O mnie


08.09.2015 

Już samo spojrzenie na XII-wieczne  mury obronne Starego Miasta sprawia, że chce się tam wejść i obcować z historią i otoczeniem tego miejsca.
Miasto jest pięknie położone, a w promieniach zachodzącego słońca wygląda jeszcze dostojniej. Dlatego zdecydowaliśmy się przyjechać tutaj po południu, żeby ze szczytów murów móc upajać się otaczającą nas, ponadczasową rzeczywistością.


Ale zanim tam dotrzemy, obowiązkowym punktem naszej wycieczki jest wizyta w miejscowości Mirovica, gdzie rośnie najstarsze drzewo w Europie, a które do tej pory rodzi co roku owoce. 
Jest to oliwka, której średnica wynosi 10 metrów.
Stara Maslina pamięta czasy Chrystusa. Jej wiek szacuje się na ponad 2000 lat.
Według miejscowych podań drzewo ma moc godzenia zwaśnionych rodzin. Trzeba stanąć tylko pod gałęziami oliwki.

W tej części Czarnogóry rośnie około 150 drzew oliwnych, których wiek ocenia się na około 1000 lat.
Profilaktycznie również przystanęliśmy przy niej, żeby zapobiec kłótniom w przyszłości, a mój mąż je mi nawet z ręki.
Jedziemy więc dalej i zatrzymujemy się na parkingu w Starym Barze, skąd wyruszamy w górę miasta - ulicą która kiedyś należała do dzielnicy bazarowej, a przy której aktualnie znajdują się restauracje, sklepy z pamiątkami i lokalnymi produktami. 
Apetyczne zapachy i ślicznie wyglądające kafejki kusiły na każdym kroku. 

Pyszne soki, ze świeżo wyciskanych owoców



Główna ulica, prowadząca nas do celu była naprawdę śliczna, ale boczne nie wyglądały już tak bajkowo. Mam wrażenie, że śmieci zamiatane są tutaj pod dywan. Najważniejsze żeby zrobić dobre wrażenie na turyście, pokazując tylko to co widać, a czego nie widać niech już tam zostanie.











Idąc w górę, po wyślizganych przez tysiące odwiedzających turystów kamieniach, jak zwykle robię zdjęcia.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, a może celowo na głównym planie pojawia się małżeństwo muzułmańskie, a gdy się do siebie zbliżamy pada pytanie:  czy robiłaś zdjęcie? /po angielsku/. No i co miałam odpowiedzieć?
Myślę sobie jak facet narowisty zaraz mnie opieprzy. No ale cóż - ja uderzyłam z drugiej strony, mówiąc że pięknie razem wyglądają i nie mogłam się oprzeć, żeby ich nie sfotografować.
Kobieta złapała mnie za rękę i uśmiechając się stwierdziła, że mogę robić tyle zdjęć ile tylko chcę, a ona i jej mąż nie mają do mnie żadnych pretensji. Wręcz przeciwnie. Sama zaproponowała, żebyśmy sfotografowały się razem.  Zaczęłyśmy rozmawiać jak najlepsze przyjaciółki, które dawno się nie widziały. Pytali skąd przyjechaliśmy i na jak długo. O dziwo, wiedzieli gdzie jest Polska, chociaż sami mieszkali w Kuwejcie.
 Jej mąż okazał się być bardzo miłym człowiekiem i żałuję, że nie zrobiłyśmy sobie razem zdjęcia, ponieważ mój mąż razem z synkiem zdobywali już mury Starego Miasta  - dosłownie i w przenośni.
Był to bardzo sympatyczny incydent, świadczący o tym, że do ludzi nie należy się zrażać i uprzedzać, bo przecież wszyscy jesteśmy dziećmi tego samego Boga, tylko dwóch odmiennych kultur i narodowości.


Może dlatego, że jestem fanką starych zamków i twierdz, tak bardzo mi się tutaj podoba.

Po zakupie biletów /2 euro za osobę, Piotruś gratis/, przewodnik ostrzegał nas, żeby uważać na stare mury, które są bardzo wysokie, w bardzo kiepskim stanie i w każdej chwili mogą się zawalić. 
No ale skoro wytrzymały więcej niż 1000 lat, może dadzą radę jeszcze jeden dzień.

