"Prawdziwa podróż odkrywcza nie polega na szukaniu nowych lądów,
lecz na nowym spojrzeniu"
Mark Twain
Projekt o nazwie Velo Małopolska jest inicjatywą Urzędu Marszałkowskiego
w Krakowie i zakłada stworzenie sieci tras rowerowych
połączonych ze sobą w logiczną całość, prowadzonych głównie wzdłuż
dużych rzek w naszym województwie i pozwalających na dołączenie do niego
kolejnych lokalnych odnóg /ścieżek/, które mogą tworzyć we własnym
zakresie gminy oraz powiaty.
Zaprawdę powiadam Wam - jest to wspaniała inicjatywa!!!
Jeśli ktoś lubi przemieszczać się na rowerze, to nie ma lepszej opcji zwiedzania Małopolski. Co prawda jest to bardzo kosztowny projekt i podobno 1 km ścieżki rowerowej to koszt około 1 mln zł., ale pomysł jest przedni i już dzisiaj możemy cieszyć się
dużymi fragmentami tras, które są ukończone i po których można śmigać do woli.
Kolejne odcinki są w trakcie budowy i jeśli ktoś dysponuje odpowiednią kondycją już wkrótce trasę Kraków - Zakopane zamiast samochodem może przemierzyć rowerem.
W związku z tym, że my należmy raczej do
grupy rowerzystów średnio
zaawansowanych, wybieramy niezbyt trudną opcję. Ruszamy ze
Szczawnicy, docieramy do Czerwonego Klasztoru na Słowacji, a potem
przemieszczamy się do Czorsztyna.
Velo Dunajec - to uchodzący za najpiękniejszy odcinek trasy w Małopolsce, biegnący m.in. wzdłuż Dunajca, jeziora Czorsztyńskiego z panoramą Tatr w tle. Większość szlaku biegnie po drogach odseparowanych od ruchu samochodowego, które budowane są z myślą o cykloturystach. Mają również powstać miejsca odpoczynku dla rowerzystów i
dobrze przygotowane mapy, które pomogą w planowaniu trasy. Taka wyprawa to nie tylko podszlifowanie kondycji fizycznej, ale przede wszystkim zapoznanie się z najpiękniejszymi atrakcjami województwa małopolskiego.
Szczegółowy przebieg trasy VeloDunajec:
Szczegółowy przebieg trasy VeloDunajec:
Zakopane – Poronin – Biały Dunajec – Szaflary – Nowy Targ – Nowy Targ –
Łapsze Niżne – Czorsztyn – Szczawnica – Krościenko Nad Dunajcem –
Ochotnica Dolna – Łącko – Stary Sącz – m. Stary Sącz – m. Nowy Sącz –
Chełmiec – Grudek nad Dunajcem – Czchów – Zakliczyn – m. Zakliczyn –
Pleśna – Tarnów – Wojnicz – Wierzchosławice – Radłów – Żabno –
Wietrzychowice (styk z Wiślaną Trasą Rowerową).
Nie ma na co czekać - ruszamy i podziwiamy:):)
Nie ma na co czekać - ruszamy i podziwiamy:):)
Ahoj przygodo:):) |
Zasłużona przerwa na "papierosa" |
Spływ Dunajcem z widokiem na Trzy Korony na pewno należy do niezapomnianych przeżyć:) |
Docieramy do Czerwonego Klasztoru - jednej z najsłynniejszych budowli sakralnych usytuowanych w Pieninach, której geneza powstania jest dosyć kontrowersyjna.
Jego budowę nakazano węgierskiemu magnatowi Kokoszowi
Berzeviczemu jako zasądzone zadośćuczynienie za popełnione morderstwo na Chyderku z rodu Györgów. Aby odkupić swoje winy miał on wznieść 6 klasztorów i zamówić 4000 mszy
za spokój duszy zmarłego. Budowa klasztoru (zwanego początkowo
Lechnickim) rozpoczęta została w 1330 roku.
Klasztor choć znajdował się
na terenie Węgier cieszył się względami władców Polski – zwłaszcza królowej Jadwigi oraz Kazimierza Wielkiego. Otrzymał on m.in. prawo do
połowu ryb na obu brzegach Dunajca, młyn na polskiej stronie oraz
kontyngent soli z Wieliczki.
Początkowo zabudowania klasztoru wykonane były z drewna. W 1360 roku
zostały jednak zastąpione przez budynki ceglane oraz kamienne,
wzniesione zgodnie z zasadami stylu gotyckiego. W XIV wieku Czerwony
Klasztor składał się z jednonawowego kościoła z dwiema kaplicami
bocznymi oraz zabudowań zarówno o charakterze klasztornym jak i
gospodarczym. Nazwa klasztoru pochodzi od koloru nieotynkowanych początkowo ścian, które wykonane były pierwotnie z czerwonej cegły. To właśnie dzięki nim ta ciekawa budowla sakralna przeszła do historii jako „Czerwony Klasztor”.
Zdj. internet |
Czerwony Klasztor na przestrzeni lat zmagał się z licznymi najazdami.
W latach 1431-1433 został doszczętnie zniszczony przez husytów oraz
rabusiów. Później nadszedł czas przejmowania pienińskich parafii
katolickich przez ewangelików. Klasztor kilkakrotnie zmieniał
właścicieli.
W 1705 roku osadzili się tutaj, sprowadzeni z Włoch Kamedułowie. Zakonnicy rozpoczęli rozbudowę klasztoru. Wznieśli nowe
pustelnie, wieże kościelną oraz założyli zajazd dla podróżnych a także
szpital i aptekę. W latach 1747 - 1756 kościół zyskał zabytkową dziś
polichromię oraz nowy barkowy wystrój z pięknym ołtarzem. Zakon
kamedułów poza działalnością kontemplacyjną trudnił się także nauką i
sztuką. Z okresu, kiedy Czerwony Klasztor był w rękach tych zakonników
pochodzą wybitne dzieła księgarskie.
Na szczególną uwagę zasługują
dzieła dwóch mnichów, którzy rozsławili Czerwony Klasztor swymi
dokonaniami - Romualda Hadbavnego oraz brata Cypriana.
Pierwszy z nich był
autorem słownika łacińsko-słowackiego oraz przekładu Pisma Świętego na
język słowacki. Drugi natomiast znany był szczególnie na terenie naszego
kraju. Pochodził z Polkowic na Śląsku - był lekarzem,
botanikiem oraz
wynalazcą. Jego największym dziełem jest zielnik, który zachował się do
dziś. Brat Cyprian zgromadził w nim blisko 300 okazów roślin z Pienin
oraz Tatr. Wszystkie opisał dodatkowo w językach greckim, łacińskim,
niemieckim, polskim oraz słowackim.
Legenda głosi, że ten wybitny mnich
był także autorem aparatu do latania (czegoś na kształt dzisiejszej
lotni). Podobno latał na nim ze szczytu Trzech Koron, docierając w ten
sposób nawet do Morskiego Oka w Tatrach. W 1782 roku miała miejsce tak
zwana józefińska kasata zakonu. W tym czasie archiwum zostało wywiezione
do Budapesztu, z kolei część kościelnego wyposażenia sprzedana do
Muszyny.
Od tej chwili Czerwony Klasztor
powoli podupadał. Upadek ten przyspieszył dodatkowo pożar, który miał
miejsce w 1907 roku. Zrujnowane zabudowania klasztorne przeszły na
własność państwa. Obecnie w Czerwonym Klasztorze mieści się m.in. dyrekcja
słowackiego Pienińskiego Parku Narodowego. Najbardziej okazałym
budynkiem kompleksu jest gotycki Kościół Św. Antoniego z końca XIV
wieku, który został w znacznej mierze zrekonstruowany w stylu
barokowym.
Zdj. GeoExplorer |
Brakuje jeszcze jednego królewicza do trzeciej korony:) |
Piękne krajobrazy towarzyszą nam cały czas:) |
Będąc w Szczawnicy grzechem byłoby pominąć cudną Niedzicę, którą nota bene jakieś dwadzieścia pięć lat temu odwiedziłam, bardzo polubiłam i spędziłam w tym miejscu przyjemny letni urlop. Okolica jest niezwykle urokliwa, a sąsiadujące ze sobą dwa zamki wznoszące się nad taflą Jeziora Czorsztyńskiego prezentują się pocztówkowo.
Na marginesie dodam, że protoplastą Zamku w Niedzicy jest ten sam węgierski magnat, który za popełnione morderstwo wzniósł również Czerwony Klasztor na Słowacji.
Najpierw postawił przy granicy z Polską wzdłuż rzeki Dunajec
drewnianą strażnicę, która z biegiem czasu była systematycznie przebudowywana.
Zamek pozostawał w rękach węgierskich przez całe stulecia. Polscy
właściciele pojawili tutaj się w XVI wieku - to rodzina Łaskich, która
otrzymała posiadłości jako wynagrodzenie za misję dyplomatyczną
Hieronima Łaskiego do sułtana Sulejmana Wspaniałego. Niestety jego
hulaszczy tryb życia sprawił, że zamek ponownie trafił do właścicieli
węgierskich.
W XVIII stuleciu nad Dunajcem zamieszkała włoska rodzina Giovanellich. To ludzie niezwykle zaangażowani w sprawy wiary i Kościoła katolickiego. Pieniądze inwestowali więc przede wszystkim w budowę kolejnych świątyń.
W XVIII stuleciu nad Dunajcem zamieszkała włoska rodzina Giovanellich. To ludzie niezwykle zaangażowani w sprawy wiary i Kościoła katolickiego. Pieniądze inwestowali więc przede wszystkim w budowę kolejnych świątyń.
Zamek tymczasem popadał w ruinę. Uratowali go dawni
właściciele - węgierska rodzina Horvathów. Nestor rodu Andrzej zasłynął
między innymi organizowanymi w Niedzicy wspaniałymi balami. Trwały one
nawet 3 dni i 3 noce, a kończyły się uderzeniem wszystkich gości łopatą
chlebową w tylną część ciała.
Ostatnia właścicielka opuściła zamek Dunajec w 1943 roku. Po wojnie został on upaństwowiony, a od 1950 roku pieczę sprawuje nad nim Stowarzyszenie Historyków Sztuki.
Na dzisiaj kończymy już naszą rowerową eskapadę i mam nadzieję, że wkrótce ponownie zabiorę Was w jakąś fajną "Vela trasę" na której być może kiedyś się spotkamy:):)
Ostatnia właścicielka opuściła zamek Dunajec w 1943 roku. Po wojnie został on upaństwowiony, a od 1950 roku pieczę sprawuje nad nim Stowarzyszenie Historyków Sztuki.
Na dzisiaj kończymy już naszą rowerową eskapadę i mam nadzieję, że wkrótce ponownie zabiorę Was w jakąś fajną "Vela trasę" na której być może kiedyś się spotkamy:):)
Rzut okiem na ruiny Zamku w Czorsztynie |
Życzę Wam udanego letniego wypoczynku, dużo zdrowia
oraz mnóstwa powodów do radości:):)
Piękne kadry oraz ciekawie opowiedziane historie.
OdpowiedzUsuńJak zwykle z ogromną przyjemnością podróżowałem razem z Tobą:)
Velo Małopolska to świetna inicjatywa.
Krzysiek.
Dziękuję bardzo i pozdrawiam:)
UsuńWymarzona wycieczka, krajobrazy zachwycają, totalnie zatopiłam się w zdjęciach, wspaniałe ujęcia. :) Cudnie byłoby się spotkać na takiej trasie. Zamki, klasztor, góry, jeziora, absolutnie magiczne miejsca. Przemiło spędziłam z Wami czas, no i oczywiście już chce mi się jechać na wycieczkę, bom znudzona już mym miastem. hehe Totalny, mega przyjemny klimacik bije z tego posta, a jak ładnie idziecie za rękę i te urocze uśmiechy. :) Pozdrawiam bardzo serdecznie. :))) <3
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Szczawnicę i jej okolice. Przełom Dunajca to jeden z piękniejszych zakątków Polski.
UsuńPowiem Ci Agnieszko, że ja tak wrosłam w moją wieś, że przeprowadzka do miasta byłaby chyba dla mnie traumą:):)
Buziaki:)
Super wycieczka w pięknym otoczeniu:)
OdpowiedzUsuń:):):)
UsuńBArdzo ciekawa wycieczka...a ile km zrobiliscie i kal dlugo Wam to zajelo?
OdpowiedzUsuńWasz syn wyrósł bardzo, robi sie dorosły...pozdrawiam
Jeśli nie byłaś w tych rejonach Polski to koniecznie musisz to nadrobić:):)
UsuńZakochasz się na pewno:)
Zrobiliśmy ok. 40 km, a kalorii raczej nie liczę:):)
To nasz młodszy synek. Gdybyś zobaczyła starszego - to dopiero jest chłopisko:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Wspaniała wycieczka i przepiękne zdjęcia:)))Tereny już blisko nas:)))pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńWasze tereny są przepiękne!!!
UsuńPewnie często bywasz w okolicach Szczawnicy i Niedzicy:)
Serdecznie Cię pozdrawiam:)
Widoki niesamowite! Rzeczywiście przejechaliście urokliwą trasę, której trochę zazdroszczę, bo daleko ode mnie. A dodam, że cyklinuję prawie codziennie, bo rower to mój ulubiony pojazd. Zwiedzam jednak moje okolice. Może kiedyś gdzieś się wypuszczę dalej. Zobaczę!
OdpowiedzUsuńDziękuję za piękne doznania i do usłyszenia:)))
Rzeczywiście przełom Dunajca jest niesamowity!!!
UsuńO ile dobrze wiem Velo drogi funkcjonują już w całej Polsce. Jest to super inicjatywa.
Teraz wybieramy się na Kaszuby i też zabieramy rowery.
Ooo, codziennie pedałujesz? Gratuluję:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Mario, to niesamowite, ale dokładnie 2 tygodnie temu, przebywając w Pieninach, wybraliśmy się na wycieczkę rowerową ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru. Cudowna i malownicza trasa, co potwierdzają Twoje zdjęcie. Podjęliśmy też próbę ponownego zwiedzenia zamku w Niedzicy, ale tłumy ludzi skutecznie nas zniechęciły :-(
OdpowiedzUsuńRegionalne trasy rowerowe to fantastyczna inicjatywa! Nasza nazywa się Green Velo, a w mieście, w którym mieszkam jest (ku mojej uciesze jako fance tego środka transportu) sporo ścieżek rowerowych.
Przesyłam słoneczne pozdrowienia i życzę kolejnych wspaniałych rowerowych eskapad :-))
Anita
No widzisz. Mało brakło, a byśmy na siebie wpadły:):)
UsuńTylko czy ja wiedziałabym, że to Ty, a Ty że to ja?:):)
Ja też miałam pecha z zamkiem w Niedzicy. Gdy podeszłam pod bramę, właśnie go zamykali:(
Też uważam, że te ścieżki rowerowe są rewelacyjnym pomysłem i do tego poprowadzone przez najbardziej malownicze miejsca Polski.
Pozdrawiam Cię serdecznie:)
Czy "velo" nie wywodzi się czasem ze szwajcarskiej gwary, gdzie te słowo znaczy po prostu "rower"?
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Wam tych terenów do jazdy. Mój rower już dawno jest w Polsce, bo tam dużo jeżdżę, a w Szwajcarii nie ma gdzie. Chyba że się jest górskim rowerzystom, ale mnie to nie kręci.
Masz rację. Velo to znaczy rower. Po francusku chyba też, a po rosyjsku velosiped.
UsuńOj to kiepsko. Myślałam, że w Szwajcarii jest mnóstwo w miarę łagodnych ścieżek rowerowych, a górskie szlaki to faktycznie mordęga.
Wracaj do Polski:):)
Zdjęcia wybrałaś tak piękne, że zachciało mi się być cyklistką. A i opowieści o Czerwonym Klasztorze i Zamku w Nidzicy, też dodają postowi uroku. Chętnie odbędę kolejną przejażdżkę z Wami. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo:)
UsuńTo może musisz pomyśleć o jakimś "dwukołowcu"?:)
Serdecznie Cię pozdrawiam i zapraszam na kolejne posty:)
Z przyjemnością odwiedziłabym jeszcze raz miejsca, które opisujesz.
OdpowiedzUsuńPiękne widoki dostarczają wielu wrażeń i zachwytów.
Serdecznie pozdrawiam :)
To chyba jeden z piękniejszych, jeśli nie najpiękniejszy region Polski.
UsuńOj tak. Jest się czym zachwycać:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Ja kiedyś zrobiłam podobną trasę tyle, że samochodem.
OdpowiedzUsuńMasz rację Mario nasze Pieniny są przepiękne.
A widoki cudne.
Pozdrawiam:)*
Pierwszy raz też przyjechaliśmy samochodem, ale tyle jest tutaj fajnych ścieżek rowerowych, że żal nie skorzystać z okazji:)
UsuńPozdrawiam serdecznie:)
Kochana
OdpowiedzUsuńPięknie, rodzinnie spędzony czas w malowniczych okolicznościach😀🧡
Pozdrawiam Was najserdeczniej🙋♀️🌸🦋☕🍰🌳🌲
Bardzo dziękujemy i również przesyłamy moc pozdrowień:):)
UsuńWspaniała wycieczka. Widoki zapierają dech.:)
OdpowiedzUsuńZ wielką przyjemnością wędrowałam z Wami. Póki co mogę tylko wirtualnie...
Droga Mario, Wasz Syn to już uroczy kawaler.:)
Kochana, proszę trzymaj kciuki. W poniedziałek znowu jadę do kliniki. I tak mi ucieka lato i wakacje...
Pozdrawiam całą Waszą trójkę bardzo serdecznie.:)
Dziękuję bardzo Basiu za Twoje miłe słowa:)
UsuńBędę mocno zaciskać kciuki, aż do bólu:)
Buziaki:)
Fajna przygoda i wspaniała inicjatywa. We mnie jako w zapalonej rowerzystce słowo Velo zawsze wzbudza radość i ekscytację. Jak trzy lata temu byłam w Pieninach i płynęłam Dunajcem to widziałam część trasy i mnóstwo rowerzystów. Cały czas towarzyszyła mi myśl, że muszę tu wrócić z rowerem. I wrócę. Zanim jednak to się stanie cieszę się Twoimi wspomnieniami i zdjęciami. Moc pozdrowień.
OdpowiedzUsuńPiękne krajobrazy i super przygoda. Pieniny i okolice są mi bardzo bliskie i często - kiedy tylko pozwalają mi warunki chętnie odwiedzam. Poza tym piękne ujęcia, które pokazują jak cudowny jest świat wokół nas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco :)
Ja też bardzo lubię wracać w Pieniny, a trasa ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru należy do moich ulubionych:)
UsuńRzeczywiście - świat jest przepiękny:)
Serdecznie pozdrawiam i zapraszam:)
Piękne miejsca, podobnym szlakiem chociaż nie na rowerze podążałam ubiegłego lata. Trochę na piechotę trochę samochodem wreszcie stateczkiem wycieczkowym. Piękne wspomnienie. Przyznaję że na rowerze na pewno byłoby przyjemniej. Pozdrawiam sympatyczną rodzinkę.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać spływu Dunajcem! Byliśmy parę lat temu, ale dzieci były za małe i ominęła nas ta atrakcja, wybieramy się za dwa lata. A w tym roku zdecydowaliśmy się na dwa domki w Zakopanem z jacuzzi, ale w Szaflarach! Z przyjaciółmi jedziemy, którzy właśnie zaproponowali nam Osadę Guty. Podobno domki są przepiękne! A w tym roku, gdzie wy się udajecie?
OdpowiedzUsuń