O mnie


Kto lubi Kraków - ręka w górę! 
Wiedziałam, że większość Waszych rąk będzie podniesiona, ponieważ mało jest osób które potrafią oprzeć się jego urokowi. Kraków od dawien dawna czaruje również mnie. 
Tutaj się urodziłam. W mieście tym aktualnie spędzam większość swojego czasu, ponieważ codziennie, w dni robocze - od 22 lat przyjeżdżam tu do pracy. Uwielbiam to miasto i jego klimat. Ale wiecie co w tym wszystkim jest najgorsze i do czego muszę się przyznać? Ja tak naprawdę wcale go nie znam. 
Owszem spaceruję czasem jego uliczkami i bocznymi zaułkami - byłam na Wawelu, znam kilka najważniejszych muzeów i zabytków, ale tak naprawdę moja wiedza historyczna i głębsza znajomość Krakowa  jest minimalna. 
Tak przecież być nie może, żeby najdroższe i najbliższe memu sercu miasto -  było tak bardzo odległe.
Dlatego za punkt honoru - postawiłam sobie jasny i przejrzysty cel. 
Muszę poznać Kraków  w taki sposób, żeby dać mu do zrozumienia, 
że naprawdę bardzo mi na nim zależy. 
Dawno nie składałam takich deklaracji. Ostatnio chyba w dniu ślubu:) 
Mój ambitny plan zakłada, że przynajmniej raz w miesiącu wybiorę jakąś część Krakowa i razem z moją kochaną rodzinką wyruszymy na jego "podbój". 
A wiecie czyimi śladami postanowiłam podążać zabierając Was razem z sobą? Oczywiście będzie to  Kacper Ryks - krakowski wagabunda - niezwykły bohater książek Mariusza Wollnego. 
Autor serii tych książek - od wielu lat mieszka w Krakowie, a z miłości do tego miasta narodził się właśnie Kacper Ryks. 
Ja opierać się będę głównie na przewodniku Pana Mariusza Wollnego zatytułowanego "Z Kacprem Ryksem po renesansowym Krakowie". 

A więc ruszamy w drogę. 
Dzisiaj chciałabym Was zabrać na spacer po przepięknej, niesamowitej i bardzo klimatycznej dzielnicy Krakowa, którą oczywiście jest Kazimierz. Któż nie słyszał o corocznym, słynnym festiwalu muzyki żydowskiej "Szalom" lub pysznych kazimierzowskich zapiekankach?

Dzielnicę Kazimierz, będącą kiedyś odrębnym miastem założył w 1335 r., w miejscu dawnej wsi Bawół - Kazimierz Wielki. Główną jego ulicą była i jest ulica Krakowska, przy której znajduje się Dom Esterki - pięknej Żydówki, która według legendy była kochanką naszego króla. 
Tak naprawdę w XVI wieku mieszkał tutaj Barttolomeo Berecci - włoski architekt, a po nim jego córka Anna.

W roku 1495  Jan Olbracht - z powodów politycznych i ekonomicznych polecił przesiedlić na Kazimierz wszystkich Żydów mieszkających dotychczas w Krakowie. 
Tuż za kościołem Bożego Ciała znajdowała się osobna dzielnica "Oppidum Iudaeorum", czyli "Miasto Żydowskie". Na początku XVI wieku dołączyli do nich uchodzący z Hiszpanii przed prześladowaniami pobratymcy, a także wielka fala Żydów wypędzonych z Czech.
Początkowo Żydzi mieszkali na całym Kazimierzu, ale w związku z konfliktem interesów pomiędzy kupcami żydowskimi, a polskimi o prawo handlu na krakowskim rynku, Olbracht wydał kolejny dekret o oddzieleniu dzielnicy żydowskiej od części zamieszkanej przez chrześcijan. Wydzielono parkan i postawiono mur, który istniał do roku 1800. Żydzi zajęli północno-wschodnią część miasta z zastępującą rynek ulicą Szeroką, przy której w XVI wieku stanęła Synagoga Stara, a także wiele innych. Żydzi budowali  szkoły, cmentarze, uczelnie, a także okazałe domy mieszkalne dla szybko bogacących się kupców i bankierów. Kazimierz stał się istotnym ośrodkiem kultury żydowskiej w Polsce i na świecie, którego najistotniejszą postacią  był Mojżesz Isserlesoraz Natan Spira.
Dzisiaj nie tylko turyści, ale również Żydzi z całego świata przyjeżdżają tutaj, żeby poznać i zobaczyć kawałek historii swoich przodków, w postaci starych kamienic, muzeów, czy też  po prostu chcących wczuć się w klimat i atmosferę dawnego miasta. A niewątpliwie spacerując uliczkami Kazimierza jest to jak najbardziej możliwe.

