowadził się na ziemi jak ktoś mniejszy także od swych bliźnich, wcielając się w rolę sługi. Sam tak to przedstawił: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służył i oddał życie swoje na okup za wielu”. Podjął się nawet najniższej posługi: obmył stopy swoim apostołom.
Co więcej, nawet po zmartwychwstaniu i wstąpieniu do nieba Chrystus nie zmienił stosunku do swego Ojca. Gotów był czekać cierpliwie, aż Bóg położy mu nieprzyjaciół jako podnóżek pod jego stopy. Tak samo w przyszłości, czyli po tysiącletnim panowaniu Jezusa, kiedy sam Bóg Ojciec rzuci mu wszystkich nieprzyjaciół pod nogi, „Syn podporządkuje się Temu, który mu wszystko podporządkował, aby Bóg dla wszystkich był wszystkim” Ps. 110:1; 1 Kor. 15:25-28.
Pozdrawiam serdecznie Mario i życzę udanego kolejnego dnia :)
Nigdy nie sugerowałam, że "Pan Jezus spadł z obłoków bo taki miał kaprys". Kwestia Boskości i pochodzenia Jezusa to zupełnie odrębny temat, który będę poruszać w kolejnych moich postach. Odpowiadając na Twoje wcześniejsze komentarze - rozważaliśmy warunki konieczne do zbawienia,
Usuńco do których mamy chyba podobne zdanie, natomiast kwestie Boskości Jezusa poruszone w ostatnim Twoim komentarzu to już zgoła inna sprawa.
Na temat Jezusa Chrystusa istnieje wiele różnych poglądów. Dla jednych jest Bogiem, dla innych Synem Bożym, Prorokiem lub zwykłym człowiekiem.
Dla mnie Jezus jest Zbawicielem, Odkupicielem, który przyszedł na świat jako sługa, ale zanim urodził się w Betlejem jako człowiek, a także po swojej męczeńskiej śmierci na Golgocie, poniesionej za nasze grzechy - od zawsze był i jest równy Bogu.
Tylko w czasie swojej inkarnacji na ziemi odłożył swoją boską moc i przyjął ludzkie ciało, aby odnowić więź zerwaną wskutek grzechu popełnionego przez człowieka. Czyniąc to objawił prawdziwą naturę Boga - dowiódł niezłomnej miłości Boga do upadłego człowieka i dał doskonałą ilustrację Bożego ideału dla Adama i jego potomków.
Przez inkarnację Jezus obalił także twierdzenie szatana, że prawo Boże nie może być doskonale zachowywane przez ludzi i że święty Bóg nie ma innego wyjścia jak zniszczyć wszystkich, którzy to prawo przestąpili. Wreszcie inkarnacja umożliwiła Chrystusowi zupełne utożsamienie się z upadłym człowiekiem i doświadczenie śmierci w naszym imieniu (Hebr. 2,14-18).
A to, że Jezus był i jest równy Bogu świadczą poniższe cytaty:
Jan 17,5; 10,30 - istniał zawsze i jest równy Bogu
Jan 8,46 - jest zupełnie wolny od grzechu
Jan 14,6; 8,24; 10,9 - jest jedyną drogą do zbawienia i do Boga
Mat. 2,5-10 - ma moc odpuszczania grzechów /Żydzi zawsze zarzucali Mu, że taką moc posiada tylko i wyłącznie Bóg/
Aż w końcu dochodzimy do Obj. Jana 1,8, gdzie o Chrystusie jest napisane: "Jam jest alfa i omega /początek i koniec/" lub Obj. 19,11-16 gdzie w ostatnim wersecie pisze: "A na szacie i biodrze swym ma wypisane imię: "Król królów i Pan Panów".
Żydzi w Starym i Nowym Testamencie wiedzieli, że tytuł ten zarezerwowany jest tylko i wyłącznie dla Boga i potępiali Jezusa za to, że niejednokrotnie będąc w ludzkiej postaci czynił siebie równym Bogu mówiąc: "Ja i Ojciec jedno jesteśmy".
Pisząc powyższe słowa, w żadnej mierze nie jest moim zamiarem popisywanie się znajomością Biblii. Chcę tylko powiedzieć, że mnie Pismo Święte przekonuje w 100%, jeśli chodzi o kwestię Boskości Jezusa i inne kwestie dotyczące naszego zbawienia, a które będę poruszać w kolejnych moich postach.
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wymianę poglądów, które zawsze bardzo sobie cenię.
Dziękuje Marysiu za miłe słowa, które odpisałaś w komentarzu. Po za tym ogromnie cenie taką wymianę myśli, iż człowiek zawsze coś więcej się dowie.
OdpowiedzUsuńJednak chyba cytując Ew. J 10:30 nie do końca może znasz kryjącą się myśl. Otóż na początku przedstawiciele kościoła rzymskiego zaadaptowali ten werset próbując uzasadnić dogmat o Trójcy, chociaż w wersecie tym nie ma żadnej wzmianki o trzeciej osobie. Jezus oświadczył tam: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (Biblia Tysiąclecia, wyd. II). Czy jednak dawał przez to do zrozumienia, iż sam jest Bogiem Wszechmocnym, tylko w innej postaci? Na pewno nie, gdyż zawsze mówił, że jako Syn Boży jest niżej postawiony od Niego i podporządkowany własnie Jemu.
