"Jeśli myślisz, że przygody bywają niebezpieczne - spróbuj rutyny.
Ona jest śmiercionośna"
Paulo Coelho
W jednym z moich ostatnich komentarzy obiecałam pewnej sympatycznej koleżance z bloga "Złapać chwile", że w najbliższym poście opowiem o pięknym włoskim miasteczku Alberobello, które odwiedziłam w trakcie naszej ostatniej podróży - co też niniejszym czynię:):):)
Doliną Itrii określa się krasową kotlinę położoną między Bari, Brindisi i Taranto obejmującą jeden z najpiękniejszych fragmentów Apulii z miastami: Alberobello, Locorotondo, Martina Franca i Ostuni. Ze względu na charakterystyczną, białą zabudowę region ten bywa nazywany białą Apulią, a jego największą osobliwością są niewielkie białe domki trulli występujące pojedynczo lub w skupiskach tworzących jedno gospodarstwo. Szczerze mówiąc te charakterystyczne domki przypominają raczej chatki z bajek niż budynki mieszkalne i tak właśnie się tutaj czujemy. Jak w bajce:):):)
Ich największe skupisko można spotkać właśnie w Alberobello, a cały kompleks został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Trulli są jednopoziomowe, zbudowane z wapienia na planie kwadratu lub koła. Wyobraźcie sobie, że do ich budowy w ogóle nie używano zaprawy!!!
Całość nakrywano stożkowatym dachem układanym z kamieni, a ściany bielono. Na szczycie często stawiano krzyż lub inne symbole, znaczenie których do dziś nie jest jasne. Podstawową zaletą tych maleńkich mieszkań była ochrona przed upałem latem oraz utrzymywanie ciepła zimą.
Istnieją różne teorie dotyczące ich powstawania. Żadna jednak nie jest pewna i całkowicie uzasadniona. Jedna z nich - chyba najbardziej popularna mówi, że zaradni mieszkańcy Apulii unikali w ten sposób płacenia podatków od nieruchomości. Ich domy w razie potrzeby mogły uchodzić za nieukończone - dach można było w razie kontroli zdemontować, a potem szybko założyć z powrotem. Cwaniaczki:)
Zastanawiające jest to, że w innych śródziemnomorskich regionach takie domki nigdzie nie są spotykane, a przynajmniej ja sobie nie przypominam żebym kiedykolwiek widziała podobną architekturę.
A teraz ruszamy w miasto - albo raczej do wioski smerfów w poszukiwaniu Gargamela, Klakiera oraz pozostałych członków "smerfastycznej" załogi:)
Doliną Itrii określa się krasową kotlinę położoną między Bari, Brindisi i Taranto obejmującą jeden z najpiękniejszych fragmentów Apulii z miastami: Alberobello, Locorotondo, Martina Franca i Ostuni. Ze względu na charakterystyczną, białą zabudowę region ten bywa nazywany białą Apulią, a jego największą osobliwością są niewielkie białe domki trulli występujące pojedynczo lub w skupiskach tworzących jedno gospodarstwo. Szczerze mówiąc te charakterystyczne domki przypominają raczej chatki z bajek niż budynki mieszkalne i tak właśnie się tutaj czujemy. Jak w bajce:):):)
Ich największe skupisko można spotkać właśnie w Alberobello, a cały kompleks został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Trulli są jednopoziomowe, zbudowane z wapienia na planie kwadratu lub koła. Wyobraźcie sobie, że do ich budowy w ogóle nie używano zaprawy!!!
Całość nakrywano stożkowatym dachem układanym z kamieni, a ściany bielono. Na szczycie często stawiano krzyż lub inne symbole, znaczenie których do dziś nie jest jasne. Podstawową zaletą tych maleńkich mieszkań była ochrona przed upałem latem oraz utrzymywanie ciepła zimą.