Kazimierz był mniejszy od Krakowa, ale miał duży rynek. Jest to dzisiejszy plac Wolnica, którego nazwa pochodzi od tego, że kiedyś odbywał się tutaj wolny targ. W każdą sobotę, kto tylko miał ochotę mógł sprzedawać mięso. Korzystali z tego tak zwani kijacy, czyli wiejscy rzeźnicy z podkazimierskich Piasków Wielkich, którzy przynosili na targ połacie mięsa zawieszone na rozdwojonych kijach /soszkach/. Ponoć kije były wewnątrz wydrążone, a w nich /nielegalnie/ przemycano i sprzedawano pokątnie pyszną wiejską kiełbasę.
Do dzisiaj na Wolnicy stoi okazały Ratusz Miejski z XV wieku, w którym obecnie znajduje się Muzeum Etnograficzne.
Okres świetności Kazimierza przypada na XV i XVI wiek. Od połowy XVII wieku następował powolny upadek miasta, a w XIX wieku włączono go do Krakowa.
Teraz, uroczymi uliczkami Kazimierza kierujemy się w stronę gotyckiego Kościoła Bożego Ciała, pochodzącego z XIV wieku. Muszę Wam powiedzieć, że ta żydowska dzielnica ma naprawdę swój niepowtarzalny klimat i urok dający się odczuć na każdym kroku. Przed II wojną światową cały teren Kazimierza zamieszkiwało kilkadziesiąt tysięcy ludności żydowskiej, tworząc w ten sposób specyficzną atmosferę i niespotykaną kolorystykę. Niestety większość zabytków została bezpowrotnie zniszczona przez hitlerowców.
Kościół Bożego Ciała to jeden z najstarszych, a zarazem najpiękniejszych zabytków Krakowa, ufundowany przez króla Kazimierza Wielkiego. 
Za jego czasów powstało 65 całkiem nowych miast i co najmniej 500 wsi.
Ta okazała budowla, należąca od początku XV wieku do Kanoników Regularnych Laterańskich jest jednym z najwybitniejszych przykładów krakowskiego gotyku.
 

Wewnątrz zwraca uwagę okazały, barokowy ołtarz główny, a także piękne stalle z XVII wieku, należące do najwspanialszych dzieł tego typu w Polsce.
Wewnątrz świątyni spoczywają bł. Stanisław Kazimierczyk - zakonnik tutejszego klasztoru, żyjący w XV wieku oraz twórca Kaplicy Zygmuntowskiej - Bartłomiej Berecci, który został zasztyletowany na krakowskim rynku. 



Poniżej znajduje się budynek w którym niemieccy okupanci w latach 1939-1944 urządzili przejściowy obóz pracy, gdzie więzili tysiące Polaków wysłanych potem do Niemiec. Wielu z nich było głodzonych i torturowanych, w efekcie czego zmarli. Nad drzwiami wejściowymi znajduje się tablica upamiętniająca to wydarzenie. Aktualnie mieści się tutaj  szkoła.

Przechadzając się uliczkami Kazimierza, na każdym kroku spotykamy urocze knajpki, z których do naszych nozdrzy dolatują smakowite aromaty. 
Nie sposób się oprzeć ich zróżnicowanemu i cudownemu wystrojowi. 
W naszych planach jest  restauracja "Rzeźnia", ale część rodzinnej załogi nie przepada za żeberkami, więc udajemy się najpierw na słynne tutejsze zapiekanki. 
Nie ma wyjścia. Moi synkowie nie odpuszczają. 

Jak widać na załączonych poniżej obrazkach zapiekanki na Placu Żydowskim muszą być dobre, skoro od rana do wieczora ustawiają się do nich gigantyczne kolejki. Ja w każdym razie bardzo je polecam. 

