"Podróżowanie sprawi, że zaniemówisz z wrażenia
a potem zamienisz się w gawędziarza"
Ibn Batutta
Matera to miasto leżące na południu Włoch w regionie Basilicata i jak sama nazwa wskazuje "sasso-kamień" zostało wykute w skale w formie jaskiń ułożonych jedna na drugiej. Dostać się tam można pociągiem z Bari, a podróż trwa około dwóch godzin.
Po raz pierwszy usłyszałam o nim kilka lat temu, oglądając film pt. "Miasta widma" i od razu znalazło się na "podróżniczej liście marzeń". Czekałam z ogromną niecierpliwością oraz nadzieją na moment, w którym uda mi się zobaczyć Materę na własne oczy.
I udało się:):):)
I udało się:):):)
Jak wykazały badania archeologiczne miasto zamieszkane było już w epoce kamienia. Prawdopodobnie od tamtego czasu aż do czasów współczesnych ludzie żyli tu nieprzerwanie, ponieważ okoliczne groty, kręte wąwozy oraz kamienne ścieżki dawały im poczucie bezpieczeństwa.
Matera podzielona jest na dwie części: górną /Sasso Barisano/ oraz dolną /Sasso Caveoso/. Historyczna dolna część miasta obejmuje unikatowe domostwa i groty drążone przez stulecia w tufowej skale. Fasady tych nietypowych domostw były murowane i tylko w wersji "all inclusive" składały się z dwóch pomieszczeń. Pierwsze pełniło funkcję gospodarczą, w którym znajdowały się zwierzęta oraz narzędzia rolnicze, drugie służyło jako mieszkanie dla ludzi.
W wersji "podstawowej" ludzie i zwierzęta mieszkały razem, a warunki lokalowe wołały o pomstę do nieba, chociaż .... podobno nawet niebo zapomniało o mieszkańcach Matery. Ten przykry i uwłaczający godności człowieka stan rzeczy trwał aż do roku 1945.
To właśnie wtedy ukazała się książka autorstwa Carla Leviego pt. "Chrystus zatrzymał się w Eboli", w której przedstawia Materę jako dwie połówki lejka przecięte wąskim przesmykiem i zwężające się ku dołowi. Opis miasta mocno nawiązywał do piekła "Dantego" i rzeczywiście nie było w tym żadnej przesady, ponieważ dla żyjących tam ludzi było to istne piekło na ziemi. Tytuł książki miał uświadomić ludziom, a szczególnie przywódcom rządu włoskiego, że do Matery nie dotarł nawet Chrystus.
"Chrystus zatrzymał się naprawdę w Eboli, gdzie droga i kolej żelazna opuszczają wybrzeże Salerna i wchodzą w głąb posępnej krainy Lucanii. Chrystus nigdy tu nie doszedł, nie dotarł tu też nigdy czas ani dusza jakaś indywidualna, ni nadzieja, ni związek między przyczyną a skutkiem, prawem a historią.
Chrystus wstąpił do piekła podziemnego żydowskiej moralności, aby rozbić wrota czasu i położyć na nich pieczęć wieczności. Lecz w owej krainie zapadłej, bez grzechu i bez wybawienia, gdzie zła nie odczuwa się bólem, bo jest bólem ziemskim, tkwiącym niezmiennie w rzeczywistości, Chrystusa nigdy nie było. Chrystus zatrzymał się w Eboli".
Jedno jest pewne. Kiedy ja przybyłam do Matery zachwyciłam się nią na maksa. Zdjęcia nigdy nie oddadzą majestatu, ogromu oraz piękna tego wspaniałego miejsca, ale postaram się Wam o niej opowiedzieć najlepiej jak tylko potrafię:)
W wersji "podstawowej" ludzie i zwierzęta mieszkały razem, a warunki lokalowe wołały o pomstę do nieba, chociaż .... podobno nawet niebo zapomniało o mieszkańcach Matery. Ten przykry i uwłaczający godności człowieka stan rzeczy trwał aż do roku 1945.