Wypowiadając powyższe słowa Chrystus chciał podkreślić, że jest w jedności ze swym Ojcem pod względem sposobu myślenia oraz zdążania do wspólnego celu. Wynika to chociażby z Ewangelii według Jana 17:21, 22; została tam utrwalona modlitwa, w której Jezus prosił Boga, żeby „ci wszyscy [jego uczniowie] byli jedno; jak Ty, Ojcze, jesteś w jedności ze mną, a ja w jedności z Tobą, by i oni byli w jedności z nami (...), aby byli jedno, tak jak my jesteśmy jedno”. Czy Jezus modlił się o to, by wszyscy jego uczniowie stali się jedną osobą? Bynajmniej; chodziło raczej o to, żeby — podobnie jak Jezus i Bóg — byli zespoleni i jednomyślni, by zmierzali do wspólnego celu.
Niektórzy przytaczają jeszcze werset z Ew. J 5:18., o czym wspomniałaś powyżej. Czytamy tam, że Żydzi chcieli zabić Jezusa, gdyż „Boga nazywał swoim Ojcem, stawiając siebie na równi z Bogiem”. Ale kto mówił, że Jezus uważa się za równego Bogu? Na pewno nie on sam. Zaraz w następnym wersecie (19) wyjaśnił: „Syn nie może niczego podejmować z własnej inicjatywy, lecz tylko to, co widzi, że czyni Ojciec”. Jezus zatem wcale nie twierdził, jakoby był wszechmocnym Bogiem lub Mu dorównywał. Wykazał Żydom, iż są w błędzie, gdyż nie jest Bogiem, tylko Synem Bożym, i jako rzecznik [logos - czyli słowo] Najwyższego nie może działać z własnej inicjatywy. Czy jest do pomyślenia, żeby Władca wszechświata powiadał, że nie może nic uczynić z własnej inicjatywy? Żydzi postawili Jezusowi zarzut, on zaś go odparł.
Czyli zawarte w natchnionym Piśmie Świętym przekonywające wypowiedzi samego Boga oraz Jezusa, jak również jego uczniów dowodzą niezbicie, że wszechmocny Bóg i Jezus Chrystus to dwie odrębne osobistości — Ojciec i Syn. Ponadto wynika z nich jasno, że duch święty nie jest trzecią osobą jakiejś Trójcy, tylko czynną mocą Bożą. Nic nie da wyrywanie wersetów biblijnych z kontekstu lub takie naciąganie ich, by potwierdzały naukę o Trójcy. Każdy z takich wersetów musi pozostawać w zgodzie z resztą nieodpartego świadectwa biblijnego.
Dlatego wcześniej powołałem się na J 17:3, gdzie jest mowa o dwóch osobach,ale o jednym prawdziwym Bogu, który ma swoje Święte imię na co wskazuje znana modlitwa "Ojcze nasz", który należy uświęcać wzywając go ku zbawieniu Rz 10:13 Dz 2:21.
Serdecznie pozdrawiam i życzę dobrej nocy. Mam nadzieję, że ta wymiana myśli jeszcze bardziej nas ubogaci pod względem duchowym :)
Jeszce raz - serdecznie pozdrawiam!!!
Oj z naszych komentarzy można będzie stworzyć całkiem niezły post.
UsuńTeraz nie będę się rozpisywać. Powiem Ci tylko jedno, że zanim Jezus stał się dla mnie tym kim jest teraz - wiele wody upłynęło i jeszcze więcej godzin spędzonych na lekturą Pisma Świętego, żeby odkryć i uwierzyć w to, w co wierzę teraz.
Ciągle balansowałam na linie - raz przyjmując bóstwo Jezusa, innym razem go odrzucając. Nie będę znów od początku robić wywodów na ten temat. Myślę, że kiedyś napiszę o tym posta pozwalającego na głębszą analizę obrazu Boga, Jezusa i Ducha Świętego.
Może wtedy odnajdziemy wspólny mianownik?
Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za wymianę poglądów, które mam nadzieję nie są jeszcze przez nas wyczerpane:)
Co to obrazu stworzenia, koniecznie musisz mi przypomnieć, żebym Ci pokazała coś jak nowatorską jego wersję :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten post, głównie dlatego, że wszystko dotyczące tego tematu jest w jednym miejscu i nie trzeba wertować całej Biblii.
I tak sobie myślę o tym co zwykle mnie w jakiś sposób złości wewnętrznie. A mianowicie to, że jeden się będzie starał całe życie być dobrym człowiekiem a drugi ostatniego dnia tego życia po nieskończonych błędach i czynieniu zła. Ale próbuję się przekonać jaką drogę miał ten drugi, żeby umieć wyznać wszystkie grzech, tak naprawdę w jakiś sposób oczyścić swoje sumienie (bo wiadomo, że musi do niego dotrzeć jakie to było okrutne), ale musi tez uwierzyć, że może to zostać mu wybaczone.