Moi Kochani - bardzo mi miło, że niektórzy z Was zauważyli moją dłuższą nieobecność /dziękuję za słowa troski/ i już spieszę wyjaśnić co było przyczyną tego stanu rzeczy.
Nie myślcie sobie, że pisanie bloga już mnie znudziło. Raczej mi to nie grozi, a absencja była spowodowana czynnikiem zupełnie ode mnie niezależnym.
Tak się złożyło, że ostatnie dwa tygodnie spędziłam w Szpitalu, ponieważ serducho się zbuntowało i na jakiś czas odmówiło współpracy.
No cóż, jak to powiadają "serce nie sługa":)
Obecnie czuję się dużo lepiej i mam nawet cichą nadzieję, że wkrótce wybiorę się na zaległy letni urlop /trzymajcie kciuki/.
Ale skoro już dzisiaj jestem, skorzystam z okazji i zafunduję Wam króciutki spacer po krakowskim Rynku oraz wejściówkę do Muzeum Figur Woskowych, działającego już od zeszłego roku przy Rynku 34. Nie wiem jak to się stało, ale ja odkryłam je dopiero teraz i to zupełnie przypadkowo.
Kto w Krakowie czasem bywa - ten wie, że okolice Rynku są sceną na której nieustannie coś się dzieje, a grający w tym przedstawieniu aktorzy w postaci ludzi z całego świata - zmieniają się z minuty na minutę. Gdziekolwiek by nie zajrzeć - tutaj na pewno nie wieje nudą:)
Śpiew, muzyka oraz taniec stanowią nieodłączny element tego miasta, które w oczach europejczyków i nie tylko - uchodzi za jedno z piękniejszych i bardziej atrakcyjnych na świecie. No, ale czy można się temu dziwić?
Kto w Krakowie czasem bywa - ten wie, że okolice Rynku są sceną na której nieustannie coś się dzieje, a grający w tym przedstawieniu aktorzy w postaci ludzi z całego świata - zmieniają się z minuty na minutę. Gdziekolwiek by nie zajrzeć - tutaj na pewno nie wieje nudą:)
Śpiew, muzyka oraz taniec stanowią nieodłączny element tego miasta, które w oczach europejczyków i nie tylko - uchodzi za jedno z piękniejszych i bardziej atrakcyjnych na świecie. No, ale czy można się temu dziwić?