To właśnie wtedy ukazała się książka autorstwa Carla Leviego pt. "Chrystus zatrzymał się w Eboli", w której przedstawia Materę jako dwie połówki lejka przecięte wąskim przesmykiem i zwężające się ku dołowi. Opis miasta mocno nawiązywał do piekła "Dantego" i rzeczywiście nie było w tym żadnej przesady, ponieważ dla żyjących tam ludzi było to istne piekło na ziemi. Tytuł książki miał uświadomić ludziom, a szczególnie przywódcom rządu włoskiego, że do Matery nie dotarł nawet Chrystus.
"Chrystus zatrzymał się naprawdę w Eboli, gdzie droga i kolej żelazna opuszczają wybrzeże Salerna i wchodzą w głąb posępnej krainy Lucanii. Chrystus nigdy tu nie doszedł, nie dotarł tu też nigdy czas ani dusza jakaś indywidualna, ni nadzieja, ni związek między przyczyną a skutkiem, prawem a historią.
Chrystus wstąpił do piekła podziemnego żydowskiej moralności, aby rozbić wrota czasu i położyć na nich pieczęć wieczności. Lecz w owej krainie zapadłej, bez grzechu i bez wybawienia, gdzie zła nie odczuwa się bólem, bo jest bólem ziemskim, tkwiącym niezmiennie w rzeczywistości, Chrystusa nigdy nie było. Chrystus zatrzymał się w Eboli".
Jedno jest pewne. Kiedy ja przybyłam do Matery zachwyciłam się nią na maksa. Zdjęcia nigdy nie oddadzą majestatu, ogromu oraz piękna tego wspaniałego miejsca, ale postaram się Wam o niej opowiedzieć najlepiej jak tylko potrafię:)
Myślę, że najlepiej będzie jeśli w tym momencie oddam głos autorowi książki, który w bardzo realistyczny i wiarygodny sposób opisuje koszmar ludzi żyjących, albo raczej wegetujących w Materze. Właściwie podróż na południe Włoch odbyła jego siostra, natomiast Carl Levi na podstawie jej opowieści oraz sporządzonych notatek napisał książkę. Oto fragment tej wstrząsającej relacji:
"Drzwi były z powodu gorąca pootwierane. Przechodząc zaglądałam do wnętrz, które nie miały żadnych okien tylko drzwi dostarczające powietrza i światła. Czasem nie było nawet drzwi. Wchodziło się z góry po schodkach i zasuwało otwór. W owych ciemnych dziurach o ścianach z ziemi widziałam łóżka, nędzne graty i łachmany. Na podłodze leżały psy, barany, kozy i świnie. Każda rodzina ma do rozporządzania jedną taką jamę i sypiają tu wszyscy razem: mężczyźni, kobiety, dzieci i zwierzęta.
W ten sposób żyje dwadzieścia tysięcy ludzi. Dzieci bez liku. W upale, w chmarach much, w kurzu jest ich pełno wszędzie, zupełnie nagich albo okrytych jakimś łachmanem. Nie widziałam nigdy takiego obrazu nędzy, a przecież jestem przyzwyczajona z racji mego zawodu mieć do czynienia co dnia z dziesiątkami dzieci biednych, chorych i źle utrzymanych. O tak rozpaczliwym widowisku nie miałam jednak pojęcia. Patrzyłam na dzieci siedzące przy drzwiach w gnoju, w słońcu, z oczyma na pół przymkniętymi, o powiekach czerwonych i nabrzmiałych.
Muchy wciskały się do chorych oczu, a dzieci nie czuły, że im muchy włażą do oczodołów. To była jaglica. Wiedziałam, że tu panuje, ale widok choroby w tak strasznym brudzie i w tej nędzy był przejmujący. Spotkałam też inne dzieci z twarzami pomarszczonymi jak u ludzi starych i wysuszonych z głodu, o włosach pełnych wszy i nieczystości. Większość z nich miała brzuchy wzdęte, olbrzymie, a twarze żółte i cierpiące wskutek malarii.