A skoro już nasza dzisiejsza wycieczka przybrała charakter kulinarny, to chciałabym również polecić Wam restaurację "Rzeźnia" znajdującą się przy ulicy Bożego Ciała, z której możecie wysłać firmową kartkę pocztową do swoich bliskich.



Kiedy wychodzimy z "Rzeźni" moje "bystre oko" wychwytuje w podworcu zjawiskowo piękną knajpkę o troszeczkę przewrotnej i niezbyt poetyckiej nazwie "Stajnia". Zanim jednak wejdziemy do "stajni", musimy przejść przez "mleczarnię".  Po prostu wchodzisz i jesteś w innym świecie. Jeśli tylko ktoś z Was odwiedzi Kazimierz, nie może jej pominąć. Szczególnie zachwycone będą romantyczne kobitki:). Nawet nie chodzi o kulinarne specjały /chociaż jedzonko wydaje się być smaczne, a ceny bardzo przystępne/, ale o sam fakt przebywania w tym niecodziennym otoczeniu.
Ktokolwiek z Was oglądał filmy pt. "Anioł w Krakowie" oraz "Zakochany Anioł", z całą pewnością kojarzy to miejsce. Tutaj nagrywano również sceny do "Listy Schindlera" i "Nie kłam kochanie".
Naprawdę niezwykłe miejsce. Obiecałam sobie, że będąc na Kazimierzu kolejnym razem, koniecznie musimy się tutaj zatrzymać na dłużej. 


Idziemy dalej. Jeśli ktoś jednak woli poczuć wiatr we włosach i odrobinę luksusu może skorzystać z pięknej, klasycznej dorożki lub nowoczesnego meleksa.  
Jak wiemy, dzielnica Kazimierz nigdy nie byłaby taka sama bez tych - którzy mieszkali tutaj bardzo długo i stworzyli jej niepowtarzalny klimat.  Chodzi oczywiście o Żydów. 
Za chwilkę będziemy wchodzić w ulicę Szeroką o typowo żydowskim charakterze i zabudowie. Kiedyś nazywana była Wielką i stanowiła centrum Miasta Żydowskiego. Tutaj mieszkali najbogatsi Żydzi, tu skupiało się ich życie religijne, towarzyskie i handel. 
Tuż na rogu stoi synagoga. Zwróćcie również uwagę na sklepiki, które mimo iż pochodzą z minionej epoki, nadal prosperują.



Mimo, iż Żydzi opuścili to miejsce dawno, dawno temu - życie na Szerokiej toczy się na najwyższych obrotach, a dialogi prowadzone są we wszystkich możliwych językach świata. 
Absolutnie się temu nie dziwię, ponieważ miejsce to stanowi serce krakowskiego Kazimierza, które bije bardzo spokojnym i pięknym rytmem. To tutaj znajduje się najwięcej pubów, restauracji i kawiarni - gdzie turyści, 
a także mieszkańcy Krakowa przesiadują do późnych godzin nocnych.
Przez wiele lat dzielnica ta kojarzyła się głównie z ruderami i opuszczonymi domami. Jednak po upadku komunizmu zaczęła powracać do życia. Przyczyniły się do tego coroczny festiwal muzyki żydowskiej "Szalom" odbywający się na tym własnie  placu, czy też kręcone w tym rejonie filmy. Obecnie wielu ludzi bardzo interesuje się sztuką i kulturą żydowską, a religijna społeczność żydowska Krakowa liczy obecnie 150 osób.
Coraz więcej artystów przeprowadza się na Kazimierz, ze względu na jego unikatową atmosferę.
Pamiętacie, kiedy pisałam swój post o dzielnicy Albaicin w Granadzie? 
My właśnie tutaj mamy naszą Albaicin.


W styczniu tego roku - tuż przed synagogą Remu, odbyła się kameralna uroczystość odsłonięcia ławeczki Jana Karskiego - emisariusza całego podziemnego państwa Polskiego, okupowanego przez Niemców, który do rządu emigracyjnego i władz Francji, Wielkiej Brytanii i USA przekazywał informacje i prośby dotyczące sytuacji politycznej w Polsce.

