Zupełnie sobie nie przypominam, żeby w naszym kraju jakieś kilkadziesiąt, czy nawet kilkanaście lat temu uprawa winorośli i produkcja wina były na tyle istotne, żeby poświęcać im szczególną uwagę. Owszem ktoś tam zawsze uprawiał sobie mniejsze lub większe poletko z winogronami i robił winko do domowego użytku, ale słowo "winnica" od dawien dawna zarezerwowane było głównie dla naszych południowych sąsiadów - Włochów, Hiszpanów, czy Francuzów.
Okazuje się jednak, że już w Średniowieczu uprawa winnic była powszechnym zajęciem w wielu miejscowościach dzisiejszej Małopolski, a w połowie XVI wieku popyt na wino w Krakowie był zaspokajany w dużej mierze przez miejscową produkcję. Jakość tego wina pozostawiała jednak wiele do życzenia. Nawet królowa Bona sprowadzała dla swoich winnic szczepy z Italii.
Przez kolejne wieki produkcja wina na terenie Krakowa i okolic była dość marginalna, ponieważ polscy szlachcice zdecydowanie bardziej gustowali w miodzie i piwie.