Gdy pewnego jesiennego, słonecznego dnia przyjechaliśmy do Pragi - pierwsze kroki postanowiliśmy skierować w stronę wzgórza zamkowego - Hradczany.
Przemierzając piękne uliczki miasta, podziwiałam kunsztownie zaprojektowane kamienice, a jeden z budynków tak bardzo mnie zaintrygował, że nie omieszkałam oczywiście wściubić nosa na jego podwórzec.
Ochraniarz, który spacerował po wybrukowanym dziedzińcu serdecznie zaprosił nas "na pokoje" i okazało się, że zupełnie przypadkowo znaleźliśmy się na terenie kompleksu pałacowego Wallensteina, który obecnie jest siedzibą Senatu Republiki Czeskiej.
Fundatorem tej budowli był Albrecht von Wallenstein - zwycięski dowódca wojsk cesarskich podczas wojny trzydziestoletniej i główny doradca cesarza Ferdynanda II. Zaszczyty do tego stopnia przewróciły mu w głowie, że chciał nawet zostać królem Czech.
Jeśli chodzi o pałac - jego twórca wymarzył sobie, że ma on być piękniejszy i wspanialszy od zamku praskiego. Swój plan zaczął realizować w roku 1624, zaczynając od wyburzenia stojących tutaj wcześniej - 24 budynków mieszkalnych, spotykając się tym samym z wielką dezaprobatą czeskiego społeczeństwa.
A tak w ogóle Pan Wallenstein słynął z tego, że bardzo lubił wyburzać "stare" i stawiać "nowe". Po odkupieniu od cesarza Ferdynanda księstwa żagańskiego rozpoczął wznoszenie swojej rezydencji, burząc 75 domów mieszczańskich. Spotkało się to z wrogim nastawieniem mieszkańców miasta - tym bardziej, że część domów wyburzono tylko i wyłącznie dla osiągnięcia doskonałej osi widokowej.
Przemierzając piękne uliczki miasta, podziwiałam kunsztownie zaprojektowane kamienice, a jeden z budynków tak bardzo mnie zaintrygował, że nie omieszkałam oczywiście wściubić nosa na jego podwórzec.
Ochraniarz, który spacerował po wybrukowanym dziedzińcu serdecznie zaprosił nas "na pokoje" i okazało się, że zupełnie przypadkowo znaleźliśmy się na terenie kompleksu pałacowego Wallensteina, który obecnie jest siedzibą Senatu Republiki Czeskiej.
Fundatorem tej budowli był Albrecht von Wallenstein - zwycięski dowódca wojsk cesarskich podczas wojny trzydziestoletniej i główny doradca cesarza Ferdynanda II. Zaszczyty do tego stopnia przewróciły mu w głowie, że chciał nawet zostać królem Czech.
Jeśli chodzi o pałac - jego twórca wymarzył sobie, że ma on być piękniejszy i wspanialszy od zamku praskiego. Swój plan zaczął realizować w roku 1624, zaczynając od wyburzenia stojących tutaj wcześniej - 24 budynków mieszkalnych, spotykając się tym samym z wielką dezaprobatą czeskiego społeczeństwa.
A tak w ogóle Pan Wallenstein słynął z tego, że bardzo lubił wyburzać "stare" i stawiać "nowe". Po odkupieniu od cesarza Ferdynanda księstwa żagańskiego rozpoczął wznoszenie swojej rezydencji, burząc 75 domów mieszczańskich. Spotkało się to z wrogim nastawieniem mieszkańców miasta - tym bardziej, że część domów wyburzono tylko i wyłącznie dla osiągnięcia doskonałej osi widokowej.
Z całą stanowczością można stwierdzić, że Albrecht Wenzel Eusebius Wallenstein był typowym karierowiczem. Jako dziecko wychowywał się w duchu wyznań protestanckich: luteranizmu i kalwinizmu, a dzięki wujowi poznał także doktrynę braci czeskich.
W 1599 roku rozpoczął studia na protestanckiej akademii k. Norymbergi. Dał się tam poznać jako niezły awanturnik i przywódca jednego ze studenckich gangów. Za swoje wybryki trafił nawet do więzienia.