W uznaniu swoich działań na rzecz ratowania współobywateli polskich żydowskiego pochodzenia został uznany Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata oraz osobiście odebrał honorowe obywatelstwo państwa Izrael w roku 1994.

W 1996 r. zgłoszono kandydaturę Jana Karskiego do Pokojowej Nagrody Nobla. Niewątpliwie człowiek niezwykły, o wielkim sercu i jeszcze większej odwadze, a jego biografię warto prześledzić bardziej szczegółowo.
Polecam książkę pt.  "Karski. Raporty tajnego emisariusza".
Nie muszę mówić, że ławeczka jest oblegana przez turystów  z całego świata /z Jerzmanowic również/, chcących chociaż przez chwilę pobyć w zacnym towarzystwie Pana Jana.


Dzisiaj koniecznie chciałabym Wam jeszcze pokazać jedną z najstarszych synagog w Europie, a zarazem  najstarszą w Polsce. 
Synagoga Stara pochodzi prawdopodobnie z XV wieku i znajduje się oczywiście tutaj - czyli  przy ulicy Szerokiej. 
W jej pięknym gmachu mieści się Muzeum Judaistyczne poświęcone historii Żydów krakowskich. 
Budynek synagogi przylega do zrekonstruowanego fragmentu murów obronnych Kazimierza.
Początkowo była ona przeznaczona wyłącznie dla mężczyzn. Podczas II wojny światowej, po utworzeniu przez Niemców getta w Podgórzu i przesiedleniu do niego w marcu 1941 r. pozostałej w Krakowie ludności żydowskiej - używana była jako magazyn wojskowy. Jej wyposażenie uległo zniszczeniu i rozproszeniu. Po zakończeniu wojny jeszcze przez kilka lat pozostała opuszczona i zrujnowana. Dopiero w latach 1956-59 na polecenie Miejskiego Konserwatora Zabytków została odrestaurowana. 




Podczas II wojny światowej niemieccy okupanci wysiedlili w lubelskie większość mieszkańców żydowskiej dzielnicy, a następnie utworzyli getto po południowej stronie Wisły w obrębie dzielnicy Podgórze, do którego przeniesiona została pozostała, licząca 17 tysięcy osób społeczność żydowska Krakowa. 
Późniejsza likwidacja getta doprowadziła do unicestwienia praktycznie całej społeczności, z której nieliczni ocaleni decydowali się na wyjazd z kraju, poszukując nowej nadziei w powstającym państwie Izrael.

Czy podoba Wam się krakowski Kazimierz? 
Ja osobiście jestem nim  urzeczona i bardzo się cieszę, że razem z moją rodzinką mogłam spędzić w tym miejscu cudowne, sobotnie popołudnie. 
Jeśli ktoś z Was trafi do Krakowa - niech koniecznie tutaj zajrzy. 
Na pewno nie będzie rozczarowany, a raczej zaczarowany. 
A jeśli ktoś mieszka blisko i do tej pory nie potrafił docenić walorów tej krakowskiej dzielnicy - niech szybko nadrabia zaległości.
Ja wkrótce znów zamierzam odwiedzić Kazimierz, żeby opowiedzieć Wam o innych jego atrakcjach i uroczych zakątkach.
Tymczasem życzę wszystkim wspaniałego - mam nadzieję słonecznego weekendu:)

Zabytki Kazimierza wraz ze ścisłym Starym Miastem i Wawelem zostały wpisane na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO w 1978 r. 
W 1994 r. Kazimierz wraz ze Starym Miastem, Wawelem, Stradomiem, Podgórzem i Nowym Światem został uznany za pomnik historii.



48 komentarzy:

  1. Urokliwe bardzo zakątki:) Historia z Bartłomiejem Berecci aż mrozi krew w żyłach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety dosyć brutalne i niebezpieczne były to czasy.
      Berecci został zamordowany przez swojego rodaka z Włoch, tuż przy "Piwnicy Pod Baranami".
      Jego ostatnim życzeniem było pochowanie w Kościele Bożego Ciała, co też uczyniono.
      Serdecznie pozdrawiam:)