"Kobiety widząc, że zaglądam przez drzwi zapraszały mnie do wejścia. Widziałam więc w tych jaskiniach ciemnych i cuchnących leżące na ziemi dzieci przykryte jakimiś łachmanami i dzwoniące zębami a ataku febry. Inne znów wyniszczała do ostateczności czerwonka. Niektóre twarzyczki z wosku dawały do myślenia, że tu panuje coś gorszego od malarii, może gorączka tropikalna, może Kala Azar, czarna febra.
Matki także wynędzniałe, trzymające przy zwiędłej piersi źle odżywione niemowlęta, witały mnie uprzejmie, lecz ponuro. W tym prażącym słońcu miałam wrażenie, że znalazłam się w środku miasta dotkniętego zarazą. Schodziłam coraz głębiej w kierunku kościoła, a w oddaleniu kilku kroków towarzyszyła mi chmara dzieci. Krzyczały coś w swym żargonie, czego nie mogłam zrozumieć i szłam dalej, one zaś nie ustawały w swoich wołaniach. Sądziłam, chcą jałmużny, więc się zatrzymałam i dopiero wówczas odróżniłam kilka słów: "Pani daj nam chininy, pani daj nam chininy!".
Śliczne, malownicze miasto ..."
Rozdzieliłam między nimi trochę drobnych, aby kupiły sobie cukierków, ale nie tego się domagały prosząc dalej o chininę.
Doszliśmy w końcu do dna owego wąwozu i do pięknego kościoła Matki Bożej z Idris i tam dopiero wznosząc oczy w górę zobaczyłam nareszcie całą Materę. Było to istotnie prawdziwe miasto. Fronty wszystkich jaskiń, które stąd wydają się domami są białe i równe, a otwory drzwi spoglądają jak czarne oczy w dal. Śliczne, malownicze miasto ..."
Jaskinie, w których mieszkali ludzie |
Kościół Santa Maria di Idris wykuty w skale |
Szczerze mówiąc patrząc na dzisiejszą Materę skąpaną w promieniach zachodzącego słońca aż trudno uwierzyć, że zaledwie pięćdziesiąt lat temu - śmierć była najczęściej przechadzającym się po jej ulicach gościem. Podobno co drugie dziecko przed ukończeniem trzeciego roku życia umierało, a choroby zakaźne mnożyły się jedna po drugiej, jednak kiedy wchodzę do Casa Grotta - domu jaskini z oryginalnie zachowanym wyposażeniem (oczywiście oprócz konia:):) - jestem bardzo mile zaskoczona jej przyjemnym wystrojem.
Wiem, że to tylko pozory, ponieważ przebywanie ludzi razem ze zwierzętami z całą pewnością nie należało do zbyt przyjemnych, a brak bieżącej wody oraz nieczystości spływające po ulicach dopełniały dzieła.
Wiem, że to tylko pozory, ponieważ przebywanie ludzi razem ze zwierzętami z całą pewnością nie należało do zbyt przyjemnych, a brak bieżącej wody oraz nieczystości spływające po ulicach dopełniały dzieła.
Zbiornik na deszczówkę wykuty w skale |
Biorę się za gotowanie:) |
Kiedy Europa dowiedziała się o Materze wybuchł straszny skandal, a koszmarne warunki życia panujące aż do lat 50-tych XX wieku sprawiły, że miejsce to okrzyknięto największą hańbą państwa włoskiego.
Po pierwsze miasto było odcięte od wody i elektryczności co powodowało liczne choroby oraz wybuchy epidemii. Po drugie każda rodzina posiadała tylko jedno pomieszczenie, w którym przebywały zarówno ludzie jak i zwierzęta. Brak miejsca sprawiał, że dachy domostw służyły za ogrody warzywne, a nawet cmentarze!!!
W roku 1954 władze wydały rozkaz całkowitego wysiedlenia mieszkańców do trzech nowo wybudowanych dzielnic, a Matera od tej pory zyskała miano "miasta widma". Okazało się jednak, że nie wszyscy byli zadowoleni ze swoich nowych lokali mieszkalnych i potajemnie - zazwyczaj pod osłoną nocy zaczęli wracać na stare śmieci.