W 1604 roku zaciągnął się do Armii Rudolfa II z którą wyruszył na Węgry do walk przeciwko Turkom. Dzięki swoim koneksjom niemal natychmiast po zaciągnięciu się na służbę otrzymał stopień chorążego, a podczas walk awansował na kapitana. Dwa lata później podjął studia na uniwersytecie w Ołomuńcu, powstałym na bazie jezuickiego kolegium. Wskutek kontaktu z jezuitami Albrecht zmienił wyznanie na katolickie. Dokonał tego prawdopodobnie ze względu na swoje ambicje. W armii cesarskiej protestantów nie dopuszczano do wyższych stopni.
W roku 1609 ożenił się z zamożną katolicką wdową, starszą od niego o rok. Posiadała ona kilka miast na wschodnich Morawach, które Wallenstein odziedziczył po jej śmierci w 1614 roku.
Brał czynny udział w wojnie trzydziestoletniej /1618 - 1648/opowiadając się po stronie cesarstwa i coraz bardziej rósł w siłę, a jego majątek stawał się coraz większy.
W roku 1621 był już właścicielem 17 posiadłości, a sam cesarz zaciągnął u niego pożyczkę na sumę 168 000 guldenów w zamian za posiadłości Frydlant i Liberec, a także szereg innych skonfiskowanych protestantom dóbr, które nabył po zaniżonej cenie. Były one warte o wiele więcej, jednak cesarz pilnie potrzebował pieniędzy, więc zgodził się na sprzedaż niemal za bezcen. Skąd my to znamy?
W 1622 roku Ferdynand II nadał Wallenstainowi tytuł palatyna, a następnie hrabiego Frydlantu. Rok później Albrecht był już księciem.
Posiadał wówczas 49 posiadłości, a w roku następnym ich liczba wzrosła do 64. Posiadanie własnego księstwa wzmocniło jego pozycję w cesarstwie i stał się jednym z najbogatszych ludzi w kraju. Księstwo Frydlantu, którego ziemie obejmowały niemal 1/4 ówczesnych Czech było niezależne. Wallenstein uczynił jego stolicą Jićin /miasteczko późniejszego rozbójnika Rumcajsa/, w którym planował ustanowić biskupstwo oraz założyć uniwersytet. Pierwszym krokiem do osiągnięcia wyznaczonych celów było sprowadzenie do miasta jezuitów, którzy utworzyli tam swoje kolegium. Swoją drogą Albrecht przyczynił się bardzo do rozbudowy miasta. Posiadał własną mennicę, miał także prawo do nadawania przywilejów i tytułów szlacheckich.
Dodać należy bardzo istotny fakt z życia księcia Albrechta, jeśli chodzi o jego sukcesy wojenne oraz zgromadzenie ogromnego majątku. Armia Wallensteina w ogóle nie pobierała żołdu ze szkatuły cesarza, żyjąc tylko i wyłącznie z łupów i grabieży dokonywanych na podbitych ziemiach oraz ludziach.
Jego ambicje polityczne były tak wielkie, że w pewnym momencie sam cesarz zaczął się obawiać się o swój tron i doradcy Ferdynanda podszeptywali mu, żeby odsunął Wallenstaina od władzy. Okazja nadarzyła się sama, gdyż Albrecht postanowił sprzymierzyć się z protestantami. Co zrobił cesarz? Oczywiście oskarżył go o zdradę i szukał sposobów na pozbycie się go.
Jest to najlepszy dowód na to, że fortuna kołem się toczy:)
Wallenstein zdawał sobie sprawę z tego, że czarne chmury zawisły już nad jego głową, ale był przekonany o poparciu armii.
24 stycznia 1634 r. cesarz podpisał dwa tajne dokumenty: pierwszy, który usuwał Albrechta z zajmowanego stanowiska oraz drugi, gdzie postawiono mu zarzuty o zdradę stanu. Opublikowano je w Pradze. Pozbawiony poparcia armii - Wallenstein zabrał ze sobą kilkuset ludzi i postanowił uciec do Chebu - miasteczka położonego na zachodzie Czech. Podróżował na leżąco z uwagi na zły stan zdrowia /prawdopodobnie w roku 1603 zachorował na syfilis/.