      Usuń
  2. To miasto jest bardziej RETRO niż inne. Pięknie przedstawiłaś je na zdjęciach, obszerna opowieść niczego sobie, gratuluję zapału do tego fotoreportażu, jest bardzo zachęcający. Ja nigdy nie zwiedziłam Krakowa na tip top. Kazimierza wgl nie znam. Kiedyś to trzeba nadrobić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kraków uważany jest za jedno z piękniejszych miast Europy. Myślę, że w pełni na to zasługuje.
      Dobrze to ujęłaś. Faktycznie miasto jest Retro. Pewnie dlatego panuje w nim taki niepowtarzalny, unikatowy klimat.
      Koniecznie musisz nadrobić zaległości, a w imieniu wszystkich "krakusów" zapraszam do nas:)

      Usuń
  3. byłam kilka razy w Krakowie na wycieczce i jakos nigdy to miasto mnie nie porwało. :( może dlatego, że zwykle był tylko Wawel do zwiedzania i tyle. :P w te wakacje chcę jednak temu miastu dać jeszcze jedną szansę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inaczej zwiedza się z wycieczką, a zupełnie inaczej "na własną rękę".
      Możesz wtedy zapuszczać się w zakamarki i miejsca, do których Ty chcesz iść, a nie ktoś inny Ci je wskaże i ogranicza czas. Potrzeba również troszkę czasu, żeby poznać dane miejsce, więc jeśli przyjedziesz do Krakowa delektuj się jego atmosferą powoli.
      Serdeczne pozdrowienia spod Krakowa, czyli pięknych Jerzmanowic:)

      Usuń
  4. Hej, uwielbiam Kraków, jedno z piękniejszych miast w Polsce. Pozdrawiam i zapraszam do mnie na www.lap-stajla.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do Krakowa zgadzam się z Tobą w 100%.
      Dziękuję za zaproszenie. Na pewno zajrzę:)

      Usuń
  5. Kraków jest piękny, ale Kazimierz ma prawdziwy klimat takiego miasteczka w mieście. Cieszę się, że Kazimierz zyskuje coraz większą popularność wśród turystów i mieszkańców. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Kazimierzu panuje zupełnie inna specyfika niż np. na krakowskim Rynku.
      Tutaj wszystko dzieje się jak gdyby w zwolnionym tempie. Nikt nigdzie się nie spieszy, nie pogania. No i oczywiście jest zdecydowanie mniej ludzi, chociaż widzę, że ostatnimi czasy Kazimierz staje się bardzo "trendy".
      Pozdrawiam pięknie:)

      Usuń
  6. W Krakowie jestem zakochana od dawna ,mysle ze wiekszosc blogowiczów równiez cudowny fotoreportaż ale synagoga robi wrażenie cudownie odnowiona żałuję że nie dotarlam do pięknego Kazimierza podziwiać jego uroki serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypuszczam, że z tą miłością do Krakowa tak właśnie jest.
      Bo to po prostu urokliwe i niezapomniane miasto jest.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  7. Świetny materiał.
    Wśród zdjęć znalazłam restaurację u Ariela. Jadłam w niej pyszny obiad z przyjaciółmi, ech wspomnienia...
    Ściskam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ewo.
      Knajpki o której piszesz nie znam, ale trudno znać wszystkie, skoro na Kazimierzu na każdym kroku aż roi się od różnych pubów, restauracji i ciastkarni. Na pewno nikt głodny stąd nie wychodzi.
      Trzeba odświeżyć wspomnienia ponownie odwiedzić Kraków. Zapraszam:)

      Usuń
    2. W Krakowie bywałam i pewnie jeszcze nie raz tam się wybiorę, i dziękuję za zaproszenie, kto wie, kto wie...
      Uściski :)

      Usuń
  8. Kraków ma swój wyjątkowy i niepowtarzalny klimat. Uwielbiam to miasto! Na rynku mogłabym przesiadywać godzinami... Wspaniale pokazałaś inne oblicze tego miejsca, zwłaszcza zachwyciły mnie urokliwe kawiarenki. Dziękuję za wyczerpujący fotoreportaż, pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Kiedy człowiek zatraci się w tym mieście, może tak siedzieć godzinami - a czas się zatrzymuje. Rynek również lubię, ale Kazimierz ma trochę inne tempo - jest wolniejszy i bardzo specyficzny. A knajpki na Kazimierzu - sama widzisz, że trudno im się oprzeć.
      Pozdrawiam gorąco z zimnych Jerzmanowic:)