Po 32 latach emigracji władze miasta oficjalnie pozwoliły ludności na powrót do swoich dawnych domostw, pod warunkiem ich odnowy zgodnie z wytycznymi konserwatora zabytków. Rząd zobowiązał się do pokrycia 60 procent wydatków związanych z kosztami remontu. W ten właśnie sposób Matera ponownie zaczęła żyć. Świadczą o tym m.in.: suszące się pranie, liczne kafejki, hotele oraz mieszkańcy relaksujący się na przydomowych tarasach.
W roku 1993 Sassi di Matera znalazła się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO, a decyzja ta została uwarunkowana faktem, że miasto jest jednym z dowodów na możliwość wykorzystania budynków prehistorycznych aż do nowoczesności i jedynym w swoim rodzaju praktycznym wykorzystaniem zasobów naturalnych.
Paradoksem jest również to, że miasto które aż do XX wieku swoim wyglądem oraz koszmarnymi warunkami lokalowymi przypominało bardziej siedzibę ludów pierwotnych - zyskało miano Stolicy Kultury roku 2019!!!
Po pierwsze miasto było odcięte od wody i elektryczności co powodowało liczne choroby oraz wybuchy epidemii. Po drugie każda rodzina posiadała tylko jedno pomieszczenie, w którym przebywały zarówno ludzie jak i zwierzęta. Brak miejsca sprawiał, że dachy domostw służyły za ogrody warzywne, a nawet cmentarze!!!
W roku 1954 władze wydały rozkaz całkowitego wysiedlenia mieszkańców do trzech nowo wybudowanych dzielnic, a Matera od tej pory zyskała miano "miasta widma". Okazało się jednak, że nie wszyscy byli zadowoleni ze swoich nowych lokali mieszkalnych i potajemnie - zazwyczaj pod osłoną nocy zaczęli wracać na stare śmieci.
Po 32 latach emigracji władze miasta oficjalnie pozwoliły ludności na powrót do swoich dawnych domostw, pod warunkiem ich odnowy zgodnie z wytycznymi konserwatora zabytków. Rząd zobowiązał się do pokrycia 60 procent wydatków związanych z kosztami remontu. W ten właśnie sposób Matera ponownie zaczęła żyć. Świadczą o tym m.in.: suszące się pranie, liczne kafejki, hotele oraz mieszkańcy relaksujący się na przydomowych tarasach.
W roku 1993 Sassi di Matera znalazła się na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO, a decyzja ta została uwarunkowana faktem, że miasto jest jednym z dowodów na możliwość wykorzystania budynków prehistorycznych aż do nowoczesności i jedynym w swoim rodzaju praktycznym wykorzystaniem zasobów naturalnych.
Paradoksem jest również to, że miasto które aż do XX wieku swoim wyglądem oraz koszmarnymi warunkami lokalowymi przypominało bardziej siedzibę ludów pierwotnych - zyskało miano Stolicy Kultury roku 2019!!!
W Materze jest ponad sto kościołów!!! |
My odwiedzamy tylko dwa. Jednym z nich jest Kościół św. Piotra |
Matera ze względu na swoje bajkowe położenie, ciekawą historię oraz niepowtarzalny klimat wąskich uliczek i kamiennych domów - oprócz coraz większej rzeszy odwiedzających ją turystów stała się również idealną scenerią dla filmowców. Lista dzieł włoskiej i światowej kinematografii kręconych w Sassi jest bardzo długa, a należą do nich m.in.: "Ewangelia według św. Mateusza", "Król Dawid", czy "Sprzedawca marzeń".
Jednak największą sławę i rozgłos Matera zyskała dzięki słynnej i kontrowersyjnej "Pasji" Mela Gibsona. To właśnie ten film sprawił, że usłyszał o niej cały świat, a Mel Gibson w jednym ze swoich wywiadów powiedział:
"Gdy zobaczyłem ją pierwszy raz, straciłem głowę bo była po prostu idealna".