Gdy tylko dotarł na miejsce został zabity przez oficerów wiernych cesarzowi i prawdopodobnie działających z jego rozkazu. Ciało Wallensteina pochowano początkowo w Stribre, a w roku 1785 przeniesiono do Mnichovego Hradista /obecnie nazywanego bramą wjazdową do "czeskiego raju"/, gdzie spoczywa po dziś dzień.
Wokół pałacu Wallensteina rozciągają się niewielkie ogrody urządzone w stylu francuskim. Fontanny oraz rzeźby stojące na kamiennych postumentach przedstawiają m.in.: Adonisa z
Wenus, Apolla, Neptuna, Bachusa, Laakona z synami i Zapaśnika oraz dwa konie. Na terenie kompleksu ogrodowego znajduje się również sztuczna grota z ogromną ilością nacieków przypominających stalaktyty. Gdy dobrze się im przyjrzeć możemy dostrzec różne dziwne stwory oraz ludzkie głowy wkomponowane w szare tło.
Z tej części ogrodu, nazywanego często mistycznym - bardzo ładnie prezentuje się Wzgórze Zamkowe.
Wiemy już, że Wallenstein był bardzo bogaty, a zaświadczyć o tym mógł standard pałacowych
stajni - gdzie podobno stały marmurowe żłoby, a przy każdym boksie dla konia
wisiał obraz zamieszkującego go rumaka. Kto bogatemu zabroni?:)
W sumie bardzo się cieszę, że trafiliśmy do tego miejsca i myślę, że każdy turysta odwiedzający Pragę powinien zobaczyć ten przepiękny kompleks pałacowo-ogrodowy, który powstał dzięki człowiekowi dla którego kariera i pieniądze stanowiły dobro najwyższe.
No, ale w sumie gdyby nie on - mojego posta również by dzisiaj nie było, a Praga wiele by straciła na swojej atrakcyjności. O ile jest to w ogóle możliwe:)
Pięknie przebarwiające się drzewa na terenie sztucznej groty |
Ponad głowami hradczański zamek |
Powiem Wam, że spacerowanie ulicami Pragi to czysta przyjemność. Niewątpliwie jest to miasto, które ma swój niepowtarzalny klimat oraz wdzięk, słusznie uchodząc za jedno z piękniejszych w Europie.
Odnoszę wrażenie, że przypomina mój kochany Kraków. Stare kamienice, urocze kafejki i barwne uliczki sprawiają, że człowiek czuje się tutaj po prostu dobrze.
W Pradze spędziliśmy trzy, bardzo intensywne dni, ale to i tak ciągle za mało, żeby chociaż w miarę możliwości dobrze ją poznać, dlatego trafia ona na moją podróżniczą listę, jako miasto kwalifikujące się do ponownego odwiedzenia - do czego i Was szczerze zachęcam:)
Dziękuję pięknie za życzenia noworoczne:)
Serdecznie witam nowych obserwatorów
i życzę Wam w nadchodzącym tygodniu
samych dobrych i radosnych chwil:)
Pragę już kiedyś odwiedziłam, ale z przyjemnością bym tam wróciła, żeby sobie odświeżyć wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w tym nowym roku :)
Dziękuję bardzo:)
UsuńNie dziwię się, że masz ochotę wrócić do Pragi. Ja też chętnie to kiedyś uczynię:)
Pozdrawiam:)
Piękna i ciekawa relacja. Cudne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą Mario. Praga jest niesamowita. Bardzo lubię to miasto. Byłam kilka razy i ciągle tam wracamy.Klimat tego miejsca jest niezwykły.
Pozdrawiam Cię ciepło i jeszcze raz życzę wszelkiej pomyślności w Nowym Roku.
Dziękuję Basiu:)
UsuńWidzę, że miłośników Pragi jest więcej:)
Nie ma co kryć - miasto jest naprawdę urocze i pełne ciekawych zabytków.
Również przesyłam do Ciebie serdeczne pozdrowienia:)
Byłam w Pradze dość dawno temu na wycieczce jednodniowej. Nie jestem z tego wyjazdu szczególnie zadowolona - zbyt krótki czas na zwiedzanie. Chętnie się wybiorę drugi raz, ale prywatnie - nie z wycieczką.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i dużo ciekawostek zawarłaś w tym poście.
