O mnie

"Być zwyciężonym i nie ulec to zwycięstwo, 
zwyciężyć i spocząć na laurach to klęska"
J. Piłsudski

We Wrocławiu spędziłam tylko jedno czerwcowe popołudnie, ale to w zupełności wystarczyło, żeby miasto zauroczyło mnie na maksa. Jestem przekonana, że jeśli kiedyś wrócę tutaj ponownie - zaszczepione dzisiaj uczucie wybuchnie ze zdwojoną siłą i na pewno się w nim zakocham:)
Akurat tego dnia na wrocławskim rynku odbywał się  Jarmark Świętojański, który organizowany jest  między 18 maja a 25 czerwca, więc atrakcji naprawdę nie brakowało.  Nie tylko dla ducha, czy oka, ale przede wszystkim podniebienia. Stoiska kupców" były wyposażone we wszelkiego  rodzaju smakołyki.
Wróżby, czary, tajemnicze znaki - to tylko część z tego, czego można się spodziewać w Noc Świętojańską obchodzoną 23/24 czerwca. Jest to bowiem zaczarowana noc, kultywowana dawniej wśród Słowian jako święto ognia i wody. Najważniejsze obrzędy związane były z rozpalaniem ognia i zanurzaniem się w wodzie. Sobótka, zwana też nocą świętojańską, była również świętem miłości oraz płodności. Nieraz gorszono się nią, zakazywano jej z ambon, bo aż wrzała od tańców przy ogniskach, nieprzyzwoitych śpiewek, zalotów oraz zabobonów.
Odpowiednie powitanie lata miało zapewnić pomyślność zbiorów, dobrą pogodę i obfitość plonów. Jednocześnie młode dziewczęta i chłopcy wróżyli sobie, jakie powodzenie w miłości przyniesie im gorące lato. Sobótkowe obrzędy musiały zaczynać się przy ognisku. Jedno większe lub kilka małych ognisk musiało być rozpalonych ze świeżego drewna, nad brzegiem rzeki lub na szczycie wzgórza. Wokół ognia tańczono, śpiewano i odprawiano magiczne obrzędy przez całą noc. Tradycyjnie skakano przez ogień w wieńcu lub opasce zrobionych z ziół, co miało chronić przed duchami, demonami, czarownicami oraz chorobami.
Do najpopularniejszych zwyczajów Nocy Świętojańskiej należy rzucanie wianków na wodę przez panny i kawalerów. Dziewczyny rzucające wianki powinny trzymać się pewnych zasad. Po pierwsze, wianek wrzucać należy do rzeki - nie do jeziora, bo woda stojąca jest symbolem zastałych uczuć, starych miłostek. Po drugie rzucać należy z rozmachem, aby nie utknął w sitowiu, ale również z wyczuciem, żeby nie uszkodzić płonącej na nim świeczki, bo to wróży miłosne kłopoty. Po trzecie, przy brzegu musimy zapewnić sobie obecność kawalera - jeśli wianka nikt nie wyłowi, jego właścicielka nie zazna miłości przez cały rok. Jeżeli chłopak nie wyłowi żadnego wianka, samotnie czekać musi do przyszłego roku.
W Noc Świętojańską szukano kwiatu paproci, który miał znalazcy przynieść wielkie szczęście, mądrość i zdolność widzenia wszystkich skarbów ukrytych w ziemi. Niebieski kwiat paproci zakwita raz w roku - właśnie w noc świętojańską. Znaleźć go może podobno tylko człowiek odważny i prawy. Ci, co twierdzą że go widzieli, mówią że jest mały oraz niebieski. Z jednej strony kwiat paproci gwarantuje znalazcy szczęście, bogactwo oraz możliwość wpływania na uczucia innych, ale niestety z drugiej - jego samego prawdziwych uczuć pozbawia. Dlatego jeśli nawet nocna eskapada do lasu okaże się bezowocna, nie ma co rozpaczać. Wystarczy zerwać pęd paproci - ten dużo łatwiej znaleźć i nosić go w portfelu. Wiem, że kwiatu paproci raczej tutaj nie znajdę, więc poszukam chociaż  wrocławskich krasnali:)










Kwiatu paproci co prawda nie znalazłam, ale z krasnalami bardzo się zaprzyjaźniłam:)
Będąc we Wrocławiu absolutnie nie można pominąć wizyty w Rotundzie, której uroczyste otwarcie nastąpiło  14 czerwca 1985 roku. Budynek prezentuje się bardzo oryginalnie, a w jego wnętrzu znajduje się pięknie wyeksponowana  Panorama Racławicka – przedstawiająca zwycięską bitwę pod Racławicami. 
Wystawa natychmiast po otwarciu stała się główną atrakcją miasta i pozostaje nią nieprzerwanie do dziś. Wśród licznych gości zwiedzających Panoramę znaleźli się m.in.: papież Jan Paweł II, królowa Holandii Beatrix, Czesław Miłosz, no i oczywiście my:)


W holu Rotundy można obejrzeć makietę przedstawiającą pole bitwy oraz wojska biorące w niej udział

Pomysłodawcą Panoramy Racławickiej  był znany lwowski malarz Jan Styka (1858–1925), który zaprosił do współpracy znakomitego batalistę Wojciecha Kossaka. Pomagali im Ludwik Boller, Tadeusz Popiel, Zygmunt Rozwadowski, Teodor Axentowicz, Włodzimierz Tetmajer, Wincenty Wodzinowski i Michał Sozański.
Patrząc na to olbrzymie malowidło o wymiarach 15 × 114 metrów !!! można odnieść nieodparte wrażenie, że stoi się na środku pola bitwy i bierze w niej czynny udział.
Dla mnie Panorama Racławicka jest godna podziwu i muszę się Wam do czegoś przyznać. Nie wiem kto zawalił w tym przypadku - czy była to moja szkoła, która nie wysłała mnie do Wrocławia, czy też ja sama nie odrobiłam pracy domowej - w każdym bądź razie jestem tutaj po raz pierwszy i bardzo chciałabym zachęcić osoby, które być może z  podobnych przyczyn co ja, nie brały udziału w tej słynnej bitwie. Uważam, że każdy Polak powinien na własne oczy zobaczyć Panoramę Racławicką.
Autorom pomysłu zależało głównie na upamiętnieniu tradycji narodowych w setną rocznicę insurekcji kościuszkowskiej – bitwy stoczonej 4 kwietnia 1794 r. pod Racławicami przez wojska powstańcze (z udziałem słynnych kosynierów) pod wodzą generała Tadeusza Kościuszki (1746–1817) z wojskami rosyjskimi dowodzonymi przez generała Aleksandra Tormasowa.



Ta krzepiąca serca bitwa racławicka miała dla będącego wówczas w niewoli narodu niezwykłe znaczenie. Dlatego organizowana w roku 1894 we Lwowie Powszechna Wystawa Krajowa była dobrą okazją do realizacji projektu Styki. Specjalnie tkane płótno zakupiono w Brukseli, żelazną konstrukcję rotundy projektu Ludwika Ramułta – w Wiedniu. Budynek rotundy, usytuowanej w Parku Stryjskim we Lwowie gotowy był w lipcu 1893. Olbrzymie malowidło powstało w ciągu zaledwie 9 miesięcy, między sierpniem 1893 a majem 1894. 
Uroczyste otwarcie Panoramy nastąpiło 5 czerwca 1894. Od początku cieszyła się niesłabnącym zainteresowaniem widzów i od razu stała się głównym magnesem przyciągającym do Lwowa rzesze turystów.
Wojenne i późniejsze losy Panoramy Racławickiej okazały się burzliwe. Obraz przeżył bombardowanie, wieloletnią egzystencję z trutką na szczury w naprędce skleconej drewnianej skrzyni, a po wojnie wraz z częścią zbiorów Ossolineum trafił do Wrocławia. Tu stał się obiektem starć i kartą przetargową polityków najwyższego szczebla i przez wiele lat nie był udostępniany publiczności, przeprowadzono jedynie kilka konserwacji płótna w szkolnych salach gimnastycznych.
Kolejne społeczne komitety czyniły starania o właściwą konserwację i ekspozycję płótna, jednak niewygodna dla władz PRL-u tematyka obrazu powodowała wstrzymywanie działań. Oczekiwania wielu Polaków spełniły się dopiero po wstrząsie sierpnia 1980, kiedy to pomysł wybudowania we Wrocławiu rotundy ekspozycyjnej uzyskał nareszcie przysłowiowe zielone światło. 
Dzieło Styki i Kossaka stało się wtedy świadectwem solidarności Polaków, którzy wielkodusznie zorganizowali zebranie funduszy na stworzenie odpowiedniego miejsca ekspozycji.
Solidarność Polaków - jakże pięknie to brzmi. Niestety patrząc na ostatnie wydarzenia w naszym kraju odnosi się wrażenie, że słowo to nie ma żadnego praktycznego zastosowania. Przykre, ale jakże prawdziwe.


Kiedy Jan Styka pracował nad swoim dziełem - w owym czasie w  Europie  panowała moda na tworzenie panoram, a szczególną popularnością cieszyły się panoramy o tematyce historycznej, batalistycznej oraz religijnej. 
Popularność opierała się na spotęgowanych monumentalnością i owalnym kształtem efektach iluzji, które przy pomocy środków artystycznych uzyskiwali ich twórcy. Dzięki połączeniu obrazu olejnego z elementami dekoracyjnymi leżącymi u jego podnóża, artyści zacierali granicę między widzem a dziełem i publiczność odczuwała wrażenie uczestnictwa w uwiecznionych wydarzeniach, co rzeczywiście mogę potwierdzić.
Po zakończeniu prac związanych z Panoramą Racławicką,  Jan Styka napisał następujące słowa:
"Kiedy powziąłem myśl wykonania tego dzieła, nie szło mi jedynie o uświetnienie tryumfu oręża polskiego, bo zwycięstwa większe miała Polska w dziejach swoich - ale chodziło mi o to by wykazać, że tutaj przed stu laty złączyły się wszystkie stany dla obrony Ojczyzny".

Już nie jeden raz historia pokazała, że  my Polacy jako mało kto, potrafimy jednoczyć się w obliczu zagrożenia, ale kiedy panuje względny spokój -  człowiek  człowiekowi  wilkiem. Jak myślicie dlaczego tak się dzieje i czy nie powinniśmy wyciągać odpowiednich wniosków z tragicznych wydarzeń mających miejsce na przestrzeni wieków w naszej Ojczyźnie???


Dziękuję za wszystkie pozostawione komentarze
i życzę Wam udanego tygodnia:)





23 komentarze:

  1. Wrocław jest piękny. Bardzo lubię to miasto.
    Ja to dopiero jestem ignoranta. Byłam tutaj ze trzy razy, a panoramy jeszcze nie widziałam:(
    Czuję się przez Ciebie zobligowana, żeby następnym razem tego ważnego wydarzenia nie przegapić:)
    Fajną imprezkę miałaś na wrocławskim rynku:)
    Marta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie możesz przegapić i ruszaj do Wrocławia póki czas:)
      Najlepiej na wiosnę:)
      Serdeczności:)

      Usuń
  2. Wrocław już od kilku lat mi się marzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto jak kto, ale Ty najlepiej wiesz, że marzenia się spełniają:)

      Usuń
  3. Ja też wybieram się do Wrocławia i ciągle mi pod górę:)
    Panoramy Racławickiej też nie widziałem, a widzę, że warto ją zobaczyć:):)
    Krzysiek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja nie jestem fanką Wrocławia. Byłam parę razy, ale jakoś się nie polubiliśmy. Kto tam wie, może się to zmieni. :) Panorama Racławicka robi wrażenie, było te sławne WOW na jej widok. :) We Wrocławiu lubię również przepiękne ogrody, architektura też jest super. To ja nie wiem, co mi tam nie pasi. haha Pewnie wszystko jest git, ale nie zaiskrzyło. ;D Post jednak bardzo mnie zaciekawił. Chciałabym przeżyć taką typową noc świętojańską, pewnie byłoby magicznie. :) Pozdrawiam Mario, życzę super radosnego tygodnia. :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż. Nie każdy z nas lubi to samo. Mnie Wrocław bardzo się spodobał, a Panorama Racławicka oczarowała.
      Nie przypuszczałam, że to aż tak wielkie płótno.
      Bardzo mi się też spodobał Ogród Japoński.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Wrocław to jedno z moich ulubionych miast. Bywam tam dość często bo mam tam bliską rodzinę. Na 'Panoramie' byłam w podstawówce i ogólniaku. W tamtych czasach panoramę racławicką miałam każdego dnia 'na żywo':-) Teraz mam ją za każdym razem gdy jestem w Słodyszkowie. Tym sposobem wydało się skąd pochdzę;-) Jeśli dobrze pamiętam to członkowie Rady Miasta Lwowa zwrócili się do J.Styki z propozycją namalowania monumentalnego dzieła upamiętniającego setną rocznicę racławickiej wiktorii. Ten przyjął zlecenie i zaprosił do współpracy wspomnianych przez Ciebie malarzy. Pierwsze szkice razem z Kossakiem wykonali wiosną 1893 roku z miejsca koło krzyża widocznego na malowidle. Krzyż w tym miejscu stał i stoi do dziś. A w parku dworskim rośnie 300-letnia lipa-dziś pomnik przyrody- pod którą Kościuszko odpoczywał po walce i posilał się. Mam w planach notkę na ten temat. Chciałabym zdążyć na 4 kwietnia ale... nie wiem jak to będzie bo wena mnie opuściła.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chętnie wrócę do Wrocławia, jeśli tylko nadarzy się taka okazja.
      Koniecznie napisz tego posta. Do 4 kwietnia jeszcze kawał czasu:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  6. Po pierwszym pobycie we Wrocławiu byłam nieco skonsternowana, bo choć doszłam do wniosku, że to bardzo ładne miasto, to serce nie biło mi szybciej na jego widok, nie miałam poczucia, że muszę tam wrócić. Może za mało lieteracko-malarskich magnesów, jak dla osoby, który uwielbia podążać czyimiś śladami. Na szczęście spotkałam Bee - wrocławską pszczółkę, zaprzyjaźnioną blogerkę i ona pokazała mi swoje ulubione miejsca. Teraz mam jakiś punkt odniesienia i powoli zaczynam tęsknić za Wrocławiem. Byłam tam raz jeszcze i serce zabiło mocniej i szybciej i od tego czasu chcę wracać. Ponieważ we Wrocławiu po raz pierwszy byłam nieco ponad dwa lata temu, to wtedy też po raz pierwszy obejrzałam Panoramę Racławicką. Nie wiele wiedziałam o mieście, słabo się do tej wycieczki przygotowałam (miałam różne zawodowe zawirowania przed wyjazdem i po prostu nie zdążyłam), ale jedno wiedziałam, że Panoramę muszę zobaczyć. I choć myślałam sobie, że muszę, bo to Panorama, bo wielcy malarze, bo ważne miejsce, to obawiałam się, iż wyjdę z poczuciem spełnienia obowiązku, a nie przyjemnego doznania. Tymczasem wizyta zrobiła na mnie duże i mocne wrażenie, na tyle mocne, że będąc za rok z siostrzeńcami zabrałam chłopaków, aby i im pokazać Panoramę. Nie będę ściemniać, iż byli zachwyceni, ale nie byli znudzeni, a może nawet troszkę zaciekawieni, co już dużo znaczy. W tej chwili myśląc o Wrocławiu mam przed oczami Ogródek Japoński, pergolę w okolicy Hali Stulecia, Rynek i cmentarz żydowski, Ostrów Tumski, Katedrę, Odrę, obrośnięte zielenią Muzeum Narodowe, secesyjną kamienice przy ul Prusa, no i krasnale oczywiście.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami tak bywa, że pierwsza wizyta w nowym miejscu uchodzi za niezbyt udaną, ale kiedy spojrzysz na nie następnym razem zaczynasz dostrzegać rzeczy, których wcześniej nie widziałaś.
      Ja na przykład mam bardzo niemiłe doświadczenia jeśli chodzi o Sienę, chociaż większość odwiedzających ją osób jest zachwycona. I wiem, że gdybym pojechała tam jeszcze raz - być może w bardziej sprzyjających okolicznościach, pewnie miasto też by mnie oczarowało.
      Fajnie, że mogłaś spojrzeć na Wrocław oczami kogoś kto dobrze go zna i zobaczyć miejsca do których rutynowi turyści zazwyczaj nie docierają. W ten sposób zwiedza się najlepiej.
      Panorama Racławicka rzeczywiście robi wrażenie. Mój syn, podobnie jak Twoi siostrzeńcy też był zachwycony, a w wieku 12 lat raczej trudno o taką aprobatę:)
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  7. Wstyd przyznać, ale do Wrocławia jeszcze nie trafiłam. Cały czas jest w planach, także ze względu na Afrykarium :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No co Ty? Nie mów tak bo ja też zacznę mieć ogromne wyrzuty sumienia, że dopiero teraz tutaj dotarłam:)
      Afrykarium rewelacja. Polecam Ci. Poświęcę mu kolejny wpis.
      We Wrocławiu warto też odwiedzić ogród japoński - niedaleko zoo.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  8. Widziałem panoramę Racławicką kilka razy. Dla mnie to nie tylko coś co jest ładne ale i kawałek historii. Dlatego wpis mi się spodobał od pierwszego wejrzenia 😊 pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wstyd się przyznać, ale ja widziałam ją po raz pierwszy, ale chyba nie ostatni.
      Nie dość, że robi ogromne wrażenie wizualne, to tak jak napisałeś - stanowi fragment naszej historii.
      Bardzo dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam:)

      Usuń
  9. Swietne uliczne ujecia :) Wroclaw tetni zyciem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:)
      Przypuszczam, że we Wrocławiu zawsze jest pełno ludzi, podobnie jak w Krakowie.
      Czasami trudno jest mi przejść przez krakowski rynek.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  10. Byłam i widziałam, ale już lata temu. Przez długi czas nie mogłam znaleźć zdjęć z Wrocławia, bo zagubiły się gdzieś na jakiejś płytce, ale niedawno robiąc porządki, odnalazłam zgubę i przypomniałam sobie jak tam było ładnie. A całkiem niedawno miałam przesiadkę we Wrocławiu i wykorzystałam czas wolny na spacer po nocnym mieście. Niestety ani jednego zdjęcia wtedy nie zrobiłam. Krasnala też żadnego nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciemnościach trudno znaleźć krasnale. Widocznie gdzieś się pochowały:)
      Mnie osobiście Wrocław bardzo przypadł do gustu i chętnie tam jeszcze kiedyś wrócę:)
      Skoro Twoje zdjęcia poginęły to znak, że musisz jeszcze raz odwiedzić Wrocław:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  11. Wstyd się przyznać, ale w moim ponad 40-letnim życiu byłam tylko raz we Wrocławiu. Dwa lata temu przyleciałam do Pl z moimi dziećmi i zrobiłam im mały trip przez Wrocław, Częstochowę i Warszawę. Do Rotundy nie dotarliśmy, ponieważ z maluchami staram się unikać miejsc, w którym będzie im się nudziło. Natomiast "Kolejkowo" to był strzał w dziesiątkę, no i krasnale oczywiście. Sama byłam podniecona ;) ich wyszukiwaniem :) .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że wróciłaś:)
      Ja też w moim ponad 40-letnim życiu byłam we Wrocławiu po raz pierwszy i dopiero teraz widziałam Panoramę Racławicką.
      Lepiej późno, niż wcale:)
      Wiem jak wygląda podróżowanie z małymi dziećmi. Na pewno nie są zainteresowane zabytkami:)
      Też biegałam i szukałam krasnali:)
      Serdecznie Cię pozdrawiam:)

      Usuń
  12. Wrocław za każdym razem mnie zachwyca.
    Byłam kilka razy z młodzieżą i rodzinnie.
    Panorama Racławicka robi wrażenie.:)
    A miasto dla mnie jest przeurocze.
    Pokazałaś piękne kadry.:)

    OdpowiedzUsuń