Spacerując po dzielnicach Sassi praktycznie od razu podjął decyzję o kręceniu filmu. Podobno miasto do złudzenia przypomina Jerozolimę i Golgotę, więc reżyser nie potrzebował żadnej scenografii - wystarczyła mu Matera. Ekipa Gibsona spędziła tutaj kilka miesięcy, a twórca "Pasji" był autentycznie zafascynowany miastem, spędzając każdą wolną chwilę z jej mieszkańcami, delektując specjałami włoskiej kuchni.
Niestety producent zaliczył konkretną wpadkę za którą musiał słono zapłacić. Na potrzeby filmu pomalowano /bez odpowiedniego zezwolenia/ fragment muru, który wydawał się zbyt jasny. Nie przeszło mu to płazem, ponieważ ze względu na rygorystyczne przepisy dotyczące zabytków UNESCO - obowiązuje całkowity zakaz wprowadzania trwałych zmian mogących wpłynąć na oryginalny wygląd chronionych murów oraz domów.
Aktualnie oprócz przemalowanego muru, turyści mogą zobaczyć w Materze miejsca, w których kręcono poszczególne sceny do filmu, np. Drogę Krzyżową, Ostatnią Wieczerzę, czy Ukrzyżowanie Jezusa, a biura podróży oraz lokalni przewodnicy przygotowują specjalne trasy zwiedzania "śladami Pasji".
Mam cichą nadzieję, że dzisiejszym postem zachęciłam Was do podróżowania moimi śladami, a będąc na południu Włoch nie zapomnijcie odwiedzić Matery:):)
W Jerozolimie co prawda nie byłam, ale podobieństwo wydaje się być uderzające |
Do tej pory zastanawiam się co mają symbolizować wiszące na sznurku byty:) |
i życzę Wam udanego tygodnia:):)
Włochy, Matera - listopad 2019.
Świetny post. Podałaś tyle ciekawych informacji, no i te piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci tej podróży.
Pozdrawiam:)
K.K.
Dziękuję bardzo i polecam Materę:)
UsuńNiesamowite miejsce. Bardzo chciałabym zobaczyć Materę.
OdpowiedzUsuńPięknie je opisałaś, a zdjęcia są cudne:)
Marta.
Wsiadasz w Balicach do samolotu Kraków-Bari, a potem dwie godziny pociągiem i jesteś na miejscu:):):)
UsuńBuziaki:)
Twoje posty zawsze są bardzo treściwe, a zatem "jednozdaniowe komentarze" ni jak pod nimi nie pasują.
OdpowiedzUsuńRzadko w "miłych rzeczach zabieram głos", ale dzisiaj urzekło mnie, a właściwie rozbawiło kilka zdjęć z Casa Grotta z oryginalnie zachowanym wyposażeniem... Koń w stajni skojarzył mi z Edem - bohaterem filmu "Koń, który mówi" emitowanym w telewizji w czasach mojego dzieciństwa. Dzisiaj sobie pomyślałam, że skoro zwierzę żyło tak blisko człowieka, to dlaczego nie mogłoby się nauczyć mówić... chi, chi, pozdrawiam serdecznie w nowym roku i życzę kolejnych podróżniczych przygód :)
Oj Ewo, jeśli moje posty są treściwe to cóż ja w takim razie mogę powiedzieć o Twoich?:):)
UsuńTwój blog to prawdziwa skarbnica wiedzy:)
Rzeczywiście dałam ciała z tym oryginalnym koniem:)
Bardzo dziękuję za miły komentarz i również w nadchodzącym Roku życzę Ci wszystkiego najlepszego:)
Chrystus nie dotarł, ale my dzisiaj mamy samoloty. ;)
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie miasto wylądowało także na mojej liście marzeń. Widzę, że idzie się dogadać z miejscowymi kotami. To dobrze, znaczy że gościnnie tam. ^_^
Jaskinie troglodytów są bardzo kuszące. Chętnie bym je eksplorowała.