Ostrzegający nas przewodnik, wraca do miejsca pracy
Prawdopodobnie już w IV wieku Rzymianie założyli tutaj gród Antibarium, ponieważ miasto leży po przeciwnej stronie włoskiego miasta Bari.
Do 1042 r. Antibarium należało do Bizancjum, następnie było metropolią kościelną obejmującą całe królestwo Zety. 
W 1443 r. Bar zdobyli Wenecjanie, a pozostałości po nich widnieją na starych murach miasta, w postaci lwów symbolizujących dawną Republikę Wenecką.
W 1571 r. miasto przejęli Turcy.
W 1878 r. Bar legł w gruzach w czasie wojny rosyjsko-tureckiej, podczas oblężenia znajdujących się tam oddziałów tureckich przez wojska czarnogórskie, a trzęsienie ziemi w 1979 r. dopełniło dzieła, niszcząc całkowicie starówkę.




Wchodząc na teren Starego Miasta trzeba bardzo uważać, ponieważ kamienie są wypolerowane i śliskie jak lód.
Mam wrażenie, że jestem w Egipcie, ze względu na wszędobylskie koty, które leżą, siedzą na murach i biegają. Mają tutaj nawet swoje domy w postaci psich bud.





Słońce zachodzi. 
Jest cudownie. Spokojnie i cicho. 
Tylko w oddali słychać głos muezina nawołującego do wieczornej modlitwy. 

Naprawdę czas się zatrzymał, a ja jestem super szczęśliwa, że mogę tutaj być. Piotruś stwierdził, że czuje  jakby przeniósł się w inne czasy.  

Miasto sprawia wrażenie zupełnie wymarłego.  Odbudowano tutaj tylko kilka obiektów, ale nadal trwają prace renowacyjne. W przyszłości planuje się otworzyć muzeum miejskie, studio malarskie oraz restauracje.
Niestety, magia i czar prysną, ale zanim to nastąpi my jesteśmy tutaj - 
dzisiaj i teraz.
Wieża zegarowa z XIX wieku  
Z lewej Kościół św. Jovana. Z prawej pałac z XV wieku


Akwedukt wybudowany przez Turków, 
a w tle pasmo gór Rumija


W Lapidarium przechowywane są fragmenty kolumn, murów i innych reliktów przeszłości wydobytych na terenie miasta










Wychodząc do góry na Twierdzę możemy stąd podziwiać widok na gaje oliwne, masyw Rumija i Adriatyk.















Pośrodku dziedzińca znajduje się tablica pamiątkowa z napisem:

"W lipcu 1941 r., włoski okupant wrzucił do tej studni żywych, skatowanych i storturowanych członków Ruchu Ludowo-Wyzwoleńczego, gdzie w największych męczarniach zakończyli swoje życie".


Kościół Wenerandy z XIV wieku
Gdy robi się prawie zupełnie ciemno opuszczamy Stary Bar. 
Będzie to jedno z miejsc, 
o którym na pewno nie zapomnimy.
 Piękny, klimatyczny z dużą ilością zakamarków i kotów.
Stary Bar mnie osobiście oczarował, a każdy człowiek zwiedzający Montenegro musi koniecznie zobaczyć to piękne, zapomniane i naprawdę stare miasto.
 Tutaj każdy kamień, każdy zaułek pamięta lata jego świetności i powolnego upadku. 
Szczerze mówiąc mam ogromną ochotę wrócić tutaj jeszcze raz.

Mam nadzieję, że do zobaczenia kiedyś,  piękny Stary Barze


3 komentarze:

  1. Nie mogę się oderwać od tych Twoich opowieści. Przyjemnie byłoby razem podróżować :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Ci powiedzieć, że dla mnie to miejsce będzie jednym z najżywszych i najprzyjemniej wspominanych miejsc w Czarnogórze. Uwielbiam spacerować po zakamarkach starych ruin, w których kiedyś toczyło się życie. Cisza, promienie zachodzącego słońca i mogłabym tak trwać i siedzieć bez końca:)

      Usuń
  2. Ta oliwka wygląda jak kilka drzew a nie jedno! Wielu rodzinom by się przydały te gałązki...
    I to ciepłe zachodzące słońce. Złota godzina fotografii :D
    Nie wiem czemu ale akwedukty zawsze mi się podobały na wszelakich obrazkach i zdjęciach, tak po prostu ;)

    OdpowiedzUsuń