      Usuń
  9. Kazimierz ma wyjątkowy klimat; miasto w mieście. Świetny reportaż.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pięknie dziękuję. Kazimierz to taka "outsiderska" dzielnica Krakowa.
      Przesyłam pozdrowienia spod Krakowa, czyli pięknych Jerzmanowic:)

      Usuń
  10. Piekny Kraków. Bywam tam przynajmniej raz w roku, jednak wielu miejsc pokazanych przez Ciebie nie znałam. Muszę poznać :)
    Ciekawa relacja i piekne zdjęcia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli bywasz w Krakowie to koniecznie odwiedź Kazimierz. Na pewno Ci się spodoba.
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  11. Ja lubie i wciąż mam niedisyt

    OdpowiedzUsuń
  12. Krakowski Kazimierz bardzo mi się podoba, szkoda tylko, że spokój tej nietypowej dzielnicy "za murami" jest zakłócany przez hordy turystów, niektórzy, mam wrażenie, znaleźli w tym miejscu przez zupełny przypadek i nie potrafią docenić Kazimierza. Dobrze jest zwiedzać to miejsce o różnych porach dnia. Mnie szczególnie przypadło do gustu poranne spacerowanie po Krakowie. Odurzeni alkoholem ( a może Krakowem?) turyści z Wysp jeszcze śpią, mieszkańcy jeszcze nie wyruszyli do pracy i szkół... wtedy wokół panuje błoga cisza przerywana śpiewem ptaków i odgłosem dzwonów kościelnych.
    Magia w czystej postaci rodem z Kazimierza. :)
    PS
    Pisanie bloga ma ten plus, że szuka się przeróżnych informacji, szpera w archiwach, wtedy zupełnie inaczej poznaje się się Małe Ojczyzny i dalekie strony.
    Tak trzymaj Marysiu, niech moc będzie z Tobą. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to już Dorotko z nami ludźmi jest. Jedni lubią kawior, inni ziemniaki z kefirem.
      Jedni zwiedzają bo lubią i odczuwają taką wewnętrzną potrzebę, inni patrzą, a nie widzą.
      Ile ludzi, tyle różnych spojrzeń na ten świat. Kiedy byłam młodsza, muszę Ci się przyznać do tego, że również na pewne sprawy i "cuda" tego świata patrzyłam, ale tak do końca ich nie widziałam i nie rozumiałam.
      Spacerując po Kazimierzu - moje dzieci stwierdziły "Mamo, ty chyba się starzejesz, bo zachwycasz się wszystkim dookoła". Być może to starość, być może "życiowa mądrość". Ja stawiam na to drugie:)
      Dzięki blogowaniu i szukaniu wszelkich informacji, które są niezbędne do napisania posta - człowiek z całą pewnością staje się mądrzejszy. A wiesz co w tym wszystkim jest najciekawsze? Nie wiem jak jest u Ciebie, ale ja odnoszę wrażenie, że im więcej czytam i poznaję - tym bardziej zdaję sobie sprawę z tego - jak ja naprawdę mało wiem.
      Pozdrawiam Cię Dorotko serdecznie i życzę cudownych wakacji w Portugalii:)

