O mnie


Jak się okazuje  specyficzny toskański klimat, hektary winnic położonych na stokach wzgórz oraz piękne pejzaże nie koniecznie możemy znaleźć tylko we Włoszech.
Podobnych wrażeń wizualnych, estetycznych oraz smakowych dostarczyło nam węgierskie miasteczko Badacsony, które przy okazji  letnich wakacji - postanowiłam odwiedzić głównie ze względu na osobę Egry Józsefa /1883-1951/ - słynnego węgierskiego malarza, będącego wiernym piewcą nadbalatońskiego krajobrazu.
Podobno przy każdej nadarzającej się okazji zabierał On ze sobą płótno, sztalugi oraz farby i maszerował w plener, aby delektować się pięknem tutejszego otoczenia, a efektem nieustannego zachwytu są namalowane przez niego obrazy.
Malarz trafił w okolice Balatonu podczas pierwszej wojny światowej w wyniku  odniesionych ran. W czasie rekonwalescencji tak bardzo rozkochał się w tym miejscu oraz miejscowej pannie, która w efekcie została jego żoną, że postanowił osiąść tutaj na stałe. 
Najpierw zamieszkał w Keszthely /tutaj/, a następnie przeniósł się do Badacsony.   
Jego postać  przypomina mi troszkę Vincenta van Gogha, który z kolei wielką miłością obdarzył  Prowansję, maniakalnie malując zamieszkujących ją ludzi oraz tamtejsze pejzaże.
Czy wiecie, że Van Gogh namalował w swoim życiu aż 800 obrazów i tylko jeden  udało mu się sprzedać za życia? 
Egry na początku swojej drogi artystycznej również nie był szczególnie "rozchwytywany". Zmarł w roku 1951, ale dopiero 20 lat później węgierska publiczność odkryła jego talent ponownie. 
W roku 1973 malarz pośmiertnie doczekał się otwarcia nad Balatonem  muzeum, gdzie zgromadzono sporą ilość obrazów oraz pamiątek po nim. 
W związku z tym, że moi chłopcy wybierają opcję rekreacyjną i pluskanie w wodach Balatonu - ja kieruję się w stronę Muzeum Józsefa Egry, żeby spojrzeć na impresjonistyczną twórczość  tego artysty, w której dominującym tematem jest ukazanie łączności człowieka z otaczającą go przyrodą.




Przy promenadzie nad jeziorem, ponownie wita mnie postać Józsefa Egry, trzymającego pod pachą sztalugi oraz mały stołeczek. Tak jak za życia, podobnie i teraz - malarz zapatrzony jest z jednej strony w szarobure wody Balatonu, a  z drugiej na piętrzące się wysoko powulkaniczne stoki gór o tej samej nazwie. 
Nie ma się co dziwić jego fascynacji okolicą, ponieważ Badacsony należy do najbardziej malowniczych miejscowości nad jeziorem.
Piękne krajobrazy, majątki ziemskie i wszechobecne winnice. Do tego pakietu dokładamy jeszcze piękną pogodę, zapach lawendy  oraz ziół. Czy  można chcieć czegoś więcej?


Po spędzeniu przyjemnego czasu nad wodą, przemieszczamy się w wyższe partie miasteczka i dopiero tutaj dostrzegam jego walory krajobrazowe oraz prawdziwie toskańskie oblicze.  Jestem tym miejscem absolutnie  oczarowana.  
Łagodne zbocza zstępujące w kierunku wód Balatonu zostały zagospodarowane przez winiarzy. Spacer na szczyt wzgórza to czysta przyjemność, a rozpościerające się stąd widoki zapierają dech w piersiach. 
Warto przysiąść na tarasie którejś z winnic /jest ich naprawdę sporo/ lub restauracji serwującej pyszne jedzenie oraz regionalne wina typu:  Szürkebarát, Olaszrizling, Kéknyelű, Muskotály, Chardonnay.
Jestem przekonana, że miłośnicy spektakularnych widoków, dobrego jedzenia oraz wybornego wina na pewno nie będą rozczarowani tym miejscem.
Trzeba się tylko troszkę powspinać, ale jeśli ktoś woli wersję bardziej komfortową - może również wyjechać samochodem.
Z przyjemnością wróciłam wspomnieniami do tamtych ciepłych chwil, a patrząc dzisiaj za okno mam nadzieję, że i Wam po obejrzeniu moich słonecznych zdjęć zrobiło się troszkę cieplej na duszy:) 

 





Przesyłam do Was moc ciepłych życzeń,
bardzo dziękuję za odwiedziny
oraz wszystkie pozostawione komentarze:)



Węgry, Badacsony - wrzesień 2017

36 komentarzy:

  1. Nie dziwie się, to miejsce czaruje. Poczułam się tak miło, patrząc na zdjęcia. Wspaniałe zrobiłaś. No wiem, że czułabym się tam cudownie. Węgry czarują mnie coraz bardziej. Dzięki Tobie dowiaduje się, ile cudów natury jest i to bliżej niż myślę. Bardzo podoba mi się ten post, uspokaja mnie, zdecydowanie dodaje radości. Miłego dnia droga Mario. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się Agnieszko, że mój post wywołał u Ciebie miłe skojarzenia i wyciszył po ostatnich przykrych doświadczeniach:(
      Jeśli uda Ci się pojechać na Węgry, wtedy przekonasz się na własnej skórze, że ten kraj ma naprawdę wiele do zaoferowania.
      Pozdrawiam Cię serdecznie:)

      Usuń
  2. Piękne miejsce. Rzeczywiście przypomina Toskanię, którą zresztą uwielbiam.
    Na pewno odwiedzę to miasteczko, będąc nad Balatonem.
    Pozdrawiam:)
    Marta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękne miejsce! Z chęcią spędziłbym trochę czasu w takiej scenerii :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja najchętniej przeniosłabym się do takiej scenerii już teraz.
      Nie przepadam za zimą, a zimno zupełnie mnie dołuje.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  4. mogłabym zamieszkać w takim domu wśród winorośli:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Faktycznie, winnice rozciągające się na skąpanych w słońcu stokach góry wyglądają jak te z Toskanii, Prowansji.
    Mario, nigdy nie dotarłam do Badacsony. Wielki błąd. Uwielbiam impresjonistów a malarstwo Egry Józsefa technicznie bardzo przypomina impresjonistyczne. I chociaż mój Notesik Marzeń pęka w szwach to jednak zapisuję miasteczko Badacsony. A może będzie mi po drodze gdy kolejnym razem będę na Węgrzech? Droga Mario, jak zawsze doskonale napisany post i wspaniałe zdjęcia.
    Ślę Ci moc serdeczności:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Ci powiedzieć Łucjo, że dokładnie tak się czułam.
      Nie byłam co prawda w Prowansji, ale Badacsony zupełnie przypomina mi Toskanię, szczególnie wyższe partie miasta z winnicami.
      Koniecznie zapisz to miejsce w kajeciku podróżniczym:)
      Dziękuję za miłe słowa i również ślę do Ciebie bukiet serdeczności:)

      Usuń
  6. Warto sie powspinc bo z gory widoki sa niezwykle piekne..jakie rowne te rządki winorosli...Bylam w Tihany ale BAdacsony tez godne zwiedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tihany, podobnie jak Badacsony również mnie oczarowało.
      W sumie obydwa miasteczka są bardzo ładne. No i te niezapomniane widoki na Balaton robią wrażenie.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  7. Z tego wzgórza musiał być wspaniały widok na winnice :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie zapomnę tych pocztówkowych widoków, a winogrona były przepyszne:)
      Warto jechać na Węgry.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  8. Ech... Chciałabym tam być teraz. Na zdjęciach to miejsce prezentuje się pięknie i zdecydowanie atrakcyjniej niż to, co mam za oknem. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach ... powiem Ci, że ja też:)
      Aktualnie za moim oknem również bielutka zima. Może i z wnętrza mieszkania wygląda fajnie i atrakcyjnie, ale mimo wszystko wolałabym podziwiać zieleń niż biel:)

      Usuń
  9. Bardzo ciekawe są losy dwóch malerzy - Van Gogha i tego węgierskiego artysty.
    Niedocenieni za życia - trochę to smutne. Piękne okolice.
    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka to już jest smutna egzystencja wielkich artystów.
      Szkoda, że za życia rzadko który z nich bywa zauważany i doceniany.
      Może w tym właśnie tkwi wielki fenomen artyzmu:)
      Okolice Balatonu są rzeczywiście urokliwe.
      Pozdrawiam Cię serdecznie:)

      Usuń
  10. proszę , mieszkam w kraju z własną namiastką Toskanii ;) voila http://pannaanna-mmanna.blogspot.lu/2014/11/kraina-winem-pynaca.html

    a tak serio, lubię Tokaje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajrzałam do Ciebie i widzę, że faktycznie jesteś szczęściarą mogąc przebywać w tak cudnej krainie:)

      Szkoda, że w naszym polskim, chłodnym klimacie winnice to rzadkość. Chociaż podobno w miejscu mojego zamieszkania w bardzo odległych czasach uprawiano winogrona. Ziemia jest wprost idealna z dużą ilością wapieni.
      Może powinnam wrócić do korzeni i założyć winnicę?:)

      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  11. I ja poczułem klimat Toskanii. Duża w tym zasługa odpowiedniego kadrowania. Piękne miejsce na spędzenie urlopu.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że moje zdjęcia nie oddają nawet w połowie piękna tego miejsca.
      Aparat jest w stanie uchwycić tylko fragment otoczenia, które jest tutaj absolutnie cudowne.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  12. Kochana... magicznie opowiadasz o pięknych miejscach :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Węgry poza Budapesztem mało znam, a patrząc na zdjęcia dochodzę do wniosku, że to duży błąd. Fajne miejsce na spędzenie urlopu, można połączyć zwiedzanie z odpoczynkiem, każdy znajdzie coś dla siebie.
    Oglądając zdjęcia rzeczywiście od razu ma się skojarzenie z Toskanią, którą bardzo lubię.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie Budapeszt jest cudny, ale oprócz niego jest na Węgrzech mnóstwo innych, fantastycznych miejsc godnych odwiedzenia.
      Zanim pojechaliśmy na wakacje, byłam sceptycznie nastawiona do tego wyjazdu.
      Teraz bardzo się cieszę, że odwiedziłam ten kraj.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  14. Jakie cudne wspomnienia u mnie obudziłaś! Chociaż kiedy tam bywałam byłam za młoda na wino. Bardzo lubię węgierską atmosferę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczególnie węgierskie miasteczka są urokliwe. Mnie zachwyciły: Tihany, Szentendre, Badacsony.
      Może powinnaś odświeżyć węgierskie wspomnienia i pojechać tam znowu?:)

      Usuń
  15. Nie przypuszczałam, że takie krajobrazy można znaleźć na Węgrzech. Ależ tam pięknie!
    Obrazy Jozsefa Egry bardzo ciekawe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się tego nie spodziewałam, a tu proszę jakie miłe zaskoczenie:)
      Dopiero niedawno zaczęłam dostrzegać walory malarstwa impresjonistycznego.
      Pozdrawiam:)

      Usuń
  16. Śliczne miejsce, faktycznie niczym mała włoska Toskania :) Pozdrawiam.......

    OdpowiedzUsuń
  17. O tak, piękne widoki, jedzenie i wino... I czego chcieć więcej? :)

    OdpowiedzUsuń