O, masz nową inspirację na kuchnię! :D
Racja. Samolotem byłoby Mu raźniej:)
UsuńBez problemów możesz wynająć jaskinię jako swoje lokum. Nie znam cen noclegów w hotelach, ale na pewno mieszka się fajnie. Coś w stylu Flinstonów:)
Jak najbardziej odnajduję się w takiej kuchni. To całkiem moje klimaty:)
Pozdrawiam:)
Można tam mieszkać? O toś mnie zainspirowała...
UsuńMożna, można ...
UsuńPięknie, cudnie itd.:)
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, że jeszcze nie tak dawno ludzie żyli w jaskiniach.
Chciałbym to zobaczyć.
Pozdrawiam:)
Krzysiek.
Oj tak - Matera jest niezapomniana:)
UsuńDobrze, że jest tam ciepło, więc mieszkanie w jaskini w upalne dni było całkiem przyjemne:)
Pozdrawiam:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW Materze nie byłam, ale w Jerozolimie tak. Masz rację, można znaleźć podobieństwo między tymi miastami. Jest takich kilka miejsc, które nie pozwalają bez smutku opuścić siebie podczas podróży. Materę chyba też z żalem opuszczałabym.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Widzę, że musimy się wymienić kierunkami podróży. Ja do Jerozolimy, a Ty do Matery:)
UsuńBardzo chciałabym zobaczyć Jerozolimę. Może kiedyś się uda ...
Przesyłam serdeczne pozdrowienia:)
I ludzie żyli tam w tak strasznych warunkach do 1945 roku?! O rany, to po prostu okropne... a z drugiej strony, zapewne bieda spowodowała, że nie myśleli nawet o wyjeździe... Bardzo ciekawe miejsce, zdecydowanie chcę je zobaczyć na własne oczy!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Ludzie tam żyli do 1954 roku!!!
UsuńMyślę, że po prostu się przyzwyczaili, bo kiedy otrzymali nowe mieszkania i tak wracali do starych.
Nie ma to jak sprawdzić wszystko osobiście, co polecam:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Muy interesante el lugar que has visitado. tu reportaje es mplio y lleno de bellas imágenes.
OdpowiedzUsuńBesos
Thank you very much:)
UsuńMatera is a very beautiful place so the pictures are taken by themselves:)
Regards:)
Wszystko jest tu super i miejscówka i treść i zdjęcia. Miejsce piękne, ale przede wszystkim niesamowite. Mieliśmy w tym roku zobaczyć miejsce gdzie ludzie żyli w jaskiniach jeszcze do lat 60-tych nie na taką skalę jak w Materze, ale też nas to poruszyło. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńW jaskiniach Matery jeszcze nie tak dawno mieszkało dosyć specyficzne towarzystwo różnych "outsidersów" i "artystów".
Podobnie jest w okolicach Granady. Widziałam na własne oczy jak sobie "fajnie" mieszkają w wykutych skałach:)
Przynajmniej mają chłodno:)
Pozdrawiam:)
Zawsze docieracie do takich pięknych miejsc z niepowtarzalnym klimatem.
OdpowiedzUsuńZawsze staram się wyszperać coś ciekawego kiedy planujemy nasze podróże:)
UsuńFascynująca opowieść i dramatyczna historia! Dopisuję i ja do swoich wymarzonych miejsc do odwiedzenia. I zdjęcia świetne, pokazują wyjątkowy, jak mi się zdaje, nastrój miejsca.
OdpowiedzUsuńI życzę wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! Wielu ciekawych podróży
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i również przesyłam najlepsze życzenia na nowy rok:):)
UsuńRzeczywiście zaniemówiłam z wrażenia!!! Straszna historia, ale w jaki ciekawy sposób ją przemieniono.
OdpowiedzUsuńNie wiem jednak, czy spacerowałabym tam z przyjemnością mając w pamięci fragmenty książki.
Ale zdjęcia pięknie oddają klimat miasta:)))
Pozdrawiam Was serdecznie i składam najlepsze życzenia na nowy rok:)))
Rzeczywiście wiele złego wydarzyło się w Materze, ale gdybyśmy mieli rezygnować z odwiedzania miejsc w których zło wygrywało kiedyś z dobrem musielibyśmy pominąć również Rzym czy Jerozolimę.
UsuńJak to dobrze, że czasy w których przyszło nam żyć są tak komfortowe /przynajmniej w Polsce/.
Dziękuję bardzo i również życzę wszystkiego najlepszego:)
To prawda, masz rację! Z innymi miejscami już się chyba oswoiliśmy, z tym też tak będzie.
UsuńPozdrawiam:)
Mylę, że nie chodzi tutaj o oswojenie, a raczej docenienie tego co mamy tu i teraz.
UsuńSerdeczności:)
Przepiękny post okraszone bogato bardzo udany i zdjęciami. Dziękuję za tą wycieczkę i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOoo, ile miłych słów - bardzo dziękuję:)
UsuńMarysiu,po raz kolejny muszę napisać, że Twoje posty są niezwykle kompetentne:)
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie mogę dowiedzieć się tylu ciekawych rzeczy o świecie i być w miejscach, których pewnie nigdy nie uda mi się odwiedzić.
Dziękuję za merytoryczną treść oraz piękne zdjęcia:)
Dorota.
Bardzo Ci dziękuję za tyle miłych słów:)
UsuńDlaczego nie odwiedzisz - trzeba wierzyć w potęgę marzeń:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Hi, amazing blog. I follow you on gfc #92 ,follow back?
OdpowiedzUsuńhttps://insandfashion.blogspot.com/
Thank you very much and I always invite you to my blog:)
UsuńMaterę znam tylko ze zdjęć i opowiadań. Jest bardzo malownicza i chciałabym kiedyś ją zobaczyć. Natomiast nie zdawałam sonie sprawy w jakich warunkach żyli tam kiedyś ludzie. Cytat z książki jest wstrząsający.
OdpowiedzUsuńNiestety, wiele jest miejsc na tym świecie które mają bardzo niechlubną historię.
UsuńNajgorsze jest to, że w Materze ludzie umierali jeszcze w latach 60-tych z powodu biedy oraz chorób.
Pozdrawiam:)
Materią jestem oczarowana. To miasto na długo zapada w pamięci. Spacer pomiędzy tutejszymi domostwami dla mnie było niesamowitym przeżyciem. Dobrze zrobiłaś bo będąc w Bari błędem byłoby ominięcie kamiennego miasta.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
To prawda Łucjo. Nie sposób pominąć Matery będąc w Bari.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam:)
Wyjątkowe miejsce, warte ochrony! Rzeczywiście Matera trochę przypomina widok na Stare Miasto w Jerozolimie widziany z Góry Oliwnej, brakuje tylko złotej kopuły Meczetu na Skale. Golgoty raczej nie przypomina, bo ta oryginalna jest zabudowana w Bazylice grobu Pańskiego, no chyba że był to sfilmowany niewielki pagórek na tle Matery, która udawała Jerozolimę. Matera bardziej kojarzy mi się z miastem Kandowan w Iranie czy też skalnymi miastami w Maroku.
OdpowiedzUsuńTak na marginesie to mieszkańcy Matery byli prekursorami współczesnej filozofii szalonej lewicy i np. polskojęzycznej noblistki by zrównać status zwierząt i ludzi. Koń, koza, muchy, pchły i pająki miały ten sam status lokatora co właściciel domostwa. Jakoś jednak to życie eko w zgodzie ze zwierzakami nie przekładało się na eko zdrowie ludzi. :)) Ale w XXI wieku także niektórzy mieszkańcy Polski nie mają dostępu do bieżącej wody, kanalizacji czy też mieszkań, które by nie przypominały projektów leśnych szałasów. Ot taka dopadła mnie refleksja.
Wyjątkowe miejsce to dobre określenie. Niestety w Jerozolimie ani Maroku nie byłam, więc nie mam porównania.
UsuńW Materze ludzie mieszkali ze zwierzętami ze względu na ograniczoną ilość miejsca. Po prostu nie mieli innego wyjścia. Domy są tam praktycznie przyklejone jeden do drugiego.
Przykre jest to, że na całym świecie ludzkie życie jest pełne skrajności. Jedni umierają z głodu, a inni wyrzucają jedzenie:(
Mario kochana, jak zwykle bardzo ciekawy post. Tak pienie opisujesz i pokazujesz te wszystkie cudne miejsca na ziemi. Pewnie nie będzie mi dane zawitać do Matery, ale dzięki Tobie czuję jakbym chociaż przez chwilę podróżowała tam w Twoim towarzystwie. Pozdrawiam serdecznie i z utęsknieniem czekam na Twoje Boże wpisy, brakuje mi ich bardzo.
OdpowiedzUsuńBuziaki przesyłam:)
Wiem Olimpio, że strasznie zaniedbałam posty teologiczne.
UsuńZbieram się w sobie i zebrać nie mogę:)
Bardzo Ci dziękuję za miły komentarz i ogromnie się cieszę, że znowu jesteś na blogu:)
Przesyłam moc pozdrowień:)
Ciekawe miejsce dla turystów. Dobrze się stało, że wykwaterowano z tych kamiennych "jaskiń" ludzi i przekazano im mieszkania na miarę XX wieku. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA mimo wszystko ludzie wracali z powrotem do jaskiń i źle się czuli w nowych domach.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Niesamowita historia. Nie słyszałam nigdy o tym mieście ("Pasji" nie ogladałam). U Ciebie zawsze można poznać interesujące miejsca :)
OdpowiedzUsuńJa też w sumie niezbyt dawno temu dowiedziałam się o Materze, ale od razu wiedziałam, że jeśli tylko dotrę w tamte rejony Włoch - muszę zobaczyć to miasto.
UsuńZapraszam na kolejne posty i przesyłam serdeczne pozdrowienia z Polski do Japonii:)
Przeczytałam i wiem, że jeszcze wrócę, by uczynić to jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsce i faktycznie na niektórych zdjęciach przypomina Jerozolimę. Byłam, ale mam niedosyt.
Może kiedyś dotrzemy do Matery...
"Pasja" za każdym razem powoduje u mnie wielki smutek i przerażenie...
Mario Twoje posty to kopalnia wiedzy.
Podziwiam Ciebie i Łucję - Marię za to od lat...
Właściwie musiałabym zamknąć mój blog... Nie z lenistwa, ale z notorycznego braku czasu i często sił, moje posty są bardzo ubogie w treści.:(
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.
Basiu bardzo Ci dziękuję za tyle miłych słów:)
UsuńJa też bardzo lubię bloga Łucji, ale nie przesadzaj ze swoją skromnością:)
To właśnie między innymi Ty zaraziłaś mnie Grecją, dzięki pięknym zdjęciom i wpisom na blogu:)
Buziaki:)
Uwielbiam czytać takie posty. Są przeciekawe, bogate w mądra treść i przewspaniałe zdjęcia. Właśnie za tę różnorodność kocham Włochy. Mają tyle do zaoferowania że chyba braknie mi życia, żeby wszystkie zobaczyć. A szkoda bo na tej włoskiej ziemi pełno jest cudów architektury i nie tylko. Rewelacyjna relacja.
OdpowiedzUsuńCzasami aż za bardzo się rozpisuję, ale tak już mam, że jak się rozkręcę to końca nie widać:)
UsuńJa też pokochałam Włochy całym sercem i wkrótce znowu się tam wybieram:)
Bardzo Ci dziękuję za miłe słowa i serdecznie pozdrawiam:)
Fantastyczna relacja, zachęcająca do odwiedzenia tego magicznego miejsca.
OdpowiedzUsuńhttps://rustykalneuchwyty.pl/132-prowadnice-drzwi-przesuwnych