      Usuń
    2. Tak, tak Marysiu, zgadzam się Tobą, że im więcej czytam na jakiś temat to dochodzę do stwierdzenia, że moja wiedza to zaledwie muśnięcie tematu. Moja przygoda z blogiem jest niezbyt długa, ale kiedyś (o moja naiwności!), że coś tam przeczytam, o czymś poszperam i pstryk ... napiszę kolejny post. Jakże byłam w błędzie! Z każdym kolejnym tematem ... moje pisanie niesamowicie spowalnia się, bo muszę, tak!, muszę przeczytać książki, które nawiązują do tematu, o którym chcę opowiedzieć. I chyba to jest urok pisania bloga, gdzie oprócz podzielenia się z internautami wrażeniami z podróży, czy też tym co w duszy gra, można również poszerzyć wiedzę. Gdyby nie blog, o niektórych rzeczach nawet bym nie widziała, że istnieją.
      Także i ja Marysiu, gdy byłam młodsza, to na świat patrzyłam inaczej, co innego mnie ciekawiło, interesowało. A teraz? Chyba z wiekiem, poprzez bagaż doświadczeń, przeżyć łatwiej niektóre tematy powiązać ze sobą, a niektóre sprawy zahaczają się wzajemnie tworząc taką zabawkę matroiszkę. To wszystko sprawią, że trzeba to jakoś uporządkować, bo inaczej, jak pisał Kofta, człowiek musi, bo inaczej się udusi. Chyba między innymi dlatego ludzie tworzą blogi. Tak było w moim przypadku.
      Życzmy sobie, aby nasze patrzenie na świat obfitowała w niekończący się zachwyt i pozwalała zrozumieć i poznać historię miejsc, które odwiedzamy. Wtedy na pewno szare dni nabiorą koloru i rumieńców a nawet dreszczyku ekscytacji i sporej dawki adrenaliny.
      Zapomniałam napisać w poprzednim poście, że bardzo, ale to bardzo podobają mi się "stare" sklepiki Kazimierza, gdzie czas gra na nosie współczesnym galeriom handlowym.

      Usuń
  13. Wspaniały spacer, bardzo obfity w wydarzenia a także smakowite kulinaria, ale i tak najbardziej podobają mi się stare kamienice i dorożki. Niezwykły klimat, zbudowałaś słowem wokół siebie i tego co Cię otacza. Uwielbiam takie klimaty. Dziękuję, ze mogłam z Tobą w tym klimacie wędrować :) Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo serdecznie dziękuję za miłe słowa i cieszę się, że mogłam Cię zabrać na ten krótki spacer po Kazimierzu. Rzeczywiście ta dzielnica jest niezwykle klimatyczna.
      Nie sposób się jej oprzeć.
      Również przesyłam serdeczności:)

      Usuń
  14. Byłam na Kazimierzu, ho, ho wiele lat temu :-) Kiedy oglądam Twoją relację, to mam wrażenie jakbym widziała nowe miejsce, dotąd nieodwiedzone. I nie wiem czy to kwestia historycznej już odległości od mojej wizyty, czy tego, że byłam wtedy na innym etapie mojego życia niż teraz. Sam Kraków wtedy ogromnie mi się podobał, a wizyta w multikinie to było coś! Ponownie odwiedzona stara stolica dwa lata temu już nie robiła na mnie takiego wrażenia. Stwierdzam, że to kwestia doświadczenia życiowego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie jest tak jak mówisz. Czasami patrząc na coś przez długi czas nie potrafimy dostrzec piękna danego miejsca, czy przedmiotu. I nagle olśnienie. I odwrotnie. To co kiedyś wydawało się zachwycające - aktualnie jest nam obojętne. Być może kiedy następnym razem odwiedzisz Kraków - znowu Cię oczaruje i odkryjesz go na nowo. Kto wie:)

      Usuń
  15. Jakie urocze zakatki! W Krakowie bylam raz, bardzo dawno temu, bardzo mi sie podobalo, niestety do dzielnicy zydowskiej nie dotarlam, szkoda, bo to widac piekne miejsce. Lubie taka mieszanke, starych, niejednokrotnie obdrapanych kamienic ze wspolczesnymi wymuskanymi knajpkami, choc co jak co, ale w koejsce to ja bym nie stalo, znajac siebie poszlabym gdzies obok gdzie nie ma tlumow :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazimierz to również zdecydowanie moje klimaty.
      Tutaj naprawdę jest inaczej, niż w pozostałych częściach Krakowa.
      Życie płynie własnym, spokojnym rytmem i odnosisz wrażenie, że tak naprawdę nigdzie Ci się nie spieszy. Taka leniwa, rozmarzona dzielnica:)