Serdecznie pozdrawiam :)
To są właśnie minusy wyjazdów zorganizowanych.
UsuńWszystko musi odbywać się zgodnie z planem i wyznaczonymi godzinami. Ja nie znoszę takich ograniczeń, dlatego zazwyczaj sami planujemy nasze wyjazdy.
Dziękuję bardzo i przesyłam serdeczności:)
Miło mi wpaść z Tobą do Pragi. Chociaż połączenia pociągiem są u mnie rewelacyjne, jak 30 lat żyję - jeszcze tam nie byłam. Pora to nadrobić.
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz to nadrobić:)
UsuńPoczekaj do wiosny i ruszaj na podbój Pragi:):):)
Ach, jak dobrze być tam znowu za Twoją sprawą!
OdpowiedzUsuńTe nasze blogi to jednak jest fajna sprawa. Nie musimy wychodzić z domu, a przemieszczamy się gdzieś cały czas.
UsuńMnie na przykład bardzo podobało się Twoje Maroko. Chętnie bym tam pojechała, ale jednak trochę strach mnie oblatuje:)
Gdybyś pogrzebała we wcześniejszych postach, mam tam uwiecznione jeszcze inne kraje.
UsuńChętnie poszperam:)
UsuńPragę zwiedzałam, ale do tego pałacu nie dotarłam. Miło się z Tobą spacerowało :)
OdpowiedzUsuńTen pałac odkryliśmy zupełnie przypadkowo. Można powiedzieć, że leży u stóp Wzgórza Zamkowego.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
A tak wyglądała moja opowieść i zdjęcia z mojej perspektywy :))
OdpowiedzUsuń->
SPACER MIASTEM:
http://wdrodzedonikad.blogspot.ch/2016/06/praha-miasto-pieknych-kamienic.html
LEGENDY I PAŁAC:
http://wdrodzedonikad.blogspot.ch/2016/06/praga-na-tropie-diaba.html
DOJMUJĄCEJ URODY KATEDRA:
http://wdrodzedonikad.blogspot.ch/2016/07/praga-o-poganstwie-w-kosciele.html
Praga z Twojej perspektywy jest zachwycająca, a zdjęcia powodują to, że szczęka opada:)
UsuńSuper pokazałaś miasto i opowiedziałaś o nim.
Twoje praskie posty to rewelacyjna reklama.
Kto je zobaczy i przeczyta, na pewno skusi się na odwiedzenie Pragi:)
Jestem totalnie zachwycona. Praga mnie powala. Zawsze wiedziałam, że jest piękna, ale nie aż tak. Cudowne zdjęcia, cudowny pałac, cudowne uliczki. Ja uwielbiam oglądać zdjęcia uliczek. Uwielbiam spacerować uroczymi uliczkami. Z sekundy na sekundę coraz bardziej pragnę być podróżnikiem. Twój blog tak pozytywnie mnie nastraja. <3
OdpowiedzUsuńPięknych dni Ci życzę kochana Mario. Czekam na kolejny post. :)
Nie da się ukryć. Praga jest piękna i bardzo, bardzo klimatyczna. Jeśli powiem, że tak samo jak Kraków /a może nawet bardziej/ nie przesadzę ani troszkę.
UsuńMyślę Agnieszko, że Twój aparat fotograficzny nie miałby ani chwili wytchnienia:)
Na temat Pragi pojawi się u mnie jeszcze kilka postów, więc zapraszam do czytania i oglądania:)
Dziękuję za miłe słowa i przesyłam do Ciebie moc serdeczności:)
Wspaniała fotorelacja! W Pradze nie byłam i chętnie bym się wybrała:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
xxBasia
Zanim pojechałam do Pragi nasłuchałam się od niektórych osób jakie to miasto jest piękne i magiczne.