Istnieją różne teorie dotyczące ich powstawania. Żadna jednak nie jest pewna i całkowicie uzasadniona. Jedna z nich - chyba najbardziej popularna mówi, że zaradni mieszkańcy Apulii unikali w ten sposób płacenia podatków od nieruchomości. Ich domy w razie potrzeby mogły uchodzić za nieukończone - dach można było w razie kontroli zdemontować, a potem szybko założyć z powrotem. Cwaniaczki:)
Zastanawiające jest to, że w innych śródziemnomorskich regionach takie domki nigdzie nie są spotykane, a przynajmniej ja sobie nie przypominam żebym kiedykolwiek widziała podobną architekturę.
A teraz ruszamy w miasto - albo raczej do wioski smerfów w poszukiwaniu Gargamela, Klakiera oraz pozostałych członków "smerfastycznej" załogi:)
Alberobello nazywane bywa sercem doliny Itrii, a pochodzące stąd kadry z domkami trulli znajdziemy w każdym folderze reklamowym południowych Włoch. W sezonie letnim miasteczko jest zalewane przez niezliczone tłumy turystów, więc moja radość jest tym bardziej skumulowana gdy w spokoju i bez zbędnego pośpiechu mogę się delektować kolorowym otoczeniem.
Centrum miasta wyznacza Largo Martelotta - podłużny plac wypełniony sklepami z pamiątkami, restauracjami i kawiarniami. Mieści się tu również Punkt Informacji Turystycznej. Z placu wychodzi kilka ulic, które prowadzą do malowniczej dzielnicy Rione Monti, wypełnionej ponad tysiącem przylegających do siebie białych domków.
Na ich widok nie sposób się nie uśmiechnąć i rzeczywiście poczuć przez chwilę jak w bajce o smerfach:)
Z olśniewającą bielą ścian wspaniale kontrastują szare dachy oraz kolorowe kwiaty stojące przed budynkami lub wspinające się po ścianach. Niektóre z domków nadal są zamieszkane, jednak głównie mieszczą się w nich knajpki, sklepiki z pamiątkami, a nawet hotele. Główną osią Rione Monti jest Via Monte Petrica na końcu której, obok parku miejskiego wznosi się kościół św. Antoniego z Padwy. Na spacer po okolicy warto zarezerwować sobie minimum trzy godzinki i chociaż w Alberobello nie ma praktycznie żadnych zabytków, już samo robienie zdjęć zajmuje mnóstwo czasu.
Sami wiecie jak to jest - i tu pięknie i tam uroczo:):)
Oczywiście każdy dzień zaczynaliśmy od pysznej kawusi i małego co nieco:) |
Wstępujemy do kościóła św. Antoniego z Padwy |
Smerfetka i Gargamel w wersji max:):):) |
Wśród na pozór identycznych domków, jeden z nich zdecydowanie się wyróżnia. Jest to Trullo Syjamskie /Trullo Siamese/, stojący przy ulicy Via Monte Nero.
Powstał w XV wieku i uchodzi za jeden z najstarszych w mieście. Wyróżnia go podłużna bryła, brak okien, podwójny dach, a przede wszystkim dwa wejścia. Za nietypowym kształtem trulli kryje się ciekawa legenda.
Otóż w domu tym mieszkało kiedyś dwóch braci, którzy zakochali się w tej samej kobiecie. I choć została ona obiecana starszemu, to wyszła za mąż za młodszego. Wspólne zamieszkiwanie całej trójki pod jednym dachem było trudne do zniesienia, zwłaszcza dla starszego z braci, dlatego zażądał od młodej pary by się wyprowadziła. Młodszy odmówił, ale przebudował nieco domek i wykuł drugie wejście. Obecnie w nietypowym trullo znajduje się sklep z pamiątkami.
Mam nadzieję, że moim dzisiejszym postem zachęciłam Was do odwiedzenia Apulli oraz uroczego i bardzo klimatycznego miasteczka Alberobello. Ja w każdym razie - szczerze POLECAM!!!!
Wiedziałam, że jeśli kiedykolwiek tutaj dotrę przywiozę se sobą domek trulli - a nawet dwa:) |
Bardzo dziękuję za Wasze odwiedziny, komentarze
oraz wszystkie miłe słowa:)
Na nadchodzący tydzień przesyłam moc serdeczności:)
Włochy /Apulia/ - Alberobello - listopad 2019
Cudności:)
OdpowiedzUsuńWszystko mi się tam podoba:)
Marta.
Mnie też:):):)
UsuńUwielbiam takie małe miasteczka z wąskimi uliczkami i cudownymi sklepikami. :D
OdpowiedzUsuńChyba każdy z nas lubi przebywać w takich klimatycznych miejscach.
UsuńHumor od razu się poprawia:)
Pozdrawiam:)
Mario, jestem oczarowana! Przecież to bajeczne miejsce. Faktycznie można poczuć się jak wśród miasteczka krasnali. Te maleńkie , urocze , o niespotykanej architekturze... Jeśli chodzo o cwaniactwo budowlane, to i u nas też Polacy potrafią pozostawić część prac budowlanych specjalnie nie dokończyć, aby " budowa trwała wciąż jeszcze", mimo, że zamieszkują nowy dom. Oczywiście w celu opóźnienia w realizacji opodatkowania :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Tak, tak. Polacy znani są ze swojej "pomysłowości" w każdej dziedzinie życia:)
UsuńJednak wydaje mi się, że ostatnimi czasy samowolka budowlana jest coraz rzadziej uprawiana, ze względu na coraz bardziej restrykcyjne przepisy.
Alberobello rzeczywiście jest czarujące i bardzo pozytywnie nastraja:)
Pozdrawiam Cię serdecznie Tereso:)
Aż nie wiem, co powiedzieć!!! Jestem zachwycona, choć widziałam już wcześniej film o tym niepowtarzalnym miasteczku! Jednak Ty wyłapałaś mnóstwo ciekawych fragmentów, no i ten humorystyczny tekst ze Smerfami dodał mu jeszcze fajności. I nie wiedziałam, że jest tam kościół w tym samym stylu. Prawdziwa bajka!!! Dzięki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)))
Prawda, że cudnie???:)
UsuńAż trudno było opuszczać to śliczne miasteczko i ogromnie się cieszę, że w końcu tam dotarłam:)
Dziękuje za miłe słowa i serdecznie Cię pozdrawiam:)
He disfrutado, con el gran recorrido que has hecho por sus preciosas calles. Da la impresión, que hemos viajado al país de los cuentos y que en una de las esquinas nos aguarda un hada con su varita mágica.
OdpowiedzUsuńBesos
To be honest I wouldn't be surprised if I saw a fairy in Alberobello:):)
UsuńThe town is really fairy-tale.
Greetings:)
Czułabym się tam doskonale:))wspaniałe miejsce:))Pozdrawiam serdecznie i również miłego tygodnia życzę:))))
OdpowiedzUsuńReniu, na pewno czułabyś się super.
UsuńMiasteczko jest bardzo klimatyczne i pełne uroku.
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Bardzo oryginalna architektura, na żywo musi to wyglądać jeszcze piękniej niż na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńNa pewno "na żywo" miasto wydaje się być większe, chociaż patrząc na nie z góry /z punktu widokowego/ odnosi się wrażenie, jakby ludzie zostali przeniesieni na makietę prosto z bajki:)
UsuńPierwszy raz o tym miasteczku usłyszałam od Włocha, z którym sie kiedyś spotykałam- pochodził z Bari.Wtedy wpisałam je na listę miejs " must to be".
OdpowiedzUsuńPojechałam tam 3 lata temu z rodzicami pokazując im przy okazji inne piękne miejsca w tym regionie oraz części Włoch, które zresztą uwielbiam. Miasteczko robi niesamowite wrazenie a charakterystyczne domki sa po prostu niesamowicie urocze :-)
Super,ze miałaś okazję tam być i przypomnieć mi o tym cudownym miejscu :-)
pozdrawiam
Mnie też bardzo spodobała się Apulia. Szkoda, że mieliśmy do dyspozycji tylko pięć dni.
UsuńTam jest tyle do zobaczenia!
Ciekawa jestem czy byłaś tam latem, czy też poza sezonem?
Pozdrawiam serdecznie:)
O tak, zgadzam się z Panem Paolo.
OdpowiedzUsuńJakoś tak jest, że zawsze jedziecie tam, gdzie mi się marzy. Choć bywa, że zaczyna dane miejsce być moim marzeniem po Twoim poście. hehe Genialne miejsce, zgadzam się, że można poczuć się jak w bajce. Oglądam zdjęcia i tak się właśnie czuję. Rozśmieszyła mnie smerfetka i gargamel w wersji max. :D Ten dom Trullo i jego historia bardzo mi się spodobały. Niekomfortowa sytuacja, ale teraz mamy ciekawą historię kryjącą się za domkiem. Cudny post, no Włochy, ależ mnie kuszą. <3
Pozdrawiam Was wszystkich bardzo serdecznie. :)))))
Agnieszko, Ty po prostu musisz odwiedzić Włochy:)
UsuńPrzyjedziesz stamtąd zupełnie odmieniona:) W tym kraju jest tyle atrakcji, że nie sposób ich wymienić, a znając Twoją fotograficzną pasję musisz zabrać ze sobą co najmniej trzy karty pamięci:):)
Buziaki:):)
Jejku, ale cudowne to miasteczko! Chyba bym nie umiała z niego wyjść. Dobrze, że pojechałaś poza sezonem, bo miasteczo zalane tłumami turystów straciłoby z pewnością wiele ze swego uroku.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wspaniała wycieczkę :)))
Oj, też mi było ciężko je opuścić. Chyba każdy człowiek lub od czasu do czasu poczuć się bajkowo:)
UsuńMasz rację. Wyjazd poza sezonem to prawie zawsze strzał w dziesiątkę.
Cała przyjemność po mojej stronie:):)
Mogłabym zamieszkać od zaraz, a w sezonie letnim zmiana klimatu na skandynawski :-) Włochy to skarb prawdziwy.
OdpowiedzUsuńW sumie taki układ nie byłby najgorszy:)
UsuńJa też chętnie przeteleportowałabym się z Polski na zimę w jakieś cieplejsze rejony Europy, a wiosną wróciłabym z powrotem:)
Włochy rzeczywiście są wyjątkowe pod każdym względem.
Pozdrawiam serdecznie:)
Ochhh Maria dziękuję Ci za ten wpis, że pamiętałaś o tym, że czekam na niego. Dzięki Tobie już wiem, że muszę tam dotrzeć późną jesienią, bo latem zapewne nie da sie tam w spokoju zrobić zdjęć :) Cudną wycieczkę mieliście, zazdroszczę całkowicie pozytywnie! Czy Wasze dzieciaki podróżują jeszcze z Wami? Na temat pomysłowości różnych narodów, to muszę Ci napisać, że Anglicy również unikali podatków, np budując domy na moście . Opisałam taki przypadek na swoim blogu: https://www.zlapacchwile.com/2019/10/obiecywaam-sobie-juz-kilkakrotnieze.html . Serdeczności :)
OdpowiedzUsuńSkoro obiecałam to słowa dotrzymałam:):):)
UsuńTeż proponuję Ci wyjazdy jesienny lub wczesnowiosenny. W lecie nie dość, że okrutny upał to jeszcze niezliczone tłumy turystów.
Nasz starszy "dzieciak" od roku już pracuje, więc ciężko mu się z nami wybrać, a młodszy woli korzystać z letnich wakacji, kiedy spędzamy je bardziej rekreacyjnie:)
W ciągu roku szkolnego raczej z nami nie wyjeżdża bo twierdzi, że za dużo biegamy:) W sumie ma rację:)
Oczywiście chętnie zajrzę na Twojego bloga:)
Pozdrawiam serdecznie:)
My również często spędzamy urlop poza sezonem. Nasz ostatni wyjazd do Portugalii zorganizowaliśmy właśnie podczas październikowych ferii ( w Anglii co 6 tygodni jest tydzień przerwy w szkołach). Ja już odzwyczaiłam się od upałów, więc wyjazd w lipcu, lub sierpniu byłby dla mnie koszmarem, no i nie ukrywam, chodzi również o pieniądze. Podróżowanie z czwórką dzieci nie należy do najtańszych :( Pozdrowienia
UsuńJak tam jest pięknie... Będę wracać do Twojego wpisu, nie mogę oczu nacieszyć.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam:)
Usuń
OdpowiedzUsuń"W każdym bowiem dorosłym mieszka dziecko, którym kiedyś był, a w każdym dziecku dorosły, którym kiedyś będzie".
John Connolly - "Księga rzeczy utraconych"
Fajnie jest powrócić do miniaturowego świata dziecka, który daje przeolbrzymie możliwości. Domki trulli przypominają mi trochę Kapadocję, tylko tam oryginalne stożkowate domki stworzyła natura, a tu, fantazja i pomysłowość człowieka.
Miniaturowy świat dla dorosłych.
Nie wiem czy mogłabym mieszkać w tak malutkich chatynkach, atak klaustrofobii murowany. :)) Ale ta miniaturyzacja wynikająca z oszczędności Włochów bardzo mi się podoba, niczym z powieści Jonathana Swifta.
W Kapadocji nie byłam więc nie mam porównania. Z Kapadocją kojarzą mi się tylko balony.
UsuńMogłabym zamieszkać w takim domku, ale na pewno nie na stałe. Wystarczyłby miesiąc:)
Dobrze jest mieć coś z dziecka. Wtedy rzeczywistość zyskuje bardziej optymistyczny wymiar:)
To jest to miejsce, które widuję często na blogach i mam sobie wbite do głowy, że tam muszę. :)
OdpowiedzUsuńJak masz wbite, to na pewno się uda:):)
UsuńTrzymam kciuki za spełnienie marzenia:)
Cudowne miejsce! Te chałupki są urzekające i...jest tam tak biało!
OdpowiedzUsuńPozdrawim serdecznie.
Oj tak. Trudno się oprzeć takim miejscom:)
UsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Przepięknie miejsce, jakby człowiek wylądował w raju... Te domki zachwycają ogromnie! Pozdrawiam świątecznie! :)
OdpowiedzUsuńTaki mini Raj dla krasnoludków:)
UsuńOdwzajemniam życzenia z całego serca:)
Można poczuć się jak w krainie liliputów :).
OdpowiedzUsuńTo fakt. Niektóre domki miały moją wysokość:)
UsuńZastanawiam się jak ludzie w nich mieszkali, chociaż zauważyłam pewną ciekawostkę.
Na południu Włoch ludzie są zdecydowanie niżsi niż na północy.
Pozdrawiam serdecznie:)
Pięknie pokazałaś Alberobello. Ja Włochy mam dość porządnie objechane, ale do Arbelobello nie trafiłam . Piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
UsuńMy też pokochaliśmy Włochy i chętnie tam wracamy.
Pozdrawiam serdecznie:)
Kolejne śliczne włoskie miasteczko. Domki trochę jak dla krasnoludków i lub innych baśniowych ludków.
OdpowiedzUsuńOj tak, chciałabym zobaczyć to wszystko, obudzić i poczuć przez chwilę dziecko w sobie.
OdpowiedzUsuńCudnie i kolorowo tam, a Wy wyglądacie w tej scenerii tak radośnie i uroczo.:)
Moc pozdrowień posyłam.