      Usuń
  16. Dzisiaj drugi raz natknęłam się na Krakowski Kazimierz:) Dwa razy być w Krakowie i tego nie widzieć to straszne. Właśnie dlatego chcę wrócić do Krakowa.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie bez powodu wspomina się Kazimierza Wielkiego jako tego, który zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną. Kazimierz w Krakowie to prawdziwa perełka chociaż trochę zaniedbana. Piękne zdjęcia i znakomity opis powodują, że można się czuć tak jak byśmy tam byli.
    Pozdrawiam Marysiu cieplutko..:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę Ci powiedzieć Jolu, że chyba dzięki temu lekkiemu zaniedbaniu można się w tym miejscu fajnie czuć. Lubię, kiedy w uliczkach, czy na murach miasta widać "historię".
      Jeszcze kilkanaście lat temu Kazimierz był zupełnie zapomniany przez ludzi i konserwatorów zabytków. Aktualnie jest to jedna z najbardziej lubianych i odwiedzanych dzielnic Krakowa.
      Myślę, że turystów przyciąga w dużej mierze festiwal kultury żydowskiej "Szalom".
      Naprawdę warto wtedy tutaj być. Piękna muzyka oraz cała oprawa imprezy sprawiają, że człowiek przenosi się w czasie.
      Serdecznie Cię pozdrawiam i zapraszam do Krakowa:)

      Usuń
  18. Dziękuję za piękną podróż i opowieści...czasami mrożące krew w żyłach. Tak dawno nie byłam w Krakowie...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cała przyjemność po mojej stronie.
      Nie ma wyjścia. Musisz odwiedzić Kraków ponownie.
      Zapraszam i przesyłam serdeczne pozdrowienia spod Krakowa:)

      Usuń
  19. Pokazujesz mnóstwo zdjęć Kazimierza. Obeszłam prawie wszystkie te zakątki osobiście, z czego jestem dumna. Poświęciłam im kilka postów na moim blogu.
    Podoba mi się Stajnia, nie byłam tam jeszcze, a zapiekanki są oczywiście znane w całym Krakowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że Twoja znajomość Krakowa jest godna podziwu.
      Muszę wziąć z Ciebie przykład i bardziej przyłożyć się do zwiedzania tego cudownego miasta.
      A do Stajni wpadnij koniecznie. Niesamowicie klimatyczne i urokliwe miejsce.
      Pozdrowienia z pięknych z Jerzmanowic:)

      Usuń
  20. Kraków jest miastem, które uwielbiam. Staram się odwiedzać również Kazimierz.
    Jestem zaskoczona, że podczas pierwszej wędrówki po Kazimierzu udało Ci się zrobić zdjęcia w Muzeum Judaistycznym oraz w Kościele Bożego Ciała. Czy było to cichaczem? tam jest całkowity zakaz fotografowania.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robienie zdjęć z tzw. "przyczajki" to moja specjalność, ale nie tym razem.
      Zarówno w Kościele Bożego Ciała, jak również muzeum judaistycznym oficjalnie wyciągnęłam aparat i pstrykałam ile wlazło. Nikt ani razu się nie przyczepił. Więc albo przepisy się zmieniły, albo miałam szczęście:)
      Pozdrawiam Cię Łucjo bardzo serdecznie:)

      Usuń
  21. Kraków to starodawne miasto i bardzo klimatyczne . Ma się wrażenie , że jeszcze królowie przechadzają się po tych uliczkach :):)
    Na wycieczce w Krakowie , którą sobie sama zrobiłam byłam tylko raz, cały dzień poświęciłam zwiedzaniu :):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście Kraków to magiczne miasto. Można się w nim zakochać bez dwóch zdań:)
      Nie dziwię się, że spacerowałaś i zwiedzałaś przez cały dzień. Zabytków i pięknych zakamarków tutaj nie brakuje, a krakowski Kazimierz jest niesamowity. Jeśli będziesz w Krakowie - zajrzyj koniecznie:)
      Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  22. Z przyjemnością spojrzałam na Kazimierz Waszymi oczami. Wydał się nieco inny niż "nasz" :) Nie mogę się doczekać, by tam wrócić, i spojrzeć na niego z jeszcze innej perspektywy. W końcu: nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. I dziękuję, że się nie spieszyliście! Chyba tak właśnie powinno się zwiedzać, chłonąć, dać sobie pobłądzić.

    http://stopawstope.blogspot.com/2016/11/krakow-po-zydowsku.html?showComment=1493623733662#c6270868487928238844

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiało mogę stwierdzić, że Kazimierz mnie zauroczył. Dostrzegłam to dopiero wtedy, gdy spokojnie i bez pośpiechu mogłam pozaglądać we wszystkie jego zakamarki:)
      Pozdrawiam:)

      Usuń