UsuńMyślałam, że przesadzają z tymi zachwytami, ochami i achami:)
Uwierz mi - nie ma w tym przesady. Pewnie będziesz miała kiedyś okazję sama się o tym przekonać:)
Pozdrawiam serdecznie:)
W Pradze byłam ponad 20 lat temu na licealnej wycieczce. Najbardziej utkwiła mi w pamięci Złota Uliczka :)
OdpowiedzUsuńNoworoczne uściski :)
A ja nie "zaliczyłam" Złotej Uliczki i bardzo tego żałuję:(
UsuńByłam tuż, tuż, ale brakło nam zupełnie czasu. Może jeszcze kiedyś się uda ...
Przesyłam uściski:)
PS. Nie mogę wejść na Twojego bloga:(
Mario, MS prawdopodobnie zlikwidowała bloga.
UsuńLubiłam do niej wpaść.
Pozdrawiam:)
Blog istnieje nadal i mogą go odwiedzać tylko zaproszeni goście.
UsuńKilka dni temu dostałam tę informację od MS.
Pozdrawiam serdecznie:)
Wciąż nie byłam w Pradze, a ochotę mam od lat, szczególnie jak czytam ( oglądam) kolejny post o tym mieście ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
No tak. Ja też się zbierałam dość długo do Pragi, ale kiedy się tak nasłuchałam, naczytałam i naoglądałam - musiałam w końcu zobaczyć to piękne miasto na własne oczy.
UsuńZ Tobą pewnie będzie tak samo:)
Serdeczności przesyłam:)
Bardzo mnie ujął ten post. Piękne zdjęcia z przepięknego miasta. Bez wątpienia , najpiękniejszego miasta w Europie. Bardzo ciekawie przekazałaś historię. Tu jest coś, czego zwykle mi brakowało w historii. Perspektywa i jednoczesne ukazanie wpływów, wszelkich. A poza tym, to chyba najbardziej ujęło mnie to, że Praga jest w wielu miejscach podobna do miasta, w którym zaczęło się moje życie. Trochę takie de ja vu. I tam teraz pobiegły moje wspomnienia . Pięknie dziękuję za ten post. Może też dlatego, że nigdy już do Pragi nie pojadę. Będę oglądać i czytać Twoją relację jeszcze nie raz.
OdpowiedzUsuńNiech ten rok przyniesie wspaniałe przeżycia.
Serdecznie pozdrawiam
Bardzo miło czyta się Twoje słowa - dziękuję bardzo:)
UsuńPraga rzeczywiście jest cudowna i dziwię się sama sobie, że dopiero teraz do niej dotarłam.
No, ale lepiej późno, niż wcale:)
Na Twojego bloga zaglądam od niedawna, więc może coś przeoczyłam i nurtuje mnie twierdzenie, że do Pragi już nigdy nie pojedziesz. Czyżby jakieś złe doświadczenia. Oczywiście nie chcę wymuszać odpowiedzi.
Jeśli chodzi o Pragę będę jeszcze o niej pisać, więc serdecznie zapraszam na kolejne posty /oczywiście nie tylko o Pradze:)/.
Bardzo dziękuję za życzenia i również przesyłam do Ciebie wszystko co najlepsze: zdrowie, radość, miłość ...:)
Praga rzeczywiście jest pełna uroku, aby ją zwiedzić potrzeba mnóstwa czasu. Jeśli mogę coś podpowiedzieć potencjalnym turystom wybierającym się Pragi, żeby nie wybierali się jednodniowe wycieczki do stolicy Czech. Mało się zobaczy i to w pośpiechu, a taki szalony galop po mieście całkowicie potrafi zepsuć humor. Byłam na takiej wycieczce w Pradze i po takiej nieudanej eskapadzie powiedział sobie - nigdy więcej idiotycznych wycieczek, które są z pogranicza maratonu i sprintu.
OdpowiedzUsuńMiałam tak wielki niedosyt Pragi, że później byłam tam kilka razy, ale już indywidualnie.
Co do Wallensteina to warto także odwiedzić zamek we Frydlandzie, gdzie w posiadłościach księcia urządzono pierwsze muzeum w Europie Środkowej. O ile dobrze pamiętam to w jednej z książek Iny Lorentz, akcja dzieje się we Frydlandzie i jedną z postaci jest właśnie Wallenstein. To chyba była powieść "Płomienna narzeczona".
Racja. Praga ma mnóstwo atrakcji. My byliśmy trzy dni i ciągle nam było mało.
UsuńJa jeszcze nigdy nie byłam za granicą z wycieczką zorganizowaną i szczerze mówiąc nie spieszno mi do tego.
Nie lubię pośpiechu i ograniczeń czasowych.
Chętnie odwiedzę zamek we Frydlandzie. Jest bardzo ładny. Już sobie zapisałam:)
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Nabieram coraz większej ochoty na odwiedziny w Pradze, takie miejsca jak pałac Wallensteina są warte zobaczenie nawet kila razy. Świetna tekst i zdjęcia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i szczerze polecam Ci Pragę.
UsuńMiasto jest przepiękne i mnóstwo w nim ciekawych zabytków.
Pozdrawiam serdecznie:)
Piękne miejsce, zwłaszcza loggia mnie oczarowała. Przez chwilę można się poczuć jak we Włoszech. Ładne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Rzeczywiście, niektóre miejsca w Pradze mogą kojarzyć się z Włochami i pewnie tym bardziej miasto tak bardzo czaruje wszystkich odwiedzających.
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Bardzo tęsknię za Pragą to jest jedno z moich ulubionych miast.
OdpowiedzUsuńWpadam do Ciebie codziennie, czytam, podziwiam zdjęcia.
W stolicy Czech jest tak wiele miejsc do których się chętnie wraca i do Pragi mamy prawie jeden krok.
Tylko wciąż brakuje czasu i czekają jeszcze inne niepoznane miejsca.
Droga Mario, bardzo dziękuję za piękną relację.
Serdecznie pozdrawiam:)
Praga stała się również moim ulubionym miastem i pewnie też ją jeszcze odwiedzę.
UsuńSuper, że mamy do niej tak blisko, więc w każdej chwili można tam zajrzeć.
Och, gdyby czas był z gumy, a w banku kilka milionów - wtedy być może zobaczylibyśmy wszystkie cudowności jakie ofiaruje nam świat:)
Bardzo Ci dziękuję Łucjo za miłe słowa i przesyłam moc serdeczności:)
Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że w Pradze byłam bardzo dawno i warto odświeżyć sobie wspomnienia. Może w tym roku się uda :)
OdpowiedzUsuńŻyczę spełnienia praskiego marzenia:)
UsuńPrzesyłam serdeczności:)
Kochana!
OdpowiedzUsuńW Pradze byłam na początku lat 80-tych. Koniecznie muszę tam wrócić, bo jest po prostu pięknie!
Pozdrawiam milutko:)
Bez dwóch zdań musisz pojechać do Pragi.
UsuńTam bardzo wiele się zmieniło /oczywiście na plus/. Miasto jest bardzo zadbane, no i cudownie się po nim spaceruje. Ja już chętnie wróciłabym do Pragi:)
Pozdrawiam serdecznie:)
W Pradze byłam zimą, na Boże Narodzenie wiele lat temu. Było cudownie. Ale do Pałacu Wallensteina wtedy nie trafiłam, więc z ogromną przyjemnością, jak zwykle zresztą, zwiedziłam go z Tobą i przy okazji powspominałam Pragę :)
OdpowiedzUsuńPraga zimą musi wyglądać równie pięknie. Wyobrażam sobie ośnieżone wzgórze zamkowe.
UsuńPałac Wallensteina odkryliśmy zupełnie przypadkowo, ale bardzo mnie ten przypadek ucieszył:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Kolejna przepiękna wyprawa :-) Zamierzam wybrać się w tym roku do Pragi... :-)
OdpowiedzUsuńSuper:):)
UsuńPraga na pewno Ci się spodoba. Powiem więcej - będziesz nią oczarowana.
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Ach, ta Praga! Zawsze dobrze tam wracać! :)
OdpowiedzUsuńO tak:):):)
UsuńDobrze, że Praga jest dość blisko, więc zawsze można się do niej wybrać spontanicznie.
Pozdrawiam serdecznie:)
I really likes your blog! You have shared the whole concept really well and very beautifully soulful read!
OdpowiedzUsuńThanks for sharing